21 stycznia 2019

Także obecna minister edukacji wraz ze związkowcami odpowiada za nędzę nauczycielskiej profesji


Kiedy przeczytałem w komunikacie MEN, że minister edukacji Anna Zalewska nie odpowiada za płace nauczycieli, bo te są w gestii samorządów, zastanawiałem się, czy urzędnik państwowy utrzymywany przez podatników może tak kłamać, tak wprowadzać opinię publiczną w błąd kreując siebie na ofiarę jakiegoś spisku związkowego. Niestety. Tak jest, bo kiedy wprowadza się pseudoreformę ustrojową szkolnictwa, to trzeba mieć za sobą nauczycieli, bo to oni wdrażają każdą zmianę, także tę w strategii "top-down".

Kiedy jednak pogardza się tym środowiskiem, traktuje je instrumentalnie wmawiając mu rzekomo przeprowadzone konsultacje i uzyskanie poparcia dla zmian, to trudno się dziwić, że w którymś momencie wybucha protest przeciwko zakłamaniu władzy i jej troski o własne interesy, wszystko jedno, w jakim stopniu są one tożsame z osobistymi interesami poprawy własnego losu.

Nauczycieli trzeba szanować, trzeba w nich inwestować, trzeba im płacić godnie za godną służbę, a nie za godziny przy tablicy. Jeśli się tego nie rozumie, jeśli się tylko sztucznie uśmiecha i wykorzystuje techniki manipulacji medialnej do przekonywania o własnej racji, która nie ma nic wspólnego z pedagogiką szkolną, z koniecznością poważnych zmian w kształceniu i wychowywaniu młodych pokoleń, to nie pozostaje nic innego, jak dymisja lub trwanie z wykorzystaniem środków władzy, a więc arogancją, pozornymi lub doraźnymi ustępstwami, manipulacją. Do czasu.


Nauczyciele mają już dość tego pomiatania nimi przez kolejną ekipę MEN. Tak, tak, tak są traktowani od 1993 r. przez kolejne frakcje polityczne jako "masa towarowa", kapitał polityczny do rozgrywania oświatą partyjnych interesów partii władzy. Nikt nie odda edukacji społeczeństwu, ekspertom, profesjonalistom, bo wówczas straciłby medialną okazję do afirmowania rzekomej troski o dzieci i młodzież, a tym samym do pozyskiwania i powiększania własnego elektoratu.

Właśnie dlatego związki zawodowe tak łatwo przyklejają się do każdej władzy i coś jej obiecują, na coś się zgadzają, byle tylko ich elity mogły czerpać z tego także własne korzyści. W latach 1993-1997 zasiadało w Sejmie prawie 100 nauczycieli-posłów. Lewica. I co? I było dno. To wówczas powstała w Wałbrzychu Partia Głodujących Nauczycieli, a ówczesny poseł K. Baszczyński (obecnie wiceprezes ZNP) w Sejmie głosował za finansową nędzą, a następnego dnia szedł w pochodzie nauczycielskiego protestu w Łodzi ulicą Piotrkowską.

Nic się od tamtych lat nie zmieniło. Związkowcy, którzy są bardzo potrzebni w tak dużym środowisku zawodowym, traktują swoje kariery jak trampolinę do osobistych awansów politycznych, administracyjnych czy/i ekonomicznych. Troszczą się zawsze z takim samym poczuciem powagi o nauczycieli, bo to ładnie wygląda, dobrze się sprzedaje w mediach, na plakatach, w gazetach. Obłuda do kwadratu. Zawsze mają argument, że przecież nie dało się więcej, inaczej, że bardzo się starali, chcieli, ale...

Nauczyciele są funkcjonariuszami państwa, ale nie społeczeństwa, bo i szkoły nie są w Polsce publiczne, tylko połowicznie państwowe, a połowicznie samorządowe. Rządzący czynią wszystko, co jest w ich mocy, by polska szkołą nie stała się szkołą w pełni publiczną, bo utrzymując aparat oświatowej władzy państwowej spłaca się etatami dług wobec własnego elektoratu.

