25 maja 2021

Gruba przesada czy może akademicka moralność bez etyki?

 


Wycofanie wniosku habilitacyjnego przez habilitanta po uzyskaniu recenzji z negatywną konkluzją ponownie staje się nierzetelną wobec nauki i środowiska akademickiego grą podmiotów, które mają uprawnienie do prowadzenia postępowań awansowych. Twórcy Konstytucji 2.0 nie wierzyli wcześniejszym diagnozom wzrastającej patologii w nawet najlepszych uniwersytetach w kraju, nie przypuszczali, że część kadr będzie reprezentować moralność bez etyki. 

Ma to miejsce wówczas, kiedy na wniosek habilitanta w powyższej sytuacji rada dyscypliny naukowej przychyla się do jego/jej wniosku o wycofanie postępowania habilitacyjnego zanim zbierze się komisja habilitacyjna a na jej wniosek rada dyscypliny podejmie decyzję w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego, która może lub musi być decyzją odmowną. 

W rozmowie z prawnikami otrzymuję komentarz do zjawiska ucieczki od odpowiedzialności i przed prawdą o stanie własnych zaniedbań, zaniechań czy niewiedzy i braku kompetencji naukowych. Jeden z sądów administracyjnych wydał orzeczenie, w którym przyjmuje stanowisko, że ostateczna decyzja w sprawie uznania podania o wycofanie wniosku lub o umorzenie postępowania awansowego należy do podmiotu habilitującego lub organu, który podejmuje wiążącą decyzję w danym postępowaniu awansowym.   

W świetle opinii prawników nie może być tak, że ktoś wycofuje wniosek o nadanie tytułu profesora czy o nadanie stopnia doktora habilitowanego tylko dlatego, że dowiedział się o negatywnych recenzjach. Tymczasem zostały wydane ze środków publicznych pieniądze na sporządzenie recenzji.  Czy taki wniosek habilitanta czy kandydata do tytułu profesora ma oznaczać, że nic się nie stało?  W końcu to nie jego/jej pieniądze zostały wydatkowane na sporządzenie recenzji (czterech w przypadku habilitacji, a pięciu - w odniesieniu do wniosku profesorskiego). 

Organ w takiej sytuacji, czyli w przypadku habilitacji - rada naukowa dyscypliny czy senat uczelni, a w odniesieniu do wniosku profesorskiego - Rada Doskonałości Naukowej), może uznać, że kandydat/-ka do stopnia doktora habilitowanego lub do tytułu profesora chce obejść przepisy, a tym samym uniknąć okresu karencyjnego, by ponowić wniosek w swojej sprawie. 

Nie ma zatem - zdaniem prawników - potrzeby wprowadzania zmian do ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, gdyż z kodeksu postępowania administracyjnego wynika możliwość zastosowania przez powyższe organy odmowy wniosku o wycofanie postępowania. To jest tylko kwestia tego, czy członkowie rady naukowej odwołują się do moralności w powiązaniu z etyką, czy jednak zastosują moralność bez etyki? 

Tym z poczuciem odpowiedzialności za naukę, a nie za załatwianie spraw osobistych, powinna wystarczyć właściwa interpretacja przepisów kpa, która jest poparta orzecznictwem sądów administracyjnych. Wszystkie orzeczenia są transparentne, dostępne w bazie orzeczeń. 

Wystarczy zajrzeć do bazy i wpisać interesująca nas kwestię np. zawieszenie postępowania habilitacyjnego, by przeczytać uzasadnienie niestosownego a bezzasadnego zaskarżania przez habilitanta uchwały rady dyscypliny naukowej, która odmówiła akceptacji dla zawieszenia przez niego/nią wniosku awansowego po wpłynięciu do rady recenzji.  

Zachęcam do czytania nowelizowanego  przez Radę Doskonałości Naukowej Poradnika dotyczącego postępowań awansowych w byłej (powoli wygaszanej) i nowej procedurze prawnej. 


