13 lipca 2013

Alternatywna rola byłej minister edukacji Katarzyny Hall



Jak to dobrze, że niektórzy odchodzą z rządu lub też nie są do niego już więcej zapraszani, bo dzięki temu doświadczają pedagogicznego olśnienia. Inwersja w przemianie byłej minister edukacji Katarzyny Hall jest tak duża, że zaistniały kontrast między tym, co głosiła i jak postępowała na tym stanowisku, a tym co teraz czyni jako osoba publiczna (jest przecież wybraną do Sejmu posłanką) w sferze edukacji, zastanawia nad przedmiotem i kierunkiem zajmowanych przez nią postaw i podejmowanych działań tak wówczas, jak i obecnie. Nie będę zajmował się jednak biografią b. ministry, bo nie jestem nią w żadnej mierze zainteresowany. Niech tym zajmują się specjaliści innej maści.

Natomiast warto docenić to, w co tak nagle pani K. Hall zaczęła się angażować, bo albo świadczy to o tym, że nareszcie zrozumiała w jak katastrofalnych uwarunkowaniach systemowych znajdują się nasze dzieci jako uczniowie szkolnictwa publicznego, albo doszła do wniosku, że biznes jest biznes i gdzieś trzeba się realizować. Zapewne jest jeszcze jakaś inna motywacja. Otóż jedna z najbardziej centralistycznie, autorytarnie i częściowo bezmyślnie usiłujących odgórnie reformować polskie szkolnictwo była minister edukacji odnalazła jej sens i wartość w rozwiązaniach... niszowych, oddolnych, w budowaniu w przestrzeni niepublicznej, prywatnej małych wysp alternatywnej edukacji. Jak stwierdza: "Szkoły publiczne mają nad sobą mnóstwo przepisów szczegółowo regulujących ich organizację pracy, przede wszystkim dlatego, że powiązany jest z tym także ich system finansowania. Szkoły niepubliczne trochę mniej - tylko bardzo w niewielkiej części dotyczy ich np. rozporządzenie o planach nauczania w szkołach publicznych oraz Karta Nauczyciela."

Trudno byłoby znaleźć w ministerialnych działaniach K. Hall chociaż cień poparcia dla edukacji tego sektora poza tymi, z którymi wiązało się przelewanie środków publicznych w ramach programów UE na doraźne akcje i inicjatywy, ale było to też warunkiem ich otrzymania dla całego systemu. Nareszcie pani minister zrozumiała, że polska szkoła wraz z jej systemem klasowo-lekcyjnym radykalnie czyni edukację w niej nie tylko nieskuteczną, mało atrakcyjną, ale i przeciwskuteczną, toksyczną, a zatem szkodliwą dla uczęszczających do szkół dzieci i młodzieży. Wbrew temu, co sama czyniła w rządzie, narzucając środowiskom nauczycielskim i samorządowym bzdurne setki procedur i patologicznych nadregulacji, teraz przyszła po rozum do głowy i stwierdza, że jedyne co powinno obowiązywać, to minimum konieczne polskiego prawa oświatowego w postaci realizowania podstawy programowej, corocznego przystępowania do egzaminów klasyfikacyjnych i udziału w końcowych egzaminach zewnętrznych. Czas na zmianę polskiej edukacji. Jak pisze w swoim blogu:

Wielkie szukanie nowych dróg w edukacji odbywa się wszędzie na świecie. Furorę robią filmy z wystąpieniami Kena Robinsona o potrzebie kreatywności w szkołach czy też konieczności spersonalizowania edukacji, a także to co robi Sugata Mitra na rzecz pokazania możliwości, jakie leżą w postawieniu na samodzielność ucznia i nowe technologie. Wszelkie raporty i ekspertyzy, również te poświęcone gospodarce, wskazują, że szkoła powinna stawać się inna, bardziej innowacyjna, kreatywna, współpracująca, wykorzystująca nowe technologie.

