11 stycznia 2019

Poważne zaniechanie ministra nauki i szkolnictwa wyższego


Nowy rok rozpoczął się niepewnie i z większą ilością niewiadomych, aniżeli prognozowano w 2018 r.

Minister nauki i szkolnictwa wyższego jako wicepremier chyba bardziej zajmuje się gospodarką i troszczy o sferę kapitału ekonomicznego, aniżeli o kapitał kulturowy, w tym naukowy. Do końca 2018 r. miało ukazać się rozporządzenie ministra w sprawie sporządzania wykazów wydawnictw monografii naukowych oraz czasopism naukowych i recenzowanych materiałów z konferencji międzynarodowych.

Podsekretarz Stanu mgr Piotr Műller rozpoczął w tym celu konsultacje w sierpniu 2018 r. i... zajął się swoją karierą polityczną. Częściej udzielał wywiadów prasowych i biegał od jednej stacji telewizyjnej do drugiej, aniżeli zajmował się tym, czym powinien. Pan magister wraz ministrem doktorem nie byli w stanie przygotować aktu wykonawczego do ustawy, która rzutuje na prace naukowe i system karier akademickich w szkolnictwie wyższym. Jak widać, panowie tym się nie przejęli, albo zadanie przerosło ich intencje.

Jak samemu się nie publikuje, to nie wie się, z czym wiąże się ów proces. Natomiast skutki tego zaniechania prowadzą do chaosu i niszczenia motywacji kadr akademickich.

Od 1 stycznia 2019 r. powinny być nie tylko znane, ale i uruchamiane do współpracy z uczelniami wydawnictwa naukowe, także redakcje czasopism naukowych, a nie są. Pomijam już tę kwestię, że to nie od jakości publikacji, ale od miejsca ich wydania będzie zależał los dyscyplin naukowych, a tym samym ich kadr.

Oto jakie uzasadnienie towarzyszyło ogłoszeniu przez ministra powyższych zmian, które miały nastąpić, a nie do nich nie doszło:

"(...)autorstwo publikacji naukowych wydanych przez wydawcę ujętego w wykazie wydawnictw i w czasopismach lub recenzowanych materiałach z konferencji międzynarodowych ujętych w wykazie czasopism naukowych, jest jednym z warunków uzyskania stopnia doktora i doktora habilitowanego oraz członkostwa w Radzie Doskonałości Naukowej</b>."

Czy ktoś poniesie odpowiedzialność za to, że nadal naukowcy nie znają warunków, które mają decydować już w tym roku o uzyskaniu przez nich stopni naukowych??? Rozumiem, że minister nauki już nie musi się o to martwić, bo nie pracuje na uczelni, a były wiceminister jest już posłem, opuściwszy resort. Co to jednak obchodzi młodych naukowców???

Wkrótce będą wybory do Rady Doskonałości Naukowej, a jednym z warunków członkostwa jest tu zacytowany wskaźnik publikacji w odpowiednich wydawnictwach czy redakcjach. Kolejna fikcja, pozoranctwo czy brak odpowiedzialności wobec państwa, nauki i obywateli nauki?

Jak mam prowadzić politykę kadrową w jednostce uniwersyteckiej, skoro nie dysponuję fundamentalnymi w sensie prawnym rozstrzygnięciami, tylko ustawicznie jestem karmiony wywiadami ministra troszczącego się o własną karierę polityczną, co jest zresztą zrozumiałe i typowe nie tylko dla tej formacji rządzącej.

Nie po raz pierwszy w dziejach III RP rządzący tworzą ustawy i akty wykonawcze, które są przejawem zdrady nauki i akademickich środowisk. Nie ma tu żadnej ciągłości, doskonalenia, tylko SKOKI polityków na im dostępne zasoby, by pomnażać je dla własnych interesów politycznych, zapewnić sobie przyszłość w strukturach takiej czy innej władzy.

10 stycznia 2019

Poważny błąd głosowań komisji habilitacyjnych i doktorskich








Już jakiś czas temu pisałem o tym, że komisje doktorskie uzurpują sobie nieprzynależne im prawo do podejmowania uchwał po przeprowadzonej obronie rozprawy doktorskiej na podstawie błędnej interpretacji wyników głosowania. Odpowiedzialność za takie decyzje obciąża przewodniczących, ale ofiarami ich mylnej interpretacji wyników głosowań są doktoranci, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że obronili pracę doktorską, mimo ogłoszenia przez przewodniczącego Komisji Doktorskiej negatywnej konkluzji.

Co gorsza, sytuacja ta pojawiła się w komisjach habilitacyjnych. Przewodniczącymi komisji są profesorowie, którzy - wyłączając profesorów nauk prawnych i administracji - nie muszą znać właściwej interpretacji, skoro ta nie jest in extenso opublikowana w odpowiednim rozporządzeniu.

