02 lutego 2020

Redakcja "Przeglądu Pedagogicznego" zachęca do czytania i publikowania rozpraw naukowych



Od nowego roku akademickiego prezentuję czasopisma pedagogiczne, które znalazły się w wykazie MNiSW z odpowiednią liczbą punktów. Szczególnie ważne są dla mnie te periodyki, z którymi jestem związany jako ich stały czytelnik, a zdarza się, że i autor artykułów i recenzji. Przegląd Pedagogiczny znajduje się w ogłoszonym przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego 18 grudnia 2019 roku wykazie czasopism pod numerem 27996. Oznacza to, że za artykuł opublikowany na jego łamach autor otrzyma 20 punktów.

Kieruję zatem do pedagogów, refleksyjnych i transgresyjnych nauczycieli oraz doktorantów zaproszenie redaktora naczelnego prof. Romana Lepperta do współpracy z periodykiem, który on tak charakteryzuje:

Przegląd Pedagogiczny jest czasopismem naukowym, wydawanym staraniem Wydziału Pedagogiki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Czasopismo pomyślane zostało jako płaszczyzna wymiany myśli i prezentowania dorobku naukowego przez polskich (i nie tylko) pedagogów.

Mimo że tytuł Przegląd Pedagogiczny ukazywał się w przeszłości (w latach: 1882-1905, 1917-1925, 1970-1975), nie jest naszym zamiarem zawłaszczanie istniejącej tradycji. Od 2007 roku wydajemy nowe pismo o zasięgu ogólnopolskim, które odzwierciedla stan dyscypliny naukowej, jaką jest pedagogika, a także stymuluje nowe kierunki badań, ważne z punktu widzenia praktyki społecznej.


Czasopismo jest półrocznikiem, dotychczas zostały opublikowane 24 numery periodyku, w których ukazało się ponad 300 artykułów w działach takich, jak: studia i rozprawy, z badań, dyskusje i polemiki, esej naukowy, debiuty naukowe, recenzje. Przyjmujemy, że pedagogika to dziedzina nauki zajmująca się badaniem szeroko rozumianych procesów edukacyjnych oraz uwarunkowań dyskursu edukacyjnego. Stąd naszym zamysłem jest zwłaszcza publikowanie raportów z badań, których przedmiotem są różne procesy edukacyjne (zarówno te organizowane celowo, jak i te, które przebiegają spontanicznie, w sposób niezamierzony) oraz toczące się współcześnie dyskursy edukacyjne.

Tak określony przedmiot pedagogiki sprawia, że traktujemy ją jako dyscyplinę otwartą, bez kompleksów, świadomą swojej interdyscyplinarności. Przyjmujemy, że edukacja stanowi swoiste „laboratorium" dla socjologicznych, psychologicznych czy filozoficznych koncepcji, a pedagogika dobrze nadaje się do badania zachodzących w tym „laboratorium" procesów.

Nie preferując żadnej subdyscypliny pedagogicznej, zachęcamy do współpracy autorów pragnących przedstawić oryginalne zagadnienia, nowe ujęcia, a także kontrowersyjne poglądy, które mogą inspirować dyskusję i przyczynić się do rozwoju wiedzy pedagogicznej. Czekamy na opracowania prezentujące wyniki badań empirycznych, kwestionujące powszechnie podzielane przekonania, inicjujące spory metodologiczne, stawiające pytania o istotę pedagogicznej wiedzy, jej źródła, sposoby jej zdobywania, oczekiwania co do uzyskiwanych odpowiedzi.

W latach 2019-2020 realizujemy – w ramach realizowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego programu „Wsparcie dla czasopism naukowych” – projekt mający na celu umiędzynarodowienie czasopisma, który zaowocuje m.in. publikowaniem części artykułów w języku angielskim oraz ich indeksowaniem w bazach danych o zasięgu międzynarodowym. Zapraszamy do współpracy zarówno autorów, jak i recenzentów, których zaangażowanie sprawi, że Przegląd Pedagogiczny stanie się jeszcze bardziej znaczącą płaszczyzną wymiany myśli naukowej z zakresu pedagogiki.

Zachęcamy także do odwiedzin strony internetowej czasopisma, na której można znaleźć wszystkie informacje na jego temat oraz wszystkie opublikowane dotychczas teksty.


Zainteresowani mogą zajrzeć na stronę Archiwum, na której jest dostęp do treści półrocznika od pierwszego jego numeru wydanego w 2007 r. aż po najnowsze wydanie.