Czytając kolejne deklaracje, o mało nie spadłem z wrażenia z krzesła, bo oto pani Hall deklaruje się jako wielbicielka ruchu szkół Nowego Wychowania z początku XX a nie XXI wieku. Pisze o tym tak:

Inspiracją była dla nas na początku metoda Marii Montessori, stworzona kiedyś dla uczniów z niepełnosprawnościami, potem okazująca swoją skuteczność również wobec wszystkich innych dzieci, a także metoda, uczącej się u niej Heleny Parkhurst, zwana też planem daltońskim. Obie metody były tworzone ponad 100 lat temu. Postawiliśmy pytanie, co by było, gdyby Montessori czy Parkhurst żyły w trochę innych czasach, miały na przykład internet?

Znalazła się wreszcie w uznaniu pani K. Hall tak posponowana przez jej resort edukacja domowa. Wówczas wyrzucono do kosza przygotowaną przez ekipę Romana Giertycha nowelizację ustawy o systemie oświaty, która miała na celu uczynienie tej formy edukacji jeszcze bardziej dostępną. W projekcie postulowano, by zgoda dyrektora szkoły rejonowej na realizację obowiązku szkolnego właśnie w tej formie nie zależała od jego widzimisię, tylko od rodziców dziecka. Dzisiaj K. Hall pisze:

Wychowawczo inspiruje nas duch edukacji demokratycznej - również już prawie stuletni... Szacunek i zaufanie oraz wolność i odpowiedzialność, a także współpraca, to wartości przyświecające zarówno zwolennikom szkół demokratycznych, jak i metodzie Heleny Parkhurst. Nie jest to po prostu w "czystej formie" edukacja domowa, w której wiodącą rolę w inspirowaniu swojego dziecka do uczenia się mają rodzice. Nie jest to również klasyczna edukacja demokratyczna, która także może być organizowana dzięki furtce prawnej edukacji domowej.


Olśnienie u byłej minister edukacji było tak wielkie, albo nareszcie skupili się wokół niej oświeceni doradcy, że powołała do życia nie tylko stowarzyszenie, ale także uruchamia wraz z jego zarządem sieć szkół niepublicznych w różnych miejscach kraju! Jedne już powstały, a do powoływania do życia kolejnych zachęca sponsorów.

U podstaw tej inicjatywy postawiono sobie pytania: Szkoła bez klas i tradycyjnego planu lekcji? Tempo nauki zgodne z możliwościami każdego ucznia? Program edukacyjny dostosowany do zainteresowań? Maksymalne postępy dzięki indywidualnemu podejściu?

Edukacja zorganizowana w sposób umożliwiający każdemu uczniowi robienie maksymalnych postępów na miarę jego możliwości i we własnym tempie, wykorzystująca nowoczesne technologie to cel programowy grupy przyjaciół ze Stowarzyszenia Dobra Edukacja. Do współpracy zaprosiliśmy ekspertów ze środowisk akademickich. Wspólnie przygotowujemy programy na wszystkie etapy edukacyjne. Aby wdrożyć wypracowaną koncepcję tworzymy szkoły, które rozpoczną działalność we wrześniu 2013 roku. Nazwaliśmy je Akademiami Dobrej Edukacji.



(źródło: 6 zasad dobrej edukacji: http://warszawa.dobraedukacja.edu.pl/)


Cieszę się z tej inicjatywy, bo zawsze lepiej podejmować je późno, niż wcale. Być może nawet parlamentarne osadzenie pani K. Hall pomoże w pozyskaniu dla nich większego wsparcia. Pedagogika szkolna wzbogaci się o kolejne środowiska, w których być może powiedzie się realizacja powyższych idei. OBY! Życzę tego AKADEMII DOBREJ EDUKACJI z całego serca.

Warto odnotować, dla kogo są te szkoły?

Szkoły są przeznaczone dla wszystkich uczniów, w tym także dla tych, którzy mogą czuć się źle w tradycyjnym systemie edukacji:
• o określonych już szczególnych talentach, pasjach i zainteresowaniach,
• mających trudności w odkryciu swojego potencjału,
• z trudnościami w nauce,
• zmagających się z przewlekłymi chorobami lub niepełnosprawnych.


Powodzenia! Wolę panią Katarzynę Hall w takiej roli, niż w tej, w której nie zapisała się najchlubniej na kartach historii polskiego szkolnictwa.

