30 marca 2020

Zawieszenie prac sekcji/zespołów Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów oraz Rady Doskonałości Naukowej nie oznacza zawieszenia prac rad dyscyplin naukowych czy komisji w uczelniach


Centralny organu administracji rządowej, jakim jest Centralna Komisja Do Spraw Stopni i Tytułów oraz Rada Doskonałości Naukowej muszą - w ramach obowiązujących w państwie obostrzeń ze względu na pandemię koronawirusa - częściowo powstrzymać działania na rzecz zapewnienia rozwoju kadry naukowej zgodnie z najwyższymi standardami jakości działalności naukowej wymaganymi do uzyskania stopni naukowych, stopni w zakresie sztuki i tytułu profesora.

Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów informuje w swoim Komunikacie nr 7/2020, że wszystkie posiedzenia Sekcji CK w okresie od dnia 1 kwietnia 2020 r. do dnia 10 kwietnia br. zostały odwołane. Tym samym nie będą rozpatrywane wnioski m.in. Zespołu I Nauk Humanistycznych i Społecznych.

Podobnie: Rada Doskonałości Naukowej informuje, że wszystkie posiedzenia Zespołów Rady Doskonałości Naukowej w okresie od dnia 1 kwietnia 2020 r. do dnia 10 kwietnia br. zostały odwołane. Tym samym nie odbędzie się posiedzenie m.in. Zespołu Nauk Społecznych.

Informacje o wszelkich zmianach w działalności Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów będą na bieżąco aktualizowane i publikowane na stronie internetowej CK.

Wszystkie wnioski, jakie wpływają do obu tych instancji (z rozróżnieniem na sprawy toczące się na podstawie odmiennych ustaw z 2003 r. i 2018 r.), są rejestrowane, natomiast odwołane są posiedzenia sekcji/zespołów, których zadaniem jest m.in. podejmowanie czynności w postępowaniu w sprawie nadania stopnia doktora habilitowanego; rozpatrywanie odwołań od decyzji o odmowie nadania stopnia doktora oraz zażaleń na postanowienia o odmowie dopuszczenia do obrony; rozpatrywanie odwołań od decyzji o odmowie nadania stopnia doktora habilitowanego; ocena decyzji w sprawie nabycia uprawnień równoważnych, czy podejmowanie czynności w postępowaniu w sprawie nadania tytułu profesora.

Należy przyjąć to z pełnym zrozumieniem, ale i nadzieją, że Ministerstwo Cyfryzacji zapewni wreszcie tym instancjom możliwość wykonywania zadań w systemie zdalnym. Przejście od Polski papierowej do cyfrowej wymaga dołożenia szczególnej staranności także w tej dziedzinie. Możemy tak pracować w powoływanych komisjach habilitacyjnych, toteż czas najwyższy na modernizację infrastruktury informatycznej także w nauce i dla nauki, o co upominamy się od szeregu lat.

Minister Jarosław Gowin wreszcie uwzględnił m.in. kwestię umożliwienia członkom tych organów głosowania online i zabezpieczenia w celu odpowiednich środków oraz służb. Długo trzeba było czekać na tak prostą decyzję. Chyba już najwyższy czas odchodzić od państwa papierowego.

ROZPORZĄDZENIE MINISTRA NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO z dnia 25 marca 2020 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania niektórych podmiotów systemu szkolnictwa wyższego i nauki w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19

Na podstawie art. 51a i art. 198a ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. − Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz. U. z 2020 r. poz. 85 i 374) zarządza się, co następuje:
§ 1. W rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 23 marca 2020 r. w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania niektórych podmiotów systemu szkolnictwa wyższego i nauki w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz. U. poz. 511) w § 1 dodaje się ust. 5 w brzmieniu:

„5. W okresie, o którym mowa w ust. 1, kolegia elektorów uczelni publicznych, komisje stypendialne, komisje i zespoły powołane w postępowaniach w sprawach nadania stopni i tytułu prowadzonych w uczelniach oraz komisje i inne gremia działające na podstawie statutów uczelni podejmują uchwały za pomocą środków komunikacji elektronicznej niezależnie od tego, czy taki tryb ich podejmowania został określony w aktach wewnętrznych uczelni lub aktach regulujących działanie tych podmiotów.”. § 2. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem 26 marca 2020 r.
Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego: J. Gowin

29 marca 2020

Nauczycielu - quo vadis?


