08 stycznia 2020

Nowe prawo o szkolnictwie wyższym, czyli kto czeka, kto zyskuje, a kto straci?


W tym roku kończą się postępowania habilitacyjne w trybie ustawy z 2003 r. Mimo złożenia wniosków do końca kwietnia 2019 r. wraz z wskazaniem jednostki, w której habilitanci życzyli sobie przeprowadzenie ich postępowania habilitacyjnego, jeszcze kilkaset osób czeka w Sekcji Nauk Humanistycznych i Społecznych w bardzo długiej kolejce na wyznaczenie przez Centralną Komisję Do Spraw Stopni i Tytułów składu komisji. Są też przypadki odmowy podmiotów uczelnianych do przeprowadzenia postępowania habilitacyjnego. Wówczas Centralna Komisja musi wskazać inny podmiot.

Gdyby niektórzy wiedzieli o tak długotrwałej procedurze, to byłoby korzystniejsze wszczęcie postępowania w Radzie Doskonałości Naukowej, która zaczęła swoją pracę z dniem 1 października 2019 r. Nie ma tu kolejek, gdyż wniosków jest jak na lekarstwo. Rada może dzięki temu przygotować się do postępowań o nadanie tytułu naukowego profesora i wyznaczania komisji habilitacyjnych zainteresowanym osobom. Z pedagogiki jeszcze nie wpłynął do Zespołu Nauk Społecznych RDN żaden wniosek habilitacyjny.

Nowa ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym już obowiązuje, chociaż nie we wszystkich zakresach, gdyż mamy jeszcze schizoidalną sytuację. Mimo bowiem Art. 218 nowej Ustawy, dotyczącego stopnia doktora habilitowanego, który wskazuje na konieczność posiadania w dyscyplinie kategorii naukowej A+, A albo B+ , żeby można było skierować do danego podmiotu (uczelnię, instytut PAN, instytut badawczy albo instytut międzynarodowy) wniosek o przeprowadzenie postępowania, obowiązują jeszcze przepisy przejściowe utrzymujące np. uprawnienia podmiotów przyznane przez Centralną Komisję Do Spraw Stopni i Tytułów na uprzednich zasadach, a więc z dn. 14.03.2003 r. (ze zm.).

Ewaluacja dyscyplin naukowych w 2021 r. rozstrzygnie, które podmioty zachowają dotychczasowe lub uzyskają te same lub wyższe uprawnienia. Wynik przeprowadzonej pierwszej ewaluacji jakości działalności naukowej będzie równoznaczny z przyznaniem dyscyplinom kategorii naukowej A+, A albo B+. Pozostałe kategorie B i C wykluczają możliwość przeprowadzania postępowań na stopnie naukowe.

Podmioty, których dyscypliny naukowe uzyskają kategorię B lub C utracą dotychczasowe uprawnienie do nadawania stopnia naukowego doktora i - jeśli posiadały - stopnia naukowego doktora habilitowanego. Wszczęte w nich postępowania będą przeniesione do podmiotów dysponujących takim uprawnieniem. Musi wówczas ów podmiot wystąpić z odpowiednim wnioskiem do Rady Doskonałości Naukowej (RDN). Nie będzie bowiem już istniała Centralna Komisja Do Spraw Stopni i Tytułów.

Pojawia się szczególna sytuacja, a mianowicie, doktoranci prowadzący badania interdyscyplinarne będą mogli ubiegać się o stopień naukowy doktora w dziedzinie nauk, a nie w jednej dyscyplinie naukowej. Będzie to możliwe do przeprowadzenia jedynie w tej uczelni czy w tym instytucie, w której co najmniej połowa dyscyplin w danej dziedzinie naukowej ma jedną z kategorii A+, A albo B+. Takich podmiotów zbyt wiele może nie być. Natomiast nie ulega wątpliwości, że wszczynanie przewodów doktorskich właśnie w takich podmiotach może być nobilitujące doktoranta i wartość jego pracy badawczej.

Takie rozwiązanie jest możliwe nie tylko w naukach ścisłych czy przyrodniczych, ale także w naukach społecznych czy humanistycznych. Byłoby bardzo pożądane prowadzenie badań eksperymentalnych z psychologii i pedagogiki szkolnej czy hermeneutycznych z filozofii i historii myśli czy idei. Brakuje nam właśnie badań typu hybrydalnego, transdyscyplinarnych. Wyobrażam sobie ogromną wartość poznawczą badań łączących wiedzę z nauk o zarządzaniu, ekonomii, psychologii ekonomicznej i polityki oświatowej, itp. W tej zmianie prawnych regulacji otwierają się ogromne szanse dla prowadzenia interdyscyplinarnych badań naukowych oraz uzyskiwania stopnia naukowego doktora w dziedzinie nauk, a nie w dyscyplinie naukowej.

