13 grudnia 2017

Edukacyjne losy dzieci w środowiskach wiejskich




Poniedziałkowe posiedzenie Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN odbyło się zgodnie z planem, chociaż z różnych powodów część członków tego gremium odwołało swój przyjazd do Warszawy. Plan posiedzeń KNP PAN jest uzgadniany na początku roku kalendarzowego, a na kolejny - 2018 r. został przyjęty przez Prezydium już w październiku br. Nieobecność zatem aż 20 członków KNP PAN, poza losowymi wydarzeniami, traktowany jest przez obecnych i zaproszonych gości jako stosunek do nauki oraz do środowiska, które oddało na nich swój głos w tajnych wyborach.

Każdy jakiś powód ma, tylko nie ja. Do Warszawy pojechałem z ostrym zapaleniem gardła i strun głosowych. Było to słychać i widać, że pod koniec obrad najzwyczajniej nie mogłem wypowiedzieć ani jednego słowa. To kwestia odpowiedzialności i szacunku dla zaproszonych gości, a byli nimi samorządowcy z kilku województw - wójtowie, burmistrz miasta oraz działacze organizacji pozarządowych i badacze małych szkół z Uniwersytetu Rzeszowskiego, którzy przyjęli zaproszenie prof. Tadeusza Pilcha, by pokazać realia polskiej oświaty na wsi.

Metaforycznie pisząc, chcieliśmy dowiedzieć się, jaki jest stan "edukacyjnego zdrowia" wiejskiego dziecka, co boli, a jeśli już, to w którym miejscu tych, którzy z pasją, wbrew różnym przeciwnościom losu, starają się jak najlepiej służyć temu środowisku i lokalnej polityce oświatowej. Nie jest tak, że obraz polskiej edukacji może być namalowany przez jednego artystę. Nie ma takiego tomografu, który prześwietliłby każde sołectwo i dziecko objęte powszechnym obowiązkiem kształcenia. Każde spojrzenie jest wycinkowe, z określonego miejsca, a często i nakładanych filtrów politycznej partii czy ekonomicznych interesów sprawozdawców.



Dla potrzeb obrad Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN nie było to jednak istotne, bowiem nie jest tak, że zaproszeni goście mieli nas wprowadzać w sprawy, o których nie mamy pojęcia, bo mamy. Każdy z aktywnych akademicko profesorów prowadzi seminaria magisterskie, doktorskie, a zatem włącza swoich studentów studiów II i III stopnia w diagnozy różnych środowisk wychowawczych.

Za nami jest kilkadziesiąt znakomitych diagnoz i oddających ich stan publikacji profesorów: Mikołaja Kozakiewicza, Ryszarda Borowicza, Krystyny Szafraniec, Zbigniewa Kwiecińskiego, Teresy Hejnickiej-Bezwińskiej, Barbry Smolińskiej-Theiss, Iwony Chrzanowskiej, Józefa Górniewicza, Tadeusza Pilcha, Krystyny Chałas, Ryszarda Pęczkowskiego (prof. UR), Danuty Urygi (prof. APS), Romana Dolaty (prof. UW), Hanny Krauze-Sikorskiej (prof. UAM) i in., z których wynikające wnioski nie były przedmiotem zainteresowań żadnej władzy.

Skala różnorodności w środowiskach wiejskich jest wielka: od kilkudziesięciu tys. mieszkańców do kilku tys. mieszkańców w gminie, których dzieci muszą realizować edukację szkolną. Trudno jest zatem pogodzić władzom samorządowym interesy wszystkich. Gmina gminie nie jest równa, ale subwencyjne algorytmy MEN są wobec tych zjawisk obojętne. Polityka oświatowa III RP jest polityką miastocentryczną, mimo że większość szkół jest poza wielkimi miastami.