Zacznę od listu, który do mnie dotarł od jednej z nauczycielek zaangażowanych w edukację szkolną:

"Co się stało z częścią grupy zawodowej, dla której empatia, relacje i dziecko przede wszystkim powinno być najważniejsze!! Dokąd tak gnasz człowieku z tą podstawą programową, czy naprawdę w czasach zarazy ona jest priorytetem?

Gdzie troska o ucznia, który dziś spędza o wiele więcej czasu przed ekranem komputera niż wcześniej? A co z tymi dziećmi, dla których szkoła była azylem od pijanych rodziców i awantur w domu? Czy wiesz pedagogu, dlaczego nie wszyscy przysyłają prace, dlaczego nie wszyscy mają włączoną kamerę (jeśli ją mają)? Zastanowiłeś się nad tym?

Czy najważniejsza jest statystyka dla dyrektora, kuratora? Dlaczego jak barany na rzeź część z pedagogów podąża za głupimi przepisami? A co z dziećmi, które są głodne, dla których pobyt w szkole, to przede wszystkim ciepły obiad? Też chcesz, żeby odesłały zadania?


Gdzie jest napisane, że rodzic ma być teraz nauczycielem? To za co chcesz otrzymać wynagrodzenie, skoro wszystko przerzucasz na barki rodziców?

Dlaczego nie ma w nas nauczycielach, dyrektorach siły, żeby się temu oprzeć, żeby krzyczeć głośno NIE?!! Już Ghandi wiedział, że nieposłuszeństwo obywatelskie jest bronią najsilniejszą.
Ktoś coś sobie ubzdurał, nikt nie przygotował nauczycieli i uczniów do tego rodzaju pracy, a my bez sprzeciwu wykonujemy polecenia.

Koronawirus się kiedyś skończy, a my w tym bagnie zostaniemy. Nauczycielu - nie czytaj forum rodziców, dla własnego zdrowia. Dziękuję tym wszystkim pedagogom, którzy wykazują zdrowy rozsądek, wychodzą z założenia, że jak trzeba będzie wypełnić tabelki, to się to zrobi - ich i tak nikt nie czyta, papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko.

Nie pozwólmy, żeby znów wszystkie pomyje za czyjeś błędy wylano na nas."


Pytania nauczycielki można by mnożyć w nieskończoność, bowiem szkoła, edukacja, uczenie się i rozwój człowieka nie mogą być redukowane tylko do jednego wymiaru. Nowe technologie, które wniósł do życia rozwiniętych społeczeństw, przez wiele ostatnich lat były w Polsce lekceważone, a nawet tłumione, wyśmiewane, poddawane ekskluzji. Globalizacja - była przedstawiana przez rządzących jako jedno wielkie zło, ale w obliczu globalnej epidemii okazało się, że można w niej odnaleźć także coś dobrego, jak np. otwarte zasoby do wiedzy, nauki, informacji, kultury, sztuki, polityki, a zatem i ideologii czy wchodzić w sieci społeczne, pozyskiwać znajomych, ekspertów, przyjaciół itd., itp.

Jeszcze tak niedawno na idei cyfrowej szkoły wzbogacali się powiązani z Ministerstwem Edukacji Narodowej i Centralnym Ośrodkiem Doskonalenia Nauczycieli a obecnie Ośrodkiem Rozwoju Edukacji partyjni lub rekomendowani przez partie władzy oszuści, biznesowi cwaniacy, pseudoeksperci tworzący nieznaczące dla rzeczywistej cyfryzacji polskiej edukacji gremia doradców, a korzystający na umowach o dzieło, tworzący "buble" dydaktyczne. Gdzie są utopione miliony z podatków obywateli?