To dlatego po każdych wyborach do Sejmu wymieniane są kadry w administracji oświatowej - w MEN, w kuratoriach oświaty i ich delegaturach. Samopoczucie podnoszą sobie ci, którzy czerpią korzyści z władzy. Edukacja traci na tej politycznej, partyjnej grze wymiany z każdym rokiem. Przesuwa się tylko tych samych graczy po wygranych lub przegranych wyborach z kuratorium do urzędu marszałkowskiego, z urzędu marszałkowskiego czy starostwa powiatowego do rzekomo publicznych placówek doskonalenia nauczycieli, z tych placówek do delegatury lub na listę kandydatów do Sejmu.

Ustrój szkolny w Polsce jest jak sprzed stu lat. Wciąż taki sam, centralistyczny, do manipulacji władzy partyjnej, która będzie rozstrzygać wbrew nauczycielskiej profesji, wbrew, bo i bez jakiejkolwiek diagnozy naukowej o tym, jak ma funkcjonować szkolnictwo w naszym kraju. Samorządy nie mają tu wiele do powiedzenia, bo i te zostały w ostatnich latach upartyjnione. Gdzie są ci apolityczni, bezpartyjni, ale za to oddani w służbę państwu i społeczeństwu absolwenci studiów szkoły administracji publicznej, którzy mieli być zatrudniani ponad wszelkimi podziałami politycznymi?



Ministrem edukacji może zostać każdy zakompleksiony, bez jakiejkolwiek wiedzy o oświacie, mechanizmach i procesach reform funcjonariusz polityczny, bez wiedzy o istocie procesu kształcenia i wychowania. Nie musi niczego więcej znać z wyjątkiem statutu własnej partii i wytycznych jej lidera. Minister edukacji nie jest pierwszym nauczycielem w kraju, tylko ostatnim, najgorszym, bo na tym stanowisku pozbawionym merytorycznych kompetencji. Minister nie musi się niczego uczyć, a jeśli już coś czyta, to pod warunkiem, że jest to zgodne z linią programową jego partii.

Minister edukacji wraz ze związkowcami odpowiada za proletaryzację nauczycielskiej profesji, za nieudolność reform, zmian w tej grupie zawodowej, za chaos i bałagan w polskiej oświacie. Niestety, ale ministrowie edukacji z SLD, AWS, PO, LPR i PiS nie potrafili zarządzać tak wielkim kapitałem pedagogicznym i społeczno-kulturowym, jakim jest polskie szkolnictwo. Zawsze zdradzali albo uczniów, albo ich rodziców, albo nauczycieli, albo jedynych, drugich i trzecich. Nigdy nie zdradzali swoich protektorów, bo przecież im premie się należą.

Nauczyciele chorują tak, jak zagrypieni byli policjanci. Premier RP i ich minister podeszli z troską do zagrożenia stanu zdrowia policjantów i przedstawicieli innych służb mundurowych. Minister Zalewska nie ma pretensji, bo i jej wcześniej też nie wyrażała, do swojego szefa, premiera. To w takim razie nauczyciele czekają, aż zareaguje podobnie, jak minister spraw wewnętrznych i administracji.

Panie premierze, proszę uważnie czytać wypowiedzi swojej ministrzycy, która wygłasza takie oto tezy:

Anna Zalewska o rozmowach ze związkowcami: tak naprawdę pensje nauczycieli ustala samorząd. (…) "Plan finansowy ustala dyrektor, on jest pracodawcą i z nim należy rozmawiać, bo ja nie jestem pracodawcą, ja nie jestem partnerem do sporu zbiorowego, a tak naprawdę pensje ustala samorząd".

Może wreszcie przestanie MEN wprowadzać w błąd opinię publiczną na temat rzekomo wysokich zarobków nauczycieli. Czy rzeczywiście nauczyciele muszą publikować w sieci kopie dowodów przelewów na ich konto, żeby uświadomić Annie Zalewskiej jej kłamstwo i statystyczne manipulacje o średnich płacach w szkolnictwie? Może - skoro nie ministra - to premier wypowie się, jaka powinna być pierwsza płaca polskiego nauczyciela? Czy taka ja p. Misiewicza w MON, czy może taka jak asystentek prezesa NBP?


