22 lutego 2015

Zasoby zdrowotne młodzieży gimnazjalnej w kontekście ekosystemu szkoły






Ujęte w tytule rozprawy habilitacyjnej pani dr Anny Gaweł (Instytut Pedagogiki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie) kwestie były jednym z jej licznych osiągnięć naukowych, które po pozytywnej ocenie Komisji Habilitacyjnej stały się podstawą do sukcesu akademickiego. Pedagogika pozyskała samodzielnego pracownika naukowego, którego kompetencje badawcze są ściśle zintegrowane także z dużym doświadczeniem zawodowym.

Pani dr hab. Anna Gaweł uzyskała bowiem tytuł zawodowy magistra biologii o specjalności nauczycielskiej w roku 1981 na Wydziale Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Po 16 latach pracy w zawodzie nauczycielki biologii w szkołach średniej i pomaturalnej podjęła w roku 1999 pracę nauczyciela akademickiego w Instytucie Pedagogiki UJ. Jest to znakomita droga do jak najwyższej jakości kształcenia przyszłych pedagogów oraz do przygotowania i realizowania własnych projektów badawczych dzięki lepszej znajomości i rozumieniu problematyki badawczej, a w tym przypadku oświatowej.

W roku 2002 pani A. Gaweł uzyskała stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki, na podstawie rozprawy zatytułowanej "Postawa wobec zdrowia jako wyznacznik przygotowania studentów pedagogiki do udziału w procesie wychowania zdrowotnego", którą napisała pod kierunkiem pani dr hab. Zofii Gawliny. Obecnie pracuje na stanowisku adiunkta w Zakładzie Teorii Wychowania i Opieki UJ oraz w ramach zatrudnienia na drugim etacie w Instytucie Pedagogiki Akademii Ignatianum w Krakowie. Potwierdzeniem jej zasług dla nauki i kształcenia nauczycieli było wręczone w 2013 odznaczenie - Medal Komisji Edukacji Narodowej.

Doktor habilitowana rozwija swoje zainteresowania naukowe w zakresie pedagogiki zdrowia jako subdyscypliny nauk pedagogicznych. Bada zdrowie jako przedmiot wychowania analizowanego w kontekstach teoretycznych oraz zdrowie dzieci i młodzieży w przestrzeni edukacyjnej z uwzględnieniem kontekstów praktycznych. W ostatnich latach wspiera swoimi studiami także geragogikę społeczną.

Jej monografia naukowa stanowi - jak stwierdza jeden z recenzentów w tym postępowaniu prof. Ewa Syrek - oryginalny, z punktu widzenia poznawczego i koncepcji teoretycznej, wkład w rozwój pedagogiki zdrowia jako subdyscypliny pedagogiki i innych dyscyplin (np. psychologii zdrowia, socjologii zdrowia i choroby) z kilku zasadniczych względów (...). Podjęte analizy, studia i badania nawiązują bezpośrednio do współczesnego społeczno-ekologicznego modelu zdrowia oraz holistycznej teorii człowieka przy jednoczesnej systemowej perspektywie jego oglądu a także odwołania się do salutogenetycznej koncepcji A. Antonovsky’ego i innych współczesnych koncepcji psychologicznych, socjologicznych i pedagogicznych oraz najważniejszych dokumentów WHO związanych z autorskim projektem badawczym Habilitantki. Analizowane w monografii zasoby zdrowotne stanowią autorską koncepcję badaną w kontekście podmiotowego i środowiskowego uwarunkowania zachowań zdrowotnych, które wraz z biologicznym wyposażeniem stanowią potencjał zdrowotny jednostki, przy czym zasoby środowiskowe obejmują cechy środowiska fizycznego i psychospołecznego z perspektywy społeczno kulturowej. Podstawową tezę pracy stanowi założenie „ iż zdrowie młodego człowieka jest kształtowane w znaczącym stopniu przez niego samego i środowisko jego życia oraz w powiązaniu z oddziaływaniami edukacyjnymi szkoły, która bierze istotny udział w formowaniu podmiotowych i środowiskowych zasobów określających jego potencjał zdrowotnych” (s.12).