Pandemia odsłoniła kompromitujący władze stan pozoranctwa, żerowania na ideach, modelach jako jedynie populistycznych obietnicach, z których nic nie wynika dla objętych obowiązkiem powszechnej edukacji dzieci i młodzieży.

Jakże wygodnie było ministerstwu, niekompetentnym kuratorom żądać od dyrektorów szkół i nauczycieli zakazywania uczniom korzystania z telefonów komórkowych (smartfonów) rzekomo w trosce o ich koncentrację na podawaniu wiedzy w dziewiętnastowiecznym modelu. Ktoś zarobił na produkowaniu kasetek na telefony do klas szkolnych, które odbierano uczniom.

Gdzie mieli uczniowie oraz ich nauczyciele nauczyć się tego, jak wykorzystywać do rozwoju to medium, skoro w szkole było ono zabraniane? Oczywiście, że nie we wszystkich szkołach miało to miejsce i nie we wszystkich klasach czy u każdego nauczyciela.

To prawda, są też i tacy nauczyciele, którzy, jak nie chciało im się prowadzić lekcji w ramach własnego przedmiotu czy przydzielonego zastępstwa, polecali uczniom, by robili to, na co mają ochotę. No to uczniowie grali, wysyłali esemesy, serfowali po sieci.

Niejako wszyscy przyłożyli rękę do niemocy w zakresie zdalnej edukacji. Ministra nie interesuje to, czy dzieci mają w domach zasięg, czy w ogóle mają opłacony dostęp do sieci. Dla centralnego urzędnika ważne jest pozorowanie troski o uczniów.

Telewizja Polska, rzekomo publiczna, a w istocie polityczna będzie emitować lekcje dla uczniów podstawówek dopiero z początkiem przyszłego tygodnia. Czesi są już o dwa tygodnie od nas lepsi. Nie o wyścig tu chodzi, ale o kulturę zaangażowania na rzecz dobra dzieci, a nie wyborów prezydenckich.

W TVP mają ponoć być emitowane w godzinach przedpołudniowych i południowych programy z lekcjami, które będą adresowane do uczniów szkół podstawowych. A co z maturzystami? Co z ich prawem oraz szansą na podjęcie studiów?

Pojawia się pytanie, kto tu jest dla kogo? Dokąd to wszystko prowadzi? Nad czym pracują zdalnie urzędnicy i pracownicy MEN i ORE? Cóż takiego jeszcze wymyśli ministrowi partia, by nie pogłębiać istniejącego chaosu, niekompetencji i fatalnych rozwiązań prawnych?

Drodzy nauczyciele-w tej chwili najważniejsza jest kondycja psychiczna waszych uczniów, ich motywacja nie tylko do uczenia się, ale i do godnego życia. Wychowawcy, zainteresujcie się samopoczuciem swoich podopiecznych, jak sobie radzą w kwarantannie, jak wyglądają ich relacje społeczne, czego im brak, co ich martwi, w czym trzeba im pomóc itp. Stańcie się wreszcie ludźmi dla ludzi. Nie bądźcie urzędasami ministra.

Są nauczyciele, którzy szukają sposobów na kontakt z uczniami, ale są też i tacy, którzy cieszą się, że do niego nie dochodzi. Niestety. Kogo obchodzi, co będzie z dziećmi po kwarantannie? Jak będą wyglądały ich relacje, także z wami? Kim jesteście dla nich - sztuczna, zdalną "inteligencją", bezdusznymi biurokratami, osobami bez uczuć i empatii?

