09 grudnia 2020

Jak ideolodzy Ministerstwa Edukacji i Nauki tłumaczą spadek osiągnięć czwartoklasistów w badaniach TIMMS-2019

 


Muszę przyznać, że sposób, w jaki wice-wiceminister Maciej Kopeć tłumaczył fatalne wyniki polskich czwartoklasistów w międzynarodowych badaniach porównawczych TIMSS - 2019 świadczy o tym, że poziom rozwoju polskiego społeczeństwa nie zasługuje na szacunek władzy. Uzyskanie przez diagnozowany rocznik gorszych wyników w stosunku do czwartoklasistów z 2015 r. uzasadniano w następujący sposób: 

Wiceminister Maciej Kopeć podkreślił, że analizując wyniki badania należy wziąć pod uwagę przede wszystkim to, w jakim stopniu na ich wynik wpłynął ubiegłoroczny strajk nauczycieli, wprowadzenie nowej podstawy programowej oraz to, że udział w badaniu wzięli uczniowie, którzy swoją edukację rozpoczęli w wieku sześciu lat.(...) - Należy się zastanowić, na ile przyczyną obniżenia wyników TIMSS 2019 była tzw. reforma sześciolatków i czy mamy do czynienia z porażką tej reformy widoczną w tym badaniu – wskazał wiceminister Maciej Kopeć.

 

Rzecz jasna, zespoły krajowe badań TIMSS nie dociekają tego i w żadnej mierze nie weryfikują naukowymi metodami procesów, o których mówi M. Kopeć. To nawet nie są hipotezy, tylko wciskane polskiemu społeczeństwu tego, że wszystko, co złe, jest winą poprzedniej formacji politycznej. 

 

W diagnozie osiągnięć nie dokonuje się pomiaru innych czynników, uwarunkowań, które mogłyby rzutować na osiągnięcia uczniów po czterech latach wczesnej edukacji.  Uczeni sprawdzają, z jakich rodzin pochodzą ci uczniowie, korelując dane z wykształceniem ich rodziców. Nie dociekają jednak, kim są nauczyciele, jaki był poziom ich zaangażowania w pracę, jakie mieli kwalifikacje, czy zrealizowali curriculum dla tego etapu kształcenia itp., itd.  Dlaczego winą za gorsze wyniki obarczają nauczycieli i ich udział w ubiegłorocznych strajkach? 

MEiN zamieściło na swoim portalu propagandową papkę z wybranymi danymi tak je interpretując, żeby czytelnik był przekonany, że znacznie gorsze wyniki edukacji nie są pochodną deformy Anny Zalewskiej, tylko...  .  

 

No właśnie, co - zdaniem urzędników MEiN - mówią o alfabetyzacji polskich dzieci wyniki międzynarodowego pomiaru?

Nasi uczniowie lubią matematykę i przyrodęchwalą swoich nauczycieli i rozumieją, co nauczyciel do nich mówi. Nie brakuje jednak takich, których lekcje nudzą i mają trudności z ich zrozumieniem, w szczególności matematyki. W porównaniu z chłopcami, dziewczynki są lepsze z biologii, a także w rozumowaniu i znajomości podstaw metody naukowej. Chłopcy lepiej poradzili sobie za to z geografią oraz w zadaniach fizyko-technicznych.

 

Polscy uczniowie zespołowo lepiej poradzili sobie w matematyce z rozumowaniem, słabiej w zadaniach wymagających wiedzy, wiadomości i znajomości arytmetyki. Mocną stroną naszych uczniów są elementy statystyki, odczytywanie tabel i wykresów, a w przyrodzie, stosowanie wiedzy. Słabsze wyniki uczniowie otrzymali z wiedzy i rozumowania, a także rozumienia zasad myślenia naukowego czy z zadań z podstaw fizyki. (...)

