07 października 2019

O odwadze i dzielności w "zbójeckich czasach"



Ubiegłotygodniowa inauguracja roku akademickiego w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie została wzbogacona pięknym wykładem o ODWADZE profesor Joanny Tokarskiej-Bakir z Instytutu Slawistyki PAN w Warszawie. Gratulowałem Pani Profesor doboru tematu, bowiem w tak zbójeckich czasach (określenie Z. Kwiecińskiego), jakimi są ustawiczne wojny, konflikty, spory i podziały - także w społeczeństwie polskim - skupienie uwagi na fenomenie odwagi staje się konieczne. Każdy autorytaryzm buduje swoją moc na podziale obywateli na "lepszych" i "gorszych", na tych, co stali/byli "tam" i tych, co są "tutaj", na "prawdziwych Polaków" i rzekomych "zdrajców" itp.

Przytoczę fragmenty z tego wykładu, które dla mnie zabrzmiałby w sposób szczególny:

"Stanisław Jerzy Lec napisał, że "są wielkie słowa tak puste, że można w nich więzić narody". Nie wiadomo, o jakich narodach myślał Lec, ale jeśli chodzi o wielkie słowa, to proponuję byśmy przyjrzeli się odwadze. (...) W Mistery of Courage William Miller pisze, że jest ona cnotą zbyt plebejską, ażeby była dziś w modzie. Jak dowiodła Susan Sontag w oświadczeniu o islamskich terrorystach z 9/11, którym można odmówić wielu rzeczy, ale akurat nie odwagi, jest ona cnotą, udzielającą się demokratycznie i szlachetnym, i pogardzanym. Krytycy odwagi przytaczają długą listę przypadków, gdy wołanie o nią było nawoływaniem do czynów niesprawiedliwych, rabunku, gwałtu czy mordu. Eksploatacja odwagi narodów walczących w złej sprawie stanowiła tragedię obu wojen światowych.

Niektórzy uważają, że odwaga nie ma własnej psychologii, że jest fenomenem całkowicie prywatywnym, określonym przez brak strachu. Innymi słowy, tchórz motywowany jest przez strach, a człowiek odważny miałby go być pozbawiony. Ale niemal wszyscy ludzie uznani za mężnych powtarzają, jak bardzo się bali i jak wiele ich kosztowało przełamanie własnego strachu.

Ludzie często biorą za odwagę nierozważność, pochopność, głupotę, upór, ryzykanctwo, okrucieństwo, furię, a także pychę i lęk przed niesławą. Mimo to rodzaj ludzki wciąż chętnie zdobi się w laur, jaki stanowi odwaga.

Wszystkie cnoty mają swoją historię i socjologię, lecz odwaga bardziej niż inne cnoty jest zdana na łaskę kontekstu społecznego. Umiarkowanie, sprawiedliwość czy wstrzemięźliwość jako cnota jest czymś łatwiejszym do uśrednienia niż odwaga. Zupełnie innego rodzaju odwagi wymaga szturm na mury i przetrwanie brutalnego przesłuchania; walka wręcz i walka z nieuleczalną chorobą. To, co u człowieka niskiego rodu zostałoby nazwane cierpliwością, u kogoś urodzonego wysoko bywało określane mianem tchórzostwa. Innym standardem odwagi mierzono zachowania kobiet i mężczyzn
."


Prof. J. Tokarska-Bakir odniosła się w swoim wykładzie także do kategorii ODWAGI CYWILNEJ. Powiedziała m.in.: "W szerszym znaczeniu odwaga cywilna oznacza zdolność przezwyciężenia lęku przed wstydem i upokorzeniem, związanymi z przyznaniem się do winy, błędu, konformizmu, niesprawiedliwości lub też oznacza zdolność do odrzucenia niemoralnego rozkazu lub przeciwstawienia się własnej grupie, która się myli.