W przypadku posiedzenia KNP PAN chodziło o to, by po raz kolejny skonfrontować naukową diagnozę z aktualnymi wydarzeniami w polityce oświatowej w oparciu o to, jaki jest stan wiedzy na temat jej uwarunkowań oraz jakie są realia kształcenia w środowisku wiejskim. Uczestnicy tej debaty nie musieli prezentować ani programów wyborczych swoich stronnictw politycznych, ani założonych celów NGO, bo punktem łączącym sens prezentacji diagnoz i dyskusji było dziecko polskiej wsi, a dzieckiem jest się do 18 roku życia. Jak powiedział we wprowadzeniu do debaty prof. Tadeusz PILCH:

Nie jest ważne, czy zbudujemy Centralny Port Lotniczy, ale to, byśmy zadbali o polską szkołę, bo od niej zależy spokojne widzenie przyszłości kolejnych pokoleń. Ideologia powinna być wyeliminowana ze szkoły. Powinniśmy zatem mówić nie o ideologii, ale o ideach współczesnej edukacji i z nimi konfrontować stan kształcenia dzieci oraz młodzieży w środowisku wiejskim.

Jaki jest stan interesującego nas "pacjenta"? Najpierw oznaki choroby:


1. - komercjalizacja oświaty dorosłych sprawia, że pogłębia się wtórny analfabetyzm wśród dorosłych mieszkańców wsi;

2. - niepokojący jest upadek, regres internatów, burs szkolnych, które powinny być szansą na wewnątrzkrajową migrację młodzieży do wymarzonych średnich szkół zawodowych;

3. - w wyniku powrotu do ustroju szkolnego sprzed 1999 r.:

3.1. wójtowie musieli podejmować wraz z dyrektorami szkół podstawowych decyzję, czy usunąć z placówki przedszkole, by w to miejsce powstały pomieszczenia dla uczniów klasy siódmej i ósmej;

3.2. szkoły wiejskie nie dysponują laboratoriami do kształcenia w ramach nauk eksperymentalnych, a więc przedmiotów przyrodniczych, a MEN nie zwraca kosztów wyposażenia tym gminom, które powołały do życia zespół szkoły podstawowej z wygaszanym gimnazjum, gdyż pomoc państwa jest tylko dla tych gmin, które zlikwidowały gimnazja (sic!);


3.3. Brak miejsc w przedszkolach dla młodszych dzieci, gdyż MEN zlikwidowało dotację na rzecz wspomagania rozwoju żłobków. W środowiskach wiejskich nie ma przedszkoli, a jak są, to są niedoposażone;

3.4. Gminom każe się dofinansowywać - konieczne ze względu na reformę - zmiany infrastrukturalne ze środków, które mają one w budżecie na "klęski żywiołowe";

3.5. Neoliberalna zasada, że budżetowy pieniądz "idzie za uczniem" sprawia, że w dużych gminach, gdzie jest niż demograficzny, gwałtowanie spadły środki na edukację. Trzeba prowadzić szkoły dla dużo mniejszej liczby dzieci, ale przecież wymagających wysoko wykwalifikowanych kadr nauczycielskich. Tym samym są gminy, gdzie już w listopadzie zabrakło pieniędzy na płace dla nauczycieli.

3.6. Gwałtowny spadek zatrudnienia w szkołach wiejskich sprawia, że zatrudnieni na cząstki etatów w kilku szkołach wożą ze sobą pomoce dydaktyczne, o ile je w ogóle posiadają. Nauczyciel szkoły wiejskiej stał się komiwojażerem. Niszczy to proces wychowawczy, bowiem pracując w kilku szkołach po 2-3 godziny tygodniowo , przyjeżdża do nich i wyjeżdża, gdyż żadna szkoła nie jest "jego".

3.7. Centrum władzy decyduje o tym, że od 2022 r. każda gmina będzie musiała prowadzić minimum jedną szkołę samorządową. To program niszczenia lokalnej demokracji i budowy społeczeństwa obywatelskiego.

3.8. Reforma jest nie tylko nierzetelna, pozbawiona naukowych podstaw, ale pogłębia różnice edukacyjne między dziećmi z środowisk wiejskich i miejskich.

