26 maja 2017

Wyzwania dla edukacji



Wczoraj odbyło się interesujące seminarium oświatowe na temat wyzwań dla edukacji, które zorganizowały dwie instytucje: Społeczna Akademia Nauk w Łodzi oraz Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi. Uczestniczyło w nim kilkudziesięciu nauczycieli, dyrektorów przedszkoli i szkół naszego regionu. Byłem pełen uznania dla nich, że mimo tak głębokiego kryzysu społeczno-politycznego w oświacie - w związku z reformą ustroju szkolnego - znaleźli czas i motywację, by spotkać się z pedagogami i przyjrzeć problemom, które są ponadczasowe, niezależne od formacji rządzących.

JM Rektor SAN w Łodzi - dr hab. prof. SAN Roman Patora otwierając seminarium scharakteryzował pokrótce historię Uczelni, jej sukcesy i zakres działania oraz wręczył w imieniu swoim, senatu SAN oraz całego środowiska akademickiego statuetkę "Srebrnej Sowy" wybitnemu ekspertowi w zakresie reform w szkolnictwie zawodowym w kraju, liderowi ruchu innowacji pedagogicznych w kraju i naszym województwie, a zarazem niestrudzonemu dyrektorowi Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego Januszowi Moosowi oraz piszącemu ten blog.


Pani prof. dr hab. Iwona Chrzanowska z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu przedstawiła najnowsze wyniki badań dotyczące uwarunkowania rozwoju idei edukacji włączającej, zaś Janusz Moos zreferował przesłanki konieczne do budowanie marki szkoły zawodowej, by nie była stygmatyzowanym przez polityków i publicystów typem instytucji publicznych. Jak mówiła profesor pedagogiki specjalnej - istnieje sześć poziomów edukacji włączającej, które znacznie wykraczają poza powszechnie obowiązujące w naszym kraju jej rozumienie i stosowanie, a mianowicie:

- edukacja skoncentrowana na osobie z niepełnosprawnością, a więc w przypadku oświaty - na dzieciach i młodzieży przejawiających specjalne potrzeby edukacyjne;

- edukacja skoncentrowana na uczniu przedwcześnie opuszczającym szkołę, a więc na tzw. "odpadzie szkolnym";

- edukacja skoncentrowana na różnorodnych potrzebach uczniów, a wynikających z problemów, jakie pojawiają się w grupie zagrożonej wykluczeniem;

- edukacja skoncentrowana na warunkach kształcenia i przygotowania szkoły na przyjęcie uczniów o różnych potrzebach - "szkoła dla wszystkich";

- edukacja systemowego podejścia do społeczeństwa i procesów kształcenia instytucjonalnego.

- edukacja skoncentrowana na potrzebach wszystkich uczniów, a więc "edukacja dla wszystkich".

Z powyższej perspektywy wyłania się koncept szkoły dla dziecka bez względu na jego cechy instrumentalne i kierunkowe, na stan jego zdrowia i sprawności, aspiracji i uzdolnień itp. Pomimo tak szerokiego spojrzenia na istotę inkluzji okazuje się, że badani przez Profesor nauczyciele czy rodzice wcale nie wyrażali zachwytu nad tym. Wykazała na podstawie pozyskanych danych empirycznych, że w przedszkolach zagrożeni izolacją są przede wszystkim dzieci niesłyszące, z głębszą niepełnosprawnością intelektualną oraz niewidzące. W klasach I-III szkół podstawowych zagrożeni ekskluzją są uczniowie z niepełnosprawnością ruchową, sprzężoną i głębszą niepełnosprawnością intelektualną, zaś w klasach IV-VI to zagrożenie obejmuje uczniów z niepełnosprawnością wzroku, sprzężoną i głębszą niepełnosprawnością intelektualną.

Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak silnie rzutują powiększające się z każdym rokiem środowiska osób dotkniętych niepełnosprawnością, dla których szkoły nie są miejscem i przestrzenią szacunku, troski i rozwojowego wsparcia. Stajemy się społeczeństwem uformowanym narcystycznie, egoistycznie i antagonistycznie. Pojawia się zatem pytanie, dla kogo jest szkoła publiczna w naszym kraju? Czy rzeczywiście musimy powrócić do rozwiązań izolacjonistycznych, opartych na gettoizacji edukacji szkolnej dzieci niepełnosprawnych z różnych powodów w jakże odmiennym stopniu?

