09 kwietnia 2017

Kształcić tzw. psychologów już każdy może

czasem lepiej, a czasem gorzej, ale nie o to chodzi, czy się komuś zaszkodzi.
Od końca lat 90. XX w., kiedy prowadzone były w Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego prace nad standardami kształcenia na wszystkich kierunkach studiów, psychologia była w naukach (wówczas) humanistycznych jedną z nielicznych dyscyplin, które wymagały dla uzyskania prawa do wykonywania zawodu - ukończenia jednolitych pięcioletnich studiów magisterskich. W pełni rozumieliśmy tę sytuację, bowiem trudno uznać, że ktoś, kto nie posiadł rzetelnej wiedzy z podstawowych, kierunkowych i specjalnościowych przedmiotów psychologicznych może mieć prawo do pracy w tym zawodzie. Zresztą i tak było ono ograniczone, bo do pracy psychoterapeutycznej trzeba było mieć ukończone jeszcze dodatkowe, często trzyletnie studia specjalistyczne, uwieńczone odpowiednim do danego podejścia terapeutycznego certyfikatem.

Minister nauki i szkolnictwa wyższego w okresie rządów PO i PSL - prof. Barbara Kudrycka dokonała prawnej i proceduralnej dewastacji jakości kształcenia w polskim szkolnictwie wyższym. Podpisane przez nią rozporządzenia wprowadzane były pod hasłami troski o wyższą jakość akademickiej edukacji, ale w istocie chodziło o to, by dać szansę do zarobienia eurokratom ubranym w szaty rzekomej jakości. Pojawili się zatem twórcy Krajowych Ram Kwalifikacyjnych, specjaliści od zarządzania jakością, od procedur i narzędzi do jej weryfikowania, które de facto zastępowały prawdę o bylejakości kształcenia.

Od kilku lat obserwuję oferty - głównie niepublicznych szkół wyższych - w zakresie prowadzenia studiów na kierunku psychologia. Aż nie chce się wierzyć, że stało się to, co wpisało się już w naszą codzienność, a mianowicie - dzięki zmianom aktów wykonawczych - upełnomocnienie patologii, której nie są w stanie rozpoznać kandydaci na studia psychologiczne, bo nawet nie przejdzie im przez myśl, że mają do czynienia z produktem psychologicznopodobnym, że są wpuszczani w przysłowiowe maliny.

Była ministra nauki i szkolnictwa wyższego - Barbara Kudrycka "awansowała" do Europarlamentu, więc nie musi spijać nawarzonego przez siebie piwa, które jest toksyczne dla młodych pokoleń. To ta minister pozwoliła na to, by studia na kierunku psychologii nie musiały być jednolite. Wystarczą studia I stopnia, licencjackie, by zostać psychologiem najróżniejszej maści, ale... psychologiem wkomponowanym w inną dyscyplinę i profesję. Pseudopsychologia, aczkolwiek reklamowana jako studia na tym właśnie kierunku, polega na tym, że wolno już kształcić nibypsychologów, quasipsychologów, a więc kogoś, kto psychologiem nie jest i być nie może, ale ... otrzymuje dyplom psychologa - biznesu, zdrowia, bezpieczeństwa, edukacji, reklamy, zarządzania, coachingu, mentoringu, rozwoju osobowego i społecznego, profilaktyki i jakości życia, itp., itd.

W istocie jednak absolwent takich studiów jest "felczerem dusz ludzkich", a więc kimś, kto jedynie może wykorzystywać wiedzę i umiejętności z psychologii (w jakże zresztą ograniczonym zakresie) do pracy w ... innych zawodach, nie będąc de facto psychologiem. Nie przebijają się do świadomości społecznej, do opinii publicznej jakże trafne słowa krytyki prof. Jerzego Brzezińskiego wobec tego kiczu edukacyjnego, gdyż już na sam dźwięk słowa "psycholog" niektórym wydaje się, że z kimś takim mają do czynienia. Tymczasem z profesją psychologa absolwent studiów licencjackich na tym kierunku niewiele ma wspólnego.

Psychologia licencjacka stała się produktem, towarem na wyprzedaży własnego etosu i troski o jakość tak urzędników, jak i części naukowego środowiska. Kto zaoferuje kicz w pięknym opakowaniu, ten ma klientów. Właśnie dlatego prywatne szkółki oferują psychologię z brzmiącymi atrakcyjnie rynkowo dodatkami, by naciągnąć naiwnych na "szamanizm", "modne bzdury", potoczność i quasiumiejętności. Absolwent psychologii nie ma bowiem prawa do posługiwania się w diagnozie wystandaryzowanymi narzędziami, ba, nie ma prawa do wykonywania zawodu psychologa. Może zatem wróżyć z fusów, kuli, wahadełka, teścików z kolorowych magazynów (tam określane są mianem psychotestów), koloru oczu, a nawet stosować pseudonaukowe techniki typu NLP, metodę ustawień systemowych Hellingera itp.