07 stycznia 2020

Odwracamy się od punktu wyjścia?


Na zamówienie wydawcy amerykańskiego Andrzej Janowski napisał w 1991 r. tekst, w którym postanowił wyjaśnić własny udział w ruchu oświaty niezależnej. Jego życie ukształtowała polityka, skoro wychowywał się w czasach hitlerowskiej, a następnie stalinowskiej niewoli. W okresie dorosłości pojawiło się w nim ciśnienie zainteresowania się polityką i zrozumienia tego, co działo się w Polsce, co było "grane" wokół niego. Jak pisał w 1991 r.:

"Ten motyw pojawił się u mnie bardzo wcześnie i trwał bardzo długo. Ten motyw poznawczy był może rezultatem pewnej bezradności wobec wielkiej polityki - gdy nie można zmienić losu, można przynajmniej zrozumieć co się dzieje. Włączenie się w ruch "Solidarności" było dla mnie czymś naturalnym, powitałem ten ruch jako szansę wyzwolenia narodu i wyzwolenia siebie. Było dla mnie oczywiste, że powinienem w nim jakoś uczestniczyć. Jednocześnie było dla mnie równie jasne, że powinienem włączyć się w te dziedziny działań Solidarności, które dotyczą problemów oświatowych. Jako badacz zajmujący się pedagogiką i autor już wówczas kilku książek o tematyce pedagogicznej, wydanych w państwowych wydawnictwach w latach siedemdziesiątych, dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, jakim ograniczeniom i cenzurom podlega refleksja nad oświatą, miałem też już pewne przemyślenia płynące z doświadczeń pewnych, niezbyt zresztą śmiałych, działań pod prąd oficjalnej pedagogiki" (Janowski, Na marginesie oświaty niezależnej, w: B. Krawczyk, Czy polska oświata niezatapialną jest? Warszawa: 1992, s. 9).

Ówczesny działacz oświatowego "podziemia", znakomity profesor pedagogiki psychologicznej czy psychologii pedagogicznej upomina się o kategorię PRAWDY, prawdziwości jako ostatecznej wartości, na fundamencie której można budować oświatę. Sam skłaniał się do poglądu, że (...) można być człowiekiem wolnym w sytuacjach daleko posuniętego zniewolenia zewnętrznego - posiadanie prawdziwego obrazu świata jest elementem tej wolności. (...) wolność wewnętrzna w sytuacji zniewolenia zewnętrznego to nic więcej jak tylko samooszukiwanie się". (Tamże, s. 12)

Zwróćmy uwagę, że to, co było przedmiotem ówczesnej pogardy, a więc cenzura, kłamstwo, rządowa propaganda, obsadzanie na stanowiskach kierowniczych nomenklatury partyjnej, negatywna selekcja do zawodu nauczycielskiego, by sproletaryzowani byli skłonni do konformizmu i nieskorzy do przeciwstawienia się władzy, traktowanie krytycznych, refleksyjnych nauczycieli jako państwowych i społecznych wrogów, analfabetyzm ekonomiczny, zniszczenie samoorganizacji i samorządności obywatelskiej, przetrwało do współczesności. W innej postaci, w innym wymiarze, ale jest wszechobecne.

Zastanawia mnie powód, dla którego można było wykorzystać czas niewoli w PRL jako czas przygotowań do nowego ustroju, wolności, demokracji, a kiedy już się to osiągnęło, móc ponownie je tracić. Może rację ma Andrzej Janowski, który twierdzi, że Polacy (…) nie umieją wykorzystać tych szans „przerw na wolność, jakie od czasu do czasu się pojawiają. (…) jeśli krótkotrwała wolność jest szansą, to dążenie do jej utrwalenia wymaga bardzo dynamicznych działań. Dynamiczne działania można podjąć wiedząc dobrze co należy robić, czyli będąc przygotowanym. Przygotowywać się trzeba i można wcześniej, bo w czasie wolności nie ma czasu, a więc niewola jest wspaniałym okresem do działań przygotowawczych (Tamże, s. 15).

Polacy nie zdążyli zbudować społeczeństwa obywatelskiego, skupiając swoją uwagę i wysiłki na zdobywaniu środków pozwalających im przeżyć, godnie żyć w warunkach gospodarki rynkowej, wzrastającego bezrobocia, nasilających się antagonizmów w stosunkach międzyludzkich, ujawnianej korupcji i moralnym upadku kolejnych elit politycznych. Te bowiem używały moralizującej i pełnej cynicznych obietnic retoryki realizując własne cele dzięki stosowaniu manipulacji politycznej, sztukę instytucjonalnej czy społecznej inżynierii.