12 lipca 2013

Konkurs "Forum Akademickiego" dla młodych uczonych




Redakcja miesięcznika „Forum Akademickie” ogłosiła IX konkurs na artykuł popularnonaukowy - SKOMPLIKOWANE I PROSTE. MŁODZI UCZENI O SWOICH BADANIACH. Jets on adresowany do osób, które nie ukończyły 35. roku życia: pracowników naukowych uczelni i instytutów badawczych oraz doktorantów.

Artykuły powinny popularyzować w przystępny sposób własne badania naukowe uczestników konkursu lub badania, w których brali oni udział. Na konkurs będą przyjmowane teksty w języku polskim o objętości 10-12 tys. znaków (ze spacjami) w trzech egzemplarzach opatrzonych hasłem (może to być wyraz, dwa wyrazy lub kombinacja liter i cyfr). Można dołączyć kilka fotografii i rysunków obrazujących badania. Prac nie należy podpisywać nazwiskiem. Do prac należy dodać zaklejoną kopertę listową formatu C6, oznaczoną tym samym hasłem, zawierającą dane osobowe autora (imię, nazwisko, wiek, stopień naukowy, miejsce pracy lub studiów doktoranckich, adres domowy, numer telefonu, adres e-mail) i krótką notę o przebiegu pracy naukowej (nie wymagamy spisu publikacji). Artykuły prosimy przesyłać z dopiskiem „Konkurs” pod adresem redakcji do 10 września 2013 roku (liczy się data stempla pocztowego). Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w grudniu 2013.

Przewidziane są dla pierwszych trzech laureatów nagrody pieniężne, materialne (dysk bezprzewodowy) i edukacyjno-oświatowe (pokrycie kosztów szkolenia i książki o wartości kilkuset zł.) Będą też cztery równorzędne wyróżnienia: udział w dwudniowym kursie STATISTICA - kurs podstawowy (o wartości 995 zł) – od firmy StatSoft Polska, pamięć USB DataTraveler Ultimate G3, 32GB, USB 3.0 – od firmy KINGSTON Technology i książki o łącznej wartości 100 zł oraz miesięczny dostęp do myIBUK PLUS uprawniający do wypożyczenia 5 pozycji – od Wydawnictwa Naukowego PWN.

Wszyscy nagrodzeni i wyróżnieni otrzymają książki z serii Monografie FNP, ufundowane przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej, a także roczną prenumeratę „Forum Akademickiego”. Nagrodzone i wyróżnione artykuły zostaną opublikowane w „Forum Akademickim”.

Szczegółowe informacje: Grzegorz Filip, tel.: (81) 524 02 55 lub (81) 528 08 22-23.






11 lipca 2013

Wakacyjna, ale jakże znakomita habilitacja z pedagogiki



(fot. Od lewej: Dziekan Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Warmińsko - Mazurskiego w Olsztynie pani dr hab. Małgorzata Suświłło, prof. UWM oraz jeszcze jako doktor - Hanna Kędzierska, która ze skupieniem wsłuchiwała się w treść recenzji swojego dorobku)



Nie dla wszystkich nauczycieli akademickich początek lipca jest okresem wakacyjnym. Jedni uczestniczą jeszcze w egzaminach dyplomowych, a nielicznym - jak pani dr Hannie Kędzierskiej z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie - przypadła okoliczność przystąpienia do kolokwium habilitacyjnego, które, notabene, zostało przeprowadzone w znakomitym stylu.

Nowa w akademickim środowisku doktor habilitowana jest absolwentką swojej macierzystej Uczelni (dawnej Wyższej Szkoły Pedagogicznej) w Olsztynie), w której przedłożyła przed laty do oceny, a następnie do publicznej obrony - rozprawę doktorską pt. Nauczyciel wobec zmian edukacyjnych. Dysertację pisała pod kierunkiem znakomitego pedagoga społecznego - prof. dr. hab. Stanisława Kawuli. Po uzyskaniu stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika została zatrudniona w Zakładzie Teorii Wychowania, gdzie współpracując z jego kierownikiem – prof. dr. hab. Józefem Górniewiczem miała znakomity okres, który zaowocował licznymi projektami badawczymi, publikacjami i udziałem w konferencjach krajowych oraz zagranicznych. To tu kontynuowała swoje zainteresowania poznawcze uwarunkowaniami pełnienia roli zawodowej przez nauczycieli, dociekając ich istoty i zakresu w paradygmacie pedagogiki krytycznej.

