27 października 2019

Czy resort nauki i Polska Komisja Akredytacyjna przyzwalają na patologię podyplomowego kształcenia nauczycieli?


Od wielu, wielu lat środowisko akademickiej pedagogiki podejmuje interwencje w sprawie patologicznego kształcenia nauczycieli na studiach podyplomowych. Proces w zakresie niszczenia jakości w tym zakresie rozpoczęła z dużą intensywnością b.minister edukacji Katarzyna Hall swoim rozporządzeniem z 2009 r., w świetle którego nie trzeba kończyć studiów przedmiotowych, kierunkowych, żeby być nauczycielem w szkole podstawowej, ponadpodstawowej (wówczas także w gimnazjum), skoro wystarczy ukończenie studiów podyplomowych w ramach dydaktyki przedmiotowej.

W pewnej mierze chciała zweryfikować byle-jakość tego procesu Polska Komisja Akredytacyjna w ramach akredytacji instytucjonalnej. To w jej ramach można było oceniać jakość kształcenia na studiach podyplomowych w szkołach wyższych (państwowych i niepaństwowych). Ta jednak była prowadzona w latach 2011 – 2016. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod jakże szlachetnym hasłem naprawy kształcenia w szkołach wyższych zlikwidowało ten rodzaj akredytacji.

Dzięki Prawu i Sprawiedliwości oraz koalicyjnej formacji J. Gowina OTWORZONO WROTA DO AKADEMICKIEJ PATOLOGII. Już nikt nie weryfikuje jakości kształcenia i prawa do jego prowadzenia w ramach studiów podyplomowych. To jest ten obszar, na który rzuciły się wyższe szkoły państwowe i prywatne, bowiem skoro nie mają studentów, albo jest ich zbyt mało, żeby utrzymać się w biznesie, to rozhuśtały oferty w ramach studiów podyplomowych.

Nikogo już nie interesuje, czy te szkoły mają wykwalifikowane kadry, czy i jakie programy kształcenia są w nich realizowane, bowiem KSZTAŁCIĆ PODYPLOMOWO KAŻDY MOŻE, TROCHĘ LEPIEJ LUB NAWET GORZEJ. Co to kogo obchodzi, jak to szkółkom wychodzi? Oto wyższa szkoła oferuje za kilka tysięcy złotych studia podyplomowe w zakresie kwalifikacji zawodowych, które są konieczne do podjęcia pracy w charakterze nauczyciela. Szkoła nie ma uprawnień do kształcenia na kierunku pedagogika, ale co to kogo obchodzi? W niej "kształci" się ONLINE!!! a zalogowani mogą uzyskać uprawnienia z zakresu m.in.: przygotowania pedagogicznego, edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej, wczesnego nauczania języka obcego, zarządzania oświatą, pedagogiki specjalnej, resocjalizacji i socjoterapii, nauczania przedmiotu w szkole.

Organizator tych studiów doskonale wie, że do podjęcia zatrudnienia niezbędne jest ukończenie studiów lub studiów podyplomowych w danym zakresie oraz wykazanie się odpowiednimi kwalifikacjami nauczycielskimi. BIZNES LIPY KWITNIE CAŁY ROK. Kit wciska się wszem i wobec. E-learning nie daje takich samych kwalifikacji jak ukończenie studiów stacjonarnych, podobnie jak studia podyplomowe nie przygotowują do pracy w szkole czy przedszkolu na tym samym poziomie jak po 5-letnich studiach nauczycielskich. Czy władze w ogóle to obchodzi?

Ministrze GOWIN! Skończ Pan z partactwem, fikcją, oszustwem na wielką skalę! Posiadacze "zakupionych" dyplomów będą pracować z dziećmi i młodzieżą. Ciekaw jestem, czy minister Gowin lub przewodniczący PKA oddaliby się w ręce chirurga, który wiedzę i "umiejętności" potwierdzał pośrednio via Internet??? NAUCZYCIELE SĄ CHIRURGAMI DUSZ LUDZKICH! Chcecie je systemowo i instytucjonalnie niszczyć?

A propos! Co dzieje się w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego w sprawie plagiatu rektora Podhalańskiej Państwowej Uczelni Zawodowej w Nowym Targu??? Jak wyniki śledztwa Rzecznika Dyscyplinarnego MNiSW w sprawie, która tak bulwersowała opinię publiczną i środowisko akademickie? "Tygodnik Podhalański" (...) opublikował wyniki dziennikarskiego śledztwa, podczas którego ustalił, że praca habilitacyjna rektora Podhalańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Targu Stanisława Gulaka, to zlepek fragmentów przepisanych z innych książek. Fragmenty prac licencjackich swoich studentek publikuje pod swoim nazwiskiem.

26 października 2019

Czy adiunkci wypalą chwasty w nauce?



Ci, którzy uzyskali stopień naukowy doktora nauk w swojej dziedzinie oraz dyscyplinie i zostali zatrudnieni w uczelniach na stanowisku adiunkta powinni postępować zgodnie ze złożoną przysięgą. Ta zaś zobowiązuje ich do służenia prawdzie, a nie zajmowania konformistycznych, submisyjnych postaw wobec tej części kadr akademickich, która już od dawna narusza kod etyczny w nauce i szkolnictwie wyższym.

Mieliśmy nadzieję w Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN, że jak uruchomimy własne czasopismo pod jakże znaczącym tytułem "PAREZJA", to adiunkci chwycą wiatr w żagiel i zaczną tam publikować solidne, krytyczne studia literatury przedmiotu, że będą prowadzić spór z autorami kompromitujących polską naukę rozpraw, bo pseudonaukowych. Częściowo tak się stało. Jednak wciąż jest to zbyt słaby sygnał oporu przeciwko opublikowanym w uniwersyteckich oficynach rozprawom, które zawierają kardynalne błędy metodologiczne. Można je łatwo rozpoznać w publikacjach niektórych naukowców.

