22 marca 2017

Co wynika z faktu braku Przewodniczącego Centralnej Komisji?


Kogo to obchodzi, że wybrani przez Zgromadzenie Ogólne Centralnej Komisji Do Spraw Stopni i Tytułów dwaj kandydaci, spośród których premier RP miała wybrać jednego na stanowisko Przewodniczącego tego organu, zostali najzwyczajniej w świecie i wbrew obowiązującemu prawo odrzuceni?

Pamiętam tzw. wybory kuratorów oświaty w 2006 r., kiedy ministrem edukacji był Roman Giertych. Wówczas konkurs wygrała nauczycielka wczesnej edukacji z jednej z podłódzkich szkół podstawowych, której w żadnej mierze nie zamierzał uznać i zatwierdzić powyższy minister. Dzisiaj bierze udział w protestach przeciwko łamaniu norm demokratycznego państwa, ale sam dwukrotnie unieważnił konkurs, żeby w ostatecznym rozdaniu politycznym przyjąć w tajnym aneksie do porozumienia koalicji PIS-Samoobrona i LPR zapis:

Pkt.9 – prawo Ministra Edukacji Narodowej do wskazywania kandydatów na kuratorów oświaty

Kto zatem łamał demokrację, niszczył państwo prawa?

Obecnie wracamy do tych "standardów". Władzy nie podoba się kandydat Centralnej Komisji? Nie ma problemu. Od czego jest władza?

Centralna Komisja w dn.15 marca br., a więc w ponad dwa miesiące od wyborów kandydatów, ogłosiła komunikat:

Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów informuje, że obecnie toczy się proces legislacyjny, nowelizujący art. 33 ust. 3 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz.U. z 2016 r. poz. 882 i 1311), przedmiotem którego jest zmiana dotychczasowego sposobu powołania jej Przewodniczącego.

Do czasu zakończenia tej procedury i powołania przez Prezesa Rady Ministrów Przewodniczącego Centralnej Komisji, a tym samym ukonstytuowania się Prezydium Centralnej Komisji, nie będą podejmowane uchwały o których mowa w § 8 Statutu Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów z dnia 4 czerwca 2012 r. (tekst Statutu dostępny w zakładce O nas - Podstawy prawne).


Wyjaśniam, co oznacza paragraf 8, a tym samym jakie sprawy będące przedmiotem obrad i uchwał wszystkich sekcji CK od początku lutego 2017 r. nie są zatwierdzone czy odrzucone przez Prezydium CK, gdyż ono nie działa. Proszę zatem nie mieć pretensji do członków Sekcji CK ani do sił spiskowych, tylko do Pani Premier i ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Prezydium bowiem nie działając, nie załatwia następujących spraw:

- nadawanie jednostkom organizacyjnym uprawnień do nadawania stopni naukowych;

- ograniczanie, zawieszanie i pozbawianie uprawnień do nadawania stopni naukowych (w tym odwołań od uchwał CK w tych kwestiach);

- wskazanie jednostek organizacyjnych właściwych do zakończenia przewodów doktorskich i postępowań habilitacyjnych (...);


Nie zatwierdzane są uchwały Sekcji w sprawach:

- nadawanie stopni naukowych i tytułu naukowego;

- uzupełnianie składu rady właściwej jednostki organizacyjnej (...);

- dopuszczanie do wszczęcia postępowania o nadanie tytułu profesora (...).

Nie wydaje postanowień o wznowieniu postępowania w sprawach nadania tytułu albo stopnia naukowego.

Nie wydaje decyzji o unieważnieniu postępowania w sprawie nadania tytułu albo stopnia naukowego - w zakresie kompetencji Komisji (...);

Nie zarządza przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego w przypadku (np. podejrzenia o plagiat);

Nie wydaje decyzji administracyjnej w przedmiocie wyrażenia sprzeciwu lub uchylenia decyzji rektora w sprawie nabycia uprawnień równoważnych uprawnieniom wynikającym z posiadania stopnia naukowego doktora habilitowanego (art.21a);

Nie powołuje Sekcji doraźnej i jej przewodniczącego;

- Nie wykonuje innych zadań i kompetencji przewidzianych w Statucie.

Proszę zatem uzbroić się w cierpliwość, bo paraliż czasami trwa długo, a potem wymaga - jak to w chorobie - długiej rehabilitacji.