Odwaga cywilna różni się od bitewnej tym, że jest samotna i podejrzana. Ludzie odważni na wojnie, przyzwyczajeni do odwagi grupowej, nie zawsze potrafią się zdobyć na cywilną. Niektórzy raczej umrą niż przyznają się do błędu. Szybciej pogodzą się ze śmiercią niż wystawią na szyderstwo, śmiech, odrzucenie czy zarzut zdrady
."

Inauguracyjny wykład w ChAT uruchomił refleksję nad istotą kształcenia charakteru młodych pokoleń. To bowiem pedagog społeczny - Aleksander Kamiński upominał się o to, by być dzielnym w czasach pokoju, tzn. mieć odwagę cywilną przeciwstawienia się ZŁU. To prawda, że w toku wojny odwaga jest czymś bardziej powszechnym i oczywistym, ale jakże trudno jest o nią właśnie w czasie pokoju i wolności. Autor opowiadań dla młodzieży p.t. "Narodziny dzielności" lokował ogromne, pedagogiczne nadzieje w demokracji. Doświadczony jej funkcjonowaniem w ruchu skautowym, w harcerstwie miał pełną świadomość tkwiących w tym ustroju potencjałów do autentycznego, obywatelskiego zaangażowania się społeczeństwa z własnej, nieprzymuszonej woli na rzecz współpracy dla dobra wspólnego czy podporządkowania się tak woli większości i lojalności wobec bliskich, jak i wobec przeciwników politycznych. Łączył odpowiedzialność obywatelską z wysoką etycznością.

W swoim znakomitym studium z 1942 r. p.t. "Wielka gra" "Kamyk" apelował do Polaków: (…) gdybyś mocno się przejął duchem którejś partii politycznej i wszedł w jej służbę, zdobądź się na najwyższy wysiłek, aby przestrzegać w swym życiu partyjnym ogromnie ważnej zasady: pomimo całej miłości i wiary, jaką darzysz swoją partię - zdobądź się na lojalną postawę wobec wszystkich innych partii, stojących na gruncie niepodległego państwa polskiego. Jedną z najprzykrzejszych właściwości życia partyjnego jest jakieś szatańskie otumanienie mózgów, które czyni z ludzi ongiś rycerskich, honorowych i uczciwych - ogłupiałych fanatyków, którzy we wszystkich innych partiach i stronnictwach politycznych, prócz własnego, dostrzegają tylko podłość i zdradę, fałsz, nikczemne intencje, nieudolność i złą wolę - oraz przekonani są, że najstraszniejsze ruiny i klęski spotkać są gotowe ojczyznę z rąk każdego z ich przeciwników politycznych.

Powtarzam: pomimo całej miłości i wiary, jaką otaczasz własną partię polityczną - zdobądź się na rycerski i lojalny stosunek wobec innych partii. Nawet gdyby programy tych partii, albo ich ludzie ranili głęboko twe poczucie dobra publicznego. Pamiętaj zawsze, że twego przeciwnika politycznego może także samo ranić program twojej partii. I jeszcze jedno: nie wykluczaj z tego kręgu lojalności żadnego stronnictwa stojącego na gruncie niepodległego państwa polskiego. Od najskrajniej lewicowej do skrajnie prawicowej - traktuj wszystkie grupy jako te, w stosunku do których trzeba zdobywać się na lojalność, w stosunku do których trzeba czynić wysiłek zrozumienia ich intencji
.

W wielkiej grze o demokrację najwyższą stawką jest kształtowanie charakteru każdego jej uczestnika, bo wychowanie harcerskie było dla niego wychowaniem przez działanie i w działaniu. Wymiar ludzkiej dzielności łączył z odwoływaniem się do kategorii oporu, której nadał miano małego sabotażu. Zasady jego stosowania jako specyficznej formy nękania wroga (opresora), a jednocześnie dodawania ducha społeczeństwu mają przecież miejsce także w realiach pokoju, jako pomoc ludziom w rozwoju oraz w rozpoznawaniu i piętnowaniu wroga.

