28 października 2014

JUBILEUSZ POLSKIEGO STOWARZYSZENIA NAUCZYCIELI TWÓRCZYCH


Niestety, liczne obowiązki uniemożliwiły mi osobisty udział w Jubileuszu - Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Twórczych, którego siedziba znajduje się w Szczecinku, a jego prezesem jest prof. dr Leszek Pawelski. Na szczęście otrzymałem komunikat z rocznicowego sympozjum, którym dzielę się z czytelnikami:

Zarząd Krajowy Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Twórczych z siedzibą w Szczecinku niezwykle uroczyście podsumował tegoroczne obchody X-lecia PSNT. Przypomnijmy, Stowarzyszenie powstało w maju 2004 roku w Jeleniej Górze, działa na podstawie Statutu na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej. Jego prezesem jest prof. dr Leszek Pawelski, wiceprezesem dr Marek Kazimierowicz, sekretarzem i rzecznikiem prasowym – mgr Bogdan Urbanek.

W skład ścisłego kierownictwa PSNT wchodzą również – prof. zw. dr hab. Kazimierz Wenta, prof. dr hab. Piotr Oleśniewicz, dr Krzysztof Zajdel, mgr Alina Antoniak-Czajka i mgr Piotr Skoczylas. Honorowym Prezesem PSNT jest wybitny polski dydaktyk, prof. zw. dr hab. dr h. c. multi Kazimierz Denek, profesorską kadrę PSNT współtworzą również tak znani naukowcy jak m.in. – prof. prof. Czesław Banach, Bogusław Śliwerski, Marian Kopczewski, Anna Karpińska, Pola Kuleczka, Jolanta Szempruch, Jan Grzesiak, Halina Guła-Kubiszewska.

Wśród członków PSNT są znani z wielu osiągnięć dydaktycznych, naukowych i badawczych profesorowie, nauczyciele akademiccy, członkowie edukacyjnych zespołów zadaniowych PAN, eksperci MEN ds. awansu zawodowego nauczycieli, rzeczoznawcy oraz konsultanci wydawnictw edukacyjnych i centrów doskonalenia nauczycieli, autorzy podręczników oraz przewodników metodycznych dla nauczycieli, innowacyjnych programów autorskich, metodycy, kadra kierownicza i oczywiście nauczyciele szkół wszystkich typów.

(fot. Referat wygłasza prof. zw. dr hab. Kazimierz Denek dr h.c.)

Do najbardziej prężnych ośrodków regionalnych zaliczane jest Pomorze Zachodnie i Środkowe, Wielkopolska, Dolny Śląsk, Małopolska, Kujawy. Twórczym nauczycielom szczególnie zależy na tym, by stworzyć zespół najbardziej kreatywnych przedstawicieli nauczycielskiego zawodu, rozwijać i doskonalić ich wiedzę oraz umiejętności, tworzyć projekty służące rozwojowi edukacji i nauk pedagogicznych, upowszechniać twórcze doświadczenia nauczycieli nowatorów. Stąd też, zgodnie z wymogiem statutowym, do PSNT nie można się zapisać, jest się doń zapraszanym.
Od 2006 roku PSNT wydaje naukowe monografie, będące autorskim zbiorem tekstów z różnych środowisk od uniwersytetu do przedszkola, poświęconych dydaktyce i wychowaniu, metodyce kształcenia, ewaluacji w edukacji, innowacyjności, zajęciom pozaszkolnym i pozalekcyjnym itp. Dotychczas w oficynie wydawniczej PSNT ukazało się 12 wspomnianych monografii.

PSNT wchodzi w skład edukacyjnego krajowego zespołu konsultacyjnego, jego członkowie okresowo recenzują i opiniują akty prawne i propozycje programowe rządu i resortu edukacji oraz szkolnictwa wyższego (często krytycznie, choć jeżeli – to zawsze konstruktywnie). Opiniowano m.in. podstawę programową nauczania w szkolnictwie podstawowym, gimnazjalnym i licealnym, zmiany do Karty Nauczyciela, kanon lektur szkolnych, rządowy raport „Młodzi 2011”.


