11 lutego 2014

KONIEC ERY BELFRA, czyli JAK EDUKOWAĆ POKOLENIE „Z”?



To tytuł referatu Ana Moreno Salvo z Institucio Familiar d’Educació w Barcelonie, jaki został wygłoszony w czasie ubiegłotygodniowej konferencji "STRUMIENI". Mieliśmy już w naukach społecznych, ale i w publicystyce, tyle różnych określeń na tę kategorię nowej generacji, że nie sposób było nie odnotować treści wystąpienia poświęconego młodzieży, która przyszła na świat w ostatniej dekadzie XX wieku. Prowadzący obrady dr Stanisław Kowal z Krakowa przywołał charakterystykę tego rodzaju pokolenia na podstawie internetowych doniesień, toteż byliśmy ciekawi, jak Hiszpanie radzą sobie z edukowaniem własnego społeczeństwa, głównie rodziców współczesnych nastolatków czy młodzieńców, by zrozumieć panujące trendy i typy postaw. Odsyłam do artykułu Marty Pawłowskiej na temat tego pokolenia, bowiem referat A.M. Salvo nie dotyczył socjologicznych odczytań sytuacji młodych ludzi tej generacji, ale był pedagogiczną refleksją na temat tego, dlaczego nauczyciele powinni zaangażować się na rzecz radykalnej zmiany paradygmatu szkolnej edukacji, by odpowiadała ona wreszcie na potrzeby, oczekiwania i możliwości uczenia się pokolenia Z.


Paradygmatem w edukacji jest - zdaniem A.M. Salvo - to, jak patrzymy na rzeczywistość, jak kształtuje to nasze zachowanie, odczucia, osobowość, wierzenia. Od tego przecież zależy nasz sukces. Paradygmaty w edukacji są mapą w naszych myślach prowadzącą nas po nieznanych jeszcze terytoriach. Musimy jednak pamiętać, że mapa nie jest terenem, ale jedyne próbą jego odzwierciedlenia w określonej skali. Słusznie pytała Hiszpanka - Ile jeszcze musi upłynąć lat, by nastąpiła tak konieczna zmiana paradygmatu kształcenia? Jak długo jeszcze politycy oświatowi, władze edukacji, nauczyciele będą tkwić w paradygmacie minionego stulecia, który już w niczym nie przystaje do nowych warunków uczenia się młodych pokoleń?

Musimy zmienić paradygmat na 3 poziomach:
- wiedzy
- uczenia się
- autorytetu.


Anna M. Salvo zaczęła swoje wystąpienie od wydawałoby się trywialnej konstatacji, że świat zmienia się bardzo szybko, toteż nikt nie jest już w stanie przewidzieć, jak będzie on wyglądał za 10 czy 15 lat, kiedy nasi uczniowie opuszczą mury szkoły. Jaka wiedza będzie im wówczas potrzebna? Jakiej wiedzy będą musieli używać nie tylko po to, by przeżyć, ale i żyć godnie, realizując własne marzenia i zawodowe aspiracje? Przyrost wiedzy jest tak szybki, że szkoły uczniowie nie są w stanie opanować jej w całości, toteż istotne jest sformułowanie odpowiedzi na pytanie: jaka część wiedzy jest istotna, ponadczasowa, uniwersalna, niezależna od zachodzących przemian? Musimy zatem wiedzieć, jak wybrać z całego bogactwa wiedzy to, co jest najbardziej istotne, by zapewnić naszym dzieciom wiedzę głęboką, nie poddającą się doraźnym trendom.

Musimy też zastanawiać się nad tym, jakie umiejętności są potrzebne do myślenia, by nasi uczniowie potrafili samodzielnie dochodzić do dogłębnej wiedzy, by potrafili być krytyczni, a zarazem precyzyjni, by mądrze używali wiedzy, która jest w większości już poza szkołą, także w Internecie. Co zatem czynić, by pokolenie Z potrafiło i chciało uczyć się przez całe życie, uczyć się dla siebie samych. Najwyższy czas zmienić programy kształcenia, by oddziaływać na różne rodzaje inteligencji. Musimy odkrywać, że każdy jest inteligentny na różne sposoby, bo tylko wtedy będziemy w stanie zmienić sposób kształcenia i myślenia o naszych uczniach.

