15 listopada 2013

Myśl dnia

Janusz Głowacki powiedział w jednym z wywiadów: Gardzi się czymś lub kimś czego nie można osiągnąć.


Nie rozumiem tych, którzy komuś czegokolwiek zazdroszczą lub gardzą nimi tylko dlatego, że sami nie potrafili lub nie mogli czegoś osiągnąć.

14 listopada 2013

Habilitacja z pedagogiki rodziny

W dniu wczorajszym odbyło się na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie interesujące kolokwium habilitacyjne z pedagogiki Pani
dr Danuty Opozdy z Instytutu Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie. Po przyjętym przez Radę Wydziału kolokwium i dokonaniu ogólnej oceny jej dorobku, może już - jak stwierdził jeden z recenzentów - mieć poczucie i satysfakcję ze znalezienia się po drugiej stronie mocy. Uzyskanie bowiem samodzielności naukowej nie jest końcem drogi akademickiej samorealizacji, ale jeszcze bardziej intensywną jej kontynuacją.

Wypromowana doktor habilitowana jest absolwentką studiów pedagogicznych na KUL, gdzie pod znakomitą opieką swojej promotor prof. dr hab. Teresy Kukołowicz rozwijała zainteresowania poznawcze. Były one od samego początku integralnie związane z pedagogiką społeczną i psychologią rodziny, gdyż równolegle studiowała psychologię. Z macierzystą uczelnią jest związana do dnia dzisiejszego. Początkowo, a w dwa lata po studiach pedagogicznych, pracowała jako asystentka w Katedrze Pedagogiki i Dydaktyki Ogólnej, natomiast od 1996 r. została zatrudniona w Katedrze Pedagogiki Rodziny. W tej jednostce przygotowywała swoją dysertację doktorską, uzyskując w ramach ogólnopolskiego konkursu KBN dofinansowanie na promotorski projekt badawczy pt. Wiedza o małżeństwie u młodzieży pochodzącej z rodzin o różnym stopniu integracji. On też w swej finalnej części stał się podstawą napisania pracy doktorskiej pod kierunkiem śp. ks. prof. dr. hab. Józefa Wilka.

Nie bez znaczenia jest też pielęgnowanie przez nią najlepszych tradycji naukowych swoich Mistrzów, skoro wraz z współpracownikami wydała pracę pamięci śp. promotora ks. prof. Józefa Wilka SDB. Nie jest to przecież dowód tylko akademickiej pamięci, chociaż także, ale zarazem przejaw troski o kontynuowanie badań na temat funkcji wychowawczych rodziny. Jakże trafnie przywołuje we "Wprowadzeniu" do tego tomu fakt, który powinien być dzisiaj brany pod uwagę, kiedy krytykuje się nadanie naukowego statusu nowej dyscypliny, jaką jest od 2011 r. nauka o rodzinie. To właśnie w lubelskim ośrodku akademickim KUL rozwijał się status tej nauki, a Habilitantka ma w tym także swój znaczący udział.

Najważniejsza w jej dorobku naukowym jest rozprawa habilitacyjna pt. Struktura i treść jednostkowej wiedzy o wychowaniu. Studium pedagogiczne wiedzy rodziców i jej korelatów (Wydawnictwo Naukowe KUL JP II, Lublin 2012, ss. 458). Jest to z jednej strony kontynuacja rozpoczętych w ramach doktoratu badań na temat samowiedzy tyle tylko, że tym razem respondentami nie stała się młodzież, ale rodzice. Przedmiotem jej dociekań była jednostkowa ich wiedza o wychowaniu. Zaproponowanie teoretyczno-badawczego konstruktu - „jednostkowa wiedza o wychowaniu” - pozwoliło przyjrzeć się temu, czy i w jakim zakresie współcześni rodzice kierują się w procesie wychowywania dzieci określoną wiedzą i jakiego typu, charakteru.

Nie jest bez znaczenia dla każdego pedagoga to, jaką funkcję pełni w jego naturalnym procesie formacyjnym wiedza, która jest przecież wynikiem także aktywności poznawczej. Szczególnie dzisiaj jest ciekawe, czy - a jeśli tak, to w jakim stopniu - pluralizm wiedzy o wychowaniu wpisuje się w stan indywidualnej wiedzy naturalnych wychowawców, wśród których są przecież także profesjonalnie lub społecznie przygotowani do tej roli młodzi ludzie. Trafnie sięgnięto tu w punkcie wyjścia po rodzicielską wiedzę potoczną o wychowaniu, chociaż trudno jest przy takiej redukcji oddzielić ją od ewentualnego dostępu części badanych do wiedzy naukowej na ten temat. Można się bowiem zapytać, czy istnieje klarowna, jednoznaczna, powszechnie dostępna wiedza potoczna o wychowaniu i co o niej stanowi? Czy rzeczywiście można zrekonstruować w określonym okresie czasu to, co określa się mianem wiedzy potocznej, skoro jest ona nierównomiernie rozłożona w społecznej przestrzeni i nierównomiernie doświadczana przez rodziców w codziennych światach ich życia? Jaka wiedza potoczna o wychowaniu dociera, jest transmitowana do rodziców, przez kogo, w jakiej formie i treści, no i czy rzeczywiście rodzice są jej aktywnymi odbiorcami oraz zachodzi w nich proces introcepcji owej wiedzy? Wiedza osobista nie musi być przecież tożsama z wiedzą potoczną.