(fot. Referuje prof. dr Leszek Pawelski, w I rzędzie prof. K. Denek)

Leszka Pawelskiego i Bogdana Urbanka zaproszono także do prac Zespołu Dydaktyki Ogólnej działającego pod auspicjami Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk. Twórczy nauczyciele pracujący w szkołach, uniwersytetach i uczelniach pedagogicznych, ośrodkach naukowo-badawczych i centrach edukacyjnych całego kraju, rokrocznie publikują ponad tysiąc rozpraw, monografii, książek, raportów, analiz i artykułów. Członkowie PSNT od lat aktywnie uczestniczą w licznych ogólnopolskich i międzynarodowych konferencjach, seminariach i sympozjach naukowych poświęconych edukacji, m.in. „Edukacja jutra”, „Ewaluacja i innowacje w edukacji”, „Edukacja w dialogu i perspektywie”. Zarząd Krajowy PSNT udanie zadebiutował w tym gronie, organizując ogólnopolską konferencję naukową „Edukacja regionalna – wokół małych Ojczyzn”, która obradowała we wrześniu 2011 roku w Szczecinku i Bornem Sulinowie.

Uroczystość wieńcząca tegoroczny Jubileusz PSNT odbyła się 22 października 2014 roku w szczecineckim Ratuszu. Uczestniczyli w nich przedstawiciele władz samorządowych Szczecinka, Burmistrz Jerzy Hardie-Douglas oraz Starosta Krzysztof Lis, radny Sejmiku Zachodniopomorskiego Adam Wyszomirski, Zachodniopomorski Wicekurator Oświaty Krzysztof Rembowski.


Grupę najbardziej zasłużonych członków oraz sympatyków PSNT wyróżniono odznaczeniami. Medalem Brązowym „Za Zasługi dla Obronności Kraju” udekorowano Leszka Pawelskiego, Złotą Honorową Odznakę Gryfa Zachodniopomorskiego otrzymał Marian Kopczewski, a Srebrną – Alina Antoniak-Czajka. Medale Honorowe „Za Zasługi dla PSNT” wręczono – Jerzemu Hardie-Douglasowi, Krzysztofowi Lisowi, Adamowi Wyszomirskiemu, Alinie Antoniak Czajce, Marii Sobieszczyk, Jolancie Szempruch, Katarzynie Wojciechowskiej, Tadeuszowi Grygo, Markowi Kazimierowiczowi, Maciejowi Polakowi, Romanowi Reszcie, Andrzejowi Rudnikowi, Piotrowi Skoczylasowi, Stefanowi Szałachowi, Krzysztofowi Zajdlowi, Kazimierzowi Zyberowi oraz pośmiertnie – Burmistrzowi Szczecinka w latach 1990-2005, posłowi nas Sejm III, V i VI kadencji, Marianowi Tomaszowi Golińskiemu, medal odebrała żona, Jolanta Golińska.

Prowadzący uroczystość sekretarz Zarządu Krajowego PSNT Bogdan Urbanek. odczytał okolicznościowe posłania i adresy, które nadesłali m.in. JE Kardynał Zenon Grocholewski z Watykanu, Metropolita Krakowski, JE Kardynał Stanisław Dziwisz, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN prof. zw. dr hab. dr h. c. Bogusław Śliwerski, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz.

Prezes Zarządu, Leszek Pawelski, przedstawił rys historyczny 10 lat działalności PSNT, a Prezes Honorowy Stowarzyszenia, Profesor Kazimierz Denek – wygłosił wykład nt. Potrzeby naszej edukacji. X-lecie PSNT uświetniła Jubileuszowa Księga „Twórczość-Kreatywność-Nauczyciel” pod naukową redakcją Leszka Pawelskiego i Bogdana Urbanka, które zdobią teksty wielu wybitnych profesorów belwederskich oraz członków Stowarzyszenia. Niewątpliwą ozdobą tej ważnej dla środowiska twórczych nauczycieli uroczystości był także występ zespołu kameralnego Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st. im. Oskara Kolberga w Szczecinku.