Potraktowanie ekosystemu szkoły przez autorkę tych badań jako zasobu zdrowotnego okazało się bardzo oryginalne. Wnioski, jakie wyprowadza z bardzo dobrze przeprowadzonych badań empirycznych, nie są, niestety, optymistyczne. Okazuje się bowiem, że działania szkół są nieefektywne w zakresie profilaktyki i edukacji prozdrowotnej. Status zdrowia ucznia w szkole - jak pisze inny z recenzentów prof. Alfred Juczyński - nie jest czynnikiem wystraczającym do ukształtowania postaw prozdrowotnych. Zbyt słabe swą powiązania szkoły ze środowiskiem lokalnym (zwłaszcza rodziną) i globalnym. To także potwierdza, że centralistyczny system zarządzania szkolnictwem w Polsce jest destrukcyjny, niewydolny i toksyczny zarazem. Zainteresowanych zachęcam do lektury tej rozprawy, która potwierdza, że żadne akcje typu "Zdrowa Szkoła" czy wprowadzanie do ministerstwa kolejnych pełnomocników nie służą poprawie życia dzieci i młodzieży.

Dla porządku odnotuję, że Rada Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie nadała w tym tygodniu pani Annie Gaweł stopień doktora habilitowanego w dziedzinie nauk społecznych, w dyscyplinie pedagogika. Serdeczne gratulacje.

21 lutego 2015

Ambiwalencja i opór w badaniach nauczycieli i studentów wobec szkoły







Po wczorajszym upomnieniu się o wartość czytelnictwa sięgam do właśnie nadesłanej książki dr. Sławomira Pasikowskiego z Akademii Pomorskiej w Słupsku, która to rozprawa nosi tytuł: "Ambiwalencja i opór. Nauczyciele i studenci wobec szkoły" (Słupsk 2014). Nakład tej publikacji jest zapewne niewielki, a i zasięgu "rażenia" także, gdyż uczelniane wydawnictwa naukowe słabo promują publikowane monografie, toteż postanowiłem przybliżyć nieco jej treść zachęcając tak do czytania, jak i ewentualnego powtórzenia badań w innym środowisku. Autor bowiem zamieścił na końcu zastosowane przez siebie narzędzia diagnostyczne (kwestionariusz danych uczestnika, metodę symulowanego dążenia-unikania, zestaw twierdzeń o szkole oraz wypowiedź doświadczonego nauczyciela do pomiaru manipulacji).

Wydana publikacja powstała na podstawie recenzowanej przeze mnie przed 5 laty dysertacji doktorskiej, którą ówczesny doktorant pani prof. Ewy Bilińskiej-Suchanek znakomicie obronił w Instytucie Pedagogiki na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, o czym pisze we wstępie, a nie zdarza się to wszystkim autorom prac tego typu. Jest to zmodyfikowana wersja wspomnianej dysertacji, bowiem autor uwzględnił krytyczne uwagi ówczesnych recenzentów, a był nim jeszcze prof. Tomasz Szkudlarek z tego Instytutu oraz wzbogacił część teoretyczną o najnowsze publikacje naukowe poświęcone tej problematyce. Tym samym lepiej, że ta książka ukazała się właśnie w tym momencie, gdyż po kolejnej serii publikacji na temat oporu jego promotorki i innych pedagogów krytycznych otrzymujemy pracę niezwykle interesującą i potrzebną tak naukom pedagogicznym, jak i naszej oświacie.