W związku z tym, że sprawa błędnych interpretacji wyniku głosowania po raz kolejny pojawiła się w odwołaniach do Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów Naukowych od uchwał rady wydziałów czy instytutów naukowych, nie mogę milczeć, przechodzić obok tego obojętnie i nie upowszechnić tak istotnej kwestii.

Na czym polega problem?

Otóż komisje doktorskie czy komisje habilitacyjne mogą ustalać wynik głosowania w sprawie o przyjęcie obrony pracy doktorskiej, w sprawie o skierowanie wniosku do rady jednostki o nadanie stopnia naukowego doktora, czy - jak w przypadku komisji habilitacyjnych - wniosek do rady jednostki o nadanie stopnia doktora habilitowanego bądź o odmowę nadania tego stopnia - tylko i wyłącznie na podstawie zwykłej większości głosów.

Innymi słowy, nie wolno wliczać do wyniku głosowania oddanych przez członków komisji głosów wstrzymujących się jako głosy negatywne.

Liczymy tylko i wyłącznie stosunek głosów ZA do głosów PRZECIW. O wyniku głosowania rozstrzyga większość głosów: albo ZA, albo PRZECIW.

W zależności od tego rozstrzygnięcia komisja rekomenduje radzie jednostki naukowej, która ma stosowne uprawnienie do nadawania stopni naukowych, o nadanie lub odmowę nadania stopnia naukowego.

NIE LICZY SIĘ GŁOSÓW "WSTRZYMUJĄCYCH SIĘ" JAKO GŁOSY PRZECIWNE (NEGATYWNE). Nie wolno dodawać ich do głosów na - NIE.

Dopiero jednostka dysponująca uprawnieniem do nadawania stopnia naukowego doktora czy doktora habilitowanego jest zobowiązana do uwzględnienia głosów wstrzymujących się jako ważących negatywnie wraz z głosami PRZECIW lub pozytywnie, kiedy liczba oddanych głosów ZA jest większa od liczby głosów PRZECIW+WSTRZYMUJĘ SIĘ.

Piszę o tym dlatego, że dziekan jednej z rad jednostek uniwersyteckich przeprowadził głosowanie o odmowie nadania stopnia doktora osobie, której obronę de facto komisja doktorska powinna przyjąć, skoro wynik głosowania - zgodnie z zasadą bezwzględnej większości głosów - był pozytywny. Tymczasem przewodniczący komisji doktorskiej doliczył głosy wstrzymujące się jako negatywne. Co gorsza, poinformowano doktoranta, że obrona pracy doktorskiej nie została przyjęta i taki wniosek będzie rozpatrywany przez radę wydziału.

Co zrobiła rada wydziału? Oczywiście głosowała za odmową przyjęcia obrony pracy doktorskiej, a tym samym za odmową nadania stopnia naukowego doktora osobie, która w świetle prawa - nie wspominając już o dwóch pozytywnych recenzjach - obroniła swoją pracę!

Podstawa prawna (Dz.U. 2003 Nr 65 poz. 595):

Art. 20. 1. Uchwały, o których mowa w art. 14 ust. 2 i art. 18a ust. 11, są podejmowane w głosowaniu tajnym i zapadają bezwzględną większością oddanych głosów przy obecności co najmniej połowy ogólnej liczby osób uprawnionych do głosowania.

09 stycznia 2019

Projekty rozporządzeń MEN nie są czymś nowym, a jednak niektóre budzą niepokój



Na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawiło się z końcem grudnia 2018 r. aż 11 dokumentów, będących projektami wszystkich przekazanych do opiniowania rozporządzeń ministry edukacji narodowej. Komitet Nauk Pedagogicznych jest społecznym konsultantem tych projektów.

Są to następujące dokumenty:

1. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie kształcenia ustawicznego w formach pozaszkolnych

2. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych

3. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie zawodów szkolnictwa branżowego

4. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych

5. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego rozporządzenie w sprawie zasad organizacji i udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach

6. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie szczegółowej organizacji publicznych szkół i publicznych przedszkoli

7. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego rozporządzenie w sprawie organizacji roku szkolnego

8. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego rozporządzenie w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych szkołach i placówkach

9. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego rozporządzenie w sprawie typów szkół i placówek, w których nie tworzy się samorządu uczniowskiego

10. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego rozporządzenie w sprawie rodzajów szkół i placówek, w których nie tworzy się rad rodziców

11. Projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniające rozporządzenie w sprawie organizacji roku szkolnego
*****************************************

Są tu projekty rozporządzeń, które uszczegóławiają rozwiązania wewnątrzszkolne na zasadzie naczyń połączonych. Jak ruszy się ścianę nośną, to wali się dom. W styczniu pojawił się projekt kolejnego rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej, tym razem zmieniającego rozporządzenie w sprawie szczegółowych kwalifikacji wymaganych od nauczycieli. Czytać? Nie czytać? Opiniować warto.

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN uwzględniając krytykę w debacie publicznej zapisu § 4 w/w rozporządzenia, które podtrzymuje możliwość organizacji procesu kształcenia w szkole publicznej przez sześć dni w tygodniu, wnosi o usunięcie takiego rozwiązania.

Obywatele, a szczególnie rodzice których dzieci realizują powszechny obowiązek szkolny, nie rozumieją, dlaczego dyrektor szkoły może realizować kształcenie ich dzieci przez 6 dni w tygodniu.

Taki zapis pojawił się już w 2017 r. , na co wówczas nikt nie zwracał uwagi, bowiem nie kojarzono jego przesłanek z próbą rozwiązania przyszłorocznego problemu dwóch roczników absolwenckich – szkół podstawowych i gimnazjów poszukujących miejsca w szkołach ponadpodstawowych.

W dotychczas obowiązującym od dnia 1 września 2017 rozporządzeniu MINISTRA EDUKACJI NARODOWEJ z dnia 11 sierpnia 2017 r. w sprawie organizacji roku szkolnego (Dz. U. poz. 1603) , który został ogłoszony 28 sierpnia 2017 r. już rok temu, wprowadzono taką możliwość:

§ 4. 1. W zależności od warunków pracy szkoły zajęcia dydaktyczno-wychowawcze mogą być realizowane przez pięć lub sześć dni w tygodniu, z uwzględnieniem ust. 2 i 3.

2. Szkoły podstawowe, w których współczynnik zmianowości, oznaczający stosunek liczby oddziałów do liczby pomieszczeń, w których odbywają się zajęcia dydaktyczno-wychowawcze, wynosi co najmniej 2, mogą prowadzić zajęcia przez pięć lub sześć dni w tygodniu przez cały rok szkolny albo stosować - w zależności od pory roku - przemienny system organizacji tygodnia pracy. Decyzje w tych sprawach podejmują dyrektorzy szkół po zasięgnięciu opinii rady szkoły i rady pedagogicznej.

3. Dyrektorzy szkół niewymienionych w ust. 2 decydują o organizacji tygodnia pracy we własnym zakresie, po zasięgnięciu opinii rady szkoły i rady pedagogicznej, natomiast w szkołach prowadzących kształcenie zawodowe, organizujących praktyczną naukę zawodu na podstawie umowy z innymi podmiotami - także w porozumieniu z tymi podmiotami. Dyrektorzy szkół powiadamiają, przed rozpoczęciem ferii letnich, organ prowadzący szkołę, uczniów i ich rodziców o organizacji tygodnia pracy.


Od tego czasu nic się nie zmieniło. Minister edukacji podtrzymuje ten zapis, który przy obecnym stanie świadomości społecznej i prawnej może mieć zupełnie inne konsekwencje w przyszłym roku szkolnym. Jak wskazuje w obecnej nowelizacji minister Anna Zalewska ma ono ponoć służyć prawidłowej realizacji „(…) celów i zadań szkół i przedszkoli, w tym m.in. organizacji tygodnia pracy szkoły, z uwzględnieniem kształcenia w formie dziennej, stacjonarnej lub zaocznej, w tym przypadki, w których kształcenie w formie dziennej może odbywać się przez 6 dni w tygodniu."

Uważamy, że świadomi zagrożeń rodzice mają słuszne prawo do wyrażania sprzeciwu wobec takiej możliwości organizacji zajęć w roku szkolnym. W ten sposób nie należy przerzucać odpowiedzialności na samorządy, a de facto na dyrektorów szkół ponadpodstawowych za rozwiązanie problemu podwójnych roczników absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów.

Samorządy nie zostały wyposażone przez MEN w odpowiednie środki, by wybudować szkoły ponadpodstawowe, zatrudnić w nich konieczne kadry wykwalifikowanych nauczycieli, żeby możliwe było zaspokojenie potrzeb i aspiracji edukacyjnych do wykształcenia średniego tegorocznego pokolenia 15-latków.

W uzasadnieniu projektu nowelizacji rozporządzenia jest mowa o tym, że: „Jednocześnie należy wskazać, że nie ma możliwości podjęcia alternatywnych w stosunku do projektowanego rozporządzenia środków umożliwiających osiągnięcie zamierzonego celu.

Tym samym opinia Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN w/w projektu rozporządzenia MEN z dn. 19 grudnia 2018 r. w powyższej kwestii jest w tym zakresie NEGATYWNA.