Bogdan Urbanek - Sekretarz Zarządu Krajowego, rzecznik prasowy PSNT


Bardzo dziękuję za ten Komunikat. Pragnę zaznaczyć, że w imieniu Prezydium Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN przekazałem Władzom Zarządu Krajowego PSNT List Gratulacyjny następującej treści:

Wzmacniacie Państwo wspólną uroczystość w wyjątkowy sposób, bowiem pracą twórczą, której najlepszym przejawem jest towarzysząca debata naukowo-oświatowa z referatem znakomitego pedagoga prof. zw. dr hab. Kazimierza Denka dr h.c. na temat rodzimej edukacji. Jubileusz ma zatem nie tylko temporalny charakter, ale staje się okazją do spojrzenia na dotychczasowe dokonania środowiska twórczych nauczycieli, docenienie ogromu pracy, zaangażowania, poświęceń każdego z członków Stowarzyszenia, by możliwe było zarazem doświadczanie zasłużonej satysfakcji i radości z osiągniętych celów.

Życzę PSNT dalszej profesjonalizacji i podejmowania zaszczytnych zadań dla dobra oświatowej wspólnoty, które będą zarazem wzmacniać spójność, współpracę, współodpowiedzialność, solidarność i dowartościowywać twórczą aktywność nauczycieli. Realizowana przez PSNT misja edukacyjna na rzecz innowatyki pedagogicznej, wrażliwość postaw i oryginalność w podejściu do kształcenia oraz wychowania młodych pokoleń stają się w naukach o wychowaniu oraz praktyce także istotnym wkładem w dorobek i inspiracje dla kolejnych pokoleń nauczycieli oraz naukowców.

Życzę Państwu dalszych sukcesów, wytrwałości i kreatywności w podnoszeniu na jak najwyższy poziom polskiej edukacji. Z wyrazami głębokiego szacunku i uznania.

27 października 2014

Polskę może uratować przed bankructwem innowacyjność Polaków a nie PR rządzących



Taką tezę przedstawił na XIII Sympozjum Tarnogórskim pan dr hab. Krzysztof Rybiński, prof. i zarazem rektor prywatnej uczelni "Vistula". Co to ma wspólnego z edukacją? Bardzo wiele.

Przywołam jednak najpierw główne tezy referatu tego ekonomisty, który powoływał się na międzynarodowe raporty na temat innowacyjności państw świata. W świetle nich przychody naszego kraju z działalności innowacyjnej są z każdym rokiem niższe, mimo że wzrastają środki budżetowe i unijne na innowacyjność. Z czego to wynika? Sam wielokrotnie pisałem o tym w blogu. Otóż duże środki finansowe na rozwój innowacyjności w różnych sektorach funkcjonowania naszego kraju są wynegocjowane w odpowiednich komisjach UE przez naszych polityków, europosłów, ale - jak się okazuje - częściowo także po to, by pod szczytnymi hasłami zbijać na nich własny kapitał czy rozwijać biznes swojego środowiska politycznego. Co z tego, że jako kraj otrzymujemy miliardy euro, skoro efektywność ich wydatkowania nie podlega rzetelnemu ich rozliczeniu. Nie wyciąga się konsekwencji od osób, które konsumują unijne pieniądze na etaty i etaciki, hotele i hoteliki, restauracje i cateringi, na reklamy, internetowe mapki, gadżety, spoty itp.?

Jak czytam wypowiedź ministry nauki i szkolnictwa wyższego prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, że z budżetu resortu nauki zamierza wydać miliony złotych na popularyzację osiągnięć naukowych, to zastanawiam się, w jakim żyję kraju? Czy rzeczywiście trzeba w ten sposób wspierać rzekomy obowiązek publikowania i udostępniania przez badaczy wyników własnych badań naukowych?

