09 lutego 2023

Sukces polskiej publikacji w ramach interdyscyplinarnego projektu badawczego

 


Dr Jacek Stańdo z Politechniki Łódzkiej przesłał mi komunikat o sukcesie, który ma znaczenie także dla edukacji. Dlatego publikuję jego tekst na ten temat w całości:

 

Choć w literaturze funkcjonuje cytat „Jaka piękna katastrofa!”, to jednak w rzeczywistości nikt oprócz dziennikarzy (dla których zła wiadomość to dobra wiadomość) nie przepada za katastrofami. I każdy, kto takiej sytuacji doświadczył – wie, że katastrofa to... no właśnie, katastrofa. Często wiąże się z drastycznym, nagłym i niespodziewanym zakończeniem jakiegoś etapu życia. Przynosi zniszczenie, śmierć, ból. Jest zbiorową i osobistą traumą.

Katastrofa – to nie tylko trzęsienie ziemi czy spadający samolot. To również epidemia – czyli wystąpienie groźnej choroby na dużym obszarze i w dużym nasileniu. Czy pandemia COVID-19 była katastrofą? Patrząc na przebieg i skutki, na pewno można rozważyć taką możliwość.

Niezależnie od wszystkiego, katastrofa zazwyczaj jest czasem wzmożonego zainteresowania sprawami wiary i religii. Pewny siebie człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę, że niektóre kwestie są poza jego zasięgiem. Po prostu nie ma na nie wpływu. Zaczyna więc szukać punktu oparcia. Zaczyna też szukać języka, którym może wyrazić swoje emocje. Okazuje się, że język religijny jest tu bardzo pomocny.

Świadkami tego zainteresowania są internetowe wyszukiwarki. Rejestrują one zapytania użytkowników. Nie są przy tym świadkami niemymi – dzielą się z nami swoją wiedzą o świecie, poprzez rozmaite narzędzia i zestawienia. Jednym z nich jest Google Trends. Oferuje bezpłatny, ograniczony wgląd w liczbę wyszukiwań wybranych słów kluczowych. Google Trends pierwotnie miało być narzędziem dla specjalistów marketingu internetowego, umożliwiając im tworzenie stron internetowych, które doskonale spełniają potrzeby użytkowników Internetu na podstawie popularnych wyszukiwań.

Google Trends to narzędzie, które mierzy popularność zapytań pod względem geograficznym i czasowym. Wykorzystuje dane z wyszukiwarki Google. Korzystając z tej usługi, można analizować trendy wyszukiwania dla określonych słów kluczowych w wybranych okresach. Analiza danych odnosi się do danego wyszukiwanego terminu wpisanego w Google w porównaniu do całkowitej liczby zapytań w wybranym okresie.

W aplikacji Google Trends dane na wykresie są znormalizowane i przedstawione w skali od 0 do 100. Nie przedstawiają bezwzględnej liczby wyszukiwań danego słowa kluczowego. Aplikacja Google Trends oferuje również możliwość analizy mapy porównawczej, która pokazuje częstotliwość zapytań w poszczególnych regionach, takich jak województwa w Polsce lub stanach USA.

W badaniach podjętych w naszym artykule wykorzystaliśmy narzędzie Google Trends do zbadania stopnia zainteresowania modlitwą i duchowością ogólną w początkowej fazie pandemii COVID-19 w Polsce i Europie. Założyliśmy, że dla osób zainteresowanych modlitwą w czasie pandemii COVID-19 Internet pełni rolę wirtualnego modlitewnika. Główne pytania badawcze dotyczyły częstości wpisywanych zapytań, odnosząc się nie tylko do słowa „modlitwa”, ale także do konkretnych rodzajów modlitwy. Ponadto zainteresowanie modlitwą porównaliśmy z zainteresowaniem słowem „proroctwo”, aby zbadać związek między religijnością a zainteresowaniem sferą nadprzyrodzoną w jej najszerszym znaczeniu. 

Z analizy wynika, że występuje wyraźna powtarzalność wyszukiwanych haseł, przy czym niektóre z nich zauważalnie nasiliły się wraz z wybuchem pandemii COVID-19. Z ustaleń wynika również, że słowa kluczowe związane z proroctwami były wyszukiwane częściej w ważnych momentach historii Polski (2005 – śmierć Jana Pawła II, 2010 – katastrofa lotnicza, w której zginął Prezydent RP) niż w miesiącach 2020, kiedy pandemia uderzyła i eskalowała. W tym czasie częściej występowały wyszukiwania związane z religią. Można również stwierdzić, że wybuch pandemii przyczynił się do wzrostu aktywności religijnej Polaków.

