18 stycznia 2018

Członek komisji habilitacyjnej


Nie tylko habilitanci mają problem ze zrozumieniem roli CZŁONKA KOMISJI HABILITACYJNEJ, którego powołuje Centralna Komisja Do Spraw Stopni i Tytułów. Także ci samodzielni pracownicy naukowi, którzy otrzymują stosowne powołanie do tej roli nie wiedzą, jak ją pełnić poszukując informacji i jurydycznych regulacji. Pisałem o tym w książce "Habilitacja", są bardzo dobre komentarze prof. Huberta Izdebskiego do Ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym, przy czym te ostatnie są wyraźnie adresowane przede wszystkim do nauczycieli akademickich i pracowników naukowych uczelni oraz do gremiów posiadających uprawnienia do nadawania stopni naukowych.

Komisja habilitacyjna nie jest organem nadających stopień naukowy, ale rada jednostki, która posiada właściwe uprawnienie. W składzie komisji habilitacyjnej jest 3 recenzentów, którzy są zobowiązani do przedłożenia dziekanowi wydziału (czy jeśli uprawnienie ma instytut - to dyrektorowi instytutu) pełnej i rzetelnej oceny osiągnięć naukowych kandydata do stopnia naukowego doktora habilitowanego, a po przyjęciu recenzji przez dziekana/dyrektora instytutu - wszystkim członkom komisji habilitacyjnej.

Centralna Komisja może wnioskować do rady jednostki akademickiej o zmianę wskazanego przez nią członka komisji czy recenzenta, jeżeli nie odpowiada temu kryterium. Takie postępowanie ma miejsce już od kilku lat, co czasami budzi zdumienie wśród władz jednostek rekomendujących Centralnej Komisji trzech członków (sekretarza, recenzenta i członka komisji), gdyż nadal panuje przekonanie o nieznaczącej roli członka komisji.

Istotny jest zapis z rozporządzenia MNiSW z dnia 26 września 2016 r. w sprawie szczegółowego trybu i warunków przeprowadzania czynności w przewodzie doktorskim, w postępowaniu habilitacyjnym: "§ 14.2. W skład komisji habilitacyjnej nie może być powołana osoba, w stosunku do której zachodzą uzasadnione wątpliwości
co do jej bezstronności." Wielu akademików uważa, że członkiem komisji habilitacyjnej może być każdy samodzielny pracownik naukowy, bez względu na to, czy jest ekspertem, specjalistą przedstawicielem danej dyscypliny i subdyscypliny naukowej, czy też nie.

Niestosowne jest rekomendowanie przez jednostki pracy eksperckiej w komisji habilitacyjnej samodzielnych pracowników, którym chce się w ten sposób zapewnić formalny udział w postępowaniach habilitacyjnych czy ze względu na jakieś pozamerytoryczne okoliczności. Członkiem komisji habilitacyjnej nie może być osoba, która jest przełożoną habilitanta, współpracownikiem w tej samej jednostce (zakładzie, katedrze), promotor czy recenzent na wcześniejszym etapie rozwoju naukowego, a więc w przewodzie doktorskim, ani też recenzent wydawniczy tak pracy podoktorskiej (jeżeli była wydana), monografii habilitacyjnej czy innych publikacji naukowych kandydata. Nie muszę tu uzasadniać także istniejących więzi rodzinnych czy faktu pełnienia roli recenzenta w poprzednich postępowaniach habilitacyjnych, jeżeli takowe miały miejsce, a zakończyły się niepowodzeniem.

Członkowie komisji habilitacyjnej nie rozpoczynają swojej pracy w dniu otrzymania trzech recenzji. Z chwilą powołania, a więc w tym samym czasie, co recenzenci, przystępują do analizy dorobku naukowego habilitanta, gdyż - podobnie jak recenzenci - będą w tej sprawie podejmować równoważną decyzję, czy są za nadaniem stopnia doktora hab., czy są za odmową nadania, czy też wstrzymują się od głosu. Czynią to na podstawie otrzymanej dokumentacji kandydata, niezależnie od tego, jaki będzie wynik pracy recenzenckiej osób powołanych do roli recenzenta.