Pani Danuta Opozda bardzo ciekawie i w oparciu o właściwą literaturę przedmiotu dokonuje w swojej rozprawie analizy sposobów definiowania wiedzy potocznej przez filozofów, psychologów i pedagogów. Swój projekt badawczy poprzedziła właściwą kwerendą literatury specjalistycznej i rekonstrukcją istniejących już badań na temat wiedzy potocznej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że fenomen wychowania jest też treścią tej wiedzy. Odwołanie się do schematycznej struktury wiedzy umożliwia opis i wyjaśnianie istoty wychowania w osobistych i społecznych schematach jej organizacji. Co ważne autorka tej rozprawy dokonała wartościowych poznawczo porównań wiedzy w ramach przybliżania nam kolejnych bliskoznacznych wiedzy osobistej kategorii pedagogicznych, jak np. kultura pedagogiczna, świadomość pedagogiczna.

Novum w jej dotychczasowych analizach jest łączenie wychowania w myśleniu potocznym i poznaniu naukowym z egzystencjalną kwestią sensu życia oraz z aksjologicznym jego wymiarem. Teoretyczna część rozprawy ma charakter komplementarny, logiczny i jest bogata źródłowo. Stanowi tym samym bardzo dobry przykład poprzedzenia koncepcji własnych badan empirycznych rozpoznaniem przedmiotu badań w dotychczasowym stanie wiedzy. Nie jest on wyczerpujący, bowiem można byłoby tu sięgnąć do jeszcze kilkudziesięciu innych lektur, ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że dokonane studium wiedzy jest bardzo rzetelne i trafne z punktu widzenia przyjętych w pracy celów badań.

Założenia metodologiczne badań zostały usytuowane w paradygmacie badań ilościowych. Ich autorka postanowiła dociec: Jaki jest związek między strukturami i treścią jednostkowej wiedzy o wychowaniu a wybranymi psychopedagogicznymi cechami (właściwościami) badanych rodziców, do których zaliczyła ich poczucie tożsamości płciowej, poczucie sensu życia, preferowany przez nich system wartości i jakość relacji małżeńskiej? Konceptualizacja badań nie budzi moich zastrzeżeń. Dobrze uzasadniła wybór metody i technik badań, ale wykorzystała w nich głównie cudze, w tym psychologiczne narzędzia diagnostyczne, zaś jedynym jej autorskim narzędziem diagnostycznym był test niedokończonych zdań. Nie wiadomo, w jaki sposób została dobrana próba badawcza, chociaż - jak na tak złożoną diagnozę - pozyskano jako pełnowartościowy materiał zwrot wypełnionych zestawów narzędzi diagnostycznych przez 275 spośród 465 respondentów. Badania nie mają jednak reprezentatywnego charakteru.

Analizy statystyczne uzyskanych danych empirycznych wskazują na bardzo dobre opanowanie tych metod celem poszukiwania danych zarówno istotnościowych, jak i korelacyjnych, a dotyczących różnic międzygrupowych. Wyniki w obszarze struktury i treści wiedzy badanych rodziców o wychowaniu niczym nie zaskakują, poza może stosunkowo wysokim (wskazanym jako ważny, znaczący) w procesie wychowania czynnikiem, jakim okazała się religijność rodziców. Być może wynika to jednak z właściwości środowiskowej populacji osób badanych. Ciekawa jest w tym projekcie badawczym konstrukcja semantycznej mapy jednostkowej wiedzy o wychowaniu w rodzinie na podstawie analizy testu zdań niedokończonych i swobodnej wypowiedzi badanych.

Potwierdził się tradycyjny podział ról w rodzinie, gdzie matki pełnią funkcje ekspresyjne a ojcowie instrumentalne, jak i został uchwycony związek między właściwościami treściowymi jednostkowej wiedzy o wychowaniu a wybranymi zmiennymi socjodemograficznymi, gdzie płeć jest czynnikiem najsilniej różnicującym obszary wiedzy. Można i warto dokonać krytycznej oceny zgromadzonych danych. Odzwierciedlają one bardzo dobrze uchwyconą strukturę i stan wiedzy o wychowaniu współczesnych rodziców. Zaletą są właściwie sformułowane pedagogiczne implikacje badań mimo ich fragmentarycznego przecież ujęcia.

