09 listopada 2019

Dwa paradygmaty myślenia o edukacji i jej reformach



Profesor Eugenia Potulicka z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu wydała kolejną znakomitą rozprawę naukową p.t. Dwa paradygmaty myślenia o edukacji i jej reformach: pedagogiczny i globalny-neoliberalny (Poznań: Wydawnictwo Naukowe UAM). Są tacy autorzy monografii wśród uczonych, na których kolejne dzieła czeka się z niecierpliwością niemalże małego dziecka. Rozprawy E. Potulickiej mogę kupować "w ciemno" i nigdy się nie zawiodłem.

Tym razem miałem okazję recenzowania książki na etapie wydawniczym. Pani Profesor zawsze z otwartością przyjmuje zasadne uwagi merytoryczne, toteż po korekcie i uzupełnieniach jej rozprawa jest wyjątkowa. Niewielu jest komparatystów w Polsce, którzy potrafią analizować makropolityczne uwarunkowania reform szkolnych w różnych regionach świata. O ile prof. Tomasz Gmerek prowadzi świetne badania porównawcze z pozycji aksjologii neolewicowej, postfrankfurckiej, o tyle prof. Eugenia Potulicka prowadzi od szeregu lat badania porównawcze reform szkolnych głównie w krajach angloamerykańskiej dominacji neoliberalnej ideologii.

Teraz otrzymujemy znakomitą książkę (514 stron), której struktura i dobór treści, bogactwo źródeł i fenomenalna analiza merytoryczna będą rzutować z pozycji najwyższych standardów na polską pedagogikę porównawczą. Książka powinna być przetłumaczona na język angielski, żeby weszła w międzynarodowy obieg, gdyż tak głębokich analiz z perspektywy aksjonormatywnej, ideologicznej, a więc i politycznej nie prowadzi się na świecie w żadnym z nawet najlepszych uniwersytetów. Dlaczego?

Powód tkwi nie tylko w kompetencjach badaczy-komparatystów, ale przede wszystkim w dogłębnym poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: Kto nam urządza edukację i dlaczego w takim kierunku aksjologicznym? Badania komparatystyczne prof. Eugenii Potulickiej od kilkudziesięciu lat lokują się w centrum światowej komparatystyki, bowiem uwzględniają w analizie polityki reform oświatowych kluczowe mechanizmy ją koordynujące, które są odpowiednie do przedmiotu badań dziedziny życia i funkcjonowania społeczeństw oraz tworzonych w nich instytucji w skali makro- i mezospołecznej.

Dotyczy to nie tylko przestrzeni ekonomicznych, informatyzacji, gospodarki, polityki czy kultury, ale i szerokiej gamy pozaekonomicznych instytucji czy gry interesów w edukacji, która ma do odegrania w XXI w. szczególną rolę w przygotowaniu osób do życia w świecie nowych form gospodarki negocjacyjnej czy neoliberalnej. Profesor E. Potulicka prowadzi swoje badania w najtrudniejszym z paradygmatów dokonując wielostronnego wglądu w często skrywane przez polityków przed obywatelami strategie zmian w edukacji, które nie zawsze i nie w każdym zakresie mają na uwadze dobro dzieci i młodzieży, a więc tych, dla których powołuje się przedszkola i szkoły zobowiązując ich zarazem do realizacji obowiązku szkolnego.

Najnowsza monografia odsłania wydarzenia z zakresu makropolityki szkolnej częściowo już wyłączone z praktyki oświatowej na skutek zachodzących zmian politycznych także w naszym kraju. Tym samym kolejni badacze przemian oświatowych znajdą w tej książce omówienie i analizę krytyczną wdrażanych reform parcjalnych i ustrojowych w perspektywie krajowej i globalnej. Co ciekawe, opisywane przez Autorką zagrożenia i szanse odnoszone są tak do procesów nadzoru, ewaluacji, jak i kształcenia kadr nauczycielskich w Polsce czy międzynarodowych organizacji i instytucji konstruujących wskaźniki dla tych procesów.

Książkę czyta się z zainteresowaniem, a miejscami i niedowierzaniem, że sprawujący władzę mogą bezmyślnie lub cynicznie podejmować decyzje, które toksycznie rzutują na coraz trudniejszy do zniesienia los młodych pokoleń. Nauka stała się dziedziną wyalienowaną, niepożądaną dla władzy, toteż nie pozostaje nic innego, jak zachowanie dla potomnych śladów po ich patologicznych rozstrzygnięciach.