Kto odpowiada za straty poniesione przez uczniów w wyniku nieobecności nauczycieli w przedszkolach i szkołach? Samorządy?








20 stycznia 2019

Ken chce operacyjnie odzyskać swoją twarz

(BigPicture.ru)

Kultura popularna, o której tak znakomicie pisze w swoich rozprawach prof. Zbyszko Melosik, wywiera swoistego rodzaju presję na młodych ludzi, by przekształcali swoją cielesność zgodnie z modelem tożsamości globalnego nastolatka. Jak się okazuje po latach zaczynają tęsknić za własną naturą, prawdą własnej cielesności, za byciem autentycznym, a nie wypchanym, wytatuowanym nośnikiem obcości.

Kiedy młodzi ludzie walczą z nadwagą, uczestniczą w maratonach, trenują w siłowniach czy w inny sposób pracują nad własnym charakterem, celebryci poprawiają sobie własny wygląd. Oto przekład prof. Antoniego Sawickiego artykułu z prasy rosyjskiej na temat Kena, którego plastikowa figura jest znana zapewne milionom dzieci na całym świecie.

Chirurgia plastyczna czyni cuda. Jednym z nich jest 35-letni Rodrigo Alves (Rodrigo Alves), który jest jak dwie krople wody podobny do przyjaciela Barbie - Kena. Wiele operacji plastycznych zmieniło wygląd tego mężczyzny tak bardzo, że nie tylko jego własna matka, ale także urządzenia kontroli paszportowej nie mogą go zidentyfikować.

Teraz mężczyzna-lalka chce wszystko odwrócić i ponownie poddaje się pod nóż chirurga, by stać się sobą, odzyskać swoją naturalną twarz. Na taką decyzję celebryty ... miała wpływ kontrola paszportowa. Faktem jest, że urządzenia identyfikujące osobę ze zdjęciem paszportowym przestały rozpoznawać Rodrigo.

Będzie to jego 63. operacja, której się podda. Oprócz tej interwencji chirurgicznej konieczne będzie siedem dodatkowych procedur. W rezultacie twarz tego pacjenta operacji plastycznych zostanie ponownie przekształcona pp raz 69.

"To będzie najważniejsza operacja w moim życiu" - mówi Rodrigo.

Chirurdzy wezmą chrząstkę z jego żeber, by przywrócić mu nos. Na rekonstrukcję twarzy składa się z kilku etapów. Nowicjusz będzie musiał odłożyć na jakiś czas lekcje śpiewu i nagrania piosenek.

Rodrigo urodził się w Brazylii, ale większość życia spędził w Londynie. W tym tygodniu poleciał do Teheranu, gdzie przeszedł najbardziej skomplikowaną operację, aby zmienić kształt swoich oczu. Chirurdzy będą musieli wykonać nacięcie w głowie i przywrócić na swoje miejsce przesunięte mięśnie.

Ponadto, Roddiemu zrobi liposukcję policzków i szyi (podciągnięcie) oraz wydobędą silikonowy implant z podbródka. Następnie zostanie dokonana zmiana kształtu warg i przywrócona środkowa część twarzy. Operacje będą prowadzone w ciągu tygodnia.

"Z nadzieją mówi Roddy": "Celem wszystkich tych operacji jest zmniejszenie parametrów mojej twarzy, aby stała się bardziej rozpoznawalna. Mój nos jest teraz złamany i trudno mi oddychać, więc muszę zrobić coś szybko. Iran jest miejscem, gdzie mogą mi pomóc! "

Rodrigo jest przekonany, że irańscy specjaliści są najlepsi w dziedzinie chirurgii plastycznej. To nie jest jego pierwsza operacja w tym kraju, więc bez poczucia zagrożenia oddaje się pod nóż irańskich lekarzy. Mężczyzna-lalka ma nadzieję, że będzie to ostatnia operacja jego nosa. Trochę się denerwuje przed tymi zabiegami, ale chce poprawić twarz, by wznowić swoją aktywność.