Minister stwierdza: Myślę jednak, że trzeba pójść krok dalej: zobowiązywać ich nie tylko do publikowania, ale też do upowszechniania, czyli nagradzać za rozmowy z dziennikarzami i publikowanie artykułów w prasie . Ta zdumiewająca decyzja ministry wywołuje w Internecie, gdzie jednak jest więcej odwagi do wyrażania rzeczywistych poglądów, lawinę ironicznej krytyki.

Powracam zatem do referatu dra hab. K. Rybińskiego, który stwierdził, że Polskę cechuje najmniejszy wskaźnik innowacyjności. Znaleźliśmy się wśród najmniej innowacyjnych państw, na 49 miejscu, a więc w tzw. rankingu wstydu . Przed nami są takie kraje jak Rumunia (48 miejsce) i Bułgaria (41 miejsce). Polska jest też na 110 miejscu w świecie wśród państw nieefektywnie wydających pieniądze publiczne na innowacyjność między innymi dlatego, że marnujemy nasze aktywa, które miały ją stymulować. My je po prostu konsumujemy, "zżeramy własny ogon".

Zgadzam się z referującym ekonomistą, że zniszczyliśmy innowacyjność przez ostatnie lata, gdyż nomenklaturowe sępy wzmocniły postawy klientelizmu. Bierze się unijną kasę, by ją wydać pod pozorem innowacyjności. Papier jest cierpliwy a niektórzy z recenzentów projektów skorumpowani. Teraz znowu czekają w blokach startowych, by "zeżreć" kolejne miliardy.

26 października 2014

Sześciolatki w toksycznej szkole


(źródło: IMG_8069848615339.jpeg)




W mijającym tygodniu finalizowały swoje studia egzaminem magisterskim dwie moje magistrantki z Wydziału Pedagogicznego Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Obie od dwóch lat już pracują - jedna w przedszkolu, a druga w szkole. Mogłoby się wydawać, że jak ktoś składa egzamin w październiku, to zapewne należy do najsłabszych studentów. Błąd albo stereotyp. Jedni wolą, a inni muszą jeszcze dopracować własną pracę dyplomową. Jednym się spieszy, by ukończyć studia w terminie, a innym nie, gdyż mają zupełnie inne plany np. związane z wyjazdem do innego kraju.

Coraz częściej jest tak, że stacjonarni studenci włączają się do zawodu nauczycielskiego czy terapeutycznego dzięki uczęszczaniu na praktyki pedagogiczne do placówek oświatowo-wychowawczych. Egzamin magisterski jest ukoronowaniem ich studiów, ale także znakomitą okazją dla wydziałowej komisji do wspólnej rozmowy, dialogu, kiedy magistranci odpowiedzą na protokołowane pytania formalne, akademickie.

Tak też stało się i teraz. W toku poegzaminacyjnej rozmowy z absolwentką studiów okazało się, że jest nauczycielką wspierającą w liczącej ok. 700 uczniów w jednej ze szkół podstawowych w stolicy. Już z liczby uczniów wynika, że jest to szkoła publiczna. Ze względu na jej lokalizację, gdyż znajduje się na dużym osiedlu, szkoła prowadzi kilka oddziałów dla pierwszoklasistów, przy czym udało się ich rozdzielić zgodnie z wiekiem do monogamicznych struktur klasowych. Tak więc, są osobne klasy pierwsze dla sześciolatków, osobne klasy pierwsze dla siedmiolatków i osobne klasy "zerowe" (status oddziałów przedszkolnych) dla sześciolatków.

To, co dzieje się od początku września, woła o przysłowiową pomstę. Sześciolatki nie są dojrzałe do uczęszczania do szkoły, która nie jest do tego odpowiednio przygotowana i być nie może. Nie wystarczy bowiem wydzielić na najwyższym piętrze budynku jego część, która będzie zarezerwowana tylko dla maluchów, gdyż - czy tego chcemy, czy nie - muszą one przebywać w gmachu niedostosowanym do psychiki jeszcze niedojrzałego emocjonalnie i społecznie dziecka. Wielki, obskurny, nieestetyczny z zewnątrz i wewnątrz gmach odstrasza dzieci, a wchodząc do szkoły natrafiają na nieprawdopodobny hałas na korytarzu szkolnym.

