30 stycznia 2018

Obywatele dla Edukacji a partie polityczne dla siebie


Lepiej późno niż wcale. Dobrze się stało, że powstał w sieci jakiś ruch społeczny upominający się o to, by wyjąć edukację spod partyjnych wojen polsko-polskich, gdyż ta dziedzina sfery publicznej nie powinna być zawłaszczana przez rządzących. EDUKACJA musi być dobrem wspólnym, a nie "tortem z wisienkami" dla zwycięskiej partii politycznej, która obsadza zbędne dla jakości procesu kształcenia i wychowania publicznego urzędy "swoimi" poplecznikami i członkami oraz deformuje ustrój szkolny i jego dydaktykę posunięciami pedagogicznych ignorantów.

W pełni zgadzam się tylko z częścią internetowej petycji, w której anonimowi twórcy piszą o konieczności przygotowania polityki edukacyjnej w perspektywie wieloletniej, a wykraczającej ponad podziały partyjne, we współpracy z obywatelami, samorządami, organizacjami pozarządowymi i związkami zawodowymi. Niestety, błędem oraz naiwnością i normatywnym pustosłowiem jest skierowanie treści poniższego apelu do władz partii rządzącej, koalicyjnej i opozycyjnych. To tak, jakby apelować do wilka, by nie zaglądał do kurnika.

Oto treść tej petycji:


Adresat/Adresaci petycji: Partie polityczne

My, Obywatele, apelujemy do wszystkich partii politycznych, parlamentarnych i pozaparlamentarnych, o zgodne współdziałanie w dziedzinie oświaty. W minionym ćwierćwieczu problemy polskiej oświaty stały się narzędziami w walce politycznej, w której interesy partyjne przesłoniły interesy najmłodszego pokolenia obywateli – uczniów, ale także ich rodziców, nauczycieli i dyrektorów szkół. Czas wolnej Polski pokazuje fiasko partyjnej polityki edukacyjnej.

Polską racją stanu jest tworzenie polityki edukacyjnej w perspektywie wieloletniej, ponad podziałami partyjnymi, we współpracy z obywatelami, samorządami, organizacjami pozarządowymi i związkami zawodowymi. Taka współpraca jest w stanie zapewnić trwały, stabilny rozwój i dobrą jakość edukacji w polskich szkołach. Zwracamy się do wszystkich partii politycznych: porozumcie się i zorganizujcie wspólnie ponadpartyjną konferencję na temat stanu i przyszłości edukacji szkolnej. Tego rodzaju spotkanie poprzemy i jesteśmy gotowi wziąć w nim aktywny udział.

Sejm jest bardzo dobrym miejscem do debaty o oświacie, pod warunkiem, że będzie to spotkanie wszystkich partii z przedstawicielami różnorodnych organizacji i instytucji działających w obszarze edukacji.

Edukacja jest kluczową, strategiczną inwestycją społeczną i narodową, dlatego nie może przechodzić z rąk jednej partii do drugiej jako łup powyborczy. Wymaga ona działań głęboko przemyślanych, dalekosiężnych, elastycznych, wielowymiarowych i związanych z ważeniem kosztów i korzyści. Ponadpartyjna wizja i wspólne określenie celów i sposobów ich realizacji w perspektywie pokoleń, na kolejne dziesięciolecia pozwoliłaby na realizację uwzględniającą kierunek zmian dostosowany do potrzeb rozwoju uczniów, zmian na rynku pracy i wymagań XXI wieku. Ponadpartyjna wizja edukacji byłaby realizowana zgodnie z planem i na bieżąco dostosowywana, bez względu na rządzącą partię polityczną.

Dla właściwego i skutecznego rozwoju systemu edukacji niezbędne jest wspólne ustalenie priorytetów przez wszystkie strony w debacie publicznej. Niezbędne jest wprowadzanie procedur wdrażania nowych rozwiązań w szkole, sprawdzonych w programach pilotażowych i dopiero potem konsekwentnie upowszechnianych w atmosferze zgody i porozumienia narodowego. Niezbędne jest jawne i uczciwe liczenie środków przeznaczanych na edukację i wspólne podejmowanie decyzji co do sposobu ich wydawania. Warunkiem dobrej edukacji jest zgoda i aktywność wszystkich uczestników procesu edukacji.

Zgodnie z konstytucyjną zasadą pomocniczości, ogólnopolska polityka edukacyjna powinna być budowana na fundamencie różnorodnych gminnych i powiatowych polityk edukacyjnych uwzględniających lokalną sytuację ekonomiczną. Wskazane jest, aby w sposób szczególny wspierane były najsłabsze samorządy terytorialne. Powinniśmy tworzyć nową kulturę dialogu i nowe formy debatowania o edukacji dzieci i młodzieży.