Walory tej publikacji doceniła Kapituła, podkreślając interdyscyplinarność, połączenie badań związanych z religią z badaniem mediów i cyfrowej komunikacji.

The Network for New Media, Religion and Digital Culture Studies , działającej przy Texas A&M University USA, którą reprezentowali: Erica Baffelli, University of Manchester (UK) Pauline Cheong, Arizona State University (USA) Lynn Schofield Clark, University of Denver (USA) Nabil Echchaibi, University of Colorado-Boulder (USA) Gregory Grieve, University of North Carolina-Greensboro (USA) Christopher Helland, Dalhouise University (Canada) Oliver Krüger, University of Freiburg (Switzerland) Mia Lovheim, University of Uppsala (Sweden) Kerstin Radde-Antweiler, University of Bremen (Germany) Jasjit Singh, University of Leeds (UK) Johanna Sumiala, University of Helsinki (Finland) Xenia Zeiler, University of Helsinki (Finland)

Ogłoszono:

Top 10 articles in Digital Religion Research for 2022

Na liście artykułów znalazł się artykuł:

Stańdo, J., Piechnik-Czyż, G., Adamski, A., & Fechner, Ż. (2022, July 15). The COVID-19 pandemic and the interest in prayer and spirituality in Poland according to Google Trends data in the context of the mediatisation of religion processes. MDPI. Retrieved August 29, 2022, from https://www.mdpi.com/2077-1444/13/7/655

Źródło: https://oaktrust.library.tamu.edu/bitstream/handle/1969.1/196997/Digital%20Religion%20Yearbook%202022-FINAL.pdf?sequence=1&isAllowed=y

08 lutego 2023

Standardy kształtowania najlepszych praktyk w dyscyplinie naukowej

 



Komitet Psychologii PAN opracował standardy osiągnięć naukowych dla habilitantów. Zapewne przydałyby się takie dla wniosków profesorskich, ale to jest już znacznie trudniejsze zadanie. Ustalenia psychologów mogą być przedmiotem zainteresowania wśród członków pozostałych komitetów naukowych w dziedzinie nauk społecznych. Znacznie pomogłoby to nie tylko kandydatom do awansu naukowego, ale także ich recenzentom i organom odpowiedzialnym w uczelniach za nadawanie stopni naukowych w danej dyscyplinie.    

Nie chodzi o to, aby ograniczać suwerenność decyzji każdego z tych podmiotów, ale by były względnie czytelne dla wszystkich stron postępowania kryteria, które będą brane pod uwagę przez decydentów w kwestii nadania lub odmowy nadania stopnia doktora habilitowanego. W ostatnich latach coraz częściej bowiem doktorzy nauk kierują do oceny swoich publikacji jako główne osiągnięcie naukowe cykl artykułów. 

Ustawodawca normuje explicite możliwość przedłożenia do oceny zamiast rozprawy habilitacyjnej, cykl artykułów naukowych: 

Art. 219. 1. Stopień doktora habilitowanego nadaje się osobie, która

1) posiada stopień doktora; 

2) posiada w dorobku osiągnięcia naukowe albo artystyczne, stanowiące znaczny wkład w rozwój określonej dyscypliny, w tym co najmniej

a) 1 monografię naukową wydaną przez wydawnictwo, które w roku opublikowania monografii w ostatecznej formie było ujęte w wykazie sporządzonym zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 267 ust. 2 pkt 2 lit. a, lub 

b) 1 cykl powiązanych tematycznie artykułów naukowych opublikowanych w czasopismach naukowych lub w recenzowanych materiałach z konferencji międzynarodowych, które w roku opublikowania artykułu w ostatecznej formie były ujęte w wykazie sporządzonym zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 267 ust. 2 pkt 2 lit. b, 

Pedagodzy także pytają swoich przełożonych, w jakim zakresie ilościowym i jakościowym mogą spełnić wymaganie zapisane w punkcie 2b, zamiast w 2a. Kto o tym rozstrzyga, czy przedłożony cykl artykułów spełnia wymaganie tak lakonicznie ujęte w ustawie "Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce" (2018 ze zm.)? 