Różnica między czterema członkami komisji habilitacyjnej a trzema recenzentami polega jedynie na tym, że TREŚĆ RECENZJI jest publikowana po zakończeniu postępowania habilitacyjnego. Natomiast członkowie komisji przygotowują swoją opinię na piśmie w dowolnym czasie od otrzymania dokumentacji lub przedstawiają ją werbalnie w czasie posiedzenia komisji i załączają ją do umowy o dzieło (w przypadku wersji pisemnej) lub umowy o zlecenie (nie ma załącznika treści - w przypadku tylko słownej wypowiedzi, co wiąże się z innym opodatkowaniem umowy).

Nie mają zatem racji habilitanci, którzy usiłują kwestionować opinię członków komisji habilitacyjnej twierdząc, że ustawowe uprawnienia do oceny osiągnięć naukowych habilitanta i spełnienia przez niego kryteriów ustawowych mają jedynie ci członkowie komisji habilitacyjnej, którym powierzono funkcje recenzentów. Art.18a.pkt.5.1. jednoznacznie i równoznacznie określa, że każdy z czterech członków komisji musi być naukowcem "o uznanej renomie naukowej, w tym międzynarodowej". Nie można zatem twierdzić, że sporządzona przez członka komisji opinia jest "nielegalna" czy nieprawomocna, gdyż właśnie jest wprost odwrotnie. Ma ona takie samo znaczenie w pracy komisji habilitacyjnej, jak recenzja każdego z trzech recenzentów.

Celem powołanej komisji jest przeprowadzenie postępowania habilitacyjnego. Od tego jest posiedzenie komisji habilitacyjnej, żeby siedmiu jej członków odbyło rzetelną dyskusję i dokonało rzetelnej oceny osiągnięć kandydata do stopnia dra hab. Nie ma zatem jedynie "ważnych" i tym samym "ważniejszych" recenzji oraz rzekomo "mniej ważnych" opinii. Wszystkie głosy, wypowiedzi oraz treści pisemne muszą stanowić podstawę do przygotowania się przez komisję do głosowania w sprawie o nadanie stopnia doktora habilitowanego, a po ustaleniu wyniku głosowania przygotowania treści uchwały wraz z jej uzasadnieniem.

Ustawa nie jest aktem prawa, który ma określać szczegółowo procedury, bo od tego są akty wykonawcze, a i te nie są zbyt szczegółowe. Mam tu na uwadze ROZPORZĄDZENIE
MINISTRA NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO z dnia 26 września 2016 r. w sprawie szczegółowego trybu i warunków przeprowadzania czynności w przewodzie doktorskim, w postępowaniu habilitacyjnym oraz w postępowaniu o nadanie tytułu profesora.

Znajdujący się w tym rozporządzeniu rozdział: "Szczegółowy tryb przeprowadzania czynności w postępowaniu habilitacyjnym" dotyczy trybu, a nie kwalifikacji członków komisji habilitacyjnej i nie normuje ono zasad ich pracy, ale jedynie działania całej komisji. Rady jednostek przyjmują na tej podstawie własne regulaminy dookreślające sposoby procedowania, by obowiązujące w ustawie normy były w pełni przestrzegane.

Habilitanci powinni to zrozumieć, że podobnie jak oni, kiedy otrzymują do recenzji prace licencjackie, magisterskie czy wydawnicze do oceny żaden z dziekanów nie określa im szczegółowo, jak mają wykonywać tę pracę, podobnie jest z samodzielnymi pracownikami naukowymi. O ich kwalifikacji zdecydowały już znacznie wcześniej odpowiednie gremia naukowe. właśnie dlatego mamy tu do czynienia z SAMODZIELNYMI PRACWNIKAMI NAUKOWYMI, a nie urzędnikami w procedurach naukowych. Kto tego nie rozumie, nie dojrzał do roli, o którą się ubiega.