01 lutego 2020

Wypaleni nauczyciele niszczą dziecięce serca do nauki



Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta spot reklamowy jednej z telefonii komórkowych, w którym główną rolę odegrała nauczycielka usiłująca w czasie przerwy międzylekcyjnej rozmawiać na szkolnym korytarzu przez telefon komórkowy. Hałas był tak wielki, że wydarła się na rozradowanych i rozkrzyczanych uczniów: "CISZAAAAAA!!!"

Niektórzy nauczyciele szkół podstawowych nie wytrzymują już nerwowo nie tylko korytarzowego hałasu, ale w ogóle UCZNIOWIE PRZESZKADZAJĄ IM W PRACY. Najlepiej, jakby w ogóle nie przychodzili do szkoły. Skoro jednak już przychodzą, to mają być cicho, grzeczni, posłuszni, uniżono-dyszący i przepraszający, że ośmielili się czegoś nie nauczyć, że czegoś nie wiedzą, nie rozumieją, nie potrafią.

To skandal. Tacy uczniowie powinni być wychłostani na korytarzu, a że jest to niedozwolone w polskim prawie, to są biczowani zwierzęcym wprost wydzieraniem się niektórych nauczycielek na nich. Są wśród wypalonych, zaburzonych emocjonalnie i psychicznie nauczycielek takie postaci, które jeszcze miewają odrobinę samoświadomości i samokontroli, bo jak już wykrzyczą się przed uczniami, to zaczynają im się tłumaczyć, że to z powodu ich ignorancji, głupoty, niewiedzy, nieodrobienia pracy domowej czy niezgłoszenia się do odpowiedzi.

Jak jednak dzieci mają zgłaszać się do odpowiedzi, skoro już samo sformułowanie pytania i wydanie go w tonacji mającej ich porazić, mają zgłaszać się czy włączać do analizy werbalnej jakiegoś problemu. Przecież to strach się odezwać, bo jak który ś powie źle, to pani tak się na niego wydrze, tak go sponiewiera przed klasą, żeby mu się odechciało! No, a jak nikt się nie zgłosi, to taka zaburzona nekrofilka wystawi wszystkim jedynki!

Ma władzę! Ma stopnie! Niech sobie szczeniaki nie myślą, że im odpuści! Niech się trzęsą ze strachu, niech lęk sponiewiera ich dusze, bo tu ona rządzi i decyduje o tym, kto jest kim i na co zasługuje! Tak, tak, takich nauczycieli trzeba by nagrywać, filmować i kierować wnioski do komisji dyscyplinarnej, tyle tylko że oni i tak wrócą do szkoły, do tej samej klasy, bo... nie ma kto ich zastąpić.

Będą nadal wydzierać się na uczniów, bo już nie potrafią inaczej. Są tak głęboko sfrustrowani, zranieni, dotknięci jakimiś uwarunkowaniami, na które uczniowie nie mają wpływu, ale są OFIARAMI, zakładnikami TOKSYCZNYCH NAUCZYCIELEK lub NAUCZYCIELI, że nie potrafią zachowywać się inaczej. To ukryci KACI DZIECIĘCYCH DUSZ, NISZCZYCIELE SENSU UCZENIA SIĘ.

31 stycznia 2020

Zadziałał - www.bronmyprofesor.pl , ale brakuje - www.bronmywolnoscinauki.pl


W dniu dzisiejszym t.j. w piątek 31 stycznia pani Profesor Ewa Budzyńska stawi się przed Komisją Dyscyplinarną Uniwersytetu Śląskiego. Ceniona w tej Uczelni socjolog będzie sądzona za wypowiedziane w trakcie wykładu z jej dyscypliny naukowej słowa o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny oraz za nazwanie nienarodzonego człowieka „dzieckiem”.

Osiągamy już szczyty patologii w szkolnictwie wyższym. Jeszcze trochę i historykom nie będzie wolno mówić o zdradzieckiej agresji Rosji w 1939 r. na Polskę a potem o bolszewickim zniewalaniu Polaków, psychologom o postawie indywiduacji u świadków przemocy, a pedagogom o wychowaniu np. neofaszystowskim czy chrześcijańskim, bo zawsze znajdzie się jakiś student, któremu to się nie spodoba i zażąda ukarania wykładowcy. Może to jest nowy sposób na ucieczkę od studiowania, od zdawania egzaminów? A może to sposób na wciąganie uniwersytetów w wojnę kulturową w III RP?