Powyższe pytanie brzmi podobnie do tego, jakie zadają promotorom studenci prac dyplomowych, a mianowicie - ile stron musi liczyć praca licencjacka czy magisterska? Wcześniej pytali prowadzących zajęcia, czy, a jeśli tak, to w ilu wykładach muszą uczestniczyć, żeby uzyskać zaliczenie? itp. 

Doktorzy nauk dociekają, ile artykułów spełnia wymóg pierwszego, najważniejszego cyklu? Komentarze prawników do tekstu ustawy oraz poradnik Rady Doskonałości Naukowej zawierają sugestie, propozycje dobrych praktyk w tym zakresie. Co zatem mają czynić młodzi naukowcy, którzy nie są przekonani, że tak ogólna wykładnia nie jest zobowiązującą dla recenzentów. 

Członkowie Komitetu Psychologicznego PAN wyszli zatem naprzeciw takim oczekiwaniom, opracowując dla badaczy kryteria i je uzasadniając. Uzgodnione w profesjonalnym środowisku standardy dotyczą kwestii formalnych i merytorycznych w odniesieniu do wszystkich wymagań, a nie tylko powyższego. Odpowiadają zarazem na najtrudniejsze pytanie, jak należy rozumieć ustawową normę, że osiągnięcie naukowe habilitantki/habilitanta powinno wnosić znaczny wkład w naukowy rozwój psychologii. 

Zatrzymam się jednak tylko na dookreśleniu, co powinno być brane pod uwagę w ocenie cyklu artykułów naukowych: 

Jakie (i ile) artykuły tworzą cykl? 

Artykuły tworzące cykl powinny, łącznie, wnosić „znaczny wkład w rozwój” psychologii. Zatem nie tyle istotna jest liczba artykułów, ile ich naukowe nowatorstwo i poprawność metodologiczna. Dlatego też – w tych standardach – szczególny nacisk położony został na ocenę (w systemie peer review) osiągnięć habilitantki/habilitanta, dokonaną przez trafnie dobranych kompetentnych recenzentów. 

Jakąś gwarancję poziomu naukowego artykułów daje ich opublikowanie w dobrych czasopismach, które mieszczą się w uznanej, międzynarodowej bazie czasopism. Taką bazą jest JCR, która zawiera większość uznanych w świecie czasopism psychologicznym. Gdy mówimy o „cyklu” artykułów, to musimy też określić minimalną ich liczbę ów cykl tworzących. 

Zwracamy uwagę, że w Standardach mówimy o minimalnej liczbie artykułów. Nie ograniczamy zatem osób, które uważają (powodowani wyłącznie troską o poziom naukowy cyklu, a nie względami rywalizacyjnymi), że powinny włączyć większą – od minimalnej – liczbę artykułów opublikowanych w czasopismach naukowych lub w recenzowanych materiałach z konferencji międzynarodowych do rzeczonego cyklu. 

To właśnie ocena artykułów, ujętych w cyklubędzie miała decydujące znaczenia dla nadania danej osobie stopnia doktora habilitowanego. Jeśli zaś idzie o minimalną liczbę artykułów włączonych do cyklu, to proponuje się, aby wynosiła ona 5 prac opublikowanych w czasopismach ulokowanych w bazie JCR i znajdujących się na liście ministerialnej, o której mówi rzeczona ustawa. 

Ustosunkowano się także do publikacji współautorskich, które są pochodną prowadzenia badań empirycznych w zespołach badawczych. Co zatem ma uczynić psycholog, który uczestniczy właśnie w zespołowych projektach, a zatem nie jest jedynym ich wykonawcą oraz autorem artykułu prezentującego wyniki badań? W tym przypadku także przyjęto: 

Standardy proponują, aby w 4 (na 5) artykułach osoba habilitująca się zajmowała wyróżnioną pozycję: „pierwszy lub korespondujący autor”. Należy jednak uwzględnić takie sytuacje, gdy wszyscy autorzy są równorzędni (shared first authorship), albo występują w alfabetycznej kolejności autorstwa. Dobrze byłoby, aby wśród autorów artykułów wieloautorskich znaleźli się autorzy zagraniczni (lub przynajmniej z innej uczelni krajowej), bo to – w powiązaniu ze stażami (lub przynajmniej wizytami roboczymi) – potwierdzałoby, że dorobek habilitantki/habilitanta jest powiązany z innymi, aniżeli macierzysta, jednostkami naukowymi. 