Autorka książki nie angażuje się po żadnej ze stron politycznych władców od połowy lat 90. XX w. Nie ogranicza swoich badań tylko do naszego kraju, ale ukazuje powiązanie polityk oświatowych z ideologicznymi interesami międzynarodowych korporacji, banksterów i mechanizmami gospodarki wolnorynkowej. A przecież nie jest to studium nawiązujące do rzekomego dobrobytu w PRL czy innych krajach współczesnego świata. Mamy tu do czynienia z odsłoną działań tych, którym wydaje się, że są anonimowi, a więc mogą wykorzystywać edukację w instrumentalny sposób.

Polecam wyjątkowe studium z komparatystyki pedagogicznej, bowiem jego Autorka jest wierna uniwersalnym i ponadczasowym wartościom nauki. Dążenie do prawdy staje się kluczem otwierającym świadomość i samoświadomość uczestników edukacyjnej gry na scenie politycznych wpływów i dominanty neoliberalnego dyskursu. Pozwala nam lepiej zrozumieć rzeczywiste źródła reform czy zmian i innowacji w szkolnictwie z pełną zarazem świadomością zróżnicowanego ich przebiegu skutków.

Gdyby nasi politycy czytali tego typu monografie, to nie podejmowaliby działań, które dezawuują nawet najlepsze intencje i tym samym być może nie popełnialiby kardynalnych błędów politycznych w edukacji. Niewiedza niczego i nikogo nie usprawiedliwia, aczkolwiek staje się trampoliną do Parlamentu Europejskiego lub do polskiego Sejmu.

Dobrze się stało, że Wydawnictwo Naukowe UAM wydało książkę, która powinna być nie tylko źródłem kształcenia studentów w naukach społecznych (pedagogika, prawo, socjologia, nauki o polityce, stosunki międzynarodowe, a nawet ekonomia), ale także predyktorem do kolejnych projektów badawczych w komparatystyce współczesnej. Dzięki takim publikacjom możemy bezszkodowo uczyć się na cudzych, a może i własnych błędach.


08 listopada 2019

Populizm, popkultura czy funkcjonalny analfabetyzm u współczesnych studentów?


Teoretyk literatury, filozof, eseista - Michał Paweł Markowski dzieli się w swojej najnowszej książce doświadczeniami z kształcenia studentów w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej i w Polsce. Podobieństwo między młodzieżą jest duże, bowiem młode pokolenie żyje w czasach globalnej komunikacji, popkultury i populistycznej polityki władzy unikając wysiłku, zaangażowania i rzetelnej aktywności poznawczej.

Jak pisze:

(...) z pokolenia na pokolenie maleje umiejętność uważnego czytania, a rośnie potrzeba czytania szybkiego, przelatującego nad detalami w poszukiwaniu jakiegoś ogólnego sensu (...). (M.P. Markowski, Wojny nowoczesnych plemion, Kraków 2019, s. 28) Jak się okazuje, studenci czytając teksty nie zwracają uwagi na treść, jej znaczenie, uwarunkowania, ale konstruują sobie na jego podstawie opinię w kategoriach wzbudzenia w nich zainteresowania, emocji, albo nie.

"Absolutna jednostkowość, a więc niepowtarzalność tego, co się mówi w przestrzeni publicznej (a sala uniwersytecka jest takim właśnie kawałkiem przestrzeni publicznej, w której zbierają się ludzie, żeby mówić razem o czymś, i dlatego właśnie mówię o niej tak długo), to fetysz dzisiejszych studentów, fetysz, którego podejmują się bronić z histerycznym zacięciem
" (s. 32)

Rzeczywiście, kiedy zadałem studentom napisanie eseju pedagogicznego na podstawie udostępnionego im artykułu o kwestii wychowawczej, to tylko nieliczni wychodzili poza wskazaną im podstawową literaturę poszukując jeszcze innych źródeł wiedzy, by odpowiedzieć na postawione im pod tekstem pytanie. Zdecydowana większość streszczała artykuł i formułowała własną opinię., dzieliła się swoimi odczuciami, wrażeniami, ale nie potrafiła, a raczej nie chciała szukać koniecznej do rozwiązania problemu wychowawczego wiedzy psychologicznej czy socjologicznej.


Niektórych wprost pytałem, czy nie wstydzą się oddawać prace napisane na poziomie, który świadczy o braku ich wiedzy, o nieznajomości literatury naukowej, a tym samym o ich potocznym podejściu do kwestii wychowawczej? Po co studiują, skoro nie potrafią zrobić użytku z wiedzy, którą dotychczas zdobyli, o ile ją w ogóle posiedli?