Polska Komisja Akredytacyjna nie jest po to, by stać na straży rzeczywiście wysokiego poziomu kształcenia, tylko ma za zadanie ułatwiać prywatnym podmiotom zarabianie na naiwności młodych ludzi zgodnie z obowiązującym prawem. Uprawnienia do licencjackiego kształcenia na kierunku psychologia otrzymują szkoły prywatne, które nie posiadają nawet jednego psychologa-samodzielnego pracownika nauki. Wystarczy, że zadeklarują zatrudnienie go dopiero na drugim czy trzecim roku studiów. Jednego doktora psychologii można zastąpić dwoma magistrami, a jednego doktora habilitowanego dwoma doktorami, tak więc produkcja pesudopsychologów świetnie rozwija się w naszym kraju.

Na stronie PKA można zapoznać się z treścią już akredytowanego kierunku studiów licencjackich z psychologii. W uniwersytetach dotyczy to kształcenia na jednolitych studiach magisterskich. W szkołach prywatnych PKA odnotowuje z zachwytem jakość kształcenia na studiach licencjackich. Oto w jednym z raportów stwierdza się nawet, że "dobór treści programowych odpowiada międzynarodowym standardom kształcenia psychologów". Ciekawe, gdzie są te standardy i na jakiej podstawie prawnej polskie szkoły wyższej muszą je spełniać? Inna rzecz, że w raportach PKA możemy znaleźć fałszowanie danych o stopniach naukowych przewodniczących i członków komisji. To dopiero świadczy o tym, kto i kogo akredytuje.

Jak pisze prof. Jerzy Brzeziński, a jego analiza dotyczy jednolitych studiów magisterskich: "Konsekwencje: zawód psychologa mogą wykonywać absolwenci źle przygotowani do jego wykonywania (realnie nie ma żadnych zapór). Wzmacnia tę patologię (...) brak kontroli nad instytucjami prowadzącymi szkolenia i kursy psychologiczne; żerowanie na naiwności studentów i młodych, jeszcze niedoświadczonych, absolwentów. Konsekwencje: komercjalizacja usług szkoleniowych adresowanych do psychologów; inaczej mówiąc: „płacisz – dostajesz świadectwo”.

Niektóre szkoły nie ukrywają, że są to niby profesjonalne studia stwarzając usprawiedliwienie dla ich "jakości" przykładowo taką argumentacją: Studia I stopnia są skierowane do osób, które nie wiedzą jeszcze, czy w przyszłości będą chciały pracować w zawodzie psychologa. Na studiach zdobędą umiejętności przydatne w wielu innych obszarach zawodowych. Po uzyskaniu tytułu licencjata będą mogły zdecydować, czy chcą kontynuować studia psychologiczne, czy wolą zgłębić wiedzę z innej dziedziny oraz zdobyć w ten sposób wielokierunkowe i interdyscyplinarne wykształcenie.

Wszystko toczy się zgodnie z prawem, bowiem Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zgodziło się, aby psychologię podzielić zgodnie z zasadą „trzy plus dwa” (trzyletnie studia licencjackie, dwuletnie studia magisterskie). Nie ujawniło jednak, że ów podział jest "pułapką" dla naiwnych, a biznesem dla korzystających z tej naiwności. Czyż nie jest prawdą, że aby wykonywać zawód psychologa, należy być absolwentem studiów jednolitych magisterskich?






08 kwietnia 2017

Habilitowany specjalista w zakresie taoistycznych i konfucjańskich koncepcji wychowania



Środowisko akademickiej pedagogiki pozyskało kolejnego doktora habilitowanego Pawła Zielińskiego z Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, a to dzięki jego wyjątkowym osiągnięciom naukowo-badawczym.

Rada Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu nadała z końcem marca br. stopień doktora habilitowanego młodemu uczonemu, który poszerzył grono ekspertów w zakresie pedagogiki Dalekiego Wschodu.

Już w toku studiów pedagogicznych, które odbywał z końcem lat 80. XX w. Paweł Zieliński dał się poznać jako pasjonat powyższej filozofii publikując swoje pierwsze artykuły na temat buddyzmu na łamach "Świata Młodych" oraz "Biuletynu Studenckiego Filozoficzno-Religioznawczego" Koła Naukowego przy WSP w Częstochowie. W swoim macierzystym mieście ukończył w 1988 r. 5-letnie studia magisterskie w Wyższej Szkole Pedagogicznej, by w tym samym roku podjąć półtoraroczne kształcenie na Podyplomowym Studium Religioznawstwa w WSP w Częstochowie oraz czteroletnie pedagogiczne Studia Doktoranckie w zakresie: Edukacja i nauki o wychowaniu, w Uniwersytecie Opolskim.