Fragment jednego z takich uzasadnień orzeczenia WSA w Warszawie:


Habilitantka wskazała m.in., (...) że naruszone zostało jej konstytucyjne prawo do równego traktowania. Nie potrafi bowiem zrozumieć ani znaleźć jakiegokolwiek uzasadnienia prawnego dla sytuacji, w której inni habilitanci, którzy wycofali wniosek znacznie później (tj. po posiedzeniu Komisji Habilitacyjnej) mają umorzone postępowanie na podstawie art. 105 § 1 k.p.a., natomiast w jej przypadku znalazł zastosowanie art. 105 § 2 k.p.a. (wykazując rzekomy interes społeczny). 

Centralna Komisja nigdy nie podważyła decyzji Rad Wydziałów umarzających postępowania pozostałych habilitantów na podstawie art. 105 § 1 kpa. Uznawała je za prawidłowe. Centralna Komisja nigdy nie wydała nawet stanowiska sprzeciwiającego się takim uchwałom. Mam wrażenie, że tylko w mojej sprawie dostrzega jakiś rzekomy interes społeczny i woli zastosować art. 105 § 2 k.p.a. 

Podkreślała, że jej postępowanie habilitacyjne toczy się na innych zasadach. Nie rozumie jaki interes społeczny byłby zagrożony, gdyby umorzono jej postępowanie po wycofaniu wniosku (skoro w przypadku innych habilitantów takie zagrożenie nie istnieje). Wskazywała, że umorzono na pewno ponad 100 postępowań habilitacyjnych po zapoznaniu się habilitantów z negatywnymi recenzjami habilitacyjnymi i po negatywnej opinii Komisji Habilitacyjnej. 

Nikt nie dostrzegł naruszenia żadnego interesu społecznego. Zwłaszcza, że wycofała wniosek przed zapoznaniem się z recenzjami, dwa miesiące przed posiedzeniem Komisji Habilitacyjnej. W uzasadnieniu odmowy unieważnienia decyzji nie znajdowała jakiegokolwiek wskazania CK, czym jej postępowanie habilitacyjne różni się od innych postępowań. Wskazywała, że jest to rażące naruszenie konstytucyjnych praw do równego traktowania. 

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zważył, co następuje: 

Zgodnie z art. 3 § 1 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t. j. Dz. U. z 2018 r., poz. 1302 ze zm.; zwanej dalej: "p.p.s.a."), sądy administracyjne sprawują kontrolę działalności administracji publicznej i stosują środki określone w ustawie. Oznacza to, iż zadaniem wojewódzkiego sądu administracyjnego jest zbadanie legalności zaskarżonego aktu pod względem jego zgodności z prawem, to znaczy ustalenie czy organ prawidłowo zinterpretował i zastosował przepisy prawa w odniesieniu do właściwie ustalonego stanu faktycznego. W przypadku stwierdzenia, iż w sprawie naruszono przepisy – czy to prawa materialnego, czy też postępowania – sąd uchyla zaskarżoną decyzję i zwraca sprawę do postępowania przed organem administracyjnym, właściwym do jej rozstrzygnięcia. Natomiast w żadnym razie sąd nie jest władny by samodzielnie rozstrzygnąć indywidualną sprawę w zastępstwie organu administracyjnego.

Kontrolując sprawę w ramach wskazanych wyżej kompetencji, Sąd uznał, iż skarga nie zasługuje na uwzględnienie. (...) 


24 maja 2021

Z pamiętnika dydaktyka

 




Profesor Czesław Kupisiewicz tak wspomina swoje spotkania z Tadeuszem Bartoszewiczem, który był w latach 50. XX w. dyrektorem (z awansu społecznego, jak to wtedy nazywano) Centralnego Zarządu Szkolenia Zawodowego Budownictwa w Warszawie. Mało kto zna ten fakt z życia klasyka polskiej dydaktyki, a jest niezwykle interesujący nie tylko z historycznego punktu widzenia. Kupisiewicz tak opisywał podjęcie we wrześniu 1955 roku pracy w charakterze naczelnika Wydziału Szkół. 