Społeczeństwo nareszcie dowiedziało się, po co są lekarze, pielęgniarki, salowe, nauczyciele, wychowawcy, opiekunowie, terapeuci itp. Po pandemii i tak wszystko wróci w stare koleiny, bo rząd nie potrzebuje cyfrowej szkoły.

Ba, ta władza, podobnie jak poprzednia, nie przejdzie po otwarciu szkół do modelu kształcenia konstruktywistycznego, bo ... straciłaby szansę na indoktrynacje, manipulację, socjotechnikę.


Korespondencyjnie głosować będą o przyszłości młodych pokoleń obywatele w wieku 60+.

Wykorzystajcie jednak tę szansę i nauczcie się obsługiwania różnych aplikacji do multimedialnej komunikacji. Może kiedyś jeszcze będą one wam potrzebne. Macie też wyjątkową możliwość odsłonić ludzkie oblicze swej profesji pomimo tego, że byliście wielokrotnie obrażani przez ludzi władzy. Bądźcie dla swoich uczniów ich mistrzami.

Ps.
Czeski minister szkolnictwa Robert Plaga przeprowadził przez parlament prawną regulację, by egzamin maturalny mógł odbyć się w 21 dni po wznowieniu edukacji. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, to zostanie wprowadzona regulacja, w świetle której tegorocznym abiturientom wyliczy się średnią ocen z przedostatniego i ostatniego, a zimowego semestru w szkole średniej. Na tej podstawie będą oni przyjmowani do szkół wyższych.

28 marca 2020

Naruszono dostojeństwo uniwersytetu, chociaż świat nie jest ani "mój" , ani "twój"


Publikuję poniżej List profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach - EWY BUDZYŃSKIEJ, socjolog. Pisałem w blogu o wydarzeniu, które negatywnie wpisało się we współczesną historię tej uczelni, powstałej zresztą w 1968 r. - jak twierdzą historycy - z ideologicznych powodów komunistycznej władzy i - jak widać - nadal kontynuowanych przez część akademickiego środowiska. Pierwszym rektorem został mianowany prof. Kazimierz Popiołek.

Kiedy dowiedziałem się o zdumiewającej skardze studentów do władz Wydziału Nauk Społecznych, którym nie podobały się przekazywane przez Profesor treści z socjologii rodziny, opublikowałem osobisty protest i poparłem szykanowaną i hejtowaną Uczoną w jakże trudnym dla Niej momencie. Nikt tym studentom nie cenzuruje - jak miało to miejsce w PRL - źródeł wiedzy naukowej. Mają do niej otwarty dostęp, mogą czytać co chcą, słuchać kogo chcą i wyrażać także to, co uznają za stosowne w adekwatnym do tego miejscu (chociaż kulturowo nie przestrzegają już nawet tego).

Tym samym wniosek o odsunięcie od wykładów Uczonej miał pozanaukowy charakter. Studenci przypisali sobie prawo do wyłącznego decydowania o tym, jakie treści kształcenia można im przekazywać, a jakich sobie nie życzą, mimo iż socjologia, a w świetle rozstrzygnięć politycznych - nauki socjologiczne ma opisywać, wyjaśniać świat społeczny wraz z prawami jego rozwoju.

Dzisiaj, po otrzymaniu Listu Otwartego prof. E. Budzyńskiej, po raz kolejny przekazuję Jej wyrazy najwyższego szacunku za pracę naukowo-badawczą i dydaktyczną w socjologii, która - podobnie jak pedagogika - nie jest jedynie nauką społeczną, ale także humanistyczną. Polska socjologia wpisała się w dzieje światowej socjologii dokonaniami m.in. Floriana Znanieckiego, autora m.in. znakomitego dzieła "Socjologia wychowania".

Znaniecki pisał o konieczności uwzględniania w badaniach naukowych środowisk społecznych nie tylko wiedzy przyrodniczej, ale także "zdrowego rozsądku".