Prof. I. Chrzanowska dużo uwagi poświęciła też kształceniu i doskonaleniu nauczycieli dla potrzeb edukacji włączającej. Okazuje się, że im wyższy jest typ szkolnej edukacji, tym mniejsze jest zainteresowanie nauczycieli doskonaleniem zawodowym. Najwyższy wskaźnik podnoszenia swoich kwalifikacji odnotowujemy w środowisku nauczycieli przedszkolnych (70,7 proc.), a potem z każdym poziomem edukacji spada osiągając w gronie nauczycieli gimnazjalnych ok. 51 proc. Spadek zainteresowania doskonaleniem zawodowym dotyczy także nauczycieli szkolnictwa specjalnego. Jeżeli nauczyciele podejmują się uczestniczenia w różnych formach doskonalenia zawodowego, to głównie z powodów finansowych i dla zwiększenia szerokiego profilu kwalifikacyjnego na rynku pracy oświatowej. Brak wiedzy nie jest powodem takiego zaangażowania.


Odnotowałem też z raportu prof. I. Chrzanowskiej problemy, z jakimi borykają się nauczycieli w procesie edukacyjnym. W przedszkolach dotyczą one braku pomocy dydaktycznych; w klasach I-III szkół podstawowych nauczyciele narzekają na mało elastyczny program kształcenia oraz zbyt liczne klasy; w edukacji systematycznej klas IV-VI szkół podstawowych nauczycielom brakuje odpowiednich pomocy dydaktycznych i także utrudnia jakość kształcenia fakt zbyt licznych klas; wreszcie w gimnazjach zwracano uwagę na nieelastyczny program kształcenia oraz brak pomocy dydaktycznych.

Nadal środowisko nauczycielskie ma poczucie społecznego niedowartościowania oraz powiększającej si ę z każdym rokiem skali problemów wychowawczych z dziećmi i młodzieżą, z którymi chcą sobie skutecznie radzić, ale nie sprzyja temu gorset centralistycznej polityki oświatowej. Ważniejsze jest wypełnianie różnego rodzaju dokumentacji, zaświadczanie o własnym czasie pracy, aniżeli elastyczność w suwerennym rozwiązywaniu lokalnych problemów wychowawczych w szkole. Przywołano tu także wyniki badań OECD, w świetle których tylko co czwarty uczeń polskiej szkoły identyfikuje się z nią i czerpie radość z faktu uczęszczania do niej. Aż 44 proc. uczniów wskazało, że nauczyciele nie wiedzą, co się dzieje wśród uczniów.


Kategoria "marka szkoły" brzmi rynkowo, ale w istocie Januszowi Moosowi chodziło o to, by szkolnictwu zawodowemu przywrócić profesjonalną rangę i pozytywną wartość jako środowiska projektowania i osiągania przez młodzież własnych kompetencji zawodowych, kulturowych i społecznych. Środowisko konstruktywistycznego uczenia się zawodu przez młodych ludzi powinny wyróżniać takie cechy jak: szczerość (szkoła uczciwa, radosna, szczera, rodzinna), ekscytacja (budzenie skojarzeń z oryginalnością, przyjaźnią, odwagą), kompetencja (kreatywność, możliwość polegania na szkole), elitarność (wyjątkowość, szlachetność) i twardość (silna marka).

Warto budować i kreować wizerunek szkoły m.in. we współpracy z pracodawcami, z wykorzystaniem danych o zmieniającym się rynku pracy, tworząc szkolne systemy doradztwa zawodowego czy przygotowując to środowisko do wdrażania zupełnie nowych modeli wielostronnego uczenia się. Nadszedł najwyższy czas na odejście od paradygmatu przekazywania uczniom gotowej wiedzy na rzecz paradygmatu konstruktywistycznego, opartego na dynamicznej kulturze uczenia się, w wyniku którego młodzi ludzie będą sprawcami i współkreatorami wiedzy oraz wspomagani przez nauczycieli jako ich tutorów.