Do moich obowiązków należało kierowanie  paroosobowym zespołem wizytatorów podległych nam szkół budowlanych w Polsce. O zatrudnienie mnie na wspomnianym stanowisku zabiegały centralne władze administracyjne resortu budownictwa, czemu początkowo sprzeciwiało się warszawskie Kuratorium Oświaty, w którym pracowałem na stanowisku wizytatora zakładów kształcenia nauczycieli. 

Zgodziłem się przejść do „budowlańców”, ponieważ obiecali mi przydział mieszkania, w krótkim czasie. Pracowałem rzetelnie, ale po kilku zaledwie miesiącach wezwał mnie do siebie Bartoszewicz i oświadczył, że zwalnia mnie dyscyplinarnie  w trybie natychmiastowym. Powód?

„Skierowaliście córkę do przedszkola prowadzonego przez siostry zakonne, a to znaczy, że ulegacie wpływom kleru. Dla takich pracowników nie ma u nas miejsca. Musicie udać się do dyrektora Departamentu Kadr Gradowskiego w ministerstwie, bo sprawy dyscyplinarnych zwolnień z pracy muszą być przez niego zatwierdzane” powiedział dyrektor.

No cóż, udałem się. 

Dyrektor Gradowski przyjął mnie niemal natychmiast, poprosił, abym usiadł i zapytał, czy wiem, dlaczego mnie zwolniono. 

Odpowiedziałem, że z powodu posłania córki do przedszkola prowadzonego przez siostry zakonne, tak mi przynajmniej powiedziano.

G: - A dlaczego tam skierował pan córkę? Dlaczego nie do państwowego przedszkola?

K: - W dzielnicy, w której mieszkam, są tylko dwa przedszkola: jedno dla dzieci pracowników MSZ, a drugie dla dzieci funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Do żadnego z nich nie chciano córki przyjąć. Pozostały siostry. Nie miałem wyjścia, bo żona też pracuje.

G: - Muszę zatelefonować, a pan niech sobie tutaj posiedzi i posłucha

i  polecił sekretarce, aby połączyła go z dyrektorem Bartoszewiczem. Kiedy ten podjął słuchawkę, Gradowski zapytał:

G: - Pewnie czekasz na wiadomość, czy już zatwierdziłem twój wniosek w sprawie dyscyplinarnego zwolnienia Kupisiewicza?Nie, jeszcze nie. Sprawa nie jest tak oczywista, jak sądzisz. Dziwisz się? Zaraz ci to wyjaśnię. Czy przed podpisaniem wniosku o zwolnienie zapytałeś Kupisiewicza, dlaczego umieścił córkę w przedszkolu prowadzonym przez siostry? Aha, uważasz, że to nie było potrzebne? 

G: - Ja myślę inaczej. Otóż Kupisiewicz chciał zapisać córkę do państwowego przedszkola, ale w żadnym z pobliskich nie chciano jej przyjąć z braku miejsc. Nie miał zatem wyjścia i dlatego dziecko znalazło się u sióstr. 

B: - Rozumiem. Nie jesteś od szukania miejsc w przedszkolach. 

G: - Ale wnioski o dyscyplinarne zwolnienie z pracy podpisujesz, nie pytając o powody? Ja wiem, że partyjna czujność obowiązuje, ale rzetelność wobec dobrych pracowników też obowiązuje. A skoro już mówisz o czujności, to powiedz mi, czy ten obraz Matki Boskiej nadal wisi u ciebie w kuchni? 

B: - Aha! Babcia jest starą kobietą i nie pozwala go usunąć.  

G: - No tak, to inną miarę stosujesz wobec siebie, a inną wobec pracowników. A przecież na ostatnim zebraniu partyjnym grzmiałeś, że walkę z zabobonami trzeba zaczynać od siebie, od swoich rodzin, od najbliższych. 

B: - Co z wnioskiem? 

G: - Ja go nie podpiszę. 

B: - Dlaczego? 

G: - Bo chcesz skrzywdzić solidnego pracownika. 

B: - Co mam zrobić? 

G: - Ja odeślę ci ten wniosek, ty go zniszcz, a Kupisiewicza przeproś. Uzgodnijmy, że sprawy nie było. 

B: - A mój autorytet? 