17 stycznia 2018

Montessoriańska szkoła No Bell w Konstancinie-Jeziorna najlepsza na świecie



W ocenie najbardziej innowacyjnych szkół na świecie - Edumission przyznała za 2017 r. pierwsze miejsce polskiej szkole niepublicznej bazującej na pedagogice Mari Montessori - No Bell. Do finału dotarło 20 placówek, ale bezkonkurencyjną okazała się wśród nich podwarszawska szkoła wyprzedzając brazylijską Escola Municipal de Ensino Fundamental i brytyjską Little Forest Folk Primary School w Londynie.

Kapituła tego konkursu jest niezwykle kompetentna, bowiem w jej skład wchodzą wybitne osobowości świata nauki i szkolnej edukacji, eksperci:

1) HELENA SINGER (Education consultant, was a Special Advisor to the Minister of Education of Brazil. Ph.D. in Sociology from the University Sao Paulo, with a post-doctorate in Education from the University of Campinas. Singer was visiting scholar at Coimbra University (Portugal) and University of Pennsilvania (USA). Author of books and articles on education and human rights published in Brazil and abroad.)

2) Sir Ken Robinson - has been named as one of Time/Fortune/CNN’s ‘Principal Voices’. He was acclaimed by Fast Company magazine as one of “the world’s elite thinkers on creativity and innovation” and was ranked in the Thinkers50 list of the world’s top business thinkers. In 2003, he received a knighthood from Queen Elizabeth II for his services to the arts).

3) Prof. Sugata Mitra - developed the SOLE (Self Organized Learning Environment) which operates and develops in Newcastle University in the UK).

4) Peter Gray Ph.D. - research professor at Boston College, is author of Freedom to Learn (Basic Books, 2013) and Psychology (Worth Publishers, a college textbook now in its 7th edition).

5) Yaacov Hecht - founded the Democratic School of Hadera in Israel, the first school in the world to call itself democratic. He then helped to establish a network of democratic schools all over Israel.


Dzięki zwycięstwu No Bell - w 2018 r. alternatywne szkoły na świecie będą uczyć się tego, jak można osiągać wspaniały klimat do szczęśliwej edukacji w polskiej szkole. Ci nauczyciele, którzy wytrwali w konsekwentnej realizacji przyjętych założeń pedagogicznych innowacyjnego i odpowiednio przygotowanego przez nich dzieciom środowiska uczenia się, mogą być z siebie dumni. Mówią o tym tak oni, jak i ich uczniowie oraz rodzice.

Na najbardziej prestiżowych, a odbywających się w dn. 25 stycznia na konwencie Bett Show 2018 w Londynie polscy pedagodzy z No Bell będą mogli zaprezentować swoją szkołę. Nareszcie ta placówka została dostrzeżona i doceniona, o czym niewątpliwie zadecydowała nie tylko jest własna historia, dokonania, oryginalny projekt dydaktyczno-wychowawczy, ale także sposób zaprezentowania tego, co jest w niej najważniejsze w czterech kilku-kilkunastominutowych filmach. Winning Participants Will Take Part in a Leading Global Education Event!

Każdy z materiałów wizualnych może stanowić dla innych przykład nie tylko tego, jak można inaczej kreować proces kształcenia i osobowej formacji dzieci, ale także jak prowadzić taką szkołę bez struktur hierarchicznej władzy, bez stopni, bez dzwonków, bez podręczników szkolnych, z pełną i otwartą partycypacją rodziców oraz bez urzędniczego zadęcia.