Niezwykle ważny jest więc udział w tej debacie: samorządów terytorialnych – bezpośrednio odpowiadających za edukację jako organów prowadzących szkoły publiczne i zobowiązanych do współpracy z innymi organami prowadzącymi szkoły i przedszkola. Równie ważny byłby udział w tej debacie pozostałych stron zainteresowanych edukacją: nauczycieli, uczniów, rodziców, organizacji pozarządowych, naukowców, ekspertów, związkowców.

Dla wspólnego dobra Polaków apelujemy do wszystkich o porozumienie dla edukacji. Obywatele dla Edukacji


To oczywiste, że opozycja teraz będzie ZA poparciem tej petycji, podczas gdy koalicja rządząca będzie ją wyśmiewać lub przeciwstawiać jej propagandowo skrojoną wykładnię dotychczasowych sukcesów władzy, a szczególnie resortu edukacji. Poniższej treści petycja ma złego adresata, gdyż są nim partie polityczne. Otóż właściwym adresatem takiej petycji powinien być SUWEREN, czyli OBYWATELE i to w momencie, kiedy zostaną poproszeni o udanie się do urn wyborczych, by wybrać parlament kolejnej kadencji.

Okres przed wyborami samorządowymi będzie dobrym testem dla partii politycznych garnących się do zawłaszczenia samorządów, by dzięki edukacji realizować przeciwsprawcze dla dzieci i młodzieży partyjne interesy. Polska nie osiągnęła statusu demokracji skonsolidowanej pozostawiając i podtrzymując politykę oświatową na najniższym jej stopniu, jaki jest manipulacja, inżynieria społeczno-polityczna. Kolejni ministrowie prowadzą de facto grę przeciwko młodym pokoleniom, by po sprawdzeniu się w politycznej grze udać się do Parlamentu Europejskiego. Po co mieliby "spijać - przysłowiowe piwo, które nam nawarzyli", skoro wolą spijać piwo w Brukseli. Rodzice zaś uczącego się pokolenia pozostaną z jego problemami, troskami. Może SUWEREN wreszcie oprzytomnieje!

Może SUWEREN wreszcie zrozumie, o co toczy się gra zamykania polskiej edukacji w klatce centralistycznego ustroju z parawanem ochronnym dla jego nadzorców.

29 stycznia 2018

Wyższe szkoły patologii



Od lat piszę w blogu o nieuczciwych praktykach niektórych założycieli i/lub kwestorów wyższych szkół prywatnych tzw. "wsp", którzy potraktowali studentów i nauczycieli akademickich jak "dojną krowę" do wyciśnięcia z nich dla siebie zysków. Co gorsza, nawet te niepubliczne szkoły, które były na dobrej drodze do akademickiego rozwoju i prowadzenia uczciwej rywalizacji z wieloma - jakże słabymi - wyższymi szkołami państwowymi, w wyniku radykalnego spadku studiujących zaczęły przekształcać swoje statuty w taki sposób, by przejąć opłacony przez tysiące studiujących majątek na własność. Kryzys zawsze odsłania moralne dno niektórych postaci i to bez względu na to, czy mają wykształcenie a nawet stopnie naukowe.

W sieci pojawił się zatem nowy portal pod nazwą: "OPINIE O UCZELNIACH", który publikuje opinie studentów i pracowników wyższych szkół patologicznych w Polsce podtrzymywanych zresztą przez prawo o szkolnictwie wyższym ustanowione i aktualizowane także w projekcie nowej Ustawy 2.0 w ich interesie. O czym możemy przeczytać pod tym adresem? Zacytuję kilak wpisów:

- Kanclerz obiecywał, że już dawno zapłaci za wykłady. Trzy lata czekania to chyba dość. Ja już straciłam cierpliwość. Myślę, że tu może pomóc tylko telewizja, bo inaczej z własnej woli nie zapłacą. Chętnie przyłączę się do grupy poszkodowanych wykładowców (24.01.2018);

- Szkoła nie płaci wykładowcom od wielu miesięcy. Okres ten zaczyna się przeciągać w lata. Brak kontaktu ze strony szkoły. Nikt nic nie wie. Odradzam podejmowanie współpracy z tą katolicką szkołą.(28.11.2017);