Ma rację Hiszpanka, że czas najwyższy odejść od modelu (paradygmatu) szkoły tradycyjnej, selekcyjnej, wykluczającej wielu uczniów z ich szans na godne życie. Edukacja musi mieć u swoich podstaw pozytywne przesłanie, a nie ustawicznie doszukujące się u uczniów błędów, słabości, wad czy deficytów. Musi wreszcie zmienić się w ponowoczesnym świecie rola i misja nauczycieli. Skoro jest wiele sposobów bycia inteligentnym, to trzeba też uczyć w różny sposób, dopasowywać się do gamy inteligencji naszych uczniów, dopasowywać nasze programy kształcenia do różnych typów inteligencji uczniów tak, by każdy miał szansę na odnalezienie miejsca w społeczeństwie, na samorealizację.
Konieczne jest nauczenie młodzieży sztuki współpracy, gdyż ta jest kluczem do sukcesu w przyszłości.

Kiedy zaś posługujemy się kategorią autorytetu w edukacji, to najczęściej myślimy o autorytecie władzy, panowania nad uczniami, by kontrolować treści uczenia się i sposoby pracy uczniów. Czas najwyższy zmienić ten paradygmat i odejść od manipulowania uczniami, od nieustannego a degradującego ich oceniania, gdyż w ten sposób uczymy ich tego samego wobec innych, uczymy ich ślepej niewrażliwości itd. Trzeba skończyć w edukacji szkolnej z modelem „zwycięzcy – pokonani”, by zacząć z uczniami realizować postawy typu "WIN-WIN", czyli "zwycięzca-zwycięzca" (a nie, jak chciał Thomas Gordon - "wychowanie bez porażek"). Dzisiejsza edukacja musi być nastawiona na to, by w jej toku sukces miał zarówno nauczyciel, jak i uczeń. Tak też trzeba patrzeć na wzajemne ich relacje i wdrażany program pozytywnego kształcenia. Niedopuszczalne jest, by w edukacji umacniać nieodpowiedzialne wzorce zachowania i patologie typu agresja, łamanie zasad, walka czy rezygnacja (ucieczka) z dążenia do celu. Filozofia WIN-WIN jest wyjściem naprzeciw potrzebom obu stron, by każda mogła mieć sukces, a zarazem ponosiła za swoje działanie i postawy odpowiedzialność.

Rzeczywiście, człowiek jest jedyną istotą, która potyka się wiele razy o ten sam kamień. Musimy zatem się zmieniać, nauczyć tego, jak pewne rzeczy robić inaczej. Nie wolno mylić skuteczności uczenia się jako umiejętności dochodzenia do wyznaczonego celu z wydajnością, a więc czynienia czegoś w sposób optymalny. Kluczowe jest przecież to, by osoba miała szansę zmierzenia się z pożądanym celem, osiągnięcia go. Trafną analogią była - przypomniana przez referująca - bajka o kurze znoszącej złote jajka. Jeśli ktoś stawia na życie, które skupia się na złotych jajkach a zaniedba kurę, która je składa, to wszystko traci przez swoją chciwość i pazerność. Znamy to w Polsce nie tylko z dramatu Wyspiańskiego i słynnej tezy: "Miałeś chamie złoty róg...". Tak więc, nauczyciele powinni być cierpliwi i dbać o swoje "kury", a więc o uczniów, którzy powinni w przyszłości znosić złote jajka.


Na zakończenie referatu Anna M. Salvo zwróciła uwagę na subiektywne czynniki oporu przed zmianą paradygmatu w edukacji, których nośnikiem są niektórzy nauczyciele. Trzeba mieć otwarta głowę i wyrzucić z niej stare przyzwyczajenia, by zrozumieć nowe wymogi kształcenia innych. Tych pedagogów, którzy nieustannie jedynie narzekają na młodzież i stosują wobec niej represje, korzystając z własnego władztwa, cechuje brak własnej głębi myślenia i poczucie własnej doskonałości. czas najwyższy być w szkole proaktywnym nauczycielem, bo to oni mają w swoich rękach inicjatywę i mogą sprawić, że uczniowie osiągną w swoim życiu pożądane także społecznie cele. Konieczna jest zatem synergia, twórcza współpraca, łączenie sił i ich maksymalizowanie w zespołach.