O ile dla części naukowców w naukach humanistycznych ten paradygmat badawczy miał być okazją do ucieczki od kompetencji badawczych, o tyle w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją odwrotną, a mianowicie z nieustannym pogłębianiem wiedzy na ten temat na poziomie światowym, by zapewnić własnym dociekaniom jak najwyższy poziom i mieć z tego tytułu zawodową satysfakcję. Prowadzone przez dr hab. H. Kędzierską badania w środowisku nauczycielskim mają bardzo dobre uzasadnienie teoretyczne, głęboko przemyślane założenia epistemologiczne, dzięki którym ich Autorka nie tylko trafnie dokonuje doboru pól problemowych, respondentów, ale i świetnie radzi sobie z interpretacją danych, jakie uzyskiwała od nich.

Co ważne, swój warsztat badawczy doskonaliła w wyniku nie tylko samodzielnych i pogłębionych studiów samokształceniowych, ale także uczestnicząc w warsztatach metodologicznych m.in. z zakresu analiz dyskursów, które zainicjował w Uniwersytecie Łódzkim prof. dr hab. Marek Czyżewski. Od 2008 r. współpracuje z badaczami School of Health Sciences Jőnkőping University w Szwecji, gdzie prowadzone są w paradygmacie krytycznym badania dyskursów. Wzmiankuję o tym, by podkreślić zarazem, jak ważne jest w pracy naukowo-badawczej przyszłego samodzielnego pracownika naukowego dysponowanie nie tylko na najwyższym poziomie kapitału metodologicznego, ale i osadzenie go w międzynarodowym oraz krajowym kontekście szkół badawczych, w wyniku współpracy z którymi można go doskonalić i upowszechniać w nich własne dokonania. To jest najlepszy sprawdzian kompetencji badawczych młodych naukowców, a o tych najlepiej świadczą redagowane i współredagowane przez H. Kędzierską tomy recenzowanych prac zbiorowych.


(fot. Swoją recenzję przedstawia prof. dr hab. Józef Górniewicz)

Mój szacunek i uznanie dla dotychczasowego dorobku H. Kędzierskiej budzi Jej autentyczna troska o to, by humaniści nie lekceważyli zjawisk, które - tylko z braku świadomości ich występowania - wydają się mało istotnymi, a przecież mają uniwersalny charakter. Dla Autorki badania jakościowe są nieustannym dociekaniem prawdy o fenomenach, które wydają się oczywistymi lub odległymi dla empirysty, gdyż są niewidoczne zmysłowo. Nie chce być głuchą na własną wewnętrzną mądrość etyczną i społeczną, która jest przecież kluczową w pedagogicznych relacjach między ludźmi. Jej rozprawy są swoistego rodzaju oporem wobec zmaterializowanej i uproszczonej wizji świata, która w dominującym wciąż paradygmacie pozytywistycznym sprowadza go do jednopoziomowej i jednopłaszczyznowej perspektywy, w której zanika prawda o ludzkim losie, jakości naszego życia i współkreowania relacji wychowawczych, socjalizacyjnych czy dydaktycznych.

Prowadzone przez H. Kędzierską badania wpisują się w nurt pedagogiki humanistycznej, która powinna stać na straży imperium homini, dbając o jak najwyższy wymiar człowieczeństwa w płaszczyźnie aksjologicznej. Dzięki takim badaniom mamy szansę lepiej i integralnie rozumieć oraz współprzeżywać z podmiotami diagnoz (respondentami) dylematy ich codzienności i wymiarów wymykających się ilościowym jedynie pomiarom i ich statystycznym operacjom. Świetnie porusza się w szeroko pojmowanej literaturze humanistycznej i społecznej, co widać w interdyscyplinarnym podejściu do własnych badań. Konfrontuje upadek wielkich idei i nowe wzory życia z wciąż jeszcze dominującymi w procesie wychowania przekonaniami, stereotypami. Bliższe są jej poznaniu źródła pedagogiki i psychologii humanistycznej, chociaż w tym zakresie mogłaby być bardziej krytyczna i nie powielać klisz pojęciowych do walki politycznej w kraju, kiedy przywołuje w formie wzmianki jako pedagogiczne mody idee tzw. „szkoły bezstresowej” czy „partnerstwa wychowawczego”. Mają one bowiem także swoje naukowe eksplikacje i uzasadnienie.