25 maja 2017

E-konferencja na temat: EDUKACJA - ANALIZA - TRANSAKCJE



Sygnalizuję możliwość włączenia się do E-konferencji na temat: EDUKACJA - ANALIZA - TRANSAKCJE, którą prowadzi dzisiaj od godziny 15.00 w sieci dr hab. Jarosław Jagieła, prof. AJD w Częstochowie. Za pośrednictwem platformy będzie można włączyć się biernie lub także aktywnie do dyskusji naukowców reprezentujących nauki psychologiczne i pedagogiczne, a specjalizujących się w analizie transakcyjnej.

Dopiero co pisałem o problemach z organizacją i przebiegiem posiedzeń on line komisji habilitacyjnych, a tu otrzymałem wczoraj wieczorem e-mail o e-konferencji, która odbędzie się drogą elektroniczną. Jak piszą organizatorzy:

Uczestnictwo nie pociąga za sobą konieczności przyjazdu - można wziąć udział z dowolnego miejsca, gdzie jest dostęp do sieci Internet. Uczestnicy będą mieli możliwość podzielenia się treścią swoich wystąpień w formie przygotowanych i przesłanych na platformę prezentacji oraz abstraktów, a w dniu e-Konferencji będzie możliwość podyskutowania w czasie rzeczywistym na dopasowanych tematycznie chatach oraz wymiany informacji na forach dyskusyjnych.

Gorąco zachęcam do chociażby posłuchania wypowiedzi osób referujących czy prezentujących wyniki swoich badań, gdyż koncepcja "analizy transakcyjnej" już w czasach PRL była przedmiotem ogromnego zainteresowania pedagogów i psychologów, którzy w podejściu humanistycznym odnajdywali w niej szansę na nie tylko poprawę komunikacji w relacjach międzyludzkich, ale przede wszystkim w sytuacjach asymetrycznych, kiedy to najczęściej dochodzi do konfliktów, nieprozumień, ale i manipulacji (gier). Doskonale pamiętam, jak trudno było w latach 70-80. XX w. pozyskać pierwsze przekłady na język polski książek tak znakomitych autorów, jak:

Kazimierz Jankowski, Nie tylko dla rodziców (Warszawa 1980);

Lidia Grzesiuk, Ewa Trzebińska, Jak ludzie porozumiewają się? (Warszawa 1978);

Thomas A. Harris - W zgodzie z sobą i z tobą. Praktyczny przewodnik po analizie transakcyjnej (Warszawa 1987)


Eric Berne, W co grają ludzie? Psychologia stosunków międzyludzkich (Warszawa 1987)

Ruediger Rogoll, Aby być sobą. wprowadzenie do analizy transakcyjnej (Warszawa 1989).

Analiza transakcyjna przeżywa swoje swój renesans w Polsce i na świecie od wielu już lat, a do jej recepcji w Polsce, w tym szczególnie w pedagogice przyczynił się m.in. ks. dr Antoni Tomkiewicz z Instytutu Pedagogiki KUL i właśnie Zespół Badawczy Edukacyjnej Analizy Transakcyjnej prof. AJD Jarosława Jegieły, który wydaje już własny periodyk.


Nie można się nie komunikować, ale umiejętność w tym zakresie można w krótkim czasie udoskonalić w ramach ćwiczeń, warsztatów czy terapii. Jak pisał we wstępie do przekładu Rogolla - Antoni Tomkiewicz, zasadniczym celem tej koncepcji, która adresowana jest do osób zdrowych, ale mających problemy w kontaktach z innymi, jest "rozwój osobowości człowieka oraz doskonalenia relacji interpersonalnych, co przyczynia się do wzrostu zaufania do siebie i innych.