3.9. Skrócono czas powszechnej edukacji do 8 lat. Sześciolatki były przecież od lat objęte obowiązkową edukacją. Pozbawienie pięciolatków obowiązkową edukacją przedszkolną jest poważnym błędem tej ekipy.

3.10. Już jest widoczna indoktrynacja ideologiczna w podręczniku geografii do klasy 7.

3.11. Uczniowie klas siódmych są przeciążeni liczbą zajęć dydaktycznych.


3.12. Za niespełna dwa lata będzie miała miejsce kumulacja dwóch roczników uczniów kończących szkołę podstawową. O miejsce w szkołach średnich ubiegać się będzie ok. 730 tys. młodzieży, ale nie dla wszystkich starczy miejsc!

3.13. Kolejny rząd niszczy innowacyjność w szkołach podporządkowując ją centralistycznym reformom.

3.14. Od 8 lat polityka informacyjna MEN prowadzi do coraz większego zakresu utajniania danych na temat uczniów, nauczycieli, ekspertów MEN itp.

4. Samorządowcy przyznali, że były takie gminy, w których fałszowano dane o rzekomej obecności w szkołach, które de facto nie chodziły do szkół. Były więc nadużycia.

5. Karta Nauczyciela jest dokumentem nie na te czasy. Do zawodu powinny trafiać pasjonaci, ci, co chcą być nauczycielami, a nie ci, którym coś się nie powiodło i w związku z tym wszystkim płaci się poniżej ich godności, wykształcenia i zaangażowania.

6. To samorządy powinny mieć możliwość decydowania o edukacji, a nie władza centralna, która żywi się mocą centralizmu.

7. Nadal nie wiadomo, za co odpowiada samorząd, a za co rząd. MEN narzuca zadania, n których realizację nie daje środków. To celowe uderzenie w samorządy, które miliony rocznie dokładają ze swoich środków na utrzymanie i rozwój szkolnictwa publicznego. Nadmierne obciążenie samorządów skutkami reformy będzie skutkować kolejną falą likwidacji szkół, które teraz powołały do życia gminy ze względu na "reformę".

Ubędą za 2 lata dzieci z gimnazjów, a więc trzeba będzie wypłacać odprawy dla nauczycieli. Ubędzie też liczba godzin w szkołach podstawowych ze względu na nadchodzący niż demograficzny w latach 2019-2020. W jednym czasie nawarstwią się zatem problemy ekonomiczne i organizacyjne. Zapanuje w samorządach chaos ze względu na brak środków na edukację szkolną.

8. Są w Polsce gminy, w których nie ma przedsiębiorstw produkcyjnych, przemysłu, toteż ich jedynym źródłem dochodów jest rolnictwo. Szkoły muszą prowadzić i utrzymać w sytuacji, gdy w rodzinach wielodzietnych nikomu już nie opłaci się pracować, bo otrzymują kilka tysięcy zł. w ramach programu 500+. Narasta patologia - alkoholizm, przemoc w rodzinie, zaniedbanie dzieci. Przybywa dzieci, którym trzeba zapewnić zastępczą opiekę, wyżywienie i odwszawienie.

Czy padły propozycje zmian? Jak leczyć chorą politykę oświatową?

1. Zdecentralizować system szkolny i przekazać jedynie samorządom prawo i odpowiedzialność za prowadzenie szkół publicznych;

2. Zlikwidować Kartę Nauczyciela. Państwo powinno zagwarantować jedynie środki na godne płace dla nauczycieli i pracowników administracyjno-technicznych w szkolnictwie publicznym.

3. Wzmocnić i poszerzać kształcenie zawodowe, bo w Polsce brakuje specjalistów, ale i robotników.


4. Konieczny jest rozwój doradztwa zawodowego, bo żadna reforma w tym sektorze oświatowym się nie uda. To samorządy wiedzą, jaki jest w regionie rynek pracy, więc niech tą reformą nie steruje MEN, bo nie ma "zielonego pojęcia" o tym, jakie powinny być kierunki zmian w tym zakresie.