 

Polscy uczniowie dobrze wypadli w pomiarze osiągnięć przyrodniczych (16. miejsce). (...) Na ustalonej w 1995 r skali ze średnią 500 i odchyleniem standardowym 100, średnia osiągnięć matematycznych polskich dzieci wyniosła w 2019 r. 520 punktów. Dało to Polsce 26 miejsce na 58 krajów. 

 

Średni wynik uzyskany przez polskich czwartoklasistów był niższy od wyników czwartoklasistów w 2015 r. Różnica wyniosła ok. 15 punktów. Słabszy wynik czwartoklasistów w 2019 częściowo wyjaśniają różnice w strukturze wieku badanych uczniów. (...) 

 

Dobry wynik polscy czwartoklasiści uzyskali w części przyrodniczej: średni wynik wyniósł 531 punktów. (...) Wynik polskich czwartoklasistów badanych w 2019 r. był niższy o 16 pkt od wyników ich rówieśników badanych 5 lat wcześniej. (...) 

 

Więcej jest chłopców, którzy osiągają bardzo słabe i bardzo dobre wyniki. Umiejętności dziewczynek są zaś bardziej wyrównane. Nie ma natomiast różnic między średnim wynikiem chłopców i dziewczynek w przyrodzie. (...) 

 

W matematyce polscy uczniowie relatywnie lepiej radzili sobie z zadaniami mierzącymi rozumowanie, nieco gorzej w zadaniach wymagających wiedzy i wiadomości, w tym w zadaniach z arytmetyki.

 

Wielokrotnie już o tym pisałem w blogu, przytaczając wyniki badań zagranicznych i polskich socjologów edukacji, że o wysokim poziomie wykształcenia nie decyduje sama szkoła, ale przede wszystkim to, w jakich rodzinach, z jakim habitusem kulturowym i kapitałem ekonomicznym są rodzice uczniów.  Komentujący na stronie MEiN wyniki TIMSS-2019 sami to przyznają: 

 

Wyniki badania pokazały także, że dzieci lepiej wykształconych rodziców wcześniej zaczynały edukację przedszkolną i uczęszczały do żłobka (badany nie była jeszcze objęty rozszerzeniem prawa do opieki przedszkolnej w wieku 3 lat). Status społeczno-ekonomiczny różnicuje częstość aktywności edukacyjnych podejmowanych przez rodziców z dziećmi w ich wczesnym dzieciństwie. Dodatkowo uczęszczanie na płatne zajęcia poza szkołą także sprzyja zwiększaniu nierówności.

 

Zdumiewający jest sposób tłumaczenia przez MEiN pogorszenia się poziomu alfabetyzacji polskich czwartoklasistów. Informują bowiem społeczeństwo, że z jednej strony: 

 

Polscy uczniowie bardzo dobrze oceniają przystępność prowadzenia lekcji przez swoich nauczycieli: 91-93 proc. uważa, że ich nauczyciele dobrze tłumaczą matematykę i przyrodę (...),   z drugiej zaś strony:  Ok. 20 proc. polskich czwartoklasistów przyznało np. że nie rozumie wszystkiego, co mówi nauczyciel. (...) 

 

Dla 30 proc. uczniów matematyka jest nudna. Niewiele mniej uczniów, bo 22 proc. wypowiada się w ten sam sposób o przyrodzie. Co trzeci polski czwartoklasista uważa, że matematyka jest dla niego trudniejsza niż dla większości uczniów w jego klasie – w przyrodzie sądzi tak co czwarty uczeń.

Czy sondażem opinii można tłumaczyć twarde wyniki danych empirycznych, które oparte są nie na tym, co uczniom się wydaje, tylko na tym, co tak naprawdę wiedzą i potrafią? Czemu to służy? Chyba jednak nie wyjaśnieniu stanu wykształcenia dzieci po pierwszych latach edukacji w szkole podstawowej?  