Stosując metody analizy transakcyjnej można zrozumieć i w prosty sposób wyjaśnić powstawanie konfliktów między ludźmi. W świetle tej teorii można analizować patologię grup i instytucji społecznych, wskazując jednocześnie na sposoby dokonywania zmian w grupach nieprawidłowo funkcjonujących i rozwiązywania sytuacji konfliktowych w relacjach międzyosobowych
". (s. 6)

W dzisiejszych czasach chaosu, rozproszenia, post prawd, manipulacji i socjotechniki władz wszelkiego rodzaju właśnie koncepcja Analizy Transakcyjnej pozwoli nam lepiej zrozumieć, jak bywamy uprzedmiotawiani, odczłowieczani przez innych, kiedy mogą nadużyć wobec nas swojej władzy, czy szeroko pojętej dominacji, przewagi. Zachęcam do lektur rozpraw prof. AD J. Jagiełły - kierownika Zespołu Badawczego Edukacyjnej Analizy Transakcyjnej, który znakomicie przybliża wszystkie tajniki tej metody, a przede wszystkim daje nam narzędzia do zastosowania jej w badaniach społecznych - w każdej z subdyscyplin nauk pedagogicznych.

Mamy w Polsce takie monografie naszych i zagranicznych uczonych, psychoterapeutów, jak m.in.:

Eric Berne, dzień dobry.. i co dalej? jak zmienić scenariusz życiowy, aby być szczęśliwym? (Poznań 2005)


Ian Stewart, Vann Joines, analiza transakcyjna dzisiaj,. Nowe wprowadzenie, (Poznań 2016)

Thomas A. Harris, Ja jestem OK - Ty jesteś OK (Poznań 2009)

Jarosław Jagieła, Wstęp do analizy transakcyjnej. Przewodnik dla studentów pedagogiki społecznej (Częstochowa 1992);

Analiza transakcyjna w teorii i praktyce pedagogicznej, red. Jarosław Jagieła (Częstochowa 1997),

Jarosław Jagieła, Komunikacja interpersonalna w szkole. Krótki przewodnik psychologiczny (Kraków 2004);

Jarosław Jagieła, Gry psychologiczne w szkole (Kielce 2004);

Jarosław Jagieła, Narcystyczna szkoła. O psychologicznej rzeczywistości szkoły (Kraków 2007);

Analiza transakcyjna w edukacji, red. Jarosław Jagieła, (Częstochowa 2011);

Jarosław Jagieła, Adrianna Sarnat-Ciastko, Dlaczego analiza transakcyjna? Rozmowy o zastosowaniu analizy transakcyjnej w pracy nauczyciela i wychowawcy? (Częstochowa 2014);

Jarosław Jagieła, Słownik terminów i pojęć badań jakościowych nad edukacją, (Częstochowa 2015)

Dorota Gębuś i Anna Pierzchała, Twórczy nauczyciele, pomysłowi uczniowie, (Częstochowa 2016)

Zbigniew Łęski, Duch w maszynie... Kim jest dla nas komputer? Charakterystyka relacji w języku analizy transakcyjnej (Częstochowa 2016)


Organizatorzy powyższej konferencji zapewniają, że obok wystąpień utrzymanych w konwencji analizy transakcyjnej są (...) otwarci również na wypowiedzi przedstawicieli różnych dyscyplin, którzy w mniejszym lub większym stopniu nawiązują tylko do koncepcji edukacyjnej analizy transakcyjnej.

Zapraszają do dyskusji w następujących obszarach tematycznych:

- możliwości wykorzystania koncepcji analizy transakcyjnej w teorii dydaktyki i wychowania

- wykorzystanie założeń analizy transakcyjnej w praktycznej pracy z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi

- analizy komunikacji pomiędzy nauczającym i uczącym się

- znaczenie skryptu życiowego w szerokorozumianym procesie edukacyjnym

- profilaktyka negatywnych zjawisk pojawiających się w środowisku edukacyjnym, poprzez interpretację ujawniających się tam gier i innych dotyczących szerokiej perspektywy zjawisk i inspiracji edukacyjnych.

Zapraszam w imieniu Komitetu Naukowego konferencji do spotkania ze specjalistami w zakresie zastosowania analizy transakcyjnej w praktyce, teorii kształcenia i wychowania, psychoterapii i w badaniach nad edukacją.