Nie chodzi tu przecież o prowadzenie przez nich krytyki ad personam, ale o odważenie się poprowadzenia sporu natury merytorycznej. Czas najwyższy przestać udawać, że publikacje niektórych doktorów, doktorów habilitowanych a nawet profesorów spełniają jakiekolwiek standardy naukowe. Nie chodzi o to, by pod pozorem analiz naukowych rozwiązywać własne problemy w zakresie komunikacji, skrywania nierzetelności dydaktycznej, naruszania norm społeczno-moralnych itp. przez niektórych profesorów, gdyż od tego są odpowiednie podmioty rozstrzygające zasadność tego typu roszczeń, pretensji czy skarg.

Im dłużej jest nieobecna w przestrzeni publicznej krytyka pseudonauki i jej autorów, tym łatwiej jest im "załatwiać" awans na stanowiska czy wyższy stopień naukowy pozanaukowymi działaniami. Być może ewaluacja dyscyplin unaoczni to zjawisko w sposób bardziej wyrazisty. Jednak rektorzy uniwersytetów nie zwolnią pseudonaukowców, ale ... adiunktów. Inna rzecz, że wśród nich też bywają ignoranci.

25 października 2019

O absurdalności nauczycielskiego strajku włoskiego


Nie jestem zwolennikiem strajku włoskiego w edukacji (przed-)szkolnej, gdyż uderza on bardzo silnie w etos i pedagogię tej pięknej profesji. Następuje pogłębienie podziału między nauczycielami pasjonatami a nauczycielami, którzy, jeśli nawet kierują się w swojej pracy zawodowej chęcią dzielenia się z uczniami wiedzą i umiejętnościami, będą to musieli stanąć przed koniecznością odpowiedzi na pytanie: KIM JESTEM JAKO NAUCZYCIEL?

Sponiewieranie tej profesji przez partię władzy z pomocą zdradzieckiej decyzji Komisji Oświaty NSZZ "Solidarność", zniszczyło nie tylko nauczycielski etos, ale i ruch jedynie możliwego i potencjalnie skutecznego protestu w formie strajku okupacyjnego przedszkoli i szkół. Także, nieudolne kierowanie akcją strajkową przez władze ZNP spowodowało, że każda inna forma protestu - po zawieszeniu akcji strajkowej - a sprowadzająca się do strajku włoskiego - NIE MA JUŻ ŻADNEJ WARTOŚCI I ZNACZENIA. Ten rodzaj protestu jest NIESKUTECZNY uderzając w resztki nauczycielskiej godności.

Albo wszyscy nauczyciele solidarnie i lojalnie odmówią zmasowaną akcją strajkową pracy ze względu na niskie płace, tak jak czynią to przedstawiciele innych zawodów służb publicznych, albo muszą pogodzić się z rolą prekariuszy! Rząd ten, jak i poprzednie nie liczy się z kadrami nauczycielskimi oświaty publicznej! W tym obszarze służb publicznych oszczędza się najlepiej i najskuteczniej, bo zawsze można odwołać się do wyborców pytając ich, czy akceptują odejście nauczycieli od tablicy i pozostawienie dzieci w domach? Tak najłatwiej manipuluje się opinią publiczną, kieruje atak na nauczycieli pod pozorem troski o dzieci i młodzież.

Nędza generuje nędzę. Źle opłacany nauczyciel musi liczyć się z permanentnym odraczaniem przez kolejne rządy godnych płac za pracę, za misję, za posłannictwo, za pasję, za kompetencje i wykształcenie. Nauczycieli z misją i pasją nienawidzi także ta część nauczycieli, którym się nie chce, którzy wolą status quo. Strajk włoski jest dobry w lotnictwie, w służbach komunalnych, w służbie zdrowotnej, ale nie w oświacie, nauce i kulturze. Takich "gestów" nikt nie zauważy, gdyż nie jest ani spektakularny, ani transparentny, natomiast może być wykorzystywany przez władze do dalszego dzielenia i wykluczania z oświaty słusznie upominających się o swoje prawa i godność nauczycieli.

Spójrzmy prawdzie w oczy! Ilu wspaniałych pedagogów już porzuciło szkoły, a ilu kandydatom do tej profesji zmieni się kierunek wyboru miejsca pracy? Ilu wspaniałych pedagogów przedszkolnych i szkolnych, w bursach i internatach trwa jeszcze na posterunku, bo ma względnie lub bezwzględnie bogatych partnerów życiowych - mężów czy żony? Oni mogą iść do przedszkola lub szkoły nie po to, by otrzymać za pracę godziwą płacę, tylko by realizować swoje pasje. NAUCZYCIELE! JESTEŚCIE POTRZEBNI DZIECIOM I MŁODZIEŻY! Trzeba było głosem wyborczym zadecydować o tym, komu powierzony będzie los tej profesji.

Nauczyciele muszą wybrać inną drogę walki o własną godność profesji, w tym o płace i odpowiedzialność. Tylko radykalne metody stają się skuteczne w sytuacji, gdy rządzący równie radykalnie lekceważą wrażliwe etycznie i pedagogicznie środowisko profesjonalistów. Każda miękka forma protestu odwróci się przeciwko nauczycielom. W tym zawodzie trzeba mieć miękkie serce, ale twardą pupę.