Udział habilitantki/habilitanta w powstaniu pracy wieloautorskiej powinien być wnikliwie przez kandydatkę/kandydata uzasadniony i, dodatkowo, potwierdzony (na piśmie) przez współautorów. Nie akceptujemy wyrażania tego udziału tylko za pomocą procentów.    

Komitet Psychologiczny PAN wskazuje zarazem, że artykuły w monotematycznym cyklu powinny być z okresu 10 lat.  Autorzy tej rekomendacji nie ograniczają niniejszym projektem "dobrych praktyk" autonomii recenzentów w dokonaniu oceny czyichś osiągnięć naukowych. Piszą o tym w zakończeniu: 

Formalne li tylko spełnienie warunków opisanych w tym dokumencie nie może być traktowane jako wystarczające do uzyskania stopnia doktora habilitowanego. Niezbędna jest jednoznaczna ocena ważności wkładu w rozwój psychologii. 

Tę zaś ocenę formułują recenzenci. Ich opinie są kluczowe dla decyzji podjętych przez komisję habilitacyjną oraz radę dyscypliny psychologia. Wartość naukowa przedłożonych artykułów, oceniana zwłaszcza pod kątem novum, stanowi przedmiot niezależnej oceny recenzentów oraz komisji habilitacyjnej.  

To rada dyscypliny, ostatecznie, zaakceptuje (nie zaakceptuje) uchwałę komisji i podejmie własną uchwałę o nadaniu (odmowie nadania) stopnia doktora habilitowanego. Rzecz jasna, że odstępstwa od rekomendacji są dopuszczalne, jeżeli tylko wpływają na podwyższenie jakości merytorycznej prac składających się na główne osiągnięcie naukowe habilitantki/habilitanta i nie są sprzeczne z ustawą i rekomendacjami RDN.

Komitet Nauk Pedagogicznych wielokrotnie podejmował dyskusje z dziekanami i dyrektorami instytutów pedagogicznych, zainteresowanymi członkami rad dyscyplin naukowych itp. na temat kryteriów oceny osiągnięć naukowych w postępowaniach na stopień doktora habilitowanego w dyscyplinie pedagogika. Nadal jednak nie ma konsensusu w akademickim środowisku.  

(źródło foto)

07 lutego 2023

Kilka zdań na temat dyskusji o stanie nauki i szkolnictwa wyższego w "Zdaniu"


W wieńczącym 2022 rok periodyku "Zdanie" opublikowano dyskusję kilku profesorów na temat stanu nauki i szkolnictwa wyższego. Poprzedza redakcyjne spotkanie z nimi artykuł prof. Jana Hertricha-Woleńskiego zatytułowany "Co dolega nauce i szkolnictwu wyższemu w Polsce?", który nie jest pogwarką humanistów, ale przygotowaną przez członka rzeczywistego Polskiej Akademii Nauk rzeczową analizą problemu. Prof. J. Woleński nie znał treści redakcyjnej dyskusji, ale dowodzi w swoim artykule, że można, nie prowadząc badań w danym obszarze, przygotować rzeczowe argumenty dla własnych sądów. 

Wprawdzie nie jestem czytelnikiem tego pisma, to jednak najnowszy numer nabyłem zachęcony zaproszeniem na okładce do przeczytania dyskusji na temat interesujący wielu nauczycieli akademickich. Byłem ciekaw stanu diagnozy wymienionych na okładce profesorów humanistyki, by skonfrontować ją z własnym spojrzeniem na dolegliwości universitas w skali makro. 

Nie odniosę się do dokonanej przez J. Woleńskiego krytyki wcześniej opublikowanego na łamach "Zdania" artykułu Lecha Witkowskiego, bo nie znam jego treści. Trudno jest mi zatem odnieść się do stwierdzenia: 

W gruncie rzeczy, w tekście Witkowskiego nie znajdujemy zbyt wielu konkretów dotyczących funkcjonowania nauki polskiej. Witkowski kwestionuje np. tzw. uniwersytety badawcze i biurokratyzację zarządzania jednostkami naukowymi, ale jego diagnozy są zbyt ogólnikowe, aby cokolwiek wyjaśniały i stanowiły podstawę dla przedsiębrania jakichś kroków naprawczych (Co dolega nauce i szkolnictwu wyższemu, 2022, nr 4, s.31).          