24 maja 2017

Żłobkowa reforma kosztem bezpieczeństwa dzieci


Każda reforma społeczna, tym bardziej w instytucjach publicznych kosztuje wszystkich podatników. Żaden rząd, ani lewicowy, ani liberalny, ani prawicowy niczego naszym dzieciom nie daje, bo to my-obywatele przekazujemy władzy środki na m.in. cele publiczne, kiedy płacimy podatki. Nie ma w tym niczyjej łaski, ani też wielkoduszności, że powołany na rządowe stanowisko minister ogłasza rzekomo swoją dobroczynność czy dobrą zmianę. Dzieli po prostu to, czym dysponuje minister finansów w taki sposób, by przede wszystkim realizować program wyborczy, w dużej mierze populistyczny, swojej partii, żeby także zagwarantować jej długie trwanie u władzy. Ile uda się ministrowi wyrwać z wspólnej kasy, na tyle też może sobie pozwolić, by coś obiecać, ale także by coś komuś zabrać, nie dać.

Właśnie odbywają się niejawne konsultacje na temat zmian niektórych ustaw związanych z systemami wsparcia rodzin z dnia 27 kwietnia 2017 r. w zakresie zmiany przepisów w ustawie z dnia 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (Dz. U. z 2016 r. poz. 157 oraz z 2017 r. poz. 60). Okazuje się bowiem, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie opublikowało dokumentu na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Jest to niezgodne z przepisami rządowego procesu legislacyjnego. W wyniku tego dostęp do dokumentu a więc także możliwości zapoznania się z nim przez obywateli i instytucje zajmujące się organizacją pracy z małym dzieckiem, zostały ograniczone.

Gdyby nie powstawały w ubiegłych latach organizacje społeczne, fundacje i stowarzyszenia, to władza mogłaby dzielić nasze pieniądze zgodnie z własnym interesem. Istotą i osiągnięciem społeczeństwa obywatelskiego jest wtrącanie się obywateli w tę politykę, by nie odbywała się ona kosztem różnych grup czy środowisk społecznych.

W najtrudniejszej sytuacji są dzieci, bo przecież one - jak przysłowiowe ryby - głosu nie mają. W ich sprawach muszą zabiegać o godne warunki życia, opieki i edukacji ich rodzice, ale także profesjonaliści, często oddani sprawie społecznicy, jak w przypadku opiniodawców powyższych zmian, którymi są m.in. eksperci Fundacji "Przestrzeń dla edukacji". Założyli ją po to, by monitorować (byle-)jakość funkcjonowania edukacji, szczególnie na etapie żłobka, przedszkola i szkoły podstawowej. W swoich działaniach nie koncentrują się na proponowaniu gotowych recept i rozwiązań, bowiem skupiają się przede wszystkim na diagnozowaniu potrzeb i oczekiwań rodziców, dzieci i nauczycieli. To właśnie oni przyjrzeli się projektowanym zmianom i stwierdzili z niepokojem, że uderzają one w zdrowie i bezpieczeństwo najmłodszych dzieci, bo objętych opieką w żłobkach.

Nie godzą się z następującymi zmianami, które są niedostrzegalne dla przeciętnego (w sensie statystycznym) obywatela:

1. Zwiększenie liczby dzieci przypadających na jednego opiekuna z 8 do 10 jeśli w grupie wszystkie dzieci skończyły dwa lata.

Należy zwrócić uwagę na to, że limit 10 dzieci na opiekunkę, nie uwzględnia tego, że dzieci dwuletnie wymagają szczególnej opieki i praca z nimi jest bardziej wymagająca niż z dziećmi rocznymi. Opieka nad dwulatkiem to nie tylko pielęgnacja, ale także opieka emocjonalna, działania wychowawcze, rozwiązywanie konfliktów pomiędzy dziećmi, działania edukacyjne. Znamy zjawisko opisywane jako „bunt dwulatka” - dzieci w tym wieku silnie okazują emocje, nie potrafią jednak ich jeszcze komunikować słowami, praca z nimi wymaga więc szczególnej uwagi. Propozycja ministerstwa zakłada niestety – wbrew podstawowym założeniom z zakresu psychologii rozwojowej – pogorszenie sytuacji.