21 marca 2017

O myśleniu spiskowym i paranoikach m.in. w szkolnictwie wyższym


Rzecz dotyczy niepozornej objętościowo książki dr Moniki Grzesiak-Feldman pt. "Psychologia myślenia spiskowego" (Warszawa 2016). Jej autorka jest adiunktem w Katedrze Psychologii Społecznej na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Zawsze staram się po przeczytaniu książki dowiedzieć czegoś o jej autorze. Tym razem spotkało mnie smutne przeżycie, bowiem okazało się, że Autorka tej publikacji zmarła w młodym wieku kilka miesięcy temu. Pozostawiła nam jednak studium porównawcze badań psychologicznych, których przedmiotem były psychologiczne mechanizmy i uwarunkowania myślenia spiskowego.

Rzeczywiście, nie było w kraju takiej rozprawy, chociaż różne studia z psychologii społecznej w wąskim zakresie zagadnień z tym związanych są nam bardzo dobrze znane. Psychologia społeczna zawsze należała w badaniach pedagogicznych do kluczowych ze względu na środowisko socjalizacji, wychowania, kształcenia i psychoterapii podmiotów procesu inkulturacji. Jak słusznie zastrzegła się we wstępie, brakowało w naszym kraju polskojęzycznej rozprawy, która stanowiłaby analizę metapsychologiczną i komparatystyczną różnych badań wycinkowych i kompleksowych na powyższy temat.

Badania dr Moniki Grzesiak-Feldman zostały sfinansowane ze środków Narodowego Centrum Nauki w ramach grantu OPUS - "Psychologiczne mechanizmy wiary w teorie spiskowe". Tytuł książki jest zatem - jak można przypuszczać - ostatecznym raportem z jej studiów analityczno-syntetycznych, które wymagały bardzo intensywnych analiz i własnych przekładów światowej literatury naukowej z powyższego zakresu. W tym właśnie upatruję jeden z największych walorów tej publikacji. Trzeba bowiem umieć szukać najbardziej cennych naukowo wyników badań z interesujących uczoną problemów, by następnie dokonać ich rekonstrukcji i porównań.

Drugim walorem tej rozprawy, a w istocie zamysłu badawczego, który został sfinalizowany wygraną w konkursie NCN w 2013 r., jest podjęcie zagadnienia o szczególnym wymiarze społecznym, politycznych i edukacyjnym. Jakże zresztą było i jest ono nadal aktualne, skoro właśnie na myśleniu spiskowym budują swoje działania politycy różnych formacji partyjnych oraz uwikłane w ich inżynierię społeczną propagandowe służby, także media. Recenzentami monografii byli profesorowie psychologii społecznej - Wojciech Cwalina i Mirosław Kofta.

Przed Autorką stało nie lada wyzwanie, bowiem postanowiła wniknąć do świata imponderabilii, a więc najmniej dających się zobiektywizować i uchwycić "mędrca szkiełkiem i okiem" procesów psychospołecznych oraz intrapsychicznych. Zarazem było to niewygodny temat w naszej rzeczywistości, bowiem jego rozwikłanie mogło rodzić przeświadczenie polityków, że oto zostają zdemistyfikowane ich - jakże skrzętnie skrywane przed obywatelami - działania natury socjotechnicznej, ale i historycznej, politycznej czy nawet edukacyjnej.

Jak napisała w "Przedmowie" o tym chodliwym społecznie "towarze" w dzisiejszych czasach:

Gwałtowny przyrost liczby osób wierzących w spiski wydaje się naturalną konsekwencją tragicznych, nierzadko spektakularnych wydarzeń, na przykład ataku terrorystycznego na WTC czy tragicznej śmierci Diany. W polskim dyskursie społecznym wątki spiskowe unaoczniły się szczególnie wyraźnie w związku z katastrofą prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem." (s. 10)

Mamy ciekawą książkę, która pozwala refleksyjnym obywatelom każdego kraju odpowiedzieć sobie na pytanie - "Czy należy/warto/powinno się wierzyć w spiski?"