07 listopada 2019

Warto rozpoznawać psychopedagogiczny bullshit i pseudonaukowców


Nareszcie jest kolejna książka, której autorzy demistyfikują w naukach społecznych - tak na świecie, jak i w Polsce - nie tylko psychopedagogiczne mity, co sugeruje tytuł - ale przede wszystkim PSEUDONAUKOWE BADANIA, QUASI SONDAŻE i POTOCZNE PUBLIKACJE, także w Internecie, na różnego rodzaju stronach. Członkowie Klubu Sceptyków Polskich - mgr psychologii Tomasz Garstka i dr psychologii klinicznej Andrzej Śliwerski (nieprzypadkowa zbieżność nazwiska) - napisali książkę, bez lektury której niech już nikt nie przychodzi na seminarium dyplomowe czy doktorskie. Jak się okazuje, podręczniki z metodologii nauk czy naukoznawstwa są dla niektórych za trudne.

Coraz częściej profesorowie pedagogiki operują w odniesieniu do monografii habilitacyjnych językiem krytyki naukowej, gdyż ich autorami są - pseudonaukowcy, o beznadziejnym stanie wiedzy metodologicznej, ale za to z dyplomami, często wypromowani przez polskie uniwersytetu (także te z dziesiątki uniwersytetów badawczych). Nawet nie rozumieją tego, co zostało zapisane w recenzjach. NIE WIEDZĄ, ŻE NIE WIEDZĄ, BO NIE ROZUMIEJĄ, CZEGO NIE WIEDZĄ.

Psycholodzy napisali bardzo klarownie, czym jest krytyczne myślenie i jak należy formułować krytykę, by ci, którym wydaje się, że są genialni (tylko ich recenzenci nie znają się na rzeczy), przeczytali i zrozumieli (o ile w ogóle zrozumieją), na czym polega ich niewiedza, a tym samym popełnione przez nich błędy. Nie pomogą im w tym kancelarie adwokacie, sądy administracyjne, rozsyłane po kraju i w sieci ich pseudonaukowe gnioty i rzekomo krytyczne wypociny, bo biedni ignoranci nie wiedzą, jak kompromitują siebie, a co gorsza także dyscyplinę naukową i instytucję, która wydała im dyplom doktora czy doktora habilitowanego.


Jeszcze długo nauki społeczne nie wyjdą z głębokiego kryzysu moralnej patologii części elit naukowych, które w "trosce" o pozanaukowe interesy "załatwiają" dyplomy pseudonaukowcom. WSTYD, HAŃBA, KOMPROMITACJA nie dotyczą tylko świata polityki. Obejmują także świat akademicki, czołowe uniwersytety w Polsce. Przyjeżdża na posiedzenie komisji recenzentka, która już od pierwszego zdania do ostatniego swojej pseudorecenzji wcale nie zamierzała wydać rzetelnego, uczciwego świadectwa o osiągnięciach naukowych kandydata do awansu, którego rozprawy nie spełniają wymogów nawet prac magisterskich.

Inna doktor recenzuje recenzje profesorów czy doktorów habilitowanych, bo to przecież ona jest od oceniania, a nie bycia ocenianą. A że nie wie, czego nie wie, nie rozumie, czego nie rozumie, to już jest inna sprawa. Takiej osobie jest z tym dobrze. Nie ma powodu do wstydu, zakłopotania, bo przecież ona lepiej wie niż inni, jaka jest wspaniała. Ma dyplom na "mądrość", a przy tym jeszcze silną potrzebę utrzymania pozytywnej (zawyżonej) samooceny.

Jak piszą autorzy tej książki: "Niestety może okazać się, że osoba myśląca krytycznie w jednej dziedzinie, w innej może dać się zwieść pseudonauce..." (s. 45).

Naukowy krytyk musi operować dowodami, podczas gdy krytyk tej krytyki będzie kierował się własnym przekonaniem, że jest wybitny. Jak słusznie piszą T. Garstka i A. Śliwerski: "Odrzucanie pojęcia wiedzy i głoszenie z moralizatorską emfazą, że każdy ma prawo do własnego zdania, jest niemądre. Gorzej, to jest niebezpieczne. Agonia wiedzy jest nie tylko odrzuceniem jej samej, ale także sposobów, jakimi ją zdobywamy i jakimi uczymy się różnych rzeczy. (...) Każdy może czuć się "ekspertem", a krytyczne myślenie i sceptycyzm odbierane są jako atak osobisty. (s. 61)

Obaj psycholodzy znakomicie pokazują na wielu przykładach patologię pseudobadaczy, pseudonaukowe teorie, modele, koncepcje, którym usilnie nadaje się rzekomo naukowy charakter tylko dlatego, że ich autor, referujący lub badacz unika krytycznego namysłu, a co gorsza, kiedy prowadzi badania, popełnia błąd za błędem nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Niech zatem poczytają o tym: Jak zwodzi ich własny umysł, a inni wykorzystują ich zaufanie? Jak sprawdzać trafność teorii, rzetelność narzędzi i efektywność metod? oraz Dlaczego sceptycyzm musi odgrywać w nauce tak ważną rolę?