Jeszcze trochę i nie będzie wolno recenzentom skrytykować pseudonaukowych prac doktorskich, habilitacyjnych czy publikacji kandydatów do tytułu naukowego profesora, wystawić im negatywną opinię z wskazaniem na skutek tego pseudoakademickiego kiczu, jakim jest obcowanie studentów i młodych naukowców z pseudonaukowcami, bo oni poczują się dotknięci stwierdzeniem faktu o ich ignorancji. To tak, jakby lekarzowi nie pozwolić na określenie osoby uzależnionej od alkoholu, że jest alkoholikiem, a komuś innemu na stwierdzenie o osobie, która popełniła zbrodnię, że jest mordercą!

Słusznie stwierdza w wywiadzie profesor Wojciech Świątkiewicz, także socjolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz członek Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów:

"Wolność akademicką, wolność myśli i pluralizm poglądów. Należy wziąć pod uwagę, że Uniwersytet jest wspólnotą uczących się i tych, którzy uczą. Wszyscy jej członkowie mają równe prawa obywatelskie, zarówno studenci, jak i nauczyciele akademiccy. Jeśli stoimy na stanowisku, a taki jest mój pogląd, że studenci mają do prawo do własnych poglądów, nawet krytycznych wobec wyników badań naukowych, oceny zjawisk społecznych, czy zapisów konstytucyjnych to takie same prawa mają także profesorowie."

Lewicowe media wykorzystują to wydarzenie do podważenia wiarygodności uczonej. Teraz o tym, czy ktoś ma prawo wykładać socjologię rodziny czy nie ma prawa, będą decydować dziennikarze na wniosek studentów.

Oto do czego doprowadziła m.in. reforma Jarosława Gowina. W Ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce są rozdziały na temat odpowiedzialności nauczycieli akademickich i możliwości ich karania, tylko minister nie przewidział tego, że w uniwersytetach czy na politechnikach potrzebni są obrońcy przyzwoitych nauczycieli akademickich, sumiennie wykładających treści własnej dyscypliny naukowej, uczciwie i rzetelnie wykazujących fundamentalne błędy w recenzowanych przez nich pseudonaukowych doktoratach czy habilitacjach?

Kto stanie po stronie PRAWDY? Kto stanie po stronie NAUKI? Dlaczego mają doświadczać w szkolnictwie wyższym represji osoby z jakiegoś powodu komuś nieodpowiadające, chociaż są one badaczami, uczonymi? Czyżby wdrażana była doktryna "posiadania w nosie profesorów"?

Na szczęście prof. E. Budzyńska nie będzie dzisiaj sama, gdyż będą jej towarzyszyć obrońcy, prawnicy Instytutu Ordo Iuris. Jak pisze prezes tej NGO:

Nigdy nie zostawiamy naszych przyjaciół w potrzebie. I tym razem zażądamy natychmiastowego uniewinnienia Pani Profesor, której sprawa stała się głośnym na całą Polskę symbolem ataku na wolność słowa i wolność akademicką.
Przypomnę, że Pani Profesor padła ofiarą donosu grupy studentów, którzy oskarżyli ją o to, że „opierała się na tylko jednej definicji rodziny” opartej na związku mężczyzny i kobiety. Swej wykładowczyni zarzucali także nienaukowość, „homofobię”, „antysemityzm”, „poglądy radykalnie-katolickie” i wrogość wobec aborcji i eutanazji.

Chociaż w toku rocznego postępowania wyjaśniającego rzecznik dyscyplinarny prof. Wojciech Popiołek uznał zarzuty „antysemityzmu” i nienaukowości za fałszywe, to i tak zażądał dla Pani Profesor kary dyscyplinarnej nagany. Uzasadnił to m.in. „prewencją ogólną”, czyli koniecznością przestrzeżenia innych wykładowców i badaczy przed powtarzaniem „błędów” Pani Profesor.


Dzięki złożeniu przez ponad 33 000 podpisanych petycji, które zostały w kilka dni doręczone na skrzynkę Rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. dr. hab. Andrzeja Kowalczyka, profesor socjologii zyskała jeszcze jeden poważny argument obrony, jakim jest masowe poparcie dla petycji „bronmyprofesor.pl”.

Jestem przekonany, że i tym razem, jak miało to miejsce w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, profesor zostanie uwolniona od tej patologicznej procedury i zostanie tym samym wzmocniona wolność przekazywania studentom naukowej prawdy na polskich uczelniach.



****

W godzinach popołudniowych dotarła wiadomość:
Posiedzenie komisji dyscyplinarnej w sprawie prof. Budzyńskiej odroczone

***

Pani Profesor dziękuje wszystkim, którzy złożyli podpis pod petycją w jej obronie i powiadomili o niej swoich bliskich i znajomych.