Warto sięgnąć do polskojęzycznej literatury na temat edukacji alternatywnej, która ukazywała się sukcesywnie od 1992 r., by przekonać się, że powyższa wiedza na temat koniecznej zmiany paradygmatu była i jest upowszechniana w kraju od co najmniej dwóch dekad. Niestety, centralistycznie zarządzany system szkolny w III RP nie ma szans na wyjście ku nowym paradygmatom edukacji, bo resort edukacji nieustannie potrzebuje jej jako przedłużonego ramienia do sprawowania nad polskim społeczeństwem instrumentalnej politycznie władzy. Nie poprawią tego stanu rzeczy w gorsecie nadzoru pedagogicznego żadne programy typu "cyfrowa szkoła", "szkołą współpracy" itd., itd. gdyż tego typu inicjatywy z góry skazane są na niepowodzenie, czego pierwsze sygnały mamy nie tylko w raportach NIK. Nie da się tworzyć nowej szkoły w starych ramach, edukacji otwartej, elastycznej w warunkach nieustannej manipulacji władzy i systemu klasowo-lekcyjnego. Platforma Obywatelska dobija polską szkołę podtrzymując w polityce oświatowej struktury i mechanizmy państwa totalitarnego, zamkniętej edukacji. Dobrze zatem, że są chociaż niepubliczne szkoły, w których zmiana paradygmatu jest czymś oczywistym i naturalnym. A szkolnictwo publiczne nadal będzie inhibitorem zmian, także z udziałem oświeconych dziennikarzy, których teksty lepią się od przymilania się resortowi edukacji, byle tylko zgarniać jak najwięcej dotacji na własne utrzymanie. I to jest, niestety, żałosne.

10 lutego 2014

Edukacja między bohaterami zmian a budzeniem uśpionych sumień









Mara J. Carion nauczycielka z hiszpańskiej szkoły dla dziewcząt „SENARA” w Madrycie, która w tym roku obchodzi 50-lecie istnienia - wygłosiła referat pt. „Debata, projekty, wolontariat, sztuka relacji gwarancją sukcesu zawodowego”.


Zanim przedstawiła dwa projekty edukacyjne, które aktualnie realizują jej uczennice, przybliżyła główne założenia wychowawcze szkoły. Kluczowe w niej jest bowiem wychowanie młodego pokolenia, rozwijanie potencjału dzieci, by potrafiły realizować w swoim dorosłym życiu marzenia i były przygotowane do walki o realizowanie swoich pasji. Właśnie dlatego tak ważni są nauczyciele z pasją, zaangażowani, pełni entuzjazmu, którzy będą potrafili motywować swoich uczniów do działania, zarazić ich entuzjazmem do ustawicznego i innowacyjnego uczenia się. Tego typu postrzeganie profesji nie mieści się w ramach normowanego czasu pracy, gdyż często wymaga ona poświęcenia wielu godziny ponad stanowioną normę. Nauczyciel nie jest już jedynym źródłem wiedzy, ale przewodnikiem po jej źródłach, facylitatorem i tutorem samodzielnego uczenia się dzieci.

Czasy współczesne - jak mówiła M. J. Carion - wymagają kreatywnej edukacji, także zorientowanej na wymagania rynku pracy, który nieustannie się zmienia. Trzeba tworzyć pomost między edukacją a społeczeństwem, stawiać czoła wyzwaniom, by absolwentki szkoły były filarami życia społecznego w XXI wieku. Edukacja powinna sprzyjać rozwijaniu kompetencji i umiejętności, które są oczekiwane przez społeczeństwo. Nic dziwnego, że tak dużo uwagi poświęca się w tej szkole także innowacyjności, ale i zwraca uwagę na solidność działania.

Zdaniem referującej Hiszpanki innowacja nie powinna oznaczać anulowania tego, co było, by stworzyć coś nowego. Tak jednak jest ona definiowana w słownikach. Tymczasem innowacja to czynienie czegoś od wewnątrz (innove). Wprowadzić innowację to dać początek czemuś nowemu, to dodawanie nowej wartości, by możliwe było rozwiązywanie pojawiających się w naszym życiu problemów.


W przypadku realizowanych projektów edukacyjnych istotne było, by dziewczęta doskonaliły swoje umiejętności w zakresie uczenia się. Tu ważna okazała się ich kreatywność, innowacja, zaufania do siebie, komunikatywność, umiejętność formułowania pytań i kwestionowania pojawiających się na nie odpowiedzi. Dzisiaj uczniowie muszą być nauczeni tego, jak w przyszłości powinni zarządzać niepewnością, by mogli być przedsiębiorczy, refleksyjni, by potrafili przewodzić innym i być bohaterami zmian w społeczeństwie. To fascynujące, kiedy w szkole dzieci uczą się łączenia własnej edukacji ze sztuką osiągania sukcesów.

