14 października 2013

240 rocznica utworzenia Komisji Edukacji Narodowej



"Stworzyć naród przez wychowanie publiczne" - tak brzmiało jedno z haseł powołanej w 1773 r. po pierwszym rozbiorze Polski - Komisji Edukacji Narodowej, która powstała w wyniku m.in. rozwoju ekonomicznego i intelektualnego kraju. Szczególne zasługi położył w tym względzie Hugo Kołłątaj reformując Akademię Krakowską. Młodzi uczeni wnieśli „nowego ducha” do uczelni oraz głęboką wiedzę zamiłowanie do nauki i badań naukowych. W uniwersytetach zapoczątkowany został rozwój myśli teoretycznej i badawczej.
Dzisiejsze ŚWIĘTO nawiązuje - nie tylko symbolicznie - do tego wydarzenia.

Na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej rozpoczyna się dwudniowa debata wpisując się w całoroczne obchody 240 rocznicy Komisji Edukacji Narodowej. Będziemy rozmawiać o jej dziele i związanych z nią postaciach w gmachu Wydziału Pedagogicznego. Konferencja naukowa toczy się pod tytułem: Komisja Edukacji Narodowej: ludzie i dzieło w dialogu pokoleń.

Jej organizatorami są Instytut Historii i Katedra Historii Oświaty i Wychowania Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie oraz Instytutu Historii Nauki im. Ludwika i Aleksandra Birkenmajerów PAN przy współpracy Towarzystwa Historii Edukacji.

W pierwszym dniu obrad zostaną wygłoszone następujące referaty:

Moderatorzy: prof. dr hab. Bożena Popiołek, dr hab. prof. UP Katarzyna Dormus

14.00-14.20 prof. dr hab. Kazimierz Karolczak (Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie), Dziedzictwo kulturowe Komisji Edukacji Narodowej w XIX wieku

14.20-14.40 prof. dr hab. Kalina Bartnicka (Instytut Historii Nauki PAN im. L. i A. Birkenmajerów, Warszawa), Komisja Edukacji Narodowej i jej ustawy
14.40-15.00 prof. dr hab. Bogusław Śliwerski (Komitet Nauk Pedagogicznych PAN), Edukacja jako wspólne dobro niespełnionym przesłaniem KEN dla potomnych

15.00-15.20 prof. dr hab. Janusz Sondel (Uniwersytet Jagielloński), Stosunek KEN do projektu studiów prawniczych Hugona Kołłątaja

15.40-16.00 prof. dr hab. Eligijus Raila (Uniwersytet Wileński), Działalność edukacyjna biskupa wileńskiego Ignacego Jakuba Massalskiego: wariant litewskiego oświecenia

16.00-16.20 prof. dr hab. Karol Poznański (Akademia Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie), Wokół rocznicy reformy margrabiego Aleksandra Wielopolskiego

16.20-16.40 prof. dr hab. Irena Szybiak (Uniwersytet Warszawski), Nauczyciel KEN: ideał a rzeczywistość

16.40-17.00 prof. dr hab. Witold Chmielewski (Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach, Filia w Piotrkowie Trybunalskim), Idee KEN w polskim systemie oświatowym na uchodźctwie w latach II wojny światowej

17.00-17.20 prof. dr hab. Władysława Szulakiewicz (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu), Drugi jubileusz Komisji Edukacji Narodowej w historiografii oświatowej

Program całej konferencji jest na stronie UP.

Dzisiejsza debata ma szczególne znaczenie także dla Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. W imieniu władz naszego środowiska naukowego, w którym od początku jego istnienia działa Zespół Historii Wychowania, kierowany obecnie przez prof. UAM Wiesława Jamrożka, przekażę przede wszystkich Władzom Uniwersytetu - Jego Magnificencji Rektorowi Michałowi Śliwie, Wysokiemu Senatowi oraz władzom Wydziału Nauk Pedagogicznych - najwyższe wyrazy uznania oraz wdzięczności z tytułu podjęcia tak kluczowej dla polskiej humanistyki, w naszej płynnej nowoczesności, debaty o dziele wyjątkowym w dziejach nie tylko nauk pedagogicznych.

Odwołam się we wstępie mojego referatu do myśli jednego z moich poprzedników na funkcji przewodniczącego Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN – prof. Tadeusza Lewowickiego, która najlepiej oddaje zobowiązanie naszej społeczności wobec minionych pokoleń i ich dokonań w naukach o wychowaniu: Pedagogice i edukacji potrzebna jest pamięć o przeszłości - pamięć dająca mądrość w rozstrzyganiu współczesnych problemów kształcenia, opieki i wychowania. Potrzebne staje się zachowanie relacji między humanistyką, historią wychowania oraz pedagogiką i edukacją. (T. Lewowicki, Humanistyka – historia wychowania – pedagogika. O pamięci dokonań i mądrości vs. niepamięci i zagubienia [w:] Studia z teorii i historii wychowania oraz nauk pokrewnych, tom jubileuszowy poświęcony Profesor Wiesławie Korzeniowskiej, red. Urszula Szuścik, Katowice-Cieszyn-Ustroń: Galeria „Na Gojach” 2010, s. 58.)


Dzisiaj obchodzimy w całym kraju obchody Dnia Edukacji Narodowej (w PRL - Dnia Nauczyciela). Nie jest to święto państwowe, toteż wszyscy uczniowie udają się do przedszkoli i szkół, by osobiście podziękować swoim wychowawcom, pedagogom za ich trud, troskę i zaangażowanie. Być może podziękowania nie będą dotyczyć wszystkich nauczycieli, gdyż są w tym zawodzie także osoby toksyczne, z zaburzeniami, które nie powinny mieć żadnych kontaktów z dziećmi czy młodzieżą. My jednak wyrażamy wdzięczność tym najwspanialszym, oddanym swojej pasji i radości bycia z wychowankami, by wspierać ich w trudnej służbie odkrywania i szlifowania człowieczeństwa i doskonalenia osobistego rozwoju. Nauczycielom powierza Ojczyzna z zaufaniem swoje dzieci, im też wszyscy cześć i poważanie okazywać winni (F. Majchrowicz, Historja Pedagogji ze szczególnem uwzględnieniem dziejów wychowania i szkół w Polsce, wyd. czwarte, Warszawa: Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska” 1922, s. 275) Jest coś, czego nie doświadczają przedstawiciele innych zawodów, a mianowicie autentyczna wdzięczność, radość dziecięcych serc i ufność, jaką dzielą się przedszkolaki i uczniowie ze swoimi nauczycielami.

Dzień Edukacji Narodowej staje się dla nas wszystkich okazją do refleksji nad pełnioną rolą i wykonywanymi zadaniami, nad własnymi dokonaniami oraz planowanymi zmianami. Pragnę złożyć wszystkim NAUCZYCIELOM, także moim byłym i obecnym współpracownikom jak najserdeczniejsze życzenia: dużo radości i satysfakcji z pracy, pogodzenia życia osobistego z warunkami kształcenia i/czy studiowania. Dzięki wspólnej pasji edukacyjnej i fascynacji określoną dziedziną wiedzy, dzięki ufności w realizację wspólnych zadań może spełniać się w wielu rolach. Życzę Państwu dużo wytrwałości w pokonywaniu różnych problemów, jakie napotykamy na co dzień, by idea narodowej, wolnej edukacji znalazła w nauczycielskim zaangażowaniu jak najlepszych wykonawców.

13 października 2013

Błędy wychowawcze w szkole i ich następstwa

Problem zła i wszelkich patologii w życiu szkoły nie jest bowiem jedynie naukową spekulacją. Z perspektywy działania jest przede wszystkim tym czymś, czego nie powinno być, lecz co musi zostać zwalczone. Jeśli jest mitem, to pod jego wpływem myśl spekulatywna powinna kierować się do tyłu, ku początkom, pytając - skąd i jakie zło? W perspektywie działania szkoła powinna poszukiwać odpowiedzi na pytanie – jaki rodzaj zła w niej występuje i jak sprzeciwiać się złu?

Błąd wychowawczy jest faktem zachodzącym w toku interakcji między wychowawcą a wychowankiem. Polega on na dostarczaniu wychowankowi doświadczeń wadliwego funkcjonowania społecznego, pozbawianiu go wiary w siebie, wywoływania czy utrwalania w nim poczucie krzywdy, niesprawiedliwości lub wdrażania go do bierności, posłuszeństwa. Jest to takie zdarzenie w życiu wychowanka, które niesie ze sobą skutki niekorzystne dla jego rozwoju, a więc jest szkodliwe. Zależy on od właściwości oraz „historii”, biografii wychowawcy i wychowanka, od ich wzajemnych nastawień oraz od kontekstu społecznego interakcji. Błąd wychowawczy to takie zachowanie wychowawcy, które stanowi realną przyczynę (lub ryzyko) powstania szkodliwych dla rozwoju wychowanka skutków, wpisując się na trwałe negatywnie w jego pamięć. (A. Gurycka, O sztuce wychowania, Wyd. CODN, Warszawa 1997, s. 75 )

Przeprowadziłem wśród nauczycieli sondaż na temat tego, jakie zdarzenia w swoich szkołach postrzegają jako błędy wychowawcze? Do najczęściej występujących błędów po stronie nauczycieli jako sprawców błędów, czyli swoistego rodzaju zła, zaliczyli następujące fakty:

Niechęć czy opieszałość wśród niektórych nauczycieli do udzielania bezinteresownej pomocy uczniom poza zajęciami lekcyjnymi w zrozumieniu treści nauczania;

Przenoszenie osobistych problemów życiowych do szkoły i obciążanie nimi uczniów bądź też przenoszenie na nich agresji z powodu niemożności poradzenia sobie z trudnymi sytuacjami.

Stosowanie wobec uczniów kar jako zemsty za własne niepowodzenia życiowe;

Ciche przyzwolenie na łamanie przez uczniów niektórych norm w obszarze życia szkolnego np. palenie papierosów, ściąganie, wagary itp.

Niesprawiedliwe ocenianie uczniów, które jest wynikiem porównywania ich z najlepszymi osiągnięciami rówieśników;

Brak precyzyjnych kryteriów ocen. Dominacja subiektywizmu w zależności od rozkładu osobistych sympatii i antypatii;

Publiczne ośmieszanie uczniów w trakcie odpytywania przed klasą czy wizytatorem;

Brak konsekwencji w egzekwowaniu wiedzy i ocenianiu za nią w sytuacji, kiedy promuje się do następnej klasy ucznia, którego oceny jednoznacznie powinny go dyskwalifikować;

Wykorzystywanie oceny niedostatecznej jako instrumentu represji wobec ucznia nie za brak wiedzy, ale za jego niewłaściwe zachowania się w czasie lekcji;

Zaniedbywanie przez nauczyciela wiedzy o środowisku życia ucznia, jego rzeczywistych możliwościach uczenia się i uzyskiwania wsparcia ze strony rodziców;

Narzucanie uczniom własnego punktu widzenia, brak tolerancji wobec odmienności postaw czy form zachowań uczniów (np. brak akceptacji dla nietypowych fryzur czy ubrań itp.);

Poniżające traktowanie ucznia;

Krytyka nauczyciela przez innego nauczyciela w obecności uczniów;

Stosowanie odpowiedzialności zbiorowej;

Pobłażanie czy niekonsekwencja w egzekwowaniu od uczniów form aktywności czy zachowań, w wyniku zmiany własnego nastroju, humoru itp.;


Wśród błędów wychowawczych, których źródła są poza nauczycielami, wymieniono takie, jak:

Podporządkowywanie procesu oceniania uczniów pozaszkolnym kryteriom i rankingom;

Szantażowanie rodziców koniecznością dokonywania wpłat na komitet rodzicielski, by szkoła mogła dysponować środkami finansowymi na swoją działalność;

Brak ujednoliconych w szkole wymagań wobec uczniów wobec spraw typowo wychowawczych, jak np. spóźnienia, nie odrabianie prac domowych, brak dyscypliny, nie okazywanie szacunku nauczycielom itp.;

Pozorowanie pracy dla zaspokojenia oczekiwań nadzoru pedagogicznego;

Brak współdziałania między środowiskiem domowym uczniów a nauczycielami czy gminnymi władzami oświatowymi.

Następstwem błędów wychowawczych są m.in.: wypaczenia, zaburzenia w rozwoju indywidualnym i społecznym, zerwanie więzi, interakcji, brak porozumienia i współdziałania, naruszenie harmonii wzajemnych relacji, obniżenie w oczach wychowanka oceny wychowawcy jako partnera interakcji.

Eliminacja błędu wychowawczego wymaga dokonania wglądu w całokształt sytuacji, w której błąd wystąpił oraz trafnego rozpoznania (zidentyfikowania) faktu, zdarzenia czy procesu jako błędu ze względu na jego efekt psychologiczny, społeczny czy normatywny.

12 października 2013

Trójstronna współpraca podmiotów szkolnej edukacji - pozór czy szansa uspołecznienia edukacji publicznej?
















Wewnętrzne życie szkoły jest szczególnym światem, w którym bierze się fikcję za rzeczywistość czy nazywa fikcję rzeczywistością. Największej iluzji – iluzji wspólnego świata nauczycieli, uczniów i ich rodziców, który może być światem rzeczywistej, partnerskiej wspólnoty – nie znosi także jej demaskacja. Taką iluzją jest opisana przeze mnie w książce „Klinika szkolnej demokracji” demokratyzacja szkoły, w której wszyscy mają ponoć równe szanse.

Kiedy jednak przyjrzymy się uważnie nie tylko ustaleniom prawnym, ale i skromnym próbom wdrażania takich regulacji prawnych, które mogłyby być zaczynem tych procesów okazuje się, że sama społeczność szkolna (rada pedagogiczna, rada rodziców i/lub samorząd uczniowski) uruchomi grę na rzecz podtrzymywania iluzji. Codzienność życia szkoły jest bowiem wkomponowana w warunki typowe dla instytucji totalnych, hierarchicznych, zawładających, w których nieustannie prowadzona jest gra o zwycięstwo kogoś nad kimś. Z tej zaś racji, że stanowi sferę zwykłych i koniecznych czynności i procesów (np. selekcji, stygmatyzacji, alienacji itp.), niechętnie poddaje się demaskacji, stając się w ten sposób naturalnym sprzymierzeńcem iluzji.

Charakterystycznym tego przykładem jest sytuacja wyobcowania ucznia z tytułu jego podległości tak wobec nauczycieli, jak i własnych rodziców, redukująca go do roli przedmiotu. Ci ostatni, w większości przypadków, bardziej się identyfikują i solidaryzują ze szkołą, niż z własnym dzieckiem. To właśnie na nim i w nim realizują swoje własne cele pedagogiczne rodzice, nauczyciele i szkoła jako instytucja. W ramach społecznie pożądanych wartości szkoła rozwija swoje własne struktury, stwarza instytucjonalne i organizacyjne ramy procesu kształcenia, które nie jest tak łatwo zmienić. Zdaniem Mertona mamy tu do czynienia z rytualizmem, czyli znormalizowanymi stosunkami, w których wyraźnie dominują formalistyczne metody postępowania typowe dla instytucji biurokratycznej. Ich przestrzeganie ma chronić interes gospodarczy, społeczny i polityczny państwa poprzez realizację 3 funkcji: kwalifikacyjnej, selekcyjnej i legitymizacyjnej.
Ten biurokratyczny aspekt funkcjonowania szkoły implikuje ciągłą dominację „rozkazodawczej” instytucji nad środowiskami pozaszkolnymi, w tym przewagę wychowawców klas i nauczycieli nad rodzicami. Jak w każdej biurokracji występuje tu egzekwowanie określonych zachowań zgodnie z założonym planem i rutyną w ramach obowiązujących praw, „uśmiercając” tym samym rzeczywistą i oddolną partycypację rodziców w życiu szkoły. Nic zatem dziwnego, że winą za brak współpracy szkoły z rodzicami obciąża się przede wszystkim samą szkołę, której naczelnym zadaniem jest w dalszym ciągu przystosowywanie uczniów do panujących w niej stosunków społecznych zgodnie z interesem władzy.
Jedną z barier szkolnych ograniczających współpracę z rodzicami jest degradowanie uczniów do roli przedmiotów, „kontenerów”, które muszą być wypełniane przez nauczycieli odpowiednim materiałem (treści kształcenia). Dobrym nauczycielem jest ten, który potrafi całkowicie napełnić ów kontener, zaś dobrym uczniem jest taki, który chętnie pozwala na wypełnienie swojego pojemnika. Wymagania instytucjonalnego świata życia szkoły nie uwzględniają szczególnych umiejętności, zdolności i talentów wszystkich uczniów (nikt ich o to nie pyta), lecz służą możliwości realizowania abstrakcyjnych celów, w których osobowość uczniów jest rozłożona na elementy. Nauczyciel jest tu podmiotem działań, zaś uczeń przedmiotem ich obróbki.

Ogólne problemy szkoły w małym stopniu interesują rodziców, natomiast w dużej mierze obchodzi ich sytuacja własnego dziecka, w tym szczególnie w pierwszych latach nauki. Tymczasem aktywność rodziców w szkole z uwzględnieniem potrzeb ich dziecka czy wymiana informacji o ich dziecku zachodzi względnie rzadko, a jeśli już, to jest bardzo skąpa. Zaangażowanie rodziców w procesy decyzyjne nie ma żadnego wpływu na osiągnięcia szkolne ich dzieci także wówczas, kiedy dotyczy rozwiązywania problemów bezpośrednio związanych z procesem lekcyjnym (np. decyzje o zakupie pomocy dydaktycznych). Współpraca rodziców w procesach organizacyjnych na terenie szkoły (zarządzanie, remonty szkolne, zbiórka pieniędzy, przygotowywanie uroczystości itp.), ani też pomoc rodziców w przedsięwzięciach klasowych nie mają naturalnie żadnego wpływu na efekty uczenia się dziecka.
Najbardziej zatem pożądanym modelem współpracy obu środowisk byłoby zaakceptowanie przez nauczycieli rodziców ich uczniów jako potencjalnych doradców, ekspertów, od których można i warto się uczyć oraz których wiedzę i umiejętności należałoby wykorzystywać w procesie dydaktycznym oraz wychowawczym szkoły. W tym też sensie rodzicielska partycypacja w codziennym życiu szkoły oznaczałaby także dla nich samych ciągłość uczenia się i rozwoju. Obie strony zyskałyby psychiczne wsparcie, jakże ważne dla poświęcenia się idei wychowywania młodego pokolenia. Jeśli wychowanie w szkole powinno być wspólnotowe, personalistyczne, dialogowe, pełne wzajemnego poszanowania wolności, podmiotowości, godności, niepowtarzalności, konkretnych praw i obowiązków nauczycieli, uczniów i ich rodziców, to wszystkie te jego atrybuty powinny najpierw zaistnieć w sposób naturalny i autentyczny w relacjach mikrospołecznych pomiędzy wszystkimi tymi podmiotami. Czy te strony są jednak do tego przygotowane? Czy odczuwają taką potrzebę odformalizowanej współpracy?