Osobiście nie jestem zadowolony z tego, jak psycholog usiłuje zdefiniować pojęcie "myślenia spiskowego". Widać, że miała z tym duży problem, skoro tak je opisuje: "Myślenie spiskowe - to postrzeganie świata w kategoriach spisków i knowań, zasadzając się na przekonaniu, że pewna grupa osób zmówiła się potajemnie, aby realizować swoje ukryte i nieprawe cele (Zonis i Joseph, 1994). Tworzenie, podtrzymywanie, akceptowanie teorii spiskowych może prowadzić do powstawania i utrwalania się stereotypów spiskowych." (s. 21).

W pracy pojawiają się pokrewne powyższemu fenomen, jak stereotyp spiskowy, teoria spiskowa (przekonanie spiskowe), mentalność spiskowa i paranoja polityczna. Jednak w podsumowaniu prezentowanych pojęć przyjęła następujące przejawy myślenia spiskowego:

- dotyczące zdarzeń (spiskowe wyjaśnienia zdarzeń),

- dotyczące grup (myślenie spiskowe o grupach, stereotyp spiskowy),

- dotyczące ogólnych mechanizmów rządzących światem
. (s. 24)

w odniesieniu do każdego wskaźnika znajdziemy w tej książce przykłady wyników badań, głównie zagranicznych, ale także krajowych, w wyniku których możemy z pewnym prawdopodobieństwem nabyć przeświadczenia o powodach wiary i akceptowania różnych teorii spiskowych. Jedno przekonanie nakręca następne tak, że ludzie zaczynają już bezmyślnie wierzyć we wszystko, co ma jakiekolwiek znamiona jakiegoś i czyjegoś spisku.

Każdy z prezentowanych wyników badań osadziła w konkretnych realiach naszego codziennego życia, stąd spiskowe myślenie obejmuje także takie kwestie, jak szczepienia ochronne, wiarygodność medialnych wiadomości, reklam, kryzysów finansowych, wpływu różnych nacji na politykę, porwań osób, czyjejś nadwładzy, inwigilacji obywateli itp.
Zdaniem M. Grzesiak-Feldman wiara w spiski, knowania pozwala radzić sobie "zaczadzonym" mentalnie nimi "(...) z poczuciem, alienacji i wyobcowania ze społeczeństwa oraz z poczuciem ich bezsilności. Co więcej, upraszcza skomplikowany świat, dostarcza poręcznych wyjaśnień dla pojawiających się trudności i problemów oraz pozwala na rozładowanie uczucia wrogości". (s. 44)

Nie będę w tym miejscu referował książki, gdyż warto ją przeczytać, by wyciągnąć wnioski do własnych badań czy codziennych przemyśleń na temat zachodzących, także w naszym społeczeństwie, podziałów i konfliktów społecznych.

Dla pedagogów praca ta jest o tyle ważna, że zobowiązuje nas do jeszcze większych wysiłków na rzecz kształcenia i wychowania emancypacyjnego (w duchu kantowskim), oświecenia prowadzącego do autonomii społeczno-moralnej jednostek, by miały jak najwyższy poziom kontroli podmiotowej i poczucie sprawstwa.

Nasi wychowankowie powinni być przygotowani do odbioru informacji medialnych, w tym szczególnie memów na portalach społecznościowych, by potrafili odróżniać prawdę od fałszu, hipostazowanie od indoktrynacji. Młodzież w ponowoczesnym świecie musi umieć racjonalnie postrzegać rzeczywistość i być odporną na wszelkie odchylenia od tych procesów. "Postrzeganie samego siebie jako osoby mniej lub bardziej moralnej przekłada się na poziom gotowości do spiskowania, ta zaś bezpośrednio na wiarę w teorie spiskowe" (s. 82)

Warto zapoznać się w tej pracy z koncepcją prawicowego autorytaryzmu, w klimacie którego najczęściej pojawia się spiskowe myślenie. Powierzenie bowiem kierowniczych stanowisk autorytarianom staje się nie tylko konfliktogenne, ale i staje się siłą napędową toksycznych społecznie wydarzeń.