06 stycznia 2020

Pedagogom społecznym i rzecznikom dyscyplinarnym w uniwersytetach - ku rozwadze


Aleksander Kamiński napisał w okresie okupacji wyjątkową publikację p.t. "Wielka Gra". Miał nadzieję, że po odzyskaniu wolności także pedagodzy włączą się w naprawę Rzeczypospolitej edukując młode pokolenia w szacunku do wartości chrześcijańskich i do demokracji. Jak pisał:

(…) gdybyś mocno się przejął duchem którejś partii politycznej i wszedł w jej służbę, zdobądź się na najwyższy wysiłek, aby przestrzegać w swym życiu partyjnym ogromnie ważnej zasady: pomimo całej miłości i wiary, jaką darzysz swoją partię - zdobądź się na lojalną postawę wobec wszystkich innych partii, stojących na gruncie niepodległego państwa polskiego. Jedną z najprzykrzejszych właściwości życia partyjnego jest jakieś szatańskie otumanienie mózgów, które czyni z ludzi ongiś rycerskich, honorowych i uczciwych - ogłupiałych fanatyków, którzy we wszystkich innych partiach i stronnictwach politycznych, prócz własnego, dostrzegają tylko podłość i zdradę, fałsz, nikczemne intencje, nieudolność i złą wolę - oraz przekonani są, że najstraszniejsze ruiny i klęski spotkać są gotowe ojczyznę z rąk każdego z ich przeciwników politycznych.

Powtarzam: pomimo całej miłości i wiary, jaką otaczasz własną partię polityczną - zdobądź się na rycerski i lojalny stosunek wobec innych partii. Nawet gdyby programy tych partii, albo ich ludzie ranili głęboko twe poczucie dobra publicznego. Pamiętaj zawsze, że twego przeciwnika politycznego może także samo ranić program twojej partii. I jeszcze jedno: nie wykluczaj z tego kręgu lojalności żadnego stronnictwa stojącego na gruncie niepodległego państwa polskiego. Od najskrajniej lewicowej do skrajnie prawicowej - traktuj wszystkie grupy jako te, w stosunku do których trzeba zdobywać się na lojalność, w stosunku do których trzeba czynić wysiłek zrozumienia ich intencji. (Wielka Gra, Warszawa: NWH 1981, s. 10-11)


Przypomniałem sobie tę myśl w kontekście niezwykle słusznej decyzji Rzecznika Dyscyplinarnego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu - prof. Bogusława Sygita, którą tu przywołam, bowiem w liocu 2019 zająłem tożsame stanowisko w sprawie niesłusznych i bezprawnych decyzji prorektora UMK zawieszających w pracy wybitnego uczonego nauczyciela akademickiego.

Rektor musiał tę decyzję cofnąć, ale postępowanie dyscyplinarne wobec Profesora było nadal prowadzone. Nie po raz pierwszy zresztą ten znakomity pedagog szkolny był poddawany wnioskom dyscyplinarnym za swoje krytyczne opinie czy poglądy. Tak było np. z wnioskiem dr Joanny Grubej (także odrzuconym przez Rzecznika Dyscyplinarnego UMK), która wyraziła swoje oburzenie na listowne zwrócenie jej uwagi przez tego Profesora jako dziekana Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w kwestii niestosownych z jej strony insynuacji w obronie rzekomo jej naukowych osiągnięć jako niedocenionych przez tę Radę (odmawiającą jej nadania stopnia doktora habilitowanego).

Powracam zatem do najnowszej sprawy dyscyplinarnej , by przytoczyć treść przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego w sprawie podejrzenia popełnienia przewinienia dyscyplinarnego przez upublicznienie w artykule pt. "Wędrowni gwałciciele" ogłoszonym w tygodniku "Sieci" autorstwa Pana Aleksandra Nalaskowskiego - pracującego jako nauczyciel akademicki w UMK w Toruniu - poglądów, które zostały uznane przez funkcjonującego w kraju stowarzyszenia ("Otwarta Rzeczpospolita", ""Pracownia Różnorodności") jako "atak na społeczność LGBTQ".

Moja reakcja na niesłuszny atak na Profesora A. Nalaskowskiego spotkała się także z krytycznymi uwagami wobec mojej osoby, bowiem zdaniem jednego z czołowych profesorów pedagogiki społecznej - Tadeusza Pilcha powinno się Aleksandrowi Nalaskowskiemu wręcz zabronić recenzowania osiągnięć naukowych kandydatów do awansów akademickich. Kuriozalne, ale prawdziwe. Tak Centralna Komisja Do Spraw Stopni i Tytułów, jak i Rada Doskonałości Naukowej kierują się kompetencjami naukowymi w wyznaczaniu członków komisji habilitacyjnych i recenzentów, a nie sympatiami czy antypatiami o pozanaukowym charakterze.