Po znakomitych rozprawach naukowych profesorów Lecha Witkowskiego, Tomasza Szkudlarka i Ewy Bilińskiej – Suchanek z zakresu pedagogiki krytycznej, dla którego to kierunku badań kategoria oporu jest jednym z kluczowych przedmiotów, pojawia się rozprawa przedstawiciela młodego pokolenia podejmującego dawno oczekiwaną kwestię możliwych relacji między ambiwalencją postaw uczniów wobec szkoły a ujawnianiem się wobec niej oporu. Już sam problem badawczy uważam za ambitny i kluczowy, biorąc pod uwagę także to, że w latach 90. XX w. Lech Witkowski wielokrotnie w swoich publikacjach upomniał się jako pierwszy o uznanie kategorii ambiwalencji kluczową w badaniach humanistycznych nie tylko w obszarze socjologii edukacji, ale także pedagogiki ogólnej.

W części teoretycznej książki mamy bardzo dobrą rekonstrukcję najnowszej literatury przedmiotu, uwzględniającą – szczególnie w odniesieniu do rozdziałów poświęconych kategorii oporu i ambiwalencji. – właściwie dobrane teksty źródłowe. Tak opór, jak i ambiwalencja zostały tu rzetelnie opisane, osadzone w teoriach psychologicznych, socjologicznych i pedagogicznych, z których zostały wydobyte najważniejsze dla projektu badawczego aspekty, konteksty czy uwarunkowania tych fenomenów.

Sławomir Pasikowski znakomicie przemieszcza się pomiędzy teoriami przywołując także te, które dotychczas nie były znane polskim czytelnikom. Uwzględnia przy tym pojęcia synonimiczne, by zapewnić klarowność własnych dociekań teoretycznych i późniejszej weryfikacji empirycznej interesujących go zmiennych. Potwierdza dociekliwość i rzetelność w doborze źródeł, a co istotne, umiejętność myślenia syntetycznego, dzięki czemu nie ma tu powierzchownych streszczeń dostępnej literatury. Ma natomiast miejsce przemyślana analiza i interpretacja wiedzy naukowej, która została precyzyjnie podporządkowana własnej narracji zorientowanej na cele poznawcze.

Czytając tę część rozprawy można rzecz jasna spierać się z jej Autorem o to, które z wątków poszczególnych teorii uwzględnił w swojej rekonstrukcji i refleksji pedagogicznej w większym czy mniejszym zakresie, a które w ogóle pominął, ale nie ulega wątpliwości, że zachowane zostały w ich prezentacji oraz eksplikacji stosowne proporcje, co przy bogactwie źródeł wcale nie było proste.

Można przecież wymienić szereg innych rozpraw, które nie zostały tu uwzględnione, a także mogłyby wnieść istotny wkład do analizowanego problemu. Nie ma jednak takiej potrzeby, gdyż brak określonych publikacji na temat oporu, buntu czy kontestacji nie pomniejsza jej wartości. Pozwala natomiast dostrzec socjologiczne konteksty oporu, z którymi spotykamy się już także w naszej codzienności.

Korzystając m.in. z teorii Roberta Mertona autor tej pracy zwraca uwagę nie tylko na to, czym jest dla niego ambiwalencja i jakie wyróżnia zachowania jednostek, które burzą społeczny porządek, ale przywołać – wskazywany zresztą przez L. Witkowskiego, a dla tych badań akurat kluczowy – szczególnie ważny trop do analizy (na podstawie teorii tego socjologa) roli nauczyciela. Mam tu na uwadze te poglądy Mertona, które dotyczą ogólnego schematu relacji między klientami i zawodowcami w ich obsłudze, wskazują uwikłanie w oscylację i zderzenie między zachwytem, podziwem i uznaniem a zazdrością czy wrogością.