Roddy nie wie, czy ten zabieg będzie ostatnim w jego życiu, ale planuje wznowić swoją aktywność. Ken w ludzkiej postaci nadal poświęca swoje zdrowie dla popularności. Sława wymaga nowych doświadczeń i ekstrawaganckich działań z częstym narażeniem ludzkiego życia.


Akademików martwią wytatuowani studenci, którzy nawet zimą chodzą na zajęcia w koszulkach bez rękawów by zademonstrować swoją oryginalność. jaka szkoda, że nie pracują tak intensywnie nad własnym wykształceniem. Wolą mieć - w ich przekonaniu - piękny tatuaż na ręce aniżeli piękny umysł. Są zmiany, których odwrócić się już nie da. Pozostaną na ciele i w psychice na zawsze.

Profesor Marek Konopczyński zainicjował jakiś czas temu, w ramach tzw. pozytywnej resocjalizacji, projekt wsparcia więźniów w ukryciu symboliki ich tatuaży, które stają się dla nich po opuszczeniu zakładu karnego widocznym dla innych znakiem niepożądanej społecznie przeszłości. Idea "tatuaży wolności" stała się przykładem powrotu do stanu powszechnie akceptowanej normalności. Odzyskanie wolności negatywnej jest zarazem wolnością pozytywną, ku własnej, autentycznej tożsamości.

Kiedy żywy model Kena chce odzyskać swoją twarz, inni ją tracą na różne sposoby.

19 stycznia 2019

Wreszcie opublikowano wykaz wydawnictw publikujących recenzowane monografie naukowe



Z opóźnieniem, ale w końcu z wielką łaskawością MNiSW opublikowało wykaz wydawnictw publikujących recenzowane monografie naukowe. Zostały one podzielone na dwie kategorie: pierwsza, obejmuje zaledwie 36 oficyn, w których wydane książki będą ocenione na 200 pkt. oraz drugą, obejmującą łącznie 500 zagranicznych i krajowych wydawnictw naukowych.

Komunikat MNiSW:

Czemu służy wykaz wydawnictw?

Docenienie roli monografii w naukach humanistycznych i społecznych

Przedstawiciele nauk humanistycznych, społecznych i teologicznych od lat domagali się podniesienia w procesie ewaluacji rangi monografii naukowych. W ramach rozporządzenia o ewaluacji, które zostanie opublikowane w najbliższych tygodniach, liczba punktów za monografie zostanie zdecydowanie podniesiona: z 25 do 80 punktów, a w przypadku monografii humanistycznych, społecznych i teologicznych opublikowanych w wąskiej grupie 36 najważniejszych wydawnictw światowych – do 300 punktów (oraz do 200 punktów w przypadku pozostałych dziedzin).

Przywracając monografii naukowej należną jej rangę głównego kanału komunikacji treści naukowych w obrębie wspomnianych trzech dziedzin nauki, trzeba równocześnie wyeliminować – lub co najmniej znacząco ograniczyć – zjawisko przedstawiania do ewaluacji monografii o niskiej wartości naukowej lub wręcz publikacji pseudonaukowych. Temu celowi służy wykaz wydawnictw.

(...)

Wydawnictwa etyczne i z procedurą recenzowania

Wprowadzenie wykazu wydawnictw monografii naukowych do polskiego systemu ewaluacji nauki ma na celu usunięcie z przestrzeni komunikacji naukowej wydawnictw nierzetelnych, które często deklarują możliwość opublikowania dowolnego dostarczonego im materiału jako monografii naukowej. Wolą środowiska naukowego – wyraźnie zaakcentowaną na konferencji z cyklu Narodowego Kongresu Nauki w Poznaniu w lutym 2017 r. – jest, aby w przestrzeni komunikacji osiągnięć polskich naukowców funkcjonowały jedynie takie wydawnictwa, które stosują podstawowe zasady etyki publikacyjnej oraz posiadają ustaloną procedurę recenzowania proponowanych im tekstów naukowych. To właśnie te dwa minimalne wymogi zostały wskazane jako jedyne wytyczne dla wydawnictw, które chciałyby znaleźć się w wykazie MNiSW.

(...)

Co z monografiami w wydawnictwach spoza wykazu?