Zamiast utrzymania małej grupy otrzymujemy propozycję jej zwiększenia. Warto w tym miejscu przytoczyć dane na temat liczebności grup żłobkowych w innych krajach. 8 dzieci na jednego dorosłego opiekuna przypada w Estonii, Irlandii, Francji, Szwajcarii. Kraje, w których na jednego wykwalifikowanego opiekuna formalnie przypada więcej dzieci (Norwegia, 9 dzieci na opiekuna), decydują się one jednak na wspieranie pracy takiej osoby przez wykwalifikowaną pomoc. W Norwegii zatem, w grupie dzieci poniżej lat trzech, na każdą trójkę dzieci przypada jeden opiekun.

W przepisach utrzymano konieczność zatrudniania pielęgniarki lub położnej. Zastanawia, dlaczego zwiększając istotnie limity dzieci na jedną opiekunkę nie zdecydowano się na zapisanie wymogu zatrudnienia choć na część etatu pedagoga lub psychologa dziecięcego? W jaki sposób opiekunki, zajmujące się jednocześnie 10 dzieci, mają rozwiązywać problemy wychowawcze i jednocześnie – konsultować z rodzicami kwestie rozwojowe i wychowawcze? Konieczność konsultacji jest zapisana w przepisach, nakładanie tego obowiązku na opiekunki będzie więc jedynie fikcyjne.


2. Odejście od wymogu posiadania osobnej sali do spania w żłobkach i w klubach malucha

Jeśli przepisy wejdą w życie, żłobek będzie musiał mieć jedno pomieszczenie i jedynie wydzielone miejsca do spania. Także w tym zapisie widać ignorancję w zakresie znajomości podstawowych potrzeb dzieci do lat trzech. Dzieci dwuletnie nie leżą już w łóżeczkach, ale każde z nich ma jeszcze potrzebę dziennej drzemki. Jak ma ona wyglądać w dwudziestoosobowej grupie, kiedy inne dzieci będą bawiły się, płakały, biegały. W jaki sposób dziecko ma się wyciszyć i odpocząć?

Jeśli nie zapewnimy mu odpowiednich warunków fizycznych, jego rozwój emocjonalny i poznawczy będzie zaburzony. Jednoczesny brak ministerialnych standardów opieki nad dziećmi w żłobkach spowoduje, że ta zmiana odbije się na ich komforcie. Wymóg osobnego pomieszczenia do spania był już także w praktyce stosowany przy rejestracji dziennych opiekunów w Warszawie, opiekujących się mniejszymi grupami niż w żłobkach. Dlaczego zatem nie skorzystano z tej dobrej praktyki w konstruowaniu nowych przepisów?


3. Zwiększenie liczby dzieci przypadających na dziennego opiekuna z 5 do 8

Minister Rafalska proszona o komentarz do zmian podkreślała, że zwiększenie limitów dzieci na opiekunkę nie przyniesie żadnych szkód dziecku, ponieważ i tak 40 % dzieci jest zazwyczaj w żłobku nieobecnych. Takie słowa wzbudzają niepokój – czy resort przygotowując zmiany zakłada, że 40% dzieci będzie chorować i nie zamierza zrobić nic, aby odsetek absencji starać się zmniejszyć? Absencje dzieci to choroby, choroby wynikają oczywiście z faktu „uczenia” się przez dzieci odporności, ale także – z niewłaściwych warunków higienicznych w placówce – zbyt dużej liczby dzieci, niedostatecznie szybkiego odsyłania do domu dzieci chorych, zbyt liberalnych zasad w przyjmowaniu dzieci niedoleczonych, kaszlących, kichających. W tym miejscu także zastanawia brak podjęcia prac nad standardami opieki nad dziećmi do lat trzech.

Ponoć są jeszcze dylematyczne kwestie związane ze zmniejszeniem wymagań dla personelu żłobka oraz ze zmniejszeniem wymagań związanych z kontrolą nowo zakładanych klubów dziecięcych. W ekspertyzie Fundacji nie znalazłem jednak uzasadnienia dla tych kwestii. Zapewne kryją się za tym także istotne problemy. Dzieci są w każdym państwie kosztem, ale także przyszłością i nadzieją.