Subresort edukacji nie opublikował polskiego przekładu całego Raportu TIMSS-2019. A Czesi opublikowali.  Jak widać, nasi południowi sąsiedzi nie mają nic do ukrycia przed swoimi obywatelami i płatnikami budżetu, którzy utrzymują urzędników w podobnym resorcie. 





 Zdecydowanie lepiej jest czytać interpretacje Fundacji Evidence Institute w Warszawie.

  

08 grudnia 2020

Absolwentki studiów II stopnia na kierunku pedagogika autorkami najlepszych prac magisterskich

 


Istniejący od 1995 r. Parlament Studentów Rzeczypospolitej Polskiej jako niezależna organizacja, będąca oficjalnym głosem środowiska studenckiego ogłosił konkurs na wieńczące rok akademicki 2019/2020 najlepsze prace dyplomowe. 

Jest to godna pochwały i potrzeby kontynuacji inicjatywa, w wyniku której sa nagradzane prace licencjackie/inżynierskie, magisterskie oraz rozprawy doktorskie z zakresu:

  • innowacyjnych rozwiązań wdrażanych do gospodarki
  • nauki na rzecz lokalnej społeczności (na poziomie powiatów, gmin lub niższym)
  • edukacji, nauki i szkolnictwa wyższego

Nagrody za najlepszą pracę kończącą studia I stopnia wynoszą: 

4 000 zł (I miejsce), 

3 000 zł (II miejsce) lub 

2 000 zł (III miejsce), 

Za pracę magisterską kwory są już nieco wyższe

6 000 zł (I miejsce), 

5 000 zł (II miejsce) lub 

4 000 zł (III miejsce).

W konkursie oceniane są także rozprawy doktorskie, a więc dysertacje będące podstawą obrony i nadania stopnia naukowego doktora.  Autorzy najlepszych prac otzrymują także finansową gratyfikację:  

10 000 zł (I miejsce), 

8 000 zł (II miejsce) i 

6 000 zł (III miejsce). 

Wyniki Konkursu zostały opublikowane. Przywołam tu laureatów reprezentujących PEDAGOGIKĘ, łącząc zarazem komunikat z gratulacjami. 

W zakresie "Edukacja, nauka i szkolnictwo wyższe":

W kategorii rozprawa doktorska pedagodzy nie mają laureata. 

Natomiast oapnowali wszystkie nagrody w kategorii w grupie prac wieńczących studia II stopnia:

I miejsce - Emilia Gołębiowska, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, “Wypalenie zawodowe nauczycieli edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej”

II miejsce - Marta Ryduchowska, Uniwersytet Gdański, “Przemoc w liceum ogólnokształcącym w narracjach jego absolwentów”

III miejsce - Ewelina Czarnocka, Akademia Pedagogika Specjalnej w Warszawie, “Zakres pomocy postpenitencjarnej udzielanej osobom opuszczającym jednostki penitencjarne”

Pedagodzy nie mają laureatów jako autorów prac wieńczących studia I stopnia i, co zrozumiałe, w dziedzinie Innowacje wdrażane do gospodarki . Natomiast powinni ubiegać się o to wyróżnienie w dziedzinie Nauka na rzecz lokalnej społeczności

Zachęcam zatem promotorów wyróżniających się prac dyplomowych i dysertacji  doktorskich do aplikowania w powyższym konkursie za rok akad. 2020/2021.


 

07 grudnia 2020

Zdumiewająca autoewaluacja naukowców UAM

 


Prof. Maciej Krawczyk i prof UAM Jarosław Kłos opublikowali artykuł p.t. "Indeks Hirscha, a naukowcy UAM. Ewaluacja naukowa" , który w swej zawartości jest niczym innym, jak instytucjonalną autoewaluacją. Jak piszą

Ocena działalności naukowej jest trudna. Aby była trafna i rzetelna, powinna być przeprowadzona przez ekspertów, którzy wydają dobrze uzasadnioną i uzgodnioną opinię. Z takimi procedurami mamy o czynienia przy recenzjach prac naukowych, gdzie zakres oceny jest wąski. 