"Wszak w pospolitym rozumieniu pierwotnym danym nam zasadniczo jest świat bez humanistycznego współczynnika, świat po prostu istniejący - ani "mój", ani "twój". Zagadnienie "czyjegoś" świata powstawać się zdaje dopiero wtórnie, na gruncie obiektywnego świata; dopiero w odniesieniu do rzeczywistości "niczyjej" zastanawiać się możemy nad różnorodnością "czyichś" doświadczeń i czynności.

Te "czyjeś" doświadczenia i czynności, zgodnie ze "zdrowym rozsądkiem", nie są częścią obiektywnego świata, lecz subiektywnymi procesami; niepodobna doszukiwać się w nich źródła rzeczywistości, skoro same one domagają się wyjaśnienia z punktu widzenia obiektywnego świata, skoro są po prostu faktami, przedmiotami naukowego, psychologicznego i fizjologicznego badania, zrozumiałymi dopiero w związku z innymi faktami, zachodzącymi w obiektywnym, "niczyim" świecie.


Tym bardziej jestem zbulwersowany zaangażowaniem prawników Uniwersytetu Śląskiego, którzy wszczynając postępowanie dyscyplinarne naruszyli nie tylko normy naukowej rzetelności, uniwersyteckiego etosu, ale także włączyli się w niegodną universitas walkę ideologiczną, która nie powinna mieć miejsca w żadnej szanującej się Uczelni. Naruszono dostojeństwo universitas i raniono Panią Profesor jako Uczoną, która nie tylko ma prawo, ale i obowiązek dzielenia się ze studentami naukową prawdą, jej wykładnią w duchu nauk społecznych, także w zakresie nauki społecznej Kościoła katolickiego.

Dlaczego nie? Oddaję raz jeszcze z wyrazami szacunku głos Pani Profesor Ewie Budzyńskiej. Ubolewam, że złożyła rezygnację z pracy w Uniwersytecie Śląskim.


Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele Życia i Rodziny,

Chcę dziś serdecznie podziękować wszystkim, którzy stanęli w obronie tych najwyższych wartości, a jest Was niemało – blisko 36 tysięcy.

Kiedy ponad rok temu (8.01.2019 r.) dziekan Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego wręczył mi tekst donosu studentów – uczestników prowadzonych przeze mnie zajęć z socjologii rodziny, byłam zaskoczona i zdumiona tym faktem. Trudno było mi uwierzyć, że może kogoś urazić podawana przeze mnie klasyczna definicja rodziny – składającej się z męża i ojca, żony i matki, ich dzieci oraz pozostałych krewnych (np. dziadków). Jeszcze trudniej było mi uwierzyć, że w opinii studentów „przestępstwem” może być nazwanie przeze mnie człowieka w prenatalnej fazie życia – dzieckiem!

Niestety, pomimo złożenia przeze mnie obszernych wyjaśnień, będących odpowiedzią na zarzuty studentów, Rzecznik Dyscyplinarny ds. Nauczycieli Akademickich UŚ prof. dr. hab. Wojciech Popiołek w październiku 2019 r. skierował do Komisji Dyscyplinarnej ds. Nauczycieli Akademickich Wniosek o wszczęcie wobec mnie postępowania dyscyplinarnego, z zaleceniem ukarania mnie karą nagany w „celu prewencji ogólnej i szczególnej”.

Co to oznacza? Oznacza to, że na mojej uczelni złamane zostały podstawowe wolności akademickie, w ich miejsce wprowadza się cenzurę, a za niedostosowanie się do niej - nauczyciel akademicki będzie karany!

Zatem od tej chwili nie będzie można omawiać np. definicji rodziny tradycyjnej, ról małżeńskich (męża, żony) i rodzicielskich (ojca, matki); nie będzie wolno opisywać etapów rozwoju człowieka, zwłaszcza okresu przed urodzeniem; nie będzie wolno mówić o wartości ludzkiego życia – tego przed narodzeniem i tego późniejszego, zwłaszcza dotkniętego chorobą lub starością; nie będzie też wolno prowadzić wykładu omawiającego skutki wychowywania dzieci w różnych typach rodzin np. niepełnych, rozbitych przez rozwód, dotkniętych jakąś patologią (np. alkoholizmem).