Po studiach został zatrudniony jako asystent w Zakładzie Teorii Wychowania WSP w Częstochowie, którego kierownikiem był doc. dr Czesław Herod. Po jego śmierci kolejnymi kierownikami Zakładu, który w międzyczasie zmienił nazwę na Zakład Historii i Teorii Wychowania, byli w kolejności: nieżyjący już dziś dr hab. Janusz Lipiec, prof. dr hab. Bogdan Snoch. Aktualnym kierownikiem Zakładu Podstaw Pedagogiki AJD i jego przełożonym jest prof. AJD dr hab. Kazimierz Rędziński.

W 1998 r. obronił pracę doktorską pt. Znaczenie medytacji zen oraz metody Silvy dla procesu samowychowania człowieka, a napisał ją pod kierunkiem prof. dr. hab. Jana Sarny. Od 1988 r. pokonał najważniejsze szczeble awansu do samodzielności naukowej: od asystenta w 1988 r. w Instytucie Pedagogiki i Psychologii na Wydziale Pedagogicznym WSP w Częstochowie, po adiunkta (do chwili obecnej). Dodatkowo przez rok pracował w Ośrodku Kultury w Będzinie jako instruktor treningów relaksacyjnych, a w latach 1993–2000 pracował w Ośrodku Rozwoju Osobowości „Dobrostan”, który świadczy usługi psychologiczne i pedagogiczne, głównie dzieciom ze szkół podstawowych i średnich, ale również dorosłym reprezentującym różne profesje i branże.

Zainteresowania naukowe do uzyskania stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki były u Pawła Zielińskiego skoncentrowane na 3 głównych obszarach badawczych, wzajemnie przenikających się i w pewnym stopniu dopełniających:

1) samorozwoju i samowychowania oraz ich metod, doskonalenia warsztatu umiejętności pedagogicznych nauczycieli i pedagogów, również przydatności ocen szkolnych w procesie kształcenia, a więc problematyki związanej z pedagogiką ogólną, teorią wychowania, andragogiką, pedeutologią i dydaktyką, zwłaszcza w nawiązaniu do treści edukacji alternatywnej oraz nurtu pedagogiki humanistycznej;

2) metodach i technikach relaksowo-koncentrujących w edukacji, takich jak relaksacje neuromięśniowe, czy stosowanie pozytywnych sugestii, ze szczególnym uwzględnieniem roli tych metod w kontroli stresu szkolnego, samowychowaniu, samokształceniu, doskonaleniu zawodowym pedagoga oraz w terapii pedagogicznej, czyli problematyki dotyczącej zarówno teorii wychowania, andragogiki i pedeutologii, jak również pedagogiki zdrowia, częściowo dydaktyki ogólnej i pedagogiki kultury;

3) wychowaniu ekologicznym i wartościach ekologicznych w pedagogice, w nawiązaniu do nowszych interdyscyplinarnych badań dotyczących rozwoju współczesnych społeczeństw w powiązaniu z teorią wychowania, pedagogiką społeczną i kultury, a także badaniami z zakresu aksjologii filozoficznej, socjologii i ekonomii.

W okresie po uzyskaniu stopnia naukowego doktora pedagogiki poszerzył swoje zainteresowania i analizy pedagogiczne o nurty pedagogiki humanistycznej, badania współczesnych kategorii pedagogicznych na gruncie polskim i zagranicznym oraz o możliwości ich wzbogacenia o wychowanie w ujęciu diachronicznym i synchronicznym w krajach Dalekiego Wschodu oraz wśród emigrantów z tego kręgu. Zależało mu na wzbogaceniu nauk pedagogicznych o związki psychologii i pedagogiki humanistycznej z dalekowschodnimi ideałami wychowania.