Odrzucony przez uczniów może być nie tylko ten nauczyciel, który jest ich wrogiem subiektywnym, ale także starający się o ich, troskliwy i empatyczny wobec nich. Ekkehard von Braunműhl trafnie określa typ postawy nauczyciela wobec ucznia, a uwikłanej w strukturalną przemoc, mianem wrogości obiektywnej (Zeit fűr Kinder, 1989). Jak twierdzi L. Witkowski: Kompetencja do zachowania niezredukowanej ambiwalentnej roli nauczyciela jest warunkiem tego, że nauczyciel da sobie radę „w każdej sytuacji”, tzn. będzie empatyczny, gdy to będzie niezbędne, ale potrafi być twardy i zdystansowany, by wyzwolić koncentrację uwagi i motywację do wytrwałości, dyscypliny i wysiłku. (Witkowski, Edukacja wobec sporów o (po)nowoczesność, 1998, s. 213) Czyż analogicznie nie można wyróżnić tego typu postawy wobec szkoły? Nie jest łatwo wskazywać na określone teorie czy inspiracje do dalszych analiz w sytuacji, gdy są już obecne rozprawy na ten temat wcześniej przywołanych tu profesorów. A jednak Doktorant stworzył własną ścieżkę oglądu interesujących go kategorii tak, by nie powtarzać niepotrzebnie tego, co jest już dobrze znane, a zarazem nie pominąć wiedzy kanonicznej dla badanego problemu.

Część II niniejszej rozprawy jest znakomitą egzemplifikacją tego, że w pedagogice można prowadzić sensowne badania empiryczne, które w niczym nie ustępują pod względem metodologicznym badaniom psychologicznym czy socjologicznym. Pan dr S. Pasikowski skonstruował swój projekt badawczy wykorzystując częściowo metodologię badań psychologicznych, ale także konstruując własny eksperyment. Konstrukcja narzędzi badawczych została tu precyzyjne opisana i uzasadniona, podobnie jak dobór już istniejącej metody badania postaw utajonych i niejawnych (Fila-Jankowskiej i Jankowskiego). To, co jest niezwykle istotne, to nie tylko umiejętność konstruowania własnych narzędzi badawczych, czy adekwatne wykorzystywanie tych dostępnych w nauce, ale i znakomite posługiwanie się analizą statystyczną uzyskanych danych empirycznych wraz z umiejętnością ich interpretowania.

Autor tej książki badał związek między postawami niejawnymi oraz poczuciem instytucjonalnej presji studentów kierunków nauczycielskich i nauczycieli na akceptację szkoły, w tym gotowość do podejmowania samodoskonalenia zawodowego w sytuacji konfliktu nastawień. Wyniki własnych badań, tak z fazy ich pilotażu, jak i zasadniczej, nie są przez S. Pasikowskiego absolutyzowane, ale interpretowane z konieczną dozą ostrożności co do ich zgodności z przyjętymi hipotezami. Nie będę w tym miejscu przytaczał wyniki badań. Odnotuję z nich jedynie, że ponad jedna trzecia studentów kierunków nauczycielskich (...) wykazała negatywne postawy niejawne wobec szkoły, pomimo reprezentowania postaw pozytywnych na poziomie deklaratywnym i deklarowania względnie wysokiej motywacji do wykonywania zawodu. (s. 230) Oby nie trafili do szkół w wyniku bardziej - ich zdaniem - atrakcyjnych miejsc pracy, bo nie będzie można spodziewać się po nich odpowiedzialnego i kreatywnego zaangażowania.

Co ciekawe, badani mężczyźni wykazywali większą gotowość do przeciwstawiania się formom odwetu oraz oportunizmu niż kobiety Byli też mniej konformistyczni wobec instytucji szkoły wyższej.(s. 232)Mamy zatem empiryczny dowód na to, że niski odsetek mężczyzn w szkołach czyni środowisko nauczycielskie konformistycznym wobec nadzoru pedagogicznego i administracji państwowej czy samorządowej.

20 lutego 2015

Czytać czy posiadać książki?





Ile masz książek w domu, a powiem ci, kim jesteś? To pytanie można by zamienić na inne: Ile książek jest w twojej szkole, a powiem ci, jaką ona jest? Krążą też w Internecie memy oświatowe, których treść podkreśla rolę czytania w naszym życiu. Najbardziej charakterystycznym hasłem w tych memach jest: „Nie czytasz. Nie idę z Tobą do łóżka”. Seksualizacja naszej codzienności wpisuje się zatem także w coolturę upowszechniania czytelnictwa. Chcesz ze mną obcować, to czytaj książki.