5. Zmian wymaga kształcenie nauczycieli w Polsce. W wyniku nieodpowiedzialnej polityki obu resortów - MEN i MNiSW wszystkich środowisk politycznych doszło do pozbawienia szkół wyższych środków na kształcenie nauczycieli. Chcemy mieć lepiej przygotowanych do pracy z dziećmi i młodzieżą pedagogów, ale resort J. Gowina, a wcześniej B. Kudryckiej i jej następczyni z PO zwiększa nakłady finansowe uczelniom nie za jakość i ofertę kształcenia, ale za publikacje naukowe.

6. Wszelkie zmiany w systemie szkolnym powinny być podbudowane rzetelnymi diagnozami naukowymi, a nie ideologicznymi przesłankami czy prywatnymi interesami ignorantów w polityce.

7. Program kształcenia powinien przygotowywać młode pokolenie do życia za 10-20 lat, do życia w zglobalizowanym świecie.

8. Prawdziwą wspólnotą jest wieś a nie gmina, a w wyniku reformy samorządowej z 1998 r. sołectwo zostało pozbawione podmiotowości. W każdej wsi powinno powstać małe przedszkole.

9. Każda szkoła powinna być miejscem konsultacji prawa oświatowego.

Debata trwała tylko 4 godziny, ale przedstawionych w jej trakcie spraw było znacznie więcej. Działacze organizacji pozarządowych mówili o swoich sukcesach, oddolnych inicjatywach. KNP PAN nie jest jednak od tego, by wyrażać jakąkolwiek opinię o takiej czy innej fundacji lub stowarzyszeniu. Nie były przecież reprezentowane wszystkie środowiska NGO. Musieliśmy też zwrócić uwagę na to, że niektórzy - co gorsza ze stopniem naukowym doktora - nie potrafią skonstruować narzędzia diagnostycznego, a upowszechniają wyniki, które kompromitują jednostką nadającą takiej osobie stopień naukowy.


Musimy być samokrytyczni, jeżeli chcemy krytycznie wyrażać się o polityce oświatowej. Należy też dostrzegać dobre rozwiązania władzy, nie tylko obecnej, ale także poprzednich kierownictw MEN i MNiSW, jeśli takowe miały miejsce. Jak bierzemy antybiotyk, to przecież zabezpieczamy się przed jego także niszczącym działaniem w naszym organizmie.










12 grudnia 2017

Medale Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN i nagrody Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego dla wybitnych pedagogów


Dobrze zaczął się tydzień w środowisku akademickiej pedagogiki. Powołana przez Komitet Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk Kapituła Medalu „Za Zasługi dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki” nadała Profesorom - Karolowi Poznańskiemu (fot. powyżej) i Bogdanowi Szczepankowskiemu (fot. poniżej) to wyróżnienie.

Uczestniczący w dn. 11.12.2017 r. w Warszawie w obradach Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN członkowie wyrazili swoją wdzięczność obu Profesorom pedagogiki i przekazali słowa uznania za ich wybitne osiągnięcia naukowe w tej dyscyplinie.

Prof. dr hab. Karol Poznański (ur. 14.02.1931) jest historykiem oświaty i wychowania zatrudnionym na Wydziale Nauk Pedagogicznych Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. To Jego macierzysta Rada Wydziału wystąpiła z wnioskiem o przyznanie tak wybitnemu uczonemu symbolicznego wyróżnienia jako wychowawcy i przewodnikowi wielu pokoleń badaczy dziejów oświaty. Profesor jest niekwestionowanym autorytetem w naukach o wychowaniu, autorem ponadczasowych dzieł, które weszły na stałe do kanonu lektur studiujących pedagogikę.

Wyróżniony Medalem współtworzył w latach 70. XX w. na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie Wydział Pedagogiki i Psychologii. Był rektorem tej uczelni, a następnie kierował w tej roli Akademią Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. specjalizuje się w historii organizacji szkolnictwa polskiego od Oświecenia do okresu międzywojennego.