Jak P. Zieliński napisał w autoreferacie na użytek postępowania habilitacyjnego:

Począwszy od 2010 r. przygotowuję rozprawę habilitacyjna poświęconą tematowi: Możliwości wykorzystania doświadczeń zawartych w dalekowschodnich systemach filozoficzno-religijnych w pedagogice okresu globalizmu. W dysertacji tej, mieszczącej się w dużej mierze w czwartym obszarze badawczym, ale powiązanej w większym lub mniejszym stopniu z pozostałymi, pragnę skupić się na kilku podstawowych problemach natury pedagogicznej, łączących się z badanym tematem:

- potrzebie zaprezentowania i umiejscowienia w polskiej pedagogice wzorów wychowawczych charakterystycznych dla myśli pedagogicznej zawartej w głównych nurtach filozoficzno-religijnych i naukowych kultur Dalekiego Wschodu, wobec dotychczasowej obecności zaledwie kilku przykładów z tego obszaru w polskiej pedagogice (gównie myśli pedagogicznej Konfucjusza);

- pełniejszego zaprezentowania poglądów i działalności wychowawczej oraz wkładu w dorobek pedagogiki wybitnych (kilkudziesięciu) przedstawicieli wymienionych kultur od czasów starożytnych do współczesności;

- w dobie postępującej globalizacji i wynikających z tego konsekwencji stworzenia wyrazistej płaszczyzny do dialogu i porozumienia międzykulturowego w oparciu o rozpoznanie i przedstawienie wartości wychowawczych z kręgu kultur i państw Dalekiego Wschodu z uwzględnieniem ich dziedzictwa filozoficzno-religijnego;

- wykazania podejmowanych praktyk samowychowawczych i samorealizacyjnych na gruncie trzech głównych systemów filozoficzno- religijnych w omawianych kulturach;

- uchwycenia cech charakterystycznych dla edukacji międzykulturowej w nawiązaniu do ruchu migracyjnego z wymienionych krajów.


Głównym osiągnięciem naukowym dr. hab. Pawła Zielińskiego - poza kilkudziesięcioma artykułami w czasopismach naukowych i pracach zbiorowych, jest niezwykle bogata treściowo, pasjonująca poznawczo monografia pt. Taoistyczne, konfucjańskie i zachodnie koncepcje pedagogiczne (Częstochowa 2015). Częstochowski akademik konsekwentnie kreował ścieżkę swojej naukowej kariery intensywną, bardzo konsekwentnie i systematycznie prowadzoną pracą badawczą, poniekąd w osamotnieniu, gdyż w naszym środowisku nie ma zbyt wielu naukowców zajmujących się tą problematyką.

Wiek XXI jest nowym okresem w dziejach ludzkości, w czasie którego dochodzi do zderzania się ze sobą, konfrontowania i przenikania eurocentrycznej kultury z jakże odległymi od jej korzeni i filozoficznych przesłanek "obcych" dla nas światów. Jak stwierdziła dr hab. Maria Reut jako jedna z recenzentek w tym postępowaniu: (...) nie ma możliwości zamykania się tylko w jednej kulturze, przeciwnie, jesteśmy mobilizowani, aby otwierać się na „obcego”, licząc też oczywiście na to, że ów „obcy” otworzy się również na nas.

Zachęcam do przeczytania wspomnianej monografii wszystkich tych, którzy pragną dotknąć innego świata, a może postanowią udać się w podróż do Wietnamu, o którym dr hab. Paweł Zieliński przygotował już do druku kolejną rozprawę. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że współczesna polska myśl pedagogiczna zyskała znakomite dopełnienie wciąż jeszcze niszowego zakresu wiedzy na temat inkulturacji w krajach Dalekiego Wschodu. Jak słusznie wskazała w swojej recenzji dr hab. Aleksandra Boroń:

(...)edukacja jest przestrzenią, w której kształtowane jest rozumienie własnej kultury. Jednocześnie może ona i powinna (czasem bywa) przestrzenią kształtowania rozumienia Obcego-Innego. Droga do poznania i rozumienia w tym obszarze wiedzie przez poznawanie natury stereotypów, uprzedzeń, odkrywanie źródeł fałszywych opinii formowanych na historycznie nieprawdziwych mitach co możliwe jest poprzez nabywanie wiedzy zarówno historycznej jak i filozoficznej.


Gratuluję panu dr. hab. Pawłowi Zielińskiemu i jego akademickiemu środowisku tak znaczących osiągnięć. Jestem przekonany, że pedagogika alternatywna, pedagogika ogólna i pedagogika kultury mogą liczyć na kolejne wyniki badań w tak interesującym poznawczo zakresie wiedzy.

07 kwietnia 2017

Polska Akademia Nauk pozbywa się swoich czasopism naukowych i atakuje MNiSW



Redaktorzy wszystkich czasopism naukowych z logo PAN otrzymali od Wiceprezesa PAN prof. dr. hab. Edwarda Nęckiego pismo w sprawie nowych reguł ich finansowania ze środków DUN począwszy od 2018 roku.