Nie boi się włączać w debatę z innych subdyscyplin pedagogicznych, kiedy w grę wchodzi wprowadzenie na tory głębszych analiz chociażby kwestie zmian w systemie resocjalizacji. Bardzo dobrze zredagowany tomik pt. "Jakościowe inspiracje w badaniach edukacyjnych” mógłby sprzyjać powołaniu do życia nowego periodyku w naukach o wychowaniu, jak to czynią w swoim środowisku np. socjolodzy. Prowadzenie badań jakościowych, biograficznych jest tak samo trudną sztuką, jak prowadzenie badań ilościowych, o ile stosuje się kanon metodologicznych przesłanek. Warto bowiem upowszechniać różne szkoły, podejścia czy orientacje badawcze w tym paradygmacie. Większość swoich artykułów Habilitantka opublikowała w ogólnokrajowych czasopismach, które znajdują się na liście MNiSW B i C.


Kluczową w dorobku naukowym Autorki wczorajszego kolokwium jest rozprawa habilitacyjna pt. "Kariery zawodowe nauczycieli. Konteksty. Wzory. Pola dyskursu" (Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2012, która wyraźnie różni się od dotychczasowych badań pedeutologicznych. Dokonała w niej znakomitego rozpoznania teorii, współczesnej wiedzy w naukach społecznych na temat istoty pracy i związanej z nią potencjalnie kariery zawodowej. Autorka przeprowadziła bardzo dobrze kwerendę literatury krajowej i zagranicznej, dokonując niezwykle rzetelnie, klarownie i dyskursywnie metasyntezy wiedzy na ten temat. Świetnie przemieszcza się między dyskursami socjologicznymi, politologicznymi, ekonomicznymi i psychologicznymi, by odczytać ich sens dla pedeutologii. Sama powinna być zaliczona do pracoholików, którzy tworzą elitę szczęśliwców odnoszących sukces, bo niewątpliwie Jej rozprawa musiała mieć taki finał. Jest bowiem książką logicznie ustrukturyzowaną, bogatą merytorycznie, przełomową w nowym odczytywaniu specyfiki roli zawodowej, a przez to wartościową poznawczo. Mamy tu do czynienia nie tylko z przywołaniem kluczowym podejść do zawodu, ale i spojrzeniem na ścieżki karier, nie tylko w wymiarze linearnym i stadialnym. Po zapoznaniu się z pierwszą częścią dysertacji aż chce się dotrzeć do wyników jej własnych badań, by dostrzec nowość odkryć a być może i powody do prowadzenia sporu z dominującymi wciąż perspektywami analiz czy typologiami i ontogenezą profesji.

Analiza wyników badań jest pasjonującą lekturą, w której następuje odsłona niepowtarzalności nauczycielskiego habitusu. Autorka pogłębia interpretację wypowiedzi swoich respondentów o wnioski z cudzych badań ilościowych (E. Putkiewicz, Z. Kawka, H. Rotkiewicz itp.) i jakościowych (np. J. Michalak), a zarazem nadaje swoim postrzeganiom atrybutów nauczycielskiej roli różne wymiary dynamiki zmian w ontogenezie ich profesjonalnych karier. W interpretacji sięga po rozprawy najlepszych socjologów czy politologów, kiedy chce odczytać powyższe fenomeny w ich uwikłaniu w społeczną rzeczywistość codziennego życia. Widzimy także, jak zmieniały się ścieżki edukacyjne i zawodowe badanych przez H. Kędzierską nauczycieli oraz jakie oni sami nadawali im sensy i czego doświadczali w dochodzeniu do własnego wykształcenia. Co ciekawe, to dzięki takim badaniom potwierdziły się także moje hipotezy o narastającym upadku jakości kształcenia polskich nauczycieli w trybie komercyjnych studiów niestacjonarnych lub organizowanych przez różnorodne podmioty prywatnych szkół wyższych czy kolegia nauczycielskie.