Jeszcze kilka miesięcy temu pięciolatki uczęszczały do przedszkoli, których budynki są małe, wejście do nich przyjazne, niemalże domowe, a korytarze i sale do zajęć znajdują się w bliskiej odległości, toteż nie ma problemu z przejściem z jednej grupy do drugiej w sytuacji nagłej epidemii i konieczności połączenia zespołów dziecięcych. Przedszkolaki po prostu znają się nawzajem, wiedzą, które dziecko jest z której grupy. Nie odczuwają lęku przed obcością, bo te placówki mają strukturę willową, wielorodzinnego domu. Każda sala do zajęć jest zupełnie inaczej urządzona, wyposażona, w ciepłym kolorze ścian, z ergonomicznymi mebelkami i pełna zabawek, gier dydaktycznych, pomocy do indukcyjnego poznawania świata.

Proszę zajrzeć do wielkich szkół publicznych, liczących ponad 300 uczniów, a przekonacie się państwo, jak w takich molochach mogą czuć się maluchy, które nie są jeszcze dojrzałe psychicznie i społecznie do funkcjonowania w tak dużej i zimnej przestrzeni. Co gorsza, dzieci mają w klasach stoliki ustawione klasycznie, w rzędach, frontalnie do tablicy, nawet tej interaktywnej. Od pierwszej klasy uczą się zatem w warunkach, które są doskonałym sposobem na zniechęcanie do szkoły i uczenia się pomimo dużej serdeczności większości nauczycielek.

Kilka sytuacji z ostatnich dni w takiej szkole, które dobrze ilustrują krzywdę, jaką wyrządzono sześciolatkom (co ciekawe, nie są to jednostkowe przykłady, gdyż coraz częściej rodzice wrzucają do Fb albo memy, albo fotografie własnych pociech w tym wieku):

1) Przy wejściu do szkoły, codziennie słychać przeraźliwy płacz niektórych sześciolatków, które boją się wejścia do budynku i pozostania w nim przez pół dnia. Płacz - jak mówią sami rodzice - spowodowany jest lękiem, czy aby nie zostaną w tej przestrzeni same, czy rodzice przyjdą po nie, by zabrać do domu? Moja studentka opowiadała jak od 6 tygodni niektórzy rodzice muszą wprowadzać za rękę swoje dziecko na II piętro szkoły, bo inaczej nie uda się ono ani ze swoimi rówieśnikami, ani nawet z nauczycielką do własnej klasy;

2) Zdarza się, że niektóre sześciolatki udając się do toalety (z której korzystają przecież także uczniowie innych, starszych klas) nie chcą do niej wejść, tak silny mają lęk przed obcością, różnicą wieku czy brakiem estetyki i warunków higienicznych (np. brak papieru toaletowego). Są dzieci, które mówią, że za nic na świecie nie załatwią się w szkole, toteż zdarza się im moczenie (a to wzmaga poczucie wstydu i jeszcze większy lęk);

3) Dzieci absolutnie nie chcą ze sobą współpracować w klasie, gdyż co chwila jedno, drugie, trzecie itd. zabiega u nauczycielki o głaski, o przytulenie, o to, by mogło trzymać swoją panią za nogę, być blisko niej, gdyż to ona zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa. To sprawia, że nauczycielki mają problem z realizacją programu kształcenia, bowiem aktywność opiekuńcza przeważa nad dydaktyczną;

4) Pojawia się panika, kiedy dzieci muszą podporządkować się akcjom całej szkoły np. próbnemu alarmowi przeciwpożarowemu. Są takie, które nie chcą wyjść z klasy, nie rozumieją, dlaczego miałyby uciekać drogą ewakuacyjną, itp.

5) Dzieci pytają w czasie przerwy o to, gdzie jest piaskownica, gdzie są huśtawki i zjeżdżalnia, gdzie mają spędzać czas wolny od zajęć, skoro szkoła nie posiada placu zabaw dla maluchów. Przed budynkiem? Na betonie?