Badał myśl pedagogów okresu rozbiorowego oraz szkolnictwa w okresie Królestwa Polskiego 1815-1919. Opublikował m.in. tak znakomite rozprawy jak:

* Reforma szkolna w Królestwie Polskim w 1862 r. (Wrocław 1968);

* Szkoły handlowe im. A. i J. Vetterów w Lublinie (1902-1974), Lublin 1985;

* Walka caratu ze szkołą polską w Królestwie Polskim w latach 1831-1870, Warszawa 1993;

* Oświata, szkolnictwo i wychowanie w okresie II Rzeczypospolitej, Lublin 1991;

* Natalia Han-Ilgiewicz. Pisma, szkice, artykuły, rozprawy. Zebrał i wstępem opatrzył, Warszawa 1995;

* Pierwsze lata Państwowego Gimnazjum i Liceum Koedukacyjnego im. Tadeusza Kościuszki w Żarkach ((1945-1949), Żarki 2000;

* Oświata i szkolnictwo w Królestwie Polskim (1831-1869). Lata zmagań i nadziei, Warszawa 2001.

Aktualnie Profesor finalizuje wieloletnią pracę nad monumentalnym zbiorem źródeł do historii wychowania z lat 1815-1867, która wkrótce ukaże się nakładem Wydawnictwa APS w Warszawie. Wykłada w uniwersytetach i akademiach od 1956 r.! wprowadzając studentów w tajemnice polityki oświatowej w XIXX i XX wieku, do której dokonań i rozwiązań nieustannie powracają rządzący w III RP.



Laureatem Medalu został surdopedagog - prof. dr hab. Bogdan Szczepankowski (ur. 3.05.1939), em. profesor zwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, a zarazem poeta, fraszkopisarz i miłośnik kotów. Profesor jest twórcą polskiego systemu językowo-migowego, wybitnym specjalistą w zakresie rehabilitacji i edukacji osób z niepełnosprawnością słuchową. Stopień naukowy doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki otrzymał w 1993 r. w Wyższej szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, habilitował się z surdopedagogiki w 1999 r. na Wydziale Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu. Od 2011 r. jest profesorem tytularnym, a zarazem ekspertem języka migowego.

Od 1965 r. B. Szczepankowski organizował i prowadził w kraju kursy języka migowego dla studentów pedagogiki specjalnej, nauczycieli i pracowników służb socjalnych. W 1990 r. uruchomił cykliczne Letnie Szkoły Języka Migowego dla nauczycieli. Prowadził wykłady w takich uczelniach jak Akademia Podlaska w Siedlcach, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie pełniąc zarazem funkcję rzeczoznawcy dla Ministerstwa Edukacji Narodowej w zakresie surdopedagogiki.

Wyróżniony Medalem jest autorem ponad 420 rozpraw naukowych, w tym ponad 50 monografii autorskich, współautorskich i pod redakcją. Jest też cenionym autorem programów kształcenia osób niesłyszących i niedosłyszących. Zrealizował też ponad 80 scenariuszy filmowych dla potrzeb kształcenia w zakresie języka migowego.


Przedmiotem zainteresowań badawczych są też pedagogiczne konsekwencje uszkodzeń słuchu oraz trudności związane z rozwojem mowy uosób niesłyszących. Pod koniec lat 90. XX w. prof. B. Szczepankowski opracował dwustopniowy system kształcenia w zakresie języka migowego dla duszpasterzy i katechetów. Dzięki badaniom i publikacjom tego pedagoga Instytut Informatyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach podjął prace dotyczące stworzenia translatora - programu tłumaczącego pismo na język migowy.


Tego samego dnia dotarła do nas wiadomość, że Nagrodę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za osiągnięcia naukowe otrzymało dwóch pedagogów - doktorów habilitowanych: Małgorzata Makiewicz z Uniwersytetu Szczecińskiego i Przemysław Grzybowski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W blogu pisałem o ich dokonaniach twórczych, naukowych w dyscyplinie pedagogika.