Samo wprowadzenie wykazu wydawnictw nie ujmuje cech naukowości tym monografiom, które zostaną wydane w wydawnictwach znajdujących się poza wykazem. Takie monografie również będą mogły zostać zgłoszone jako osiągnięcia naukowe na potrzeby ewaluacji i za każdą z nich będzie przyznawane 20 pkt. Co więcej, poddający się ewaluacji ośrodek naukowy będzie też mógł zgłaszać takie monografie do oceny eksperckiej, dokonywanej przez Komisję Ewaluacji Nauki. Jeżeli dana monografia zyska aprobatę KEN, wówczas na potrzeby ewaluacji będzie jej przyznawane 80 punktów (czyli dokładnie tyle samo, ile zostałoby jej przyznane w sytuacji, gdyby została ona opublikowana w wydawnictwie z wykazu MNiSW).

(...) Dla wyłonionych w ten sposób wydawnictw (w przypadku wydawnictw zagranicznych uwzględniono te, w których w minionych latach ukazały się prace polskich autorów) zespół dokonał dodatkowej oceny i w jej wyniku wskazał 36 wydawnictw o bezsprzecznie światowej renomie, które spełniają warunki określone w § 2 pkt 2 rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 7 listopada 2018 r. w sprawie sporządzania wykazów wydawnictw monografii naukowych oraz czasopism naukowych i recenzowanych materiałów z konferencji międzynarodowych:

* publikują recenzowane monografie naukowe wnoszące istotny wkład w rozwój światowej nauki,

* prowadzą politykę wydawniczą przyczyniającą się do upowszechniania monografii naukowych w skali światowej,

* są uznawane za wiodące przez środowisko naukowe, z uwzględnieniem pozycji zajmowanej w wykazach klasyfikujących wydawnictwa,

* stosują jednolite standardy kwalifikowania monografii naukowych do publikacji, nieuzależnione od wniesienia opłaty za publikację monografii i wysokości tej opłaty.

Wykaz wydawnictw monografii naukowych, ogłoszony komunikatem z dnia 18 stycznia 2019 r., został sporządzony przez ministra na podstawie projektu przedstawionego przez zespół. Wykaz będzie uzupełniany.


Ogłoszony wykaz jest, jak wspomniano, dopiero pierwszą formą sklasyfikowania wydawnictw na potrzeby ewaluacji jakości działalności naukowej. Wydawnictwa, które nie znalazły się w wykazie obecnie ogłoszonym, będą mogły złożyć wnioski o uwzględnienie ich w wykazie. Oceny wniosków dokona Komisja Ewaluacji Nauki, której pierwsza kadencja rozpocznie się 1 marca 2019 r. Szczegółowe informacje dotyczące zakresu i formy danych przedstawianych we wniosku oraz procedury aplikowania wydawnictw o ocenę KEN w celu umieszczenia ich w wykazie, zostaną ogłoszone odrębnym komunikatem, po ich opracowaniu przez Komisję.

Sporządzenie wykazu wydawnictw stosujących się do przyjętych na całym świecie zasad etyki publikacyjnej jest ważnym krokiem w kierunku podnoszenia jakości polskiej nauki.

Wykaz wydawnictw - pełna lista


Napompowany balon pękł bez specjalnego huku. Teraz nasi pedagodzy mogą spać spokojnie, bo wydawane i składane do druku w oficynach rozprawy znajdą swoje upełnomocnienie a autorzy jakże potrzebną "kroplówkę punktacyjną". Zespół ekspertów nie miał łatwego zadania. W niemalże każdym wydawnictwie uniwersyteckim ukazują się książki kompromitujące ich autorów, także w UW i UJ, ale w większości publikują znakomite rozprawy naukowe. Podobnie jest z szeregiem oficyn pozauczelnianych, specjalizujących się w monografiach różnych dyscyplin naukowych. W nich także są lepsze i słabsze tytuły. Znalezienie się w wykazie MNiSW powinno zdopingować do poważnego weryfikowania
składanych do druku maszynopisów i przedkładanych recenzji wydawniczych.
Nareszcie zniknie pytanie o to, gdzie publikować, by powrócić do odpowiedzi na ważniejszą kwestię - Co publikować?