 To teraz powinniśmy spotkać się z reakcją uczonych kolejnych uniwersytetów, którzy też przeprowadzą podobną samoocenę. Dzięki temu zorientujemy się, jaki jest tak  naprawdę scjentometryczny obraz cytowalności pracowników badawczo-dydaktycznych i badawczych w polskich uczelniach państwowych.  

Nie jestem przekonany, że taka osłona nastąpi w najbliższym czasie, skoro wielkopolscy naukowcy nie przeprowadzili jej u siebie w sposób zgodny z istniejącymi źródłami wiedzy na powyższy temat. Wystarczy spojrzeć do zamieszczonej w artykule tabeli zestawiającej ranking profesorów UAM wg poziomu Indeksu Hirscha, by przekonać się, że nie uwzględnili w niej np. pedagoga, a piszą, że to uczynili. 

Cytuję: 

Interesujące jest, że w prezentowanych zestawieniach są przedstawiciele różnych dyscyplin. Są licznie reprezentowane nauki chemiczne, fizyczne, biologiczne, jest astronomia, nauki o Ziemi, matematyka i pedagogika. Widać wyraźną dominację mężczyzn i spore grono młodych naukowców.     

Spójrzmy zatem do danych w powyższej tabeli. Zawarto w niej ranking profesorów na podstawie danych o IH w Google Scholar. Wpisuję zatem nazwisko profesora  Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM, by sprawdzić, czy prawdą jest, że nie ma indeksu Hirscha na poziomie co najmniej 22.  

Wynik? Autorzy pominęli dane bibliometryczne swojego Prorektora prof. Zbyszko Melosika, którego iH = 26Tak nie wolno manipulować danymi, nie dostrzegając osiągnięć naukowych profesora pedagogiki, wieloletniego dziekana Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM, a także doktora honoris causa Uniwersytetu Szczecińskiego.   

Autorzy artykułu z jednej strony krytykują bibliometrię za pozorną rozpoznawalność osiągnięć naukowych nauczycieli akademickich, skoro jest  mierzona liczbą cytowań. Ta metoda (...) nie mówi o tym, kto i w jakim kontekście odniósł się do pracy, czyli nie jest bezwzględną miarą jakości pracy naukowej, z drugiej strony chwalą ją za to, że jest (...)  prosta, szybka, sparametryzowana, a przede wszystkim pozbawiona arbitralności, a są to kluczowe elementy, jeśli ocena ma dotyczyć wielu osób




W 1964 r. ukazał się w Polsce Ludowej przekład ksiązki wybitnego uczonego Jerome S. Brunera p.t. Proces kształcenia (Warszawa: PWN). Analizując  politykę oświatową w USA ekspert zwracał uwagę na błędne afirmowanie przez rządzących ideologii merytokratyzmu, w świetle której można za pomocą reform  stworzyć naród zapalonych intelektualistów. Służyć temu miały rankingi i rywalizacja w środowiskach uniwersyteckich o jak największą cytowalność publikacji naukowych. Pozycja uczonych miała być zdeterminowana przez wyniki w tego typu rankingach. 

Bruner zwracał uwagę na to, że nie wolno porównywać osiągnięć naukowych w dziedzinie nauk matematyczno-przyrodniczych z osiągnieciami w naukach humanistycznych i społecznych, gdyż niesie to z sobą niebezpieczeństwo dewaluacji form działalności badawczej w ramach tych ostatnich dziedzin nauk. Nie należy dopuszczać do nacisku uczonych nauk przyrodniczych, technicznych, matematycznych na humanistycznych i społecznych, gdyż doprowadzi to do wyobcowania grupy intelektualistów - literaturoznawców, filozofów, socjologów, pedagogów, psychologów, historyków itp.