Gratulacje dla wyróżnionych i nagrodzonych pedagogów!

11 grudnia 2017

Nowe zasady oceniania nauczycieli kontynuacją "penitencjarnego" nadzoru


Udostępniam wywiad, jaki został opublikowany z pominięciem przez redakcję niektórych fragmentów. Wywiad przeprowadziła red. Monika Sewastianowicz z oficyny WOLTERS KLUWER w Warszawie. Pani redaktor publikuje też na fejsie www.facebook.com/EdukajaMojaPasja aktualności z polityki oświatowej, dzięki czemu nauczyciele mogą komentować swoje opinie czy poznawać kolejne regulacje prawne. Mnie na fejsie nie ma, stąd zamieszczam przesłany mi przez p. redaktor printscreen.

Oto treść wywiadu:

* Jaka jest Pana opinia na temat nowej, czterostopniowej skali oraz zwiększenia liczby samych ocen -nauczyciel oceniany będzie po zakończeniu stażu na każdy kolejny stopień awansu zawodowego oraz co 3 lata pracy w szkole od dnia uzyskania stopnia nauczyciela kontraktowego, mianowanego i dyplomowanego. Czy uważa Pan takie zmiany za potrzebne, czy to wyraz braku zaufania do pedagogów?

Wprowadzone przez MEN rozwiązania są zasłoną dymną „penitencjarnego nadzoru” centralistycznych władz państwowych nad środowiskiem nauczycielskim. Nie ma to nic wspólnego z troską o nich , o uczniów i o edukację. Najwyższy czas zdjąć zasłonę z pozoranctwa reform szkolnych, które rzekomo mają cokolwiek w tym systemie usprawnić, poprawić uczy udoskonalić. Przypomnę w tym miejscu opinię prakseologa - prof. Jarosława Rudniańskiego, którą sformułował na temat kierujących resortem edukacji w okresie państwa totalitarnego:

Nauczyciel to taki człowiek, który chce postępować wbrew wszelkim przepisom, który nie chce pracować, który w każdej chwili jest gotów do lenistwa, marnotrawstwa, oszustwa i wszystkich innych grzechów, jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja. Jest to więc człowiek słaby i egoistyczny. W takim człowieku nie ma właściwie Dobra, trzeba więc ciągle uważać, by nie wyrządzał zła, nie kłamał i nie oszukiwał, by nie „psocił”, nie niszczył, nie mówił i nie robił tego, czego nie trzeba.”
Od tamtego czasu nic się nie zmieniło
".

Polecam zatem obecnej władzy, bo poprzednie ekipy w MEN także miały polityczną sklerozę, List Towarzystwa Kursów Naukowych do Nauczycieli i Wychowawców z dnia 14.06.1980, w którym środowisko zapisało:

Nie przestaliśmy być narodem, który chce oddychać i żyć w wolności. Ale by wychowanie spełniało swoją rolę drogi do wolności i prawdy – trzeba by każdy nauczyciel i wychowawca postępował jak człowiek wewnętrznie wolny. By czuł i rozumiał, że w jego powołaniu i zawodzie – instancją najwyższą jest nie urzędnik administracji oświatowej, lecz własne sumienie; że za stan systemu edukacyjnego i wychowania ponosimy wszyscy odpowiedzialność nie przed rządzącymi, lecz przed narodem.”

Kto tego nie pamięta, kto tego nie rozumie, nie powinien służyć polskiej edukacji przywołując rzekomą spuściznę czasów „Solidarności” lat 1980-1989.


* Duże emocje budzi kwestia kryteriów oceniania oraz przyznania dyrektorom szkół uprawnień do określenia wytycznych, według których oceniani będą pedagodzy. Czy - jak twierdzi ZNP - wywoła to chaos i sprawi, że nawet nauczyciele szkół na terenie jednej gminy, będą oceniani w inny sposób?