Oponowałem, kiedy pojawiła się w ubiegłym roku próba likwidowania bibliotek szkolnych pod pozorem rzekomo lepszego ich finansowania dzięki planowanemu przeniesieniu ich ze szkół do bibliotek rejonowych,. Nie ulega bowiem wątpliwości, że książki i czasopisma, a także wartościowe poznawczo multimedia muszą być jak najbliżej tych, których nie stać na to lub nie mają ku temu możliwości, by posiadać je w domu.

(źródło: MG_304931417982174.jpeg)



Przekazany mediom komunikat z badań na temat stanu i poziomu czytelnictwa w naszym kraju, z których wynika, że rzekomo 10 mln Polaków nie ma w domu ani jednej książki, może być różnie odczytywany, niekoniecznie pejoratywnie. Ktoś może nie mieć w domu miejsca, ktoś może nie mieć pieniędzy na zakup książek, ale to, że są w pobliżu jego domu, w szkole lub w bibliotece rejonowej stwarza szansę na kontakt z literaturą różnych gatunków.





(źródło: .facebook_1424287383605_resized.jpg)

Obserwuję w dużych salonach sprzedaży książek, oczywiście w dużych miastach, tam, gdzie są hipermarkety czy wielkie obszarowo i bogate w woluminy księgarnie, jak młodzi ludzie siedzą w kącikach, przy regale i czytają. Nie stać ich na kupienie, albo nawet gdyby mieli na to pieniądze, nie są w stanie kompletować w domu tytułów ulubionych autorów. Mamy coraz większą mobilność osób w kraju, zmieniających miejsca zamieszkania, wynajmujących je, a zatem nie posiadających własnego miejsca, w którym mogliby przechowywać zakupione przez siebie książki.

Wejdźmy do hipermarketów i dostrzeżmy, że w różnych miejscach są w nich już obecne półeczki z udostępnianą literaturą. Powstają w miastach kawiarenki, restauracje z kącikami wyposażonymi w książki, najnowsze czasopisma. Czy ma zatem sens utyskiwanie na to, że ponoć Polacy nie czytają książek? A Internet? Nie jest wirtualnie dostępną dla wszystkich biblioteką zbiorów literatury z całego niemalże świata? Można ściągnąć audiobooki, zapisane książki w pdf, nie wspominając już i nie chwaląc za to złodziejskie portale typu „chomikuj”, których właściciele okradają autorów z należnych im honorariów za napisane dzieła.

(źródło: IMG_362599618597380.jpeg)


Żyjemy w świecie obdarowywania innych, dzielenia się nadmiarowością, ale i bycia też przez innych okradanymi. Zafascynowany byłem starą, angielską budką telefoniczną na jednej z ulic w Bonn, w której nie było aparatu telefonicznego, tylko powierzane INNYM książki. Ot, taka uliczna biblioteczka bezpłatnego dostępu do literatury. Wreszcie zaczęliśmy sensownie „wyrzucać” przeczytane już książki z własnego domu, by uprzystępnić je innym. W jakiejś mierze tracą na tym antykwariusze, bo kto u nich kupi powieść, reportaż czy zbiór opowiadań, skoro można go znaleźć w publicznej przestrzeni?

W szkołach dzieci zbierały i pewnie jeszcze gromadzą makulaturę, by ją zamienić na gotówkę. Ileż to razy widziałem, jak niektórzy przynosili z domów literaturę piękną, ale głównie zbyteczne im podręczniki szkolne czy zeszyty do ćwiczeń. Jak zatem jest z naszym kontaktem z książkami? Czy rzeczywiście kluczowym wskaźnikiem dla ankietowanych ma być odpowiedź na pytanie: Ile masz książek w domu?

(źródło:IMG_103410343313718.jpeg)