Konsekwencje wprowadzenia ograniczeń wolności badań, interpretacji społecznych zjawisk, będą jeszcze groźniejsze, gdyż doprowadzą do wykluczenia całych obszarów wiedzy naukowej z nauczania akademickiego.

Szanowni Państwo, sytuacja, w jakiej znajduję się od ponad roku, tym bardziej napawa mnie goryczą, gdyż wpisuje się w dzieje mojej rodziny: 50 lat temu ZMS-owski aktyw młodzieży licealnej napisał podobną skargę na mojego Ojca – polonistę i historyka, uczącego od lat przedwojennych w wielkopolskim liceum męskim, absolwenta Uniwersytetu Lwowskiego, zaangażowanego przez cały okres okupacji niemieckiej w tajne nauczanie i ściganego – w ramach Intelligenzaktion Posen – przez Gestapo. Tamta skarga także dotyczyła przekazu nieprawomyślnych - według ówczesnych strażników ustroju socjalistycznego – wartości, podczas prowadzonych przez mojego Ojca lekcji, a dowodem miał być m.in. fakt wstępowania abiturientów – wychowanków Ojca - do poznańskiego Arcybiskupiego Seminarium Duchownego. W ten sposób zmuszono mojego Ojca do rezygnacji z dalszej pracy dydaktyczno-wychowawczej w szkole, z którą był związany przez kilkadziesiąt lat jako profesor gimnazjalny.

Wszystko to działo się w okresie PRL i wydawać by się mogło, że nigdy już nie powrócą tamte niesławne metody działań. Tymczasem dzisiaj, gdy z jednej strony promuje się wolność słowa, poglądów, a na uczelniach dąży się do różnorodności w poszukiwaniu prawdy, jednocześnie powraca się do skompromitowanych metod czasów komunistycznych: do prób uciszania za pomocą donosów, skarg i wniosków o nałożenie kar na niepokornych wykładowców, krytycznych zarówno wobec przeszłych ideologii totalitarnych, jak i tych współczesnych, które zdążają do zawładnięcia instytucjami edukacji i nauki.

Szanowni Państwo, nie mogąc się z takim stanem rzeczy pogodzić i nie mając innej możliwości, jak wyrażenie w ten sposób PROTESTU przeciwko praktyce cenzurowania zajęć oraz interpretacji badań i zjawisk społecznych metodą składania donosów i skarg przez gorliwych adeptów lewicowych ideologii, jak również wnioskowania przez Rzecznika Dyscyplinarnego ds. Nauczycieli Akademickich UŚ o kary dyscyplinarne za niestosowanie się do lewicowo-genderowych zasad poprawności politycznej, w dn. 14.11.2019 r. na ręce JM Pana Rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. dr. hab. Andrzej Kowalczyka złożyłam rezygnację z dalszej pracy na Uniwersytecie Śląskim. Moja rezygnacja została przyjęta.

Niestety, postępowanie dyscyplinarne wobec mnie trwa: 13 marca odbędzie się kolejna rozprawa Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej ds. Nauczycieli Akademickich UŚ w Katowicach. Proszę więc nadal Państwa o pamięć i wspieranie mnie w walce o najbardziej podstawowe wartości – o rodzinę, życie i wolność w dążeniu do prawdy.

Z wyrazami szacunku

Ewa Budzyńska



Zapewne ci sami studenci, którzy złożyli skargę na Profesor E. Budzyńską, wykorzystali czas epidemii, by obejrzeć film Jana Komasy "SALA SAMOBÓJCÓW. HEJTER". Miłość od nienawiści dzieli jedno kliknięcie! Naukę od pseudonauki dzieli hipokryzja.