W świetle prawa naturalnego, na które ustawicznie powołuje się PIS i Konstytucja III RP, wszyscy jesteśmy sobie równi. Każdy z nauczycieli wnosi do pracy z dziećmi coś niepowtarzalnego, wyjątkowego, coś charakterystycznego dla własnego sposobu bycia z sobą, z innymi i ze światem, a to oznacza, że tak tych indywidualnych cech bytu, jak i uwikłań w relacje społeczne nikt nie będzie w stanie skopiować, powtórzyć. I o to właśnie chodzi.

Nauczyciele powinni móc być sobą, a dzięki swojej pracy pozostać w pamięci tych, którzy uczyli się dzięki nim we wspólnym doświadczeniu zmagań z rzeczywistością edukacyjną. Należy skończyć w naszym kraju z traktowaniem nauczycieli jak małych dzieci. Niech MEN nie kompromituje się jakimikolwiek kryteriami oceny pracy nauczycieli, gdyż żadne kryteria nie są w stanie ująć wszystko, co jest związane z pracą dydaktyczno-wychowawczą i opiekuńczą.

Człowiek jest tylko częściowo poznawalny, a nauczycielom należy się okazywanie szacunku i wysokie wynagrodzenia. To jest inteligencja tego narodu i kraju! Jeśli rządzący nadal chcą manipulować tym środowiskiem utrzymując je w stanie upokarzającej niepewności, okazywać brak zaufania i traktować nieadekwatnie do nauczycielskiej roli, to wystawia sobie i własnej formacji politycznej jak najgorsze świadectwo.

* W projekcie rozporządzenia ws. kryteriów oceniania, znalazł się zapis mówiący o kontrolowaniu postawy moralnej i etycznej nauczyciela - czy - zdaniem Pana Profesora - to krok do upolitycznienia szkoły i karania niepokornych pedagogów?


Proszę nie mylić upolitycznienia z upartyjnieniem oświaty. W codziennym świecie naszego życia wszystko jest polityczne. Pięknie o tym pisała w 1986 r. Wisława Szymborska w wierszu „Dzieci epoki”. Zacytuję fragment:

Jesteśmy dziećmi epoki,
Epoka jest polityczna.
Wszystkie twoje, nasze, wasze
dzienne sprawy, nocne sprawy.
To są sprawy polityczne.
Chcesz czy nie chcesz.
twoje geny maja przeszłość polityczną,
skóra odcień polityczny,
oczy aspekt polityczny.
O czym mówisz, ma rezonans,
o czym milczysz, ma wymowę
tak czy owak polityczną.
(…)

Oświata musi być polityczna i jest polityczna w każdym państwie ze względu na to, że polityka jest stałą składową życia współczesnych społeczeństw, a politycy stanowią prawo i powinni egzekwować jego przestrzeganie. Polityka jest racjonalną troską o dobro wspólne. Niestety, dzisiaj staje się już tylko i wyłącznie troską polityków o władzę.

Każda negatywna opinia o nauczycielu pozbawi go szansy na ocenę wyróżniającą (a zatem także prawa do dodatku w przypadku nauczycieli dyplomowanych) opinie będą mogli wydawać m.in. rodzice i uczniowie. Według związkowców doprowadzi to do niezdrowej atmosfery w szkole, a wręcz donosicielstwa. Czy dostrzega Pan Profesor takie niebezpieczeństwo?

Donosicielstwo mieliśmy już w ekstremalnym wydaniu w PRL, a potem w latach 2005-2007. To oczywiste, że temu służą powyższe zapisy. To jest jeden z wielu, ale nieetycznych skutków centralizmu powiązanego z autorytarnym traktowaniem nauczycieli. Kompromitacja po 28 latach transformacji ustrojowej RP.

5. Z opublikowanego w tym tygodniu badania PIRLS 2016 wynika, że polscy nauczyciele deklarują bardzo niski poziom satysfakcji z pracy, czy Pana zdaniem takie przepisy - kładące duży nacisk na nadzór i kontrolę - przyczyniają się do takiego stanu rzeczy?

Pytanie jest retoryczne.


Na fejsie jest kilka komentarzy.