Jak niemalże każdy badacz pani Danuta Opozda była świadoma własnych uchybień i niedociągnięć, które – jak daje się to dostrzec już na etapie konceptualizacji badań – wiążą się z doborem próby badawczej. Już w toku ich prowadzenia spotykała się z odmową uczestniczenia (głównie ojców) w badaniu, przez co jest zbyt małe nasycenie nimi w grupie rodziców znajdujących się w okresie wczesnej dorosłości. Brak możliwości bezpośrednich porównań uzyskanych przez D. Opozdę danych z innymi badaniami empirycznymi wynika z faktu, że nikt dotychczas takowych i w takiej konfiguracji modelowej nie przeprowadził. Jestem przekonany, że kolejne badania tego typu będą musiały odwoływać się właśnie do tej rozprawy. Zainteresowanych tą problematyką odsyłam do książki i rozmów z jej autorką.

13 listopada 2013

Rodzice, czyje są Wasze pieniądze?





















Kiedy czytam informację o buncie rodziców VIII Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie przeciwko wykorzystywaniu zgromadzonych funduszy Rady Rodziców na poważne remonty w szkole, a nawet na taksówki dyrektora, to zastanawiam się, jak długo jeszcze będzie przyzwolenie społeczne na tego typu praktyki?

Wydawało się, że po ponad dwudziestu czterech latach transformacji rodzice wreszcie zrozumieli, że szkoła publiczna jest utrzymywana z płaconych przez nich podatków. Nikt nie ma prawa, a dyrektor szkoły w szczególności, zobowiązywać rodziców do obowiązkowych danin na rzecz szkoły, do której uczęszczają ich dzieci. Ba, nikt też nie ma prawa zobowiązywać rodziców do tego, by angażowali się na rzecz szkoły jako instytucji publicznej np. wykonując w niej remont, dokonując modernizacji czy napraw sprzętu, malując czy sprzątając pomieszczenia, świadcząc różne usług, itp., bo te ciążą na dyrektorze placówki i władzy samorządowej, których podstawowym zadaniem jest zapewnienie wykonywania tego typu zadań przez osoby zatrudnione do tego celu.

Czas socjalizmu już dawno powinien się skończyć, a rodzice powinni zacząć skutecznie egzekwować od organów prowadzących szkoły fundamentalne warunki w zakresie technicznego, sanitarnego, ergonomicznego, psychicznego i fizycznego bezpieczeństwa ich dzieci. Jeśli tego nie czynią, tylko z roku na rok pozwalają dyrektorom przedszkoli i szkół publicznych na uwzględnianie w budżetach tych placówek rodzicielskich dotacji w postaci składek na tzw. radę rodziców, to ich bunt, by te środki nie były przeznaczane przez dyrektorów na remonty, taksówki, malowanie, wywożenie śmieci i odpadów, pokrywanie rachunków za energię elektryczną lub gaz itp., jest nonsensowny.

Rodzice wspomnianego LO w Krakowie wpłacają na radę rodziców 200 PLN a dodatkowo rodzice uczniów klas pierwszych proszeni są o 150 zł darowizny na rzecz szkoły. Ciekawe, czy jest to oferta nie do odrzucenia? Kurator oświaty o tym nie wie? Dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Krakowa milczy czy udaje, że nie wie, o co chodzi i w czym jest problem?

Przeciwko komu buntują się rodzice? Przeciwko dyrektorom? Niech najpierw zaczną buntować się przeciwko samym sobie, własnej uległości wobec oświatowego władztwa, które w nieprawomocny sposób, mniej lub bardziej taktownie, wprost czy subtelnie wymusza na nich jakąkolwiek kasę. Jak chcą się po raz drugi opodatkować na szkołę swoich pociech, to niech nie narzekają i nie wtrącają się w to, do czego są wykorzystywane ich pieniądze. Chyba, że powołają do życia Radę Szkoły, to wówczas będą mogli złożyć do władz samorządowych wniosek o zbadanie niewłaściwego postępowania dyrektora LO i zobowiążą władze do wyciągnięcia w stosunku do niego konsekwencji służbowych, z możliwym nawet odwołaniem go z funkcji dyrektora.

Rodzice! Czyje są Wasze pieniądze? Jeszcze tego nie wiecie? To może w czasie nadchodzących wyborów samorządowych rozliczycie swoich samorządowców z gospodarki finansowej na rzecz oświaty publicznej, a jak będą wybory do Sejmu, to dokonacie lepszego wskazania posłów, którzy zaczną wreszcie troszczyć się o budżet dla polskiej edukacji?