Opór obywatelski ludzi z charakterem jest aktem formacyjnym w tych wszystkich sytuacjach, w których dochodzi do łamania zasad moralnych, do naruszania wolności i godności ludzkiej. Tak pojmowany „mały sabotaż” nie jest przecież niczym innym, jak środkiem do emancypacji poprzez krytyczną negację społecznych łańcuchów dominacji i posłuszeństwa. Może on mieć miejsce w każdych warunkach, niezależnie od ustroju, zaś potraktowanie go w kategorii osobistego sprzeciwu jest nie tylko świetną szkołą rzetelności, męstwa i dzielności, szkołą pracy nad sobą, ale i wpisaniem się w proces podnoszenia morale całego społeczeństwa. Opór spełnia z jednej strony funkcję odkrywczą, ujawniającą dominację czy przemoc, z drugiej zaś strony dostarcza możliwości poznawczych dla autorefleksji i do walki w interesie społecznego i jednostkowego upełnomocnienia.



06 października 2019

Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie z uprawnieniami nadawania stopnia naukowego doktora z pedagogiki


Małe jest wielkie. Wydział Pedagogiczny (obecnie jest to Wydział Nauk Społecznych) jeszcze w ub. roku kalendarzowym złożył wniosek o uprawnienie do nadawania stopnia naukowego doktora z pedagogiki. Po trwającej rok procedurze otrzymał tę godność akademicką, która z nowym rokiem akademickim 2019/2020 stawia kadrze akademickiej nowe zadanie.

W liczącej 65 lat publicznej uczelni Wydział Teologiczny posiada pełne uprawnienia akademickie, a więc do nadawania stopnia naukowego doktora i doktora habilitowanego z teologii. Od tego roku zakres uprawnień został zatem poszerzony, co powinno cieszyć.

To w znakomicie prowadzonej Akademii są tak znakomici uczeni, o których dziełach naukowych mam okazję pisać od wielu lat. Wpisują się swoimi dokonaniami w rozwój polskiej myśli pedagogicznej, a mam tu na uwadze JM Rektora ks. dr. hab. Bogusława Milerskiego, prof. ucz. dr hab. Renatę Nowakowską-Siutę, prof. ucz. dr.hab. Marka Piotrowskiego czy prof. Elżbietę Czykwin. Odbywająca się w dn. 3 października 2019 inauguracja roku akademickiego miała wyjątkowy charakter także ze względu na niezwykle interesujący wykład inauguracyjny antropolog kultury prof. Joanny Tokarskiej-Bakir z Instytutu Slawistyki PAN, który znakomicie oddawał troskę współczesnych humanistów o to, by ludzie przestali żyć iluzją i nie gubili się w chaosie ponowoczesnego świata. Temu wykładowi poświęcę jeszcze odrębny wpis.

Inaugurację roku poprzedziło nabożeństwo ekumeniczne, które poprowadził JM Rektor, mówiąc w swoim kazaniu m.in.:

Nabożeństwo z okazji inauguracji roku akademickiego w naszej Akademii ma szczególny charakter. Jest to wydarzenie niezwykłe - i warto mieć tego świadomość. Nigdzie bowiem w Polsce i na świecie nie istnieje w pełni ekumeniczna celebracja uroczystości kościelnych. Każdorazowo tzw. nabożeństwo ekumeniczne jest tak naprawdę nabożeństwem odprawianym w rycie danej konfesji z udziałem przedstawicieli innych Kościołów. Są oni zaproszeni do wygłoszenia kazania / homilii bądź udziału w liturgii. Dlatego też nabożeństwo akademickie w ChAT jest czymś wyjątkowym. Ono jest miejscem modlitwy i spotkania - na równych prawach i z równym wzajemnym szacunkiem - trzech tradycji wyznaniowych: prawosławnej, ewangelickiej (protestanckiej) i starokatolickiej - a szerzej katolickiej. Ma ono charakter otwarty - zaproszeni są wszyscy: wierzący i agnostycy.
Chrześcijańska Akademia Teologiczna to uczelnia teologiczna i humanistyczna zarazem. Teologia i humanizm są w naszych murach pojednane. W teologii i w humanizmie chodzi o całościowe rozumienie rzeczywistości humanum. (...) Każdy teolog, każdy pedagog i pracownik socjalny powinien zadać sobie pytanie o sens studiów i sens własnej pracy. Istotą naszej działalności jest rozumienie i tłumaczenie rzeczywistości oraz wsparcie udzielane drugiemu człowiekowi. Jak pisał D. Bonhoeffer, nasze życie jest „byciem-dla-drugiego-człowieka”.