- Szanowni Państwo, Drodzy Studenci. Pragnę napisać parę faktów na temat Szkoły im. Bogdana Jańskiego: Od ponad roku nie otrzymałem wynagrodzenia, Pan Kanclerz nadal tylko tłumaczy że nie może nic zapłacić a warszawskie Sądy przerzucają się pozwem, żaden nie chce się podjąć przyjęcia pozwu. To są jakieś żarty. To trwa ponad rok, a gdzie jeszcze jest czas na czynności komornicze? Wyegzekwowanie należności? Drodzy Państwo, odradzam pracę na tej uczelni gdyż wynagrodzenie otrzymacie za kilka lat lub nie otrzymacie wcale gdy sprawa ulegnie przedawnieniu a tego dowodem jest opieszałość Sądów w Warszawie. Drodzy Studenci ta katolicka uczelnia okrada z godności mnie jako człowieka, oszukuje i okłamuje. Jeśli chcecie mieć dyplom takiej uczelni, o takiej reputacji i opinii to wybór i decyzja należy do Państwa. Drodzy Wykładowcy podejmując współpracę ze Szkołą im. Bogdana Jańskiego podejmujecie pracę bez wynagrodzenia lub wolontariat. Pozdrawiam wszystkich, życzę powodzenia w dochodzeniu płatności wynagrodzenia przed Sądami. (...) (17.10.2017);

Przede wszystkim dowiemy się, a mam nadzieję, że zwiększy się liczba faktów na ten temat, że już od dłuższego czasu, nawet od roku, w niektórych WSP nie płaci się nauczycielom akademickim za wykonana przez nich pracę dydaktyczną. Czy w tej sytuacji nie powinno być wszczynane z urzędu śledztwo a winni ewidentnego "złodziejstwa" właściciele nie powinni być osądzeni? Czy nadal będzie w Polsce prowadzona rabunkowa działalność prowadzących takie patologiczne szkoły wyższe na akademikach? Dlaczego Ministerstwo nie monitoruje tych zdarzeń i nie podejmuje wraz z Polską Komisją Akredytacyjną skutecznych działań kontrolnych?

O jednej z takich "szkółek wyższych" pisze studentka:

- Jeżeli chcesz stracić 30 tys. zł. i niczego się nie nauczyć....to jest to! Zero organizacji, ta szkoła upada. (26.01.2018)


Dlaczego PKA i MNiSW mając wiedzę o prowadzonej kontroli skarbowej i pozwach nauczycieli akademickich w Sądach Pracy tolerują takie pseudobiznesowe szkółki wyrażając zgodę na otwieranie pod inną nazwą w tym samym miejscu (gmachu) rzekomo innej szkoły, ale prowadzoną przez tych samych właścicieli czy członków ich rodzin? Może minister J. Gowin podejmie jednak skuteczne działania także w swoim środowisku nadzorczym, by zaprzestano tak nieuczciwych praktyk pod szyldem "szkoła wyższa".

28 stycznia 2018

Falstart wiceprezydenta Łodzi



Jednak mają rację krytycy projektu Ustawy 2.0 powstałego w gmachu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, rzekomo w całości będącej (po-)tworem środowiska akademickiego, że uczelnie państwowe tracą swoją autonomię. Wiceprezydent miasta Łodzi Tomasz Trela z Sojuszu Lewicy Demokratycznej (wiceprzewodniczący Zarządu Krajowego SLD) chyba tak przebiera nóżkami, by znaleźć się radzie nadzorczej, że ośmielił się w czasie spotkania z radnymi swojego klubu poinformować ich o likwidacji czterech wydziałów na Uniwersytecie Łódzkim i czterech na Politechnice Łódzkiej. Skąd on o tym wie? Czy rzeczywiście ze zrozumieniem przeczytał projekt Ustawy 2.0?

Jak stwierdził: "Wydziały upadną, bo stracą uprawnienia do doktoryzowania, habilitacji i prowadzenia studiów magisterskich". (Czy Trela słusznie straszy łódzkie uczelnie Gowinem? Dziennik Łódzki 2018 nr 22, s. 03)

Redaktor "Dziennika Łódzkiego" - Maciej Kałach - pisząc o tym wydarzeniu politycznym zwrócił się do rzecznika prasowego UŁ z zapytaniem, co władze tej uczelni sądzą o stanowisku wiceprezydenta miasta. Ten zaś przekazał oświadczenie, że "(...)do czasu, gdy projekt ustawy nie przyjmie ostatecznej formy, władze Uniwersytetu Łódzkiego nie będą wypowiadać się na temat treści jej zapisów". To zdumiewające, bowiem Senat UŁ przyjął bardzo wyraźne i stanowczo sprzeciwiające się temu projektowi stanowisko w ub. roku.

Czyżby zaczęły się podchody partyjnych samorządowców o znalezienie dla siebie miejsca w akademickim środowisku? W takim razie mam nadzieję, że zarówno studenci, jak i pracownicy UŁ nie będą popierać SLD w wyborach samorządowych, skoro obecny wiceprezydent, o którym prasa pisała cztery lata temu, że jego środowisko partyjne zainstalowało w Wydziale Edukacji esbeka na nadzorczym stanowisku, nie będzie decydował o losach tej Uczelni. Mam nadzieję, że nauka będzie wolna od partyjniackich interesów.