Osiemnaście lat temu mogliśmy w Łodzi, a potem w innych miastach Polski udowodnić, że tego typu konstruktywistyczny model kształcenia jest możliwy do realizacji w szkolnictwie publicznym, bezpłatnie, że szkoła publiczna nie musi być szkołą mroków dziewiętnastego wieku, prymitywnego bodźcowania stopniami, jawnej i ukrytej selekcji, niszczenia talentów, lekceważenia uczniów z różnymi problemami czy dysfunkcjami, że można uczynić ją otwartą dla dzieci, rodziców i nauczycieli.

Trzeba tylko chcieć i zerwać z dominującym powszechnie podejściem, które obowiązywało w państwie autorytarnym, a po d koniec lat 90. XX w. powróciło w nowej szacie rzekomo wartościowych reform. Szkoła No Bell jest szkołą niepubliczną, której kadra może pozwolić sobie na właśnie taki model kształcenia. Kolejni ministrowie edukacji od 1993 r. skutecznie niszczyli oddolną kreatywność nauczycielską spychając ją poza struktury centralistycznie zarządzanego szkolnictwa publicznego.




Cieszy mnie zatem to, że istnieje tak ta, jak i wiele innych - wyspa oporu przed karykaturalną edukacją w Polsce XXI wieku, w której nauczyciele muszą liczyć się z nadzorem urzędasów, oświatowych pasożytów, którzy niczego nie wnieśli do polskiej pedagogiki szkolnej, ani też nie mają wiedzy na temat modeli kształcenia w szkolnictwie, i to bez względu na to, czy ma ono mieć miejsce w strukturach szkół publicznych czy prywatnych.

Polska biurokracja oświatowa sprywatyzowała wygodne dla siebie stanowiska w MEN i kuratoriach oświaty do wymuszania na nauczycielach tego, co jest w swej istocie i odroczonych skutkach toksyczne dla jakości wykształcenia młodych pokoleń, co niszczy motywację do ustawicznego uczenia się, natomiast sprzyja dozorowaniu, by polska szkoła kosztowała sprawujących władzę jak najmniej.

Hasło szkół alternatywnej edukacji brzmi: DIFFERENT IS BEAUTIFUL!

No Bell Schools, Konstancin-Jeziorna, Poland

We all know that it pays off to invest in relations with students. We are aware that they must learn the hard art of making choices. This, in turn, calls for a change in teaching methods and in the ways we assess our students. Only if these elements change can we create a pupil-
friendly educational space. So we know and we realise, but the question we all keep asking is – how to start. Our answer is: by withdrawing from power, by transferring power to students. By giving up our tools of institutional control and domination over our pupils. By treating them as independent subjects, and opening up to their needs and expectations. Stay with us and you will see that withdrawing from power does make a lot of sense.

16 stycznia 2018

MEN zaprasza do "konsultacji społecznych"


Ministerstwo Edukacji Narodowej wypuściło w ostatnim kwartale ub. roku deklarację o konieczności uwzględnienia w ocenie pracy nauczycieli także ich postaw moralnych. Ciekawe, że w XXI wieku jakiś urzędas lub pseudoekspert mógł wpaść na tak absurdalny pomysł. Na szczęście wczoraj upublicznił "przeciek" z MEN red. Artur Radwan z "Gazety Prawnej", że minister Anna Zalewska nie chce konfliktu z nauczycielami, toteż przerzuca wysiłek na opracowanie kryteriów oceny pracy nauczycieli na ... związkowców.

Minister zaprosiła oświatowe związki zawodowe do "konsultacji społecznych", co brzmi dość zabawnie, bo jak związkowcy nie wyręczą w tym zadaniu urzędników MEN, to być może znowu jakiś moralny doktryner wprowadzi zapisy, którym wszyscy będą musieli się podporządkować, skoro nie włączyli się do "konsultacji społecznych". Czyżby ktoś w MEN skonstruował już Kodeks Etyki Nauczycielskiej?

Przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury Forum Związków Zawodowych - Sławomir Wittkowicz słusznie stwierdza: "(...) to ministerialni urzędnicy ze swoimi ekspertami powinni przygotować propozycje kryteriów oceniania, które znajdą się w projekcie. Od tego są konsultacje społeczne, żeby zaproponowane przez MEN rozwiązania jeszcze zmieniać". (A. Radwan, MEN rezygnuje z oceny nauczycielskiej moralności, DGP, 15.01.2018, s. B9)

Tak więc dla związkowców czymś oczywistym jest, że władze wykonawcze w naszym państwie powinny najpierw wykonać swoją pracę, za którą pobierają comiesięczne pobory, a następnie - zgodnie z obowiązującym prawem - jeżeli chcą nowelizację ustawy przeprowadzić jako projekt rządowy, poddać go konsultacjom społecznym, i to nie tylko ze związkami zawodowymi.

Dla MEN jednak od lat, bo tego urzędnicy (wraz ze swoimi szefami i licznymi ich zastępcami, a nawet i pełnomocnikami) nauczyli się już od sprytnych poprzedników (PO i PSL) w latach 2010-2015, że oni tylko rzucają pomysł, a zainteresowani niech się ze sobą spierają, kłócą - czy, w jakim zakresie, po co, dlaczego, od kiedy, na jakich zasadach, i kto jest ZA, kto PRZECIW, a komu jest to COŚ obojętne?

Minister wraz z licznym gronem wice- skorzystała już z przetartej ścieżki pozorowania konsultacji i dalej zamierza to czynić w latach 2018-2019. Najważniejsze jest rozpoznanie pola ideologicznej i aksjonormatywnej walki wraz z istniejącymi armiami, by w odpowiednim momencie dokonać właściwych dla własnej partii rozstrzygnięć. Te zaś wyraźnie są ukierunkowane na oszczędności, na dalszą proletaryzację tej grupy zawodowej.

W ramach planowanego "(...) uproszczenia mechanizmu naliczania płac z Karty nauczyciela ma zniknąć obecny mechanizm obowiązkowego zapewniania średniej płacy, a co za tym idzie wypłacania w styczniu każdego roku jednorazowego dodatku uzupełniającego, określanego potocznie przez samorządy czternastką. Redukcji uległoby kilkanaście dodatków do pensji". (tamże) Co zabierze się jednym, ale reprezentującym większość, to da się - rzekomo w trosce o wszystkich, a w istocie tylko nielicznych - tzw. wyróżniającym się nauczycielom dyplomowanym - dodatki do pensji, i to dopiero od 1 września 2022 r.

NAJLEPSI, WYRÓŻNIAJĄCY SIĘ NAUCZYCIELE będą mogli dopiero za 4 lata liczyć na dodatek ok. 507 zł. Jaka wówczas będzie realna wartość tej kwoty? Chyba niewielka, skoro już teraz administracja w urzędach i instytucjach centralnych zatroszczyła się o wielokrotnie wyższy wzrost płac dla siebie.

W MEN-skim projekcie przewidywano konieczność spełnienia przez nauczycieli dyplomowanych 41 kryteriów na poziomie wyróżniającym! Ciekaw jestem, jak zostaną ujęci w tym systemie ocen nauczyciele szkół branżowych, skoro kierownictwo MEN zaczęło "konsultacje" z przedsiębiorcami różnych branż informując, że konieczne jest "uwolnienie pensji nauczycieli uczących w szkołach zawodowych. – To rewolucyjne, ale zachęcamy spółki i przedsiębiorców do tego, żeby przez organy prowadzące dofinansowywały nauczycieli".

Proponuję, by w toku tzw. konsultacji zacząć standaryzować narzędzie oceniania, które opracują urzędnicy MEN (a może już je mają, bo przecież ten urząd nie został zdekomunizowany) na ich własnej populacji. Jak spełnią wszystkie te kryteria w stopniu wyróżniającym, począwszy od pani minister i jej zastępców, to może warto będzie taki projekt poprzeć. Niech dadzą świetlany przykład. W końcu trzeba walczyć ze stereotypem, że "ryba psuje się od głowy".