16 sierpnia 2025

Autonomia - profesjonalizm - autoodpowiedzialność

 


 

Podstawa programowa wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego czy zawodowego muszą być PODSTAWĄ autonomicznych, profesjonalnych decyzji nauczycielek i nauczycieli. To, co wyprawia MEN od kilkudziesięciu lat (z wyjątkiem lat 1989-1997), jest nie tylko bezmyślnością, arogancją, ale także niekompetencją, która jest pochodną czasów peerelowskiego reżimu. 

Nigdzie, w żadnym z cywilizowanych państw demokratycznych władze oświatowe (o ile takowe istnieją) nie określają i nie narzucają odgórnie czy nawet regionalnie metodyki wychowania, kształcenia, sprawowania opieki czy organizacji zajęć. Trzecia dekada XXI wieku nie ma już wiele wspólnego z XIX i XX wiekiem. 

Rodzice powierzają przedszkolom i szkołom dzieci, które doświadczyły socjalizacji pierwotnej w odmiennych warunkach społecznych, ekonomicznych a także częściowo kulturowych ze względu na wzrost, także w Polsce, dobrobytu oraz przenikanie postaw z innych części świata. Polskie dzieci, młodzież nie żyją za Żelazną Bramą, nie wiedzą, czym jest cenzura, przemoc organów władzy wobec obywateli, a zatem także ich rodziców, nie muszą poszukiwać dostępu do zakupu najpotrzebniejszych produktów żywnościowych na kartki itd. 

O tym, jak prowadzić zajęcia wychowawcze w przedszkolu muszą decydować wyłącznie nauczycielki i - o ile w ogóle są - nauczyciele w porozumieniu z radą przedszkolną, której