16 maja 2018

Punkty, punkciki - pun(Kto)za?




Nie mogę pominąć po lekturze projektu rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego tego, za co naukowcy będą otrzymywać dla swojej dyscypliny punkty lub punkciki. Jak wiadomo, cudze chwalą, swego nie doceniają, toteż punkty będą za publikacje w czasopismach zagranicznych, a punkciki za te w periodykach krajowych. Ba, punkty będą za artykułu w czasopismach z wykazu ustalonego przez Ministra, a punkciki będą przyznawane "ryczałtem" - 5 pkt. za teksty w czasopiśmie nie indeksowanym w bazie Scopus.

Co ciekawe, artykuł "(...) musi spełnić wymogi formalne: min. 4 strony, bibliografia załącznikowa, odpowiedni aparat metodyczny uznany w danej dyscyplinie naukowej". Rozumiem, że ustalający to minimum nie są w stanie napisać więcej niż 4 strony, albo zostali już wyćwiczeni w testach na egzaminach państwowych (gimnazjalnym i maturalnym). Mnie się to bardzo podoba, bo na 4 stronach, chyba z bibliografią, to doprawdy da się odsączyć artykuły od zbytecznej treści.

Ryczałtowo zostaną też potraktowane monografie (20 pkt.), monografie pod redakcją (10 pkt.) i rozdziały w monografiach (5 pkt.) wydanych przez wydawcę nieuwzględnionego w wykazie wydawców. Odpowiednio będą za to przysługiwać jednostce punkty.

Niewątpliwie nastąpi wzrost zatrudnienia w wydawnictwach uczelni państwowych, bo ktoś jednak będzie musiał obrobić składane w nich do druku teksty. Z "przecieków", bo przecież nadal nie ma w tym procesie żadnej transparentności, a więc CBA będzie miało co czynić, mają być w powyższym wykazie wszystkie oficyny uczelniane. Które z tych pozauczelnianych zostaną uwzględnione, tego jeszcze nie wiemy.

Natomiast w projekcie rozporządzenia określono, jaką liczbę punktów przyzna się podmiotom za rodzaj publikacji i miejsce jej wydania:

Artykuł opublikowany w czasopismach oraz materiałach konferencyjnych indeksowanych w bazie Scopus lub Web of Science, a zarejestrowanych w wykazie ustalonym przez Ministra, punktacja będzie następująca:

20 pkt - czasopismo z najniższego kwartyla wykazu,

40 pkt - czasopismo z górnych 75% wykazu,

70 pkt. - czasopismo z górnych 50% wykazu,

100 pkt. - czasopismo z najwyższego kwartyla wykazu,

140 pkt. - czasopismo z najwyższego decyla wykazu,

200 pkt. - czasopismo z najwyższego centyla wykazu.

MONOGRAFIE także będą punktowane w oparciu o listę wydawnictw - na wzór skandynawski - na dwóch poziomach:

monografia poziomu 1 otrzyma 80 lub 250 pkt.

monografia pod redakcją (redakcja) - 40 lub 125 pkt.

rozdział w monografii - 20 lub 70 pkt.

Ranking na poziomie 1 będzie ustalony we współpracy z Biblioteką Narodową obejmując uznane krajowe wydawnictwo o zasięgu krajowym i zagraniczne;

Ranking na poziomie 2 - będzie przygotowany w oparciu o istniejące i używane w wielu krajach międzynarodowe zestawienia najbardziej prestiżowych wydawców międzynarodowych.

W tej sytuacji, będę zachęcał moich współpracowników do tego, by przygotowywali prace zbiorowe, pod redakcją, skoro jednak będą doceniane w tych rankingach. Dotychczas za artykuł w rozprawie zbiorowej w naukach społecznych jednostka otrzymywała 0 pkt. Teraz może to być min. 20 pkt., czyli jak artykuł w indeksowanym w bazie Scopus czasopiśmie. Fajnie.

Za dwie monografie zbiorowe pod redakcją a wydane poza wykazem ustalonym przez Ministra też otrzyma podmiot 20 pkt. Inna kwestia, to czy znajdzie się autorów za pięć punkcików? W ten sposób zacznie się niszcząca naukę choroba, którą od lat określamy mianem PUNKTOZY. Nie będzie ważne, co i po co publikujesz, ale za ile i gdzie oraz jak to można "załatwić", bo Polacy potrafią wiele.

W dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych, a zatem i w pedagogice, liczba uwzględnianych w ewaluacji monografii, rozdziałów w monografiach i redakcji naukowych nie może być większa niż 40%.

Powodzenia! Naukowcy do piór, a politycy do ... Parlamentu Europejskiego.

Polecam felieton prof. Aleksandra Nalaskowskiego

15 maja 2018

Od kiedy będzie obowiązywało rozporządzenie o ewaluacji jakości działalności naukowej ?


Minister nauki i szkolnictwa wyższego przygotował projekt ewaluacji jakości działalności naukowej, która będzie możliwa po zakończeniu następnej ewaluacji przewidzianej w 2021 r. Nie jest bez znaczenia, od kiedy minister będzie mógł ocenić, komu i co się należy, które dyscypliny naukowe znikną z obecnego wykazu, a które przetrwają i w których jednostkach akademickich.

Tymczasem projekt rozporządzenia w powyższej kwestii kończy się par.23, w świetle którego wchodzi ono w życie z dniem 1 października 2018 r. Wszystkie jednostki mają już ponad rok za sobą od minionej ewaluacji, a zatem liczone będą w 2021 r. osiągnięcia naukowe w ramach dyscyplin nauk za de facto 3 lata, a nie 4, gdyż dopiero teraz dowiemy się, co i jak będzie liczone. Projekt rozporządzenia jest z datą 22 lutego 2018 r., a w maju mało kto zna jego treść.

Jak czytam w oświadczeniu resortu "ws. nieprawdziwych informacji na temat zmian nazw uczelni", które odnosi się także do "Pierwszej ewaluacji wg nowy zasad" z wskazaniem, że nastąpi ona dopiero w 2021 roku, to powinienem zapytać, dlaczego nie w 2022 r.? Podmioty nauki powinny mieć pełne cztery lata na uwzględnienie opublikowanych kryteriów ewaluacji, a nie za trzy lata! Zostawiam tę sprawę prawnikom, tylko nie z TK, bo tu, wiadomo, obowiązuje już inna doktryna.

Kategoria naukowa przyznana w wyniku oceny parametrycznej działalności naukowej rzutuje na algorytm podziału środków budżetowych pomiędzy podmioty systemu szkolnictwa wyższego i nauki, a tym samym będzie miała istotny wpływ na upadek, przetrwanie, trwanie lub dalszy ich rozwój. To od tej kategorii zależeć też będą płace w szkolnictwie wyższym, które - jak wiadomo - są na poziomie szkół w Zimbabwe, ale rywalizować mamy z nauką w Ameryce i całej Europie Zachodniej.

Musimy też być świadomi tego, że od otrzymanej w 2025 r. kategorii naukowej będą zależały uprawnienia do nadawania stopni naukowych oraz wolność uruchamiania nowych kierunków studiów. Po co jednak je uruchamiać, skoro i tak najważniejsza jest w uczelniach badawczych ich naukowa aktywność oraz osiągnięcia, a nie dydaktyczna? Minister J. Gowin troszczy się zatem w pierwszej kolejności o szkolnictwo prywatne, bo to w 90 proc. nie musi, bo i nie może spełniać wymagań uczelni badawczych. Chyba, że chodzi o inny sposób rozumienia tej funkcji.

A.D. 2018 cechuje następujący stan podmiotów akademickich:

- uczelnie akademickie - 121

- Instytutu PAN - 69

- Instytuty badawcze - 114

- Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej - 1

- uczelnie zawodowe - 277 (w tym zaledwie 51 dobrowolnie poddało się ocenie parametrycznej w 2017 r.)

- inne podmioty prowadzące w sposób ciągły badania naukowe lub prace rozwojowe - 28.

Tort do podziału marnych i ośmieszających nasz kraj środków finansowych jest zatem wciąż duży, ale jeszcze trochę takich post-rządów, a będzie mniejszy i wielu wyda się, że dzięki nowym (w 2025 r.) władzom sytuacja uległa poprawie.

Ministerstwo nie kryje, że przedłożony do konsultacji model ewaluacji nauki funkcjonuje jedynie w państwach skandynawskich, w Wielkiej Brytanii, w Holandii, we Włoszech, w Hiszpanii i w Austrii. Polska będzie w grupie strefy biedy, a rząd będzie udawał, że troszczy się o naukę i jej wysoki poziom. Tymczasem wiemy, że przeznacza nie tylko w gronie tych państw najmniej środków budżetowych na naukę, ale za to ambitnie żąda od uczonych wyników, jakby wszystkie polskie uczelnie razem wzięte wreszcie przekroczyły poziom wysokości budżetu co najmniej jednego Uniwersytetu w Stanford :)

Istotą projektowanego a neoliberalnego modelu reform jest to, by środowisko samo się zrestrukturyzowało za tzw. "psie pieniądze", przy czym władze i tak pomogą tylko tym najbogatszym (w szerokim tego słowa znaczeniu).

Komisja Ewaluacji Nauki określi na podstawie standardów międzynarodowych (tu szczególnie z baz danych bibliometrycznych) dla każdej dyscypliny naukowej po jednym zestawie wartości referencyjnych dla kategorii A, B+ i B. O przyznaniu w ramach danej dyscypliny naukowej kategorii A lub B+ zadecyduje nieujemny wynik punktowy ocen przyznanych podmiotowi z zestawem wartości referencyjnych dla tej kategorii naukowej (podstawą obliczenia będzie kategoria niższa: dla A - B+, dla B+ B). Oczywiście, zostanie on obliczony według odpowiedniego wzoru.

Te podmioty, które będą miały kategorię A w danej dyscyplinie naukowej zostaną poddane dodatkowej ocenie eksperckiej z udziałem dwóch ekspertów, w tym jednego z zagranicznego ośrodka naukowego. Proponuję, by był to dowolny uniwersytet słowacki. Może jakoś przepuszczą, skoro przez tyle lat zarabiali na pseudohabilitacjach niektórych rodaków.


14 maja 2018

Przybyła policja na konferencję



Weekend był upalny, burzowy i deszczowy zarazem. W każdym bądź razie w Łodzi mieliśmy najpierw słoneczne piekiełko, a po 15.00 gwałtowne opady deszczu zamieniły ulice, budynki, w tym miejsca publiczne w jeziora i/lub rwące strumienie rzeki. Okazało się, że np. wybudowany za prawie 2 miliardy złotych, a ponoć najwspanialszy dworzec PKP Łódź-Fabryczna - stał się zadaszonym basenem. Taki jest efekt inwestycji kapitalistycznych w paradygmacie przetargów publicznych. Ponoć wielu na nich skorzystało, tylko nie społeczeństwo i przestrzeń publiczna.

Hitem jednak, a nawet swoistego rodzaju eventem polityczno-akademickim okazała się informacja o pojawieniu się w służbowych celach polskiej policji na ogólnopolskiej konferencji naukowej "Karol Marks: 2018", którą zorganizował filozof z Uniwersytetu Szczecińskiego - prof. dr hab. Jerzy Kochan w ośrodku uczelnianym w Pobierowie. Jak zapowiadali debatę współorganizatorzy z periodyku "Nowa Krytyka":

Dwieście lat później, prawie dokładnie w dzień jego urodzin organizujemy kolejną konferencję czasopisma filozoficznego "Nowa Krytyka" z serii "Filozoficzne źródła nowoczesnej Europy". Tym razem poświęcamy ją w całości Karolowi Marksowi. Ale chcemy, aby nasza konferencja była czymś więcej niż konferencją, aby była naszym świętem z okazji dwóchsetlecia urodzin Karola Marksa: badacza, polityka i autora, który był i jest dla nas wciąż źródłem intelektualnej przygody, fascynacji i wielu ciepłych uczuć.

Odpowiedzialny za program konferencji prof. Jerzy Kochan, a zarazem redaktor naczelny powyższego periodyku, natychmiast poinformował w sieci o niespodziewanych gościach, którzy sprawdzali, czy akademicy nie prowadzili pod szyldem naukowej konferencji antynarodowej działalności. Sfotografowali nawet wydawnictwa czasopisma "Nowa Krytyka", a także spisali organizatora. Zupełnie niepotrzebnie, bo ów periodyk jest dostępny online, podobnie jak program i organizatorzy konferencji. Kierujący tam policję mocodawcy powinni jednak się do tego merytorycznie przygotować. Nie wierzę, by w policji nie było absolwentów filozofii czy chociażby socjologii marksistowskiej. Zbyteczna byłaby wówczas owa interwencja, bo policja powinna zająć się znacznie ważniejszymi sprawami w naszym kraju.

Natychmiast zainteresowali się tym dziennikarze PAP, którzy uzyskali wyjaśnienie oficera prasowego Komendanta Powiatowego Policji w Gryficach podkom. Zbigniewa Frąckiewicza, (...) że policjanci wykonywali czynności "na polecenie prokuratora Prokuratury Rejonowej Szczecin Zachód". Sprawdzali, "czy nie doszło do zachowań wypełniających znamiona przestępstwa z art. 256 § 1 kk. i publicznego propagowania innego totalitarnego ustroju państwa". "Policjanci, realizując wytyczne prokuratora, przeprowadzili rozmowę z organizatorem konferencji naukowej, zbierając informacje na temat programu i przebiegu konferencji. Interwencja policjantów zakończyła się sporządzeniem notatki, która zostanie przekazana do właściwej prokuratury zlecającej powyższe czynności".

Z programu konferencji wynika, że najbardziej marksistowskim uniwersytetem jest lider - Uniwersytet Warszawski. Tu rzeczywiście filozofia marksistowska znajduje swoich wiernych badaczy i kontynuatorów. Uczeni pojechali nad morze, bo doskonale wiedzieli, że zapowiada się tam piękna pogoda, a że Marks był słońcem dla przewodniej siły narodu w okresie PRL, to i chcieli na tym skorzystać policjanci. W partii władzy - tak jak w opozycji - znajdują się członkowie i wielbiciele PZPR, miłośnicy Marksa, toteż nic dziwnego, że ktoś zapragnął sprawdzić przy pomocy aparatu dochodzeniowego, czy aby nie pominięto w materiałach konferencyjnych i wypowiedziach niektórych z jego/jej idoli.

A po obradach można było iść na plażę, wykąpać się w morzu, bo nauka lubi wodę, także morską.

--- Po kilku dniach:

Żenujące stanowisko Prokuratury, z którego wynika, że każdy ignorant może złożyć doniesienie na każdą konferencję naukową i będziemy mieli policję w trakcie obrad. To jest fatalny sygnał dla polskiej nauki i społeczeństwa.