"Polska Akademia Nauk jest właścicielem lub współwłaścicielem czasopism naukowych, które wspomaga finansowo ze środków przeznaczonych na działalność w zakresie upowszechniania nauki (DUN). (...) Komisja ds. DUN od wielu lat zmaga się z problemem zróżnicowania poziomu naukowego czasopism otrzymujących dotację. Tylko kilka naszych tytułów jest indeksowanych przez JCR (tzw. lista A).

Komisja wyraża opinię, że finansowanie powinno dotyczyć tylko czasopism na najwyższym poziomie, nie powinno natomiast obejmować czasopism słabych, lokalnych, ukazujących się z opóźnieniem czy niespełniających elementarnych standardów jakościowych (np. recenzowania artykułów w systemie peer - review).

Stanowisko to jest zgodne z zasadami przyjętymi przez kierownictwo PAN, szczególnie z polityką promowania doskonałości w nauce polskiej. Jednocześnie komisja jest świadoma rozmaitych ograniczeń i uwarunkowań, w szczególności związanych ze specyfiką nauk humanistycznych.

W ocenie czasopism komisja kierowała się dotąd punktacją MNiSW. Miało to jednak negatywny wpływ na politykę wydawniczą PAN. Zmiana punktacji powodowała konieczność rewizji podjętych już decyzji finansowych, co było niekorzystne z punktu widzenia stabilności finansowej czasopism. Ponadto, w opinii komisji ds. DUN, niektóre wydawnictwa otrzymują punktację niewspółmiernie wysoką w stosunku do ich rzeczywistej rangi naukowej.

Trzeba przy tym podkreślić, że punkty ministerialne miały być - i są - narzędziem oceny parametrycznej jednostek naukowych, nie zaś narzędziem oceny publikacji lub poszczególnych pracowników nauki, a do tego celu często są (nad)używane. Komisja uważa, że decyzje w sprawie finansowania czasopism ze środków DUN nie powinny być dłużej oparte na punktacji MNiSW."


Komitet Nauk Pedagogicznych PAN wydaje dwa czasopisma naukowe z pedagogiki, przy czym od wielu lat już tylko jedno z nich jest dofinansowywane ze środków DUN. Jest to "ROCZNIK PEDAGOGICZNY", którego redaktorką naczelną jest - prof. dr hab. Maria Dudzikowa.


Natomiast drugie czasopismo, kierowane przez prof. dr hab. Henrykę Kwiatkowską - "STUDIA PEDAGOGICZNE" nie uzyskuje żadnej dotacji, toteż na zasadzie akademickiego żebractwa władz KNP PAN ukazuje się dzięki uczelniom publicznym lub niepublicznym, które je finansują. O ile dobrze się orientuję, to ostatni tom Studiów Pedagogicznych ukazał się dzięki wsparciu finansowemu Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego, a wydał je INSTYTUT TECHNOLOGII EKSPLOATACJI – PIB w Radomiu.


Oczywiście, jak to w nauce, będą wyjątki od reguły. Obejmą one periodyki PAN z literaturoznawstwa. Ciekawe.

"Nie ma jednak powodu - stwierdza Wiceprezes PAN - aby na naukowym forum międzynarodowym nie mogły się ukazywać wyniki polskich badań w zakresie archeologii, historii czy muzykologii". O pedagogikę, psychologię, socjologię czy nauki o polityce, nie wspominając już o katechetyce, naukach teologicznych i naukach o prawie nie ma co mówić, bo te - per analogiam - powinny być już od dawna na listach JCR.

Przekazując redakcjom powyższą decyzję Wiceprezes PAN skonkludował - wbrew zresztą powyższym tezom - że jedyną przesłanką wprowadzenia finansowych cięć (...) jest przekonanie, że nauka polska musi reprezentować poziom międzynarodowy. Utrzymywanie czasopism niefunkcjonujących w nauce światowej nie sprzyja rozwojowi - przeciwnie - marginalizuje polskich badaczy, izoluje ich od głównego nurtu badań, a na najlepszych autorów może działać demotywująco".

Komentarz do tej decyzji mógłby być taki - albo członkowie Komisji ds. DUN mają problem z logiką w uzasadnieniu decyzji, albo nie chcą powiedzieć wprost, że ich troską jest zlikwidowanie kosztów na czasopisma komitetów naukowych. Dotychczas nikt pozanaukowo nie legitymizował tego typu decyzji. Być może wiąże się to z kalkulacją przekształcenia PAN w polski Harvard, czyli wiodącą uczelnię państwową. Nie można tak wprost powiedzieć, tylko trzeba kluczyć, ubierać się w szaty zatroskanych o losy polskiej nauki i zdemotywowanych już członków PAN?