G: - Na przyszłość bardziej o niego zadbaj.  Odsyłam Kupisiewicza do ciebie, a wniosek odda ci kierowca. Dalej wiesz, co trzeba zrobić. Dużo roboty, pośpiech, stąd pomyłki? Nie narzekaj, przed wojną byłeś przez parę lat bezrobotny, teraz masz co robić. No cześć”.

„A pan niech wraca do pracy”, zwrócił się do mnie Gradowski, „widzi pan, takich nadgorliwców nie brakuje u nas, niestety. Ludzie to widzą i oceniają krytycznie. Mają rację, a socjalizmowi to nie służy”.

Kiedy znalazłem się w biurze, Bartoszewicz natychmiast mnie przyjął i powiedział:

„Nie dostarczono mi pełnych informacji w pana sprawie. Rzecz się jednak wyjaśniła, może pan spokojnie iść do pracy. A swoją drogą nie wiedziałem, że pan zna dyrektora Gradowskiego”, powiedział na pożegnanie.

 

Ciekawe, czy wracają te czasy, tylko w inwersyjnej postaci? Hipokryzja w aktywności polityków jest ponadczasowo rozpoznawalną cnotą.  

 

23 maja 2021

I Ogólnopolskie Forum Doktorantów Pedagogiki - Funkcjonowanie szkoły i jej podmiotów wobec wyzwań cywilizacyjnych - teoria, badania, projektowanie zmian"


 

Prof. Krystyna Chałas  zorganizowała na Wydziale Nauk Społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w dn. 22 maja 2021 r. I Ogólnopolskie Forum Doktorantów Pedagogiki "Funkcjonowanie szkoły i jej podmiotów wobec wyzwań cywilizacyjnych - teoria, badania, projektowanie zmian". 

Katedra Dydaktyki, Edukacji Szkolnej i Pedeutologii, którą kieruje p. Profesor znana jest w naszym kraju z dokonań naukowych i oświatowych w zakresie pedagogiki zaangażowanej, toteż wczorajsze Forum otworzyło kolejną przestrzeń do spotkań z badaczami, wśród których są nie tylko profesorowie, ale także wypromowani w uczelniach doktorzy nauk. Wszyscy uczymy się od siebie niezależnie od akademickiego statusu, jednak spotkania z Mistrzami, doświadczonymi badaczami sprzyjają zachowaniu najtrwalszej i najbardziej wiarygodnej ścieżki rozwoju naukowego. 

Otwierając Forum słusznie zwrócił na to uwagę dziekan Wydziału Nauk Społecznych KUL prof. KUL Arkadiusz Jabłoński, że uniwersytet musi być środowiskiem naukowym kształtowanym w relacjach Mistrz-Uczeń, mimo egalitaryzacji i spłaszczania się kariery naukowej. Jak stwierdził: 

Niezależnie od stworzonych przez pandemię barier i trudności do stacjonarnych spotkań i debat naukowych staramy się budować potencjał naukowy i tworzyć wspólnotę akademicką, żeby wymieniać się ideami, myślami, uczyć się od siebie i poprawiać swój warsztat. Zawsze będą ci, którzy mają większe doświadczenie  i doskonałość naukową latami prób i błędów.  Warto korzystać z tego doświadczenia, bowiem - jak mówił Karl Popper - "Jesteśmy o tyle wielcy, o ile możemy korzystać z ramion olbrzymów". 

Dla każdej dyscypliny, dla naszego Instytutu Pedagogiki KUL ważna jest tradycja, a nasz Instytut ma piękną tradycję i tym samym zobowiązania, jakie stoją przed nim. 

Ta tradycja trwa już ponad sto lat, bo przecież to na KUL-u powstała pierwsza Katedra Pedagogiki. W tej uczelni, w okresie powojennym, niezwykle trudnym dla tego środowiska ze względu na nieakceptowaną przez ówczesne władze kulturę naukową i aksjologię filozoficzno-pedagogiczną,  troszczyli się o nią tak wybitni pedagodzy-humaniści jak Stefan Kunowski i Teresa Kukołowicz. 