Każda narracja o człowieku i o Bogu jest narracją. Mam świadomość, że to stwierdzenie jest tautologią. Tym niemniej ukazuje ono językowy charakter naszego istnienia. Teolog, pedagog, humanista są zobowiązani do interpretacji znaków, pojęć, wyrażeń, języka, mowy, dyskursu i komunikacji. Rozumienie rzeczywistości i przekaz tegoż rozumienia staje się naszym podstawowym zadaniem. Zadanie to jest związane z wysiłkiem intelektualnym i egzystencjalnym! Wysiłek ten musi uwzględniać racje różnych stron. Nie chodzi w nim jednak o ujednolicenie stanowiska, o sprowadzenie różnych poglądów do wspólnego mianownika, lecz o wzajemne rozumienie i bycie razem.

ChAT jest miejscem sporów światopoglądowych i teologicznych. Ale jednocześnie jest czymś więcej - jest wspólnotą mimo różnorodności. Różnorodność, odrębność tradycji religijnych i tożsamości kulturowych stanowi o bogactwie naszej Uczelni. Wyjątkowość Akademii odzwierciedla zasada pojednanej różnorodności.




Fenomenalny był śpiew prawosławnego chóru Akademii, który w międzykulturowym duchu wzbogacił także występ góralskiego zespołu. Ks. Rektor życzył wszystkim przybyłym na tę uroczystość, aby Słowo, Boski Logos, niekiedy w ukrytej postaci, inspirował nasze myśli, pobudzał do działania i uwrażliwiał nas na znaczenie domu ojcowskiego - domu rodzinnego, domu lokalnego, domu jako Polski, domu jako Europy, domu jako wspólnego, ekumenicznego świata, domu jako niebiańskiej nadziei i wreszcie błogosławionego domu dla wszystkich pracowników i studentów Akademii, domu naszej wspólnej Alma Mater - Chrześcijańskiej Akademii Teologiczne w Warszawie.


Wybrańcy tej właśnie Uczelni są szczęściarzami, gdyż studiują w nowej architektonicznie strukturze, w małych grupach, a zatem w dość elitarnych warunkach mogą uczyć się odczytywania, rozumienia i przeżywania dzieł naukowych w relacjach z dialogicznie nastawioną do nich kadrą akademicką. Obecność w toku zajęć nie staje się czymś formalnym, ale wymaga autentycznie osobistego zaangażowania, realizacji zadań, projektów edukacyjnych i włączania się w zadania naukowo-badawcze.

05 października 2019

Po drugiej stronie optymizmu - inauguracyjny wykład w Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie


Władze Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej od lat zapraszają na inaugurację roku akademickiego autorytety w dziedzinie nauki, sztuki lub kultury do wygłoszenia wykładu. Tegoroczna inauguracja, która miała miejsce 3 października br. swoim klimatem nawiązywała do wdrażanych z dniem 1 października 2019 r. nowych regulacji prawnych. Zmieniła się struktura Uczelni, bowiem dotychczasowy, najlepszy Wydział Nauk Pedagogicznych tej Uczelni miał we wrześniu ostatnie posiedzenie. Od października funkcjonują instytuty pedagogiczne.

Rektor APS prof. dr hab. Stefan M. Kwiatkowski mówił o tym, ze zmiana reguł prawnych nie prowadzi do rzeczywistych reform, gdyż te zależą od nas samych - nauczycieli akademickich, studentów i pracowników administracji. Powstała Szkoła Nauk Społecznych będzie prowadzić studia doktoranckie z psychologii i pedagogiki. Z pedagogiki nadal można ubiegać się o przeprowadzenie postępowań na stopień naukowy doktora habilitowanego.