Rzeczywiście. Także zamieszczony na s. 35-43, a więc bardzo szczegółowy zapis przez Marcina Galanta przebiegu dyskusji, a raczej pozbawionej kontrowersji rozmowy profesorów Tadeusza Gadacza, Magdaleny Mikołajczyk i Lecha Witkowskiego na tak ważny temat, można podsumować powyższym cytatem J. Woleńskiego. 

Interlokutorzy ponarzekali bowiem na różne wydarzenia w ich miejscach pracy, złe praktyki zarządzania, decyzje podszyte politycznymi czynnikami, a więc głównie powodowane pozanaukowymi interesami  psycho-czy socjopatycznymi czynnikami, które rzutują na relacje z władzami i między współpracownikami, a tym samym także na stan frustracji środowisk czy osobistego rozczarowania.  

Gdyby zasiadło przy redakcyjnym stole trzech adiunktów, którym odmówiono nadania stopnia doktora habilitowanego, to pewnie treść ich wypowiedzi byłaby zbliżona. Każdy narzekałby na innych, na żenująco niskie płace, na coraz większą biurokratyzację, na parametryzację, na nonsensowność interwencjonizmu władz resortu w procedury awansowe, ewaluacyjne itp. Nihil novi. Od 2011 roku.       

Po raz kolejny potwierdza się także taką debatą, pogwarkami, rozliczeniowymi wspominkami osobistych rozczarowań, że mamy w Polsce poważny brak rzetelnych, pogłębionych badań makropolityki naukowej. Tego nie podejmie się jednak żaden członek PAN z profesorów nauk o polityce, z socjologii czy nauk o zarządzaniu, bo musiałby zoperacjonalizować zmienne dotyczące stanu, uwarunkowań i następstw tej polityki dla jakości rozwoju, stagnacji lub destrukcji nauk w dziedzinach nauk humanistycznych, społecznych, teologicznych, a także ostatnio dopisanych do rejestru  - nauk o rodzinie w którą zaangażowani byli lub są ich znajomi. Naukoznawcy też nie chcą się podjąć tego zadania, bo dane nauk częściowo empirycznych, ale w większości jakościowych, są komparatystycznie niemierzalne, a przy tym niepełne i rozproszone. 

Paradoksy prób sparametryzowania ocen w tych naukach zdemistyfikował w swoim artykule właśnie logik J. Woleński, dowodząc w dużym skrócie nierealności zobowiązywania polskich naukowców z powyższych dziedzin nauk do publikowania w zagranicznych, ponoć prestiżowych periodykach, który to prestiż jest także obciążony niezrozumiałym i nieuchwytnym z punktu widzenia naukoznawstwa protekcjonalizmem, biznesem czy korupcją. Jak pisze: 

Doświadczenie uczy, że Polacy publikują w bardzo prestiżowych czasopismach stosunkowo rzadko, ale to tylko hipoteza wyjściowa, ponieważ nie ma danych (nawet przybliżonych) na ten temat. Załóżmy, że X opublikuje artykuł w czasopiśmie za 200 punktów, a Y za 40 punktów. To wcale nie przesądza o tym, że wartość pracy X jest pięciokrotnie wyższa niż Y. Czasopismom przypisano dyscypliny naukowe, czasem w sposób wręcz absurdalny, np. teologię czasopismo z filozofii nauki (tamże, s. 33). 

Istotnie, prof. J. Woleński trafnie odsłania bolesne miejsca dewastowanej przez politykę władz resortu MEiN (także wcześniejszego MNiSW) i skutki generowania toksyczności w środowiskach akademickich. Skoro nie można opracować idealnego systemu nauki i szkolnictwa wyższego, przy tak kompromitujących rządy nakładach na sferę publiczną, to zarządzający powinni przynajmniej minimalizować negatywne konsekwencje swoich i minionych decyzji politycznych.  

Podporządkowanie nauki interesom partii rządzących jest kontynuacją dewastacji nauki i szkolnictwa wyższego. Zamiast troski o dobro wspólne skutkuje to - jak pisze autor - m.in. kolesiostwem i nepotyzmem w rozdziale środków czy ewaluacji nauki według niejasnych kryteriów. Niektórzy nie wychodzą z telewizyjnych studiów, tak bardzo zachwycając się  sobą, kiedy wypowiadają się z prawa lub z lewa na każdy temat.