Najbardziej zafascynował mnie w tym wystąpieniu projekt edukacyjny pt. „Dziennik ulicy”, który jest związany z rozwijaniem postaw społecznej solidarności wobec osób słabszych, wykluczonych. Słusznie zakłada się w jego realizacji, że edukacja jest czymś więcej, niż przekazywaniem wiedzy. Konieczne jest także budzenie świadomości otaczającego nas świata. Proces kształcenia musi mieć integralny charakter, sprzyjać formacji całej osoby, edukowanie jej w cnotach, wierze, rozwijaniu umysłu, ale i umiejętności służenia społeczeństwu, bycia solidarnymi z ludźmi najbardziej potrzebującymi ludzkiej pomocy. Już w szkole przygotowuje się uczennice do tego, by potrafiły w przyszłości zarządzać projektami międzynarodowymi. Także obecny Papież Franciszek apeluje o przeciwstawianie się ekonomii wykluczenia.


Na czym polega innowacyjność uczennic w realizacji tego projektu? Otóż uwrażliwione na sprawy społeczne zastanawiały się nad tym, jak obudzić w społeczeństwie uśpione sumienia, byśmy nie byli obojętni na otaczające nas ubóstwo i cierpienia wielu osób. Licealistki najpierw opracowały plakat tłumaczący problemy i sytuacje osób wykluczanych społecznie. Jedna z nich wpadła jednak na pomysł, by dotrzeć do młodych w ich wieku w sposób im najbliższy, a więc z wykorzystaniem Internetu. Założyła blog „Liczymy na ciebie”, w którym zaczęła zamieszczać zdjęcia z ulicy i komentarze do nich. Jej celem było pokazanie ludzi cierpiących, żeby młodzież zdała sobie sprawę z sytuacji społecznej oraz zastanowiła się nad tym, co z tym zrobić.

Obudzić ludzkie sumienia! Jak to jest, że kluczową informacją w mediach jest to, że giełdowy indeks spadł o 2 punkty, a nie to, że na ulicy zmarł kolejny człowiek. Trzeba pozyskiwać ludzi, którzy będą chcieli zmieniać tę rzeczywistość.
Podsumowując swoje wystąpienie hiszpańska pedagog jeszcze raz podkreśliła, by w edukacji położyć większy akcent na innowację opartą o solidne fundamenty, o wychowanie spersonalizowane, holistyczne, rozwijające konieczne do życia w społeczeństwie umiejętności, ale i umysł, umacniające wolę oraz życie duchowe. Jesteśmy bowiem wychowawcami, a nie instruktorami.

09 lutego 2014

Szkoły dobrego wychowania













"STRUMIENIE" - Przedszkole, Szkoła Podstawowa, Gimnazjum i Liceum Stowarzyszenia Wspierania Edukacji i Rodziny STERNIK w Józefowie obchodzą w tym roku Jubileusz 10-lecia. Jedną z okoliczności wpisujących się w program tych obchodów była wczorajsza konferencja pt. "Innowacje w edukacji", którą współorganizowała także Szkoła "ŻAGLE" tego Stowarzyszenia. Po raz kolejny uzyskałem potwierdzenie, że powołana do życia niepubliczna inicjatywa edukacyjna może znakomicie realizować statutowe cele niezależnie od fatalnej polityki MEN wobec szkolnictwa publicznego. Miał rację prof. Ryszard Łukaszewicz, twórca znakomitej Wrocławskiej Szkoły Przyszłości we Wrocławiu, kiedy pod koniec lat 80. minionego wieku stwierdził, że w naszym kraju nie można realizować w szkolnictwie publicznym edukacji z pasją, autorskiej, niezależnej od skostniałych i centralistycznie stanowionych standardów, gdyż tkwiące w syndromie homo sovieticus władze resortu edukacji zawsze będą traktować ją jako pole do praktyk partyjnych kacyków, będą narzucać nauczycielom poprawne politycznie programy i sposoby ich realizacji.

Na szczęście są w III RP "wyspy edukacyjnego oporu", "kreatywnego nieposłuszeństwa", szkoły kształtowania charakterów i samowychowania, które zostały powołane do życia przez różne podmioty, organizacje, stowarzyszenia, związki wyznaniowe czy osoby prywatne, by spełnić konstytucyjny zapis o prawie rodziców do stanowienia o edukacji własnych dzieci. Szkoły STRUMIENIE i ŻAGLE powstawały dziewięć lat temu z rodzicami i dla rodziców, z nauczycielami i dla nauczycieli, by największy dar życia, jakim są dzieci, mógł być w sposób integralny i spersonalizowany przygotowany do dorosłego życia.

Ideą edukacji w placówkach STRUMIENI jest: wspieranie rodziców, jako pierwszoplanowych wychowawców, w intelektualnym, społecznym, duchowym i fizycznym kształceniu swoich córek. Podejmując współpracę stawiamy mocny fundament wartości i zasad, na którym dziewczęta budują swoją przyszłość.