Przewodnicząca Samorządu Doktorantów życzyła przyjętym na I rok studiów III stopnia, by sięgali po najwyższe marzenia i się ich nie obawiali, by prowadzone przez siebie badania realizowali sprawnie, a sam moment obrony był dla nich interesującym doświadczeniem naukowym. Potwierdziła, że w toku studiów będzie się wymagać od nich bardzo dużo samodzielnej pracy, ale nie powinni obawiać się, gdyż są w wyjątkowym miejscu. "Akademia niezmiennie zaskakuje mnie - mówiła - niezwykle przyjazną, rodzinną atmosferą. Tworzą ją ludzie pełni mądrości, ciepła i dobra. Tworzą ja doskonali profesorowie, pracownicy akademiccy, kadra administracyjna, studenci, doktoranci, toteż cieszę się, że od dzisiaj Wy też będziecie częścią tej społeczności".


Po immatrykulacji studentów miał miejsce znakomity wykład wybitnego aktora teatralnego i filmowego Profesor warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza (dawniej Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna_ - Jana Englerta . Był on poświęcony kondycji obywateli w społeczeństwie ponowoczesnym, którym towarzyszy przeświadczenie, że wiedzą już wszystko, albo nie wiedzą kompletnie nic. Poczucie bezradności wobec galopującej nowoczesności wynika - zdaniem aktora - z łatwości dostępu do upowszechniania wiedzy w Internecie. Tam jednak nie ma wiedzy. Internet unaocznia nam jej nieosiągalność, bo nadmiar informacji upokarza, wreszcie zniechęca. Jeśli dostaję miliard odpowiedzi na proste pytanie, to machnę ręką na tropienie prawdy i zacznę "ćwierkać".

Ewoluujące zmiany w komunikacji międzyludzkiej przecinały erupcje rewolucji w wyniku odkrycia druku, radia, telewizji, ale te są doskonale wykorzystywane przez rządzących jako narzędzie do manipulowania zbiorowościami, panowania nad umysłami i duszami ludzkimi (Hitler, Stalin i in.). Dopiero jednak elektronika, która zwirtualizowała przestrzeń publiczną doprowadziła do największej a bezkrwawej i bezgłośnej (bez widocznych ofiar) rewolucji w panowaniu nad masami społecznymi z punktu widzenia norm moralnych i społecznych. Skutki osieciowania życia mas rosną w postępie geometrycznym. Pojęcie wolności całkowicie straciło sens. Dobrowolnie, bez zastanowienia oddaliśmy się w niewolę, dajemy sobą sterować, zgadzamy się na inwigilację własnej prywatności, a wszystko to czynimy dla wygody. Sami siebie oferujemy na największym targowisku próżności. Nasz system wartości jest z łatwością dewaluowany. (...)


Zaimek JA stał się religią uzasadniająca łamanie reguł, kodeksów moralnych, a nawet przepisów prawnych. Wydaje nam się, że nasza obecność jest istotnym śladem w historii, dzięki uczestniczeniu w konsumpcji wiedzy i twórczości. Powód bycia w wirtualnej przestrzeni wypacza wzajemne relacje, hierarchie i wartości, ponieważ o nich decyduje nie jakość, tylko ilość. Zmieniają się także kryteria estetyczne - tzw. oglądalność, ilość polubień, rynek folowersów powoduje, że po raz pierwszy w dziejach cywilizacji kultura, życie społeczne, nauka, a przede wszystkim polityka zaczynają zabiegać o ilość, a nie o jakość.


Nie przytoczę treści całego wykładu, po którym Profesor J. Englert otrzymał ogromne brawa. Potwierdził to, o czym w Akademii mówi się, co jest przedmiotem badań i o czym pisze się od lat, by życie społeczne było nasycane Prawdą-Dobrem i Pięknem, a nie postprawdą, przemocą (manipulacją) i kiczem. Taką inaugurację pamięta się bardzo długo.