We wspomnianej tu publikacji znajduje się odpowiedź nie tylko na powyższe pytania, ale także argumenty na to, jakie pułapki czyhają na nawet wykształconego i refleksyjnego badacza. Autorzy książki zmagają się z psychopedagogicznymi mitami wyjaśniając zarazem, dlaczego kreują one iluzję nauki oraz czynią bezużytecznymi poniesione nakłady i wysiłek.

Rozmawiałem wczoraj z dyrektorką jednego z akademickich wydawnictw. Zapytała, co zrobić, by profesorowie, samodzielni pracownicy nauki - nie pisali pseudorecenzji, na kolanie, powierzchownych, banalnie streszczających każdy rozdział książki, ale rzetelnie i uczciwie posługiwali się naukową argumentacją, polemiką, wskazówkami, które pozwolą autorowi na ich uwzględnienie w pracy nad edycją wyników własnych badań. Gorzej, kiedy zostały one źle zaplanowane, jeszcze gorzej, gdy zostały błędnie przeprowadzone, natomiast "ubrano" uzyskane dane w techniki statystycznych analiz sugerując naukowy ich status.

Autorzy tej książki dzielą się trafną diagnozą, oceną, ale i sugestią na temat tego, co zrobić, by opublikowane wyniki badań odzwierciedlały naukę, a nie jej zaprzeczenie. Piszą: "Wyniki badań (...) muszą zostać poddane naukowej dyskusji. Tu zaś niezbędna jest postawa sceptyczna i krytyczne myślenie. Dyskusja pozwala wyłapywać mimowolne słabości metodologiczne badań, powtórnie analizować dane, jak również proponować alternatywne interpretacje uzyskanych wyników. Ogromnie istotna jest otwartość na krytykę, a wręcz domaganie się jej, umiejętność przyznawania się do błędów, a ujawniania niedoskonałości własnej koncepcji czy badań (a to postawa wymagająca wysiłku, ponieważ narażająca na dysonans związany z "ja").

Przywołaną rozprawę czyta się znakomicie, dzięki dynamicznie i klarownie skonstruowanej treści, wyróżnieniom najważniejszych kwestii, a także adresowanym do czytelników pytaniom, problem poznawczym. Niestety, wydawca zaniedbał korektę techniczną, bowiem są w tej pracy liczne błędy literowe, co może drażnić czytelnika. Zamieszczana po każdym z rozdziałów literatura wskazuje na odwoływanie się przez autorów głównie do angloamerykańskich źródeł wiedzy z zakresu metodologii badań, naukoznawstwa i chętnie przytaczanych przez polskich nauczycieli i badaczy publikacji jako rzekomo naukowych.

W pewnej mierze obaj psycholodzy walczą nie tylko z cynicznymi pseudonaukowcami, ale także bezrefleksyjnie powtarzającymi czy naśladującymi ich idee, teoretyczne podejścia czy praktyki edukacyjne i terapeutyczne. Można i należy polemizować z ich opinią i uzasadnieniami własnych racji. Bardzo na to liczę, bowiem nie można zgodzić się z wszystkimi ocenami i interpretacjami, jakie padają w tej książce. Mimo wszystko, autorzy mają dość ograniczony zasięg lektur, szczególnie w pedagogice, które poddali krytyce lub też stanowiły dla nich okazję do wyrażenia wobec nich sceptycznej postawy.

Dobrze, że piszą o prowokacjach w nauce, które odsłaniają percepcyjną bezmyślność czytelników niektórych tekstów. Ciekawe jest zderzenie zachodnich badań z zakresu psychologii politycznej o rzekomym związku między światopoglądem badacza a afirmowanymi przez niego teoriami czy rozwiązywanymi badawczo problemami naukowymi. Piszę o rzekomym związku przyczynowo-skutkowym, gdyż nie znajduję tu dowodów na powyższą tezę, ale jedynie wyprowadzone już wnioski z badań Jarreta T. Crawforda i Lee Jussima. Z każdym rokiem ideologicznych rządów w edukacji PO/PSL, SLD czy PiS widzimy związki między afirmowaną przez partię władzy ideologią a ograniczaniem środków finansowych na badania stricte naukowe.

Zachęcam do lektury tej książki i do polemik, które chętnie opublikuję na łamach "Studiów z Teorii Wychowania". Adres jest na stronie redakcji periodyku.