Zadaniem "STRUMIENI" jest nie tylko przekazanie rzetelnej wiedzy, ale przede wszystkim wzbudzenie pragnienia wniknięcia w sedno rzeczy. Ciekawość świata, rozumowanie, zadawanie pytań i wyciąganie wniosków są punktem wyjścia do poznania siebie i drugiego człowieka. Relacje osobowe uczą pokory, życzliwości i szacunku wobec innych. Prowadzą do współpracy i pomocy w rozwiązywaniu trudnych zagadnień. Wyzwalają ducha odpowiedzialności, służby i poświęcenia - cech, które są miarą dojrzałości człowieka.

Naszym celem jest kształtowanie dojrzałych kobiet, które w przyszłości jako żony, matki, naukowcy, lekarze, architekci czy prawnicy, z optymizmem podejdą do wyzwań życia codziennego. Pewne swych umiejętności, ze świadomością godności osobistej, będą dobrymi pracownikami i obywatelami. Będą dobrymi ludźmi.



Gospodarz wczorajszej konferencji to przedszkole i szkoły dla dziewcząt, których kadry wypracowały autorskie programy kształcenia wychowującego uwzględniające - rzecz jasna - narodowe curriculum. Szczególną uwagę zwraca się w nich na kształcenie humanistyczne, formację duchową młodych pokoleń, które rozwijają swoją osobowość w kulturze i tradycji języka polskiego, ale i łacińskiego, by mogły w przyszłości aktywnie włączać się w rozwój ojczyzny z pielęgnowaniem jej dziedzictwa oraz wnoszeniem do życia kraju nowych wartości.

Jak pisze w udostępnionym uczestnikom konferencji autorskiego programu interdyscyplinarnego kształcenia humanistycznego nauczycielka Liceum "Sternika" Barbara Strycharczyk - jest kilka powodów, dla których kluczowe staje się wyposażenie młodych dziewcząt w takie umiejętności, które pozwolą ocalić z ich udziałem depozyt kultury jako wspólnego dobra, a mianowicie:

- Dziewczęta, szczególnie dzisiaj, kiedy tak często podkreśla się ich rolę w życiu zawodowym, powinny zdobyć pełne wykształcenie na wysokim poziomie.

- Ze względu na ich przyszłą rolę w rodzinie, wydaje się bardzo ważnym przygotowanie dziewcząt do pełnego odbioru depozytu kultury, aby mogły z czasem przekazywać te istotne dla życia obywatelskiego, społecznego i rodzinnego treści własnym dzieciom.

- Wydaje się też, że istotną przyczyną, która również przemawia na korzyść przedstawionego sposobu nauczania humanistyki, jest szczególne zainteresowanie dziewcząt literaturą, teatrem i historią sztuki.

Przekazywanie jak również wzbogacanie wspólnego dziedzictwa jest jednak pracą trudną i często niewdzięczną. Dlatego tym bardziej wymaga odpowiedniego przygotowania. Wydaje się zatem, że w tej dziedzinie ważną i odpowiedzialną rolę ma do wypełnienia szkoła. A szczególną rolę, jak się dzisiaj wydaje, ma do wypełnienia szkoła dla dziewcząt
."

Znany dziennikarz Bogdan Rymanowski z dumą pisze o wartości szkół "Strumieni", w których edukowane są jego dzieci: "Szkoła zapewnia nam - rodzicom - poczucie bezpieczeństwa. Mamy w "Strumieniach" sojusznika w wychowaniu córki. Możemy mieć pewność, że nauczyciele nigdy nie wystąpią przeciwko nam, nie podważą autorytetu rodziców. Nie wpoją też dziecku zasad i wartości, których nie akceptujemy. Niezmiernie ważny jest kontakt i współpraca z opiekunem. (...) Widzimy duży sens w istnieniu oddzielnych szkół dla dziewcząt i chłopców. Taki model edukacji, oprócz korzyści naukowych, pomaga uczyć szacunku wobec drugiej płci. Jest też wyzwaniem dla rodziców, by prawidłowych relacji damsko-męskich uczyć w domu. Własnym przykładem". (Strumienie. Biuletyn Jubileuszowy, listopad 2013, s. 3)

Oby takich szkół, które dodają dzieciom skrzydeł, a rodziców wzmacniają w ich wychowawczej roli, było jak najwięcej. Każda szkoła alternatywna jest odpowiedzią na ludzkie potrzeby i oczekiwania, ale też i jej możliwości zaoferowania społeczeństwu czegoś niepowtarzalnego. To niewątpliwie są szkoły innowacji w edukacji. Dodają do życia dzieci i młodzieży wartości, których nie doświadczyłyby w innych placówkach.