Jak mówił Dziekan: Tradycja pedagogiki KUL  była budowana na wysokich standardach badawczych i etycznych oraz przywiązaniu do myśli personalistycznej, rozwijanie pedagogik w duchu personalizmu chrześcijańskiego. 

Trzeba podważać tezę, że w dzisiejszych czasach nie ma już Mistrzów. To błąd, który przenoszony jest z zupełnie innej perspektywy poznawczej, w której mowa jest o naturalnej zmianie generacyjnej, ale nie o upadku autorytetów, bez których zostałyby zatarte granice  koniecznego stawiania pracom naukowym wymagań.     

Mistrzowie jak mówił Dziekan - to ludzie, którzy mają realny wpływ na swoje środowisko, których cenimy nie tyko za to, w jakich zasiadają gremiach, istotnych niekiedy dla naszej kariery naukowej, ale ze względu na to, że możemy się czegoś od nich nauczyć. Oni nas ciągle uczą i to nie tylko przez swoje podręczniki, wykłady, ale także swoje pozanaukowe zajęcia. 

Dla mnie samego niezwykle cenny był  wykład ks. prof. Janusza Mariańskiego , w którym zwrócił uwagę na to, jak ważne jest w badaniach ilościowych przestrzeganie kanonu metodologicznego, niepomijanie żadnego z ogniw procesu badawczego. Przywoływał wprawdzie własne doświadczenia z recenzowania prac doktorskich i habilitacyjnych, ale wskazywane przez referującego błędy i niedopatrzenia są rozpoznawalne także w warsztacie badawczym lub jego braku u pedagogów. Są to takie kwestie, jak: 

 - niski poziom konceptualizacji problemu badawczego. Zdarza się, że niektórzy piszą o celu badań, ale nie formułują problemu; 

- nieudolność w definiowaniu podstawowych pojęć (zmiennych) i ich operacjonalizacji;  

- brak świadomości przedmiotu badań (co chcę badać?) 

- po opracowaniu własnego narzędzia badawczego pomijanie fazy jego weryfikacji (pilotażu), przy czym coraz mniej stawia się w kwestionariuszach ankiet pytań, nie ma też pytań sprawdzających wiarygodność wypowiedzi respondenta itp.;

- w prowadzeniu sondażu diagnostycznego audytoryjnie pomija się frakcję osób niedostępnych w danym momencie, a przecież warto do nich dotrzeć;

 - błędnie traktuje się zmienne demograficzne czy społeczne jako wpływotwórcze, skoro są to zmienne jedynie różnicujące wpływ zmiennych niezależnych.

To była dobra powtórka znakomitego autora publikacji, o której niedawno pisałem także w blogu, a jest ona dostępna w sieci. Warto poznać publikację ks. Profesora, w której zamieścił ponad 100 narzędzi badawczych, których jakość ewaluowała z biegiem lat, skoro zmienia się także stan wiedzy o fenomenach społecznych. 

Po sesji plenarnej doktorzy i doktoranci dzielili się swoimi projektami i doświadczeniami badawczymi w gupach tematycznych1. Kultura szkoły i uwarunkowania jej rozwoju. 2. Podmioty szkoły wobec wyzwań aksjologicznych. 3. Szkoła i jej podmioty w warunkach nauki zdalnej – szanse i zagrożenia. 4. Praca i zawód nauczyciela w obliczu przemian cywilizacyjnych. 5. Metody i strategie badawcze w świetle holistycznego rozwiązywania problemów.    

Znakomite Forum przypomniało mi także inicjatywę prof. Stefana M. Kwiatkowskiego z września 2019 roku, w ramach której na dzień przed otwarciem X Zjazdu Pedagogicznego w Warszawie odbyło się w Akademii Pedagogiki Społecznej im. Marii Grzegorzewskiej tego typu Forum doktorantów z całego kraju. Mieli wówczas możliwość  rozmawiania z profesorami polskiej pedagogiki o  tym, jak realizować własną pasję naukową. 

Można tylko życzyć sobie i adeptom nauki, by tego typu spotkań było jak najwięcej.