No więc przytaczam z dokumentu Rzecznika Dyscyplinarnego UMK powody postanowienia w sprawie umorzenia postępowania dyscyplinarnego wobec profesora pedagogiki Aleksandra Nalaskowskiego.

Rzecznik Dyscyplinarny ds. Nauczycieli Akademickich UMK w Toruniu - na zasadzie par. 13 ust.1 pkt.1 rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dn. 25.09.2018 r. w sprawie szczegółowego trybu prowadzenia mediacji, postępowania wyjaśniającego i dyscyplinarnego w sprawach odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli akademickich, a także sposobu wykonywania kar dyscyplinarnych i ich zatarciu (Dz.U. 2018. poz. 1843) w zw. z art. 17 par.1.pkt. 2 ustawy z 6 czerwca 1997 - kodeks postępowania karnego (Dz.U.Nr 89, poz. 555 ze zm.)

postanawia:

1. Umorzyć postępowanie wyjaśniające wobec uznania, że czyn nie zawiera znamion przewinienia dyscyplinarnego.

(...)

Rzecznik Dyscyplinarny UMK słusznie zwrócił się do biegłego sądowego z zakresu językoznawstwa i komunikacji społecznej celem wydania opinii w kwestii tekstu Aleksandra Nalaskowskiego w felietonie, w tym użytych w nim zwrotów, wyrażeń i określeń. Biegły ocenił, że użyte przez autora felietonu zwroty w kontekście tego gatunku publicystycznego nie mają charakteru zniesławiającego wyodrębnioną grupę społeczną. Użyte w publikacji zwroty i wyrażenia (np. zgwałcone miasta) mają charakter metaforyczny i odnoszą się do szerzącej się ideologii LGBT i organizowanych marszy równości (...)

Autor posługuje się poprawnym i zrozumianym językiem. Czytelnicy mniej wyrobieni mogą zrozumieć w sposób dosłowny te fragmenty felietonu, w których zostały użyte wyrażenia metaforyczne. W pewnych miejscach tekstu znaczenie użytych wyrażeń wynika również ze stosunków składniowych. Biegły zwrócił uwagę na to, że w procesie komunikowania może zachodzić dekodowanie aberracyjne. Polega ono na tym, że odbiorca przekazu dekoduje jego treść oraz zawarte w nim znaczenia w inny sposób niż to zakładał nadawca. Przyczyną takich nieprawidłowości są odmienne obszary doświadczenia nadawcy i odbiorcy. Różnią się one w zakresie kompetencji językowych, posiadanej wiedzy w jakiejś dziedzinie, ich światopoglądu, systemu wartości itp.

Autor felietonu wyraził swoje prywatne poglądy. Nie wymieniał w tekście swoich funkcji i zajmowanego stanowiska, nie ma też w nim mowy o żadnej uczelni. To, że prof. A. Nalaskowski jest identyfikowany z UMK w Toruniu wynika z faktu, że jest postacią znaną w swoim środowisku oraz w Polsce jako autor publikacji naukowych i innych. Felieton zaistniał w kontekście niezwiązanych bezpośrednio z uczelnią, dlatego należy go potraktować jako wypowiedź prywatną wynikającą z osobistych poglądów i przekonań autora.

Zakończenie felietonu wyjaśnia intencje jego autora i nadrzędny cel opublikowania tego tekstu. Autor zauważa, że jeśli zmieni się tradycyjny porządek społeczny na nowy - propagowany przez środowisko LGBT - nie będzie miejsca na te wartości, na których ukształtowała się pedagogika jako nauka badająca i opisująca ważne obszary społeczne. (...).
.


Przypominam moje wcześniejsze wpisy na temat nieprzemyślanej decyzji władz UMK w sprawie prof. Aleksandra Nalaskowskiego

Protestuję przeciwko zawieszeniu w pracy Profesora Aleksandra Nalaskowskiego. Skandaliczna decyzja Rektora UMK


Szukajcie patologii u siebie, a nie w felietonach uczonych


"Rozmowa z chuliganem"


Wyróżnienie dla Profesora Aleksandra Nalaskowskiego


Poglądy wybitnego pedagoga społecznego Aleksandra Kamińskiego powinny być znakiem dla młodych pokoleń:

"Jedną z najprzykrzejszych właściwości życia partyjnego jest jakieś szatańskie otumanienie mózgów, które czyni z ludzi ongiś rycerskich, honorowych i uczciwych - ogłupiałych fanatyków, którzy we wszystkich innych partiach i stronnictwach politycznych, prócz własnego, dostrzegają tylko podłość i zdradę, fałsz, nikczemne intencje, nieudolność i złą wolę - oraz przekonani są, że najstraszniejsze ruiny i klęski spotkać są gotowe ojczyznę z rąk każdego z ich przeciwników politycznych. (Tamże)"