Badania dr hab. H. Kędzierskiej są także dopełnieniem naszej wiedzy na temat powodów niskiego zainteresowania mężczyzn podejmowaniem się tego zawodu. Dla niektórych wynika to z niemożności realizacji innych planów życiowych. Mamy tu także interesujące rozpoznanie negatywnych konsekwencji kontrastowania nauczycielskich postaw w wyniku diagnozy nieuświadamianych sobie przez nich uproszczonych klasyfikacji i stygmatyzowania uczniów w pierwszym okresie zawodowej adaptacji, profesjonalnego nowicjatu. Jakże trafnie Autorka wydobywa z nauczycielskich narracji także fakt zawodowej samotności, która jest ukrywana przez nich za drzwiami lekcyjnych sal oraz ich narastającej frustracji i lęku w wyniku poczucia zagrożenia o miejsce pracy czy adekwatną ocenę jej jakości. To dzięki rekonstrukcji pasaży wypowiedzi możemy zrozumieć, jak często nauczyciele doświadczają dysonansu poznawczego, ale jeszcze bardziej moralnego, kiedy stawiani są przez nadzór pedagogiczny pod pręgierzem roszczeń politycznych, które naruszają ich własne sumienie.

Dramatyczne i poruszające także naszą wrażliwość są niektóre z cytowanych fragmentów narracji, w których rozpoznajemy uniwersalne, ponadczasowe dylematy podziałów wewnątrzzawodowych (np. schizoidalny świat nauczycielskiego pokoju, stosunek do oceniania uczniów, relacje z nadzorem pedagogicznym itp.). Pasjonujące jest rozpoznanie wzorów konstrukcji zawodowych nauczycieli poprzez edukację w kontraście dwóch ustrojów społeczno-politycznych, przed i po reformie oświatowej 1999 r. Autorka rozprawy świetnie rekonstruuje różne typy karier zawodowych nauczycieli oraz związane z nimi paradoksy.

W refleksji podsumowującej zaś trafnie pisze: W systemach etatystycznych, a do takich należy oświata (i jej instytucje), dochód jednostki zależy od etatu i jego miejsca w siatce płac, a nie od faktycznie wykonywanej pracy. Wartościowanie poszczególnych stanowisk regulowane jest nie poprzez rynek, ale poprzez państwo.(s. 227). Nareszcie ktoś dostrzegł, że w środowisku szkolnym mamy także tzw. kariery paralelne o różnych formach ekspresji, samorealizacji i ich znaczeniu w życiu części nauczycieli. Znakomicie odczytane jest jakże trafne poczucie goryczy części nauczycieli w wyniku oceniania jakości ich pracy przede wszystkim przez pryzmat obiektywnych osiągnięć ich uczniów.

Niestety, tego typu badania nie będą czytane przez urzędników MEN, polityków oświatowych, gdyż oni nie są zainteresowani jak najlepszą kondycją psychofizyczną nauczycieli, tylko w bezwzględny sposób wykorzystywaniem ich do realizacji interesów, które generują w nich konflikt wartości. Tę rozprawę warto jednak eksponować nie tylko w kształceniu adeptów do tego zawodu, ale także do prowadzenia walki w strategii non violence z etatystycznym i dyrektywnym zarządzaniem oświatą w kraju. Jestem niezmiernie wdzięczny Autorce tej książki za to, jak mocnym staje się jej treść wsparciem w rzeczowe argumenty. To jest niewątpliwie dojrzała także społecznie rozprawa, która powinna wzmacniać w nauczycielskim środowisku racje autentycznego zaangażowania i uruchamiania oporu przeciwko irracjonalnym i instrumentalnym strategiom rządzenia.

Serdecznie gratuluję Pani dr hab. Hannie Kędzierskiej, a poszukujących inspiracji badawczych zachęcam do przeczytania Jej książki. Warto też posłuchać Jej wykładów czy referatów. Ufam, że spotkamy się w czasie krajowych konferencji, by dyskutować o jakże złożonej roli nauczycieli w Polsce, o manipulowaniu wykonujący ten zawód przez polityków i rządzących tak, jakby mieli oni być w ich rękach marionetkami. Dobrze się stało, że ktoś zaczyna przecinać sznurki hipokryzji.