6) nauczycielki odnotowują u dzieci bardzo niski poziom koncentracji uwagi, co utrudnia kształcenie, alfabetyzację sześciolatków. Są dzieci, które zasypiają w klasie. Są takie, które nie są w stanie odrobić pracy domowej.

Wśród 33 uczniów z dwóch klas pierwszych - po przeprowadzonych przez studentkę badaniach - okazało się, że aż 22 jest zagrożonych ryzykiem dysleksji. Wśród 11 uczniów tylko dwie dziewczynki uzyskały we wszystkich sześciu sferach: motoryce małej, dużej, funkcjach wzrokowych, językowych – ekspresji, percepcji bądź uwadze - wynik w normie. Reszta uczniów, przynajmniej w jednej ze sfer, uzyskała wynik pogranicza lub umiarkowanego ryzyka dysleksji.

Według badań profesor Marty Bogdanowicz - największe deficyty u dzieci występują w sferze percepcji językowo – słuchowej, co uniemożliwia skuteczną naukę czytania i pisania. W badaniach mojej studentki ta teza również została potwierdzona. W grupie dzieci ryzyka dysleksji u wszystkich badanych obserwuje się znaczne trudności w tej właśnie sferze. Dzieci takie mają problemy z odróżnianiem głosek w nagłosie, śródgłosie, wygłosie, przekręcają wyrazy w zdaniach oraz źle formułują swoje wypowiedzi. Dlatego też bardzo ważna jest stymulacja tej sfery oraz wdrożenie ćwiczeń logopedycznych tej sfery.

Faktem niepokojącym jest również wysoki odsetek dzieci, które maja problem z koncentracją uwagi co znacząco wpływa na ich poprawne funkcjonowanie w czasie zajęć oraz na późniejsze wyniki w nauce. Zdiagnozowane sześciolatki mają duże problemy w zakresie motoryki małej oraz dużej, źle posługują się nożyczkami oraz mają nieprawidłowy chwyt narzędzia pisarskiego. Nie radzą sobie również w czynnościach samoobsługowych takich jak, zapinanie guzików czy wiązanie sznurowadeł. Stosunkowo lepiej przedstawiają się wyniki w sferze percepcji wzrokowej. Dzieci z takimi deficytami mają problemy z odwzorowywaniem nawet prostych wzorów czy szlaczków, niechętnie układają puzzle oraz klocki.

Taki los zgotowało sześciolatkom Ministerstwo Edukacji Narodowej. Na temat ulg dla dyslektyków w czasie egzaminów zewnętrznych stwierdza się, co następuje: Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zamierza w najbliższych latach wprowadzać żadnych zmian w zasadach zdawania sprawdzianów i egzaminów zewnętrznych przez uczniów, posiadających opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej w sprawie specyficznych trudności w uczeniu się, w tym uczniów z dysleksją.

Ministerstwo uważa, że uczniom borykającym się ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się trzeba efektywniej pomagać. Dlatego też nowa podstawa programowa kładzie większy nacisk na indywidualizację procesu kształcenia i wsparcie uczniów ze specyficznymi potrzebami edukacyjnymi. MEN pracuje również nad programem, którego realizacja spowoduje skuteczniejszą niż dotychczas pomoc dzieciom mającym specyficzne trudności w uczeniu się. Będzie on polegał na wcześniejszym diagnozowaniu uczniów oraz prowadzeniu przez szkołę zajęć i organizowaniu specjalistycznej pomocy
.

Rodzice mogą sobie dzwonić na infolinię, klikać na mapkę internetową, czytać o tym, jak cudownie jest w innych szkołach (ciekawe, których?). Za kilka lat czekają ich duże wydatki na terapię i korepetycje. Co sądzą o ministrze edukacji? Na Facebooku wyrażają to politycznymi memami, które odzwierciedlają to, co naprawdę społeczeństwo sądzi o politykach oświatowych:


(źródło: .facebooku_1413231857312_resized.jpg)