W szkolnictwie wyższym, podobnie jak w każdym hierarchicznym środowisku społecznym, spotykamy osoby, które cierpią na paranoję, a więc mające poczucie bycia prześladowanymi. Wszelkie swoje niepowodzenia, szczególnie w zakresie awansów naukowych, uzasadniają rezultatem czyjegoś spisku. Im właśnie dedykuję jeszcze jeden z interesujących wniosków z tej publikacji, bo - niestety - są tacy paranoicy akademiccy, którzy jeżdżą na kanapowe konferencje, by dać upust swoim imaginacjom:

(...) w paranoi, jak i w myśleniu spiskowym człowiek jest w stanie logicznie argumentować, broniąc swoich urojeniowych przeświadczeń, jednocześnie nie potrafiąc przyjąć do wiadomości dowodów przeczących istnieniu spisków. (s. 112)

20 marca 2017

Dyrektorskie podglądactwo w WC


W „Preambule“ do opracowanego przed kilkudziesięciu laty przez Polskie Towarzystwo Nauczycieli - Kodeksu Etyki Nauczycielskiej stwierdza się już w pierwszym zdaniu: Kodeks Etyki Nauczycielskiej jest wezwaniem do wszystkich nauczycieli, aby w życiu i pracy zawodowej kierowali się zasadami moralnymi, prawdą i dobrem.

Jak się okazuje, o etyce nauczycieli nie stanowią żadne kodeksy, prawa, wewnątrzszkolne regulaminy, ustawy czy rozporządzenia, gdyż te brane są pod uwagę jedynie w sytuacjach krytycznych, kiedy już dojdzie do oczywistego naruszenia norm moralnych, obyczajowych czy prawnych. Nie ma lepszej kamery jak oko i serce człowieka, ale... jak chce się koniecznie wyzbyć poczucia odpowiedzialności za własne zaniechania, niedbalstwo, brak koniecznego zaangażowania i uczciwości lub nie zamierza się przestrzegać norm społecznych, to sięga się po narzędzia, instrumenty, przedmioty, które niejako "zdejmują" z pedagogów profesjonalne i kulturowe podejście do procesów opiekuńczych, dydaktycznych, wychowawczych itp.

Maria Dudzikowa trafnie nazywa model szkoły opartej na nieufności, podglądactwie, dehumanizacji stosunków międzyludzkich mianem „scholaptykon" (Pomyśl siebie… . Minieseje wychowawcy klasy, Gdańsk: GWP 2007, s. 58). Szkoła jest doskonałym poligonem doświadczalnym dla sprawujących władzę, bowiem ta instytucja nie jest dla uczniów, ale dla jej dysponentów, by za jej pośrednictwem wytwarzali istoty posłuszne [pedagokracja].

"Scholaptykon" jest zaistnieniem w szkole mniej jawnych, niejako „dyskretnych” form karania i nadzorowania uczniów, by za ich pomocą można było „wytwarzać” jednostki społecznie użyteczne i dostępne (widzialne, „przezroczyste”) dla władzy. W proces dyscyplinowania włącza się nie tylko hierarchiczność nadzoru, sankcje normalizujące, ale i gromadzenie informacji o jednostkach, którymi można odpowiednio manipulować i wywierać na nie presję, by podporządkowały się zamiarom władzy.

Jak pisał Michel Foucault dyscypliny nie należy utożsamiać ani z samą instytucją, ani z jej aparatem kierowniczym, ile z pewnym typem władzy, metodą jej sprawowania, która obejmuje cały zestaw narzędzi, technik, sposobów stosowania, by osiągać zamierzone cele. Uczeń staje się w szkole obiektem, który można uformować, wyprodukować, wytresować krok po kroku. Zaplanowany przymus wobec niego pozwala wniknąć w jego osobowość, wyzwolić w nim nieustanną gotowość do posłuszeństwa i wyrobić niezbędne ku temu nawyki.

Przywołany niedawno Raport NIK dotyczący bezpieczeństwa i higieny w szkołach wykazał, że w niektórych gimnazjach zamontowano monitoring nawet w toaletach. Nie dotyczyło to zapewne toalet dla nauczycieli. Dyrekcji Publicznego Gimnazjum nr 1 w Puławach w niczym nie przeszkadzał fakt, że kamery rejestrowały oddawanie czynności fizjologicznych przez chłopców.

Jak stwierdziła: Zamontowanie kamery w tym miejscu nie było błędem. Niedopatrzeniem było tylko to, że obraz z nich obejmował także pisuary. Dostęp do monitoringu miało kilka osób, między innymi dyrektor, portier i inspektor BHP. Ciekawe, że dyrekcja ma dobre samopoczucie. Śmierdząca sprawa.