01 grudnia 2025

Imperatyw pokoju w czasach, które zapomniały o ciszy

 

Wojna zawsze zaczyna się w umyśle człowieka. Tak mówi UNESCO, ale jeszcze mocniej potwierdza to doświadczenie ukraińskiego narodu, który o świcie budzi się nie od śpiewu ptaków, lecz od wycia syren. Gdy profesorka SGGW w Warszawie - Svitlana Loboda stanęła przed uczestnikami Międzynarodowej Konferencji z cyklu "Współczesne nauki pedagogiczne i edukacja: Imperatywy, transformacje, wektory rozwoju", mówiła o wychowaniu w duchu pokoju, by treść jej referatu nie wybrzmiała jak abstrakcyjna teoria pedagogiczna. To był głos brzmiący jak modlitwa, jak prośba do międzynarodowej społeczności, która musi zostać wypowiedziana jednoznacznie, zanim świat znowu ogłuchnie.

W jej refleksji pobrzmiewało echo dawnego marzenia, by edukacja, ta najdelikatniejsza z ludzkich sztuk, sprzyjała ocaleniu świata humanum. Wyraziła nadzieję, że nauka o wychowaniu może chronić młodych przed utratą sensu życia, przed rozbiciem ich sumienia, zanim będą musieli wchodzić w życie w świecie, który sam rozsypuje się na kawałki. Dziś bowiem, gdy Ukraina płonie, tracąc z każdym dniem mieszkańców miast i wsi, dzieci, osoby dorosłe i starsze, sprawne, utalentowane i z niepełnosprawnością, marzenie to zmienia się w imperatyw moralny.

Nie ma już czasu na powolne przygotowywanie pokoleń do przyszłych konfliktów. Wojna jest tu i teraz. Przymusza pedagoga – mówiła prof. Loboda – by nie wychowywał „na jutro”, ale dla ratunku ludzkości właśnie dzisiaj. Mówiła o tym w imieniu tych dzieci, które widziały więcej, niż powinno widzieć jakiekolwiek dziecko, ale i tych, które muszą nauczyć się od nowa, czym jest zaufanie, bezpieczeństwo, wspólnota, czym jest DOBRO, PRAWDA  i PIĘKNO.

Jej słowa przypominają nam Małego Księcia z dzieła Sain de Exupery'ego, wędrowca szukającego głębi spojrzenia, sensu, dobra i miłości. Bohater tej narracji miał w sobie więcej człowieczeństwa niż niejeden dorosły z kraju imperialnej Rosji. Nad tą metaforą profesorka zbudowała symboliczny pomost, dzięki któremu współczesny młody człowiek stojąc na rozdrożu, nie wiedząc, gdzie kończy się dobro, a zaczyna mrok, może udać się we właściwym kierunku. 

Wojna w Ukrainie brutalnie zatarła te granice. Dlatego - zdaniem referującej - musimy wrócić do wychowania w duchu humanizmu, do rozmowy, do spotkania, do relacji osób równych sobie, bo tylko człowiek widziany jako podmiot, a nie przedmiot, może stworzyć świat bez przemocy.

Jej przesłanie jest dzisiaj boleśnie aktualne. Dwa największe zagrożenia, które stworzyła ludzkość: broń masowego rażenia i wyniszczenie planety złączyły się w jednym punkcie na mapie Europy. Ukraina stała się miejscem, gdzie niebo potrafi się zapalić, a ziemia może drżeć pod uderzeniem rakiet. Z tego miejsca profesor S. Loboda przywołała tradycję filozofów pokoju – Kanta, Schweitzera, Włodkowica – czyniąc to nie po to, by popisywać się erudycją, ale by przypomnieć, że ludzkość wie, jak tworzyć pokój. Zapomniała tylko, jak go utrzymać.

Tak samo pedagogika pokoju, która jest bogata w treści, rozwinięta, wsparta dokumentami UNESCO nie powinna być dziś jedynie akademickim konstruktem, ale ostatnią deską ratunku. To droga, która może ocalić resztki normalności w świecie, który dawno przestał być normalny. 

Profesor mówiła wyraźnie: trzeba zburzyć autorytarny model nauczania. Trzeba nauczyć dzieci nie ślepego posłuszeństwa, ale mądrości, odpowiedzialności i współczucia. Nie narzucać im dogmatu, ale dać im narzędzia wolności. Nie uciszać, lecz słuchać, bo pokój rodzi się nie z nakazów , lecz z relacji, nie z rozkazów, lecz ze zrozumienia i moralnego odruchu serca.

Kiedy przychodzi do najważniejszego, ton profesor zmienia się: staje się niemal cichy. Mówi o modlitwie. Niezależnie od tego, czy człowiek wierzy w Boga, czy nie, modlitwa, według niej, jest gestem przekraczającym samotność. Jest szeptem, który przypomina, że życie ma wartość. 

Nie wolno zgodzić się na jego deptanie z przeświadczeniem, że „bez wiary nie ma przyszłości”. A przyszłość – dla Ukrainy, dla Europy, dla świata – staje dziś pod znakiem zapytania.

Dlatego apel nie może pozostać jedynie akademicką konkluzją. To jest krzyk serca pedagoga i matki, wołanie osoby, która widziała zbyt wiele cierpienia, by milczeć.

Trzeba przerwać tę wojnę.

Nie jutro, nie kiedyś, nie po kolejnych rozmowach i spotkaniach dyplomatów. Teraz, ponieważ:

♡ dzieci mają prawo budzić się w ciszy.
 ♡ nauczyciele mają prawo uczyć bez lęku.
♡ rodziny mają prawo wracać wieczorem do domów, które jeszcze stoją.
♡ pokój nie jest luksusem, ale minimum człowieczeństwa.

Jeśli wojny rodzą się w umysłach ludzi, to tam właśnie – mówiła prof. Loboda – musi narodzić się pokój. Najpierw w myśli, potem w słowie, w działaniu, w codziennym geście życzliwości, w wychowaniu, które nie pozwoli nigdy więcej powtórzyć tej tragedii.

Niech to będzie imperatywem dla wszystkich sił pokojowych, który powinien stać się naszym własnym.

 



Ps. Dziękuję p. Profesor za udostępnienie swojego referatu, który zapewne w oryginale będzie opublikowany. Niestety, nie mogłem uczestniczyć w tak intetesującej konferencji, ale chociaż w tej formie chciałem zwrócić uwagę na jej przesłanie. W zakresie redakcji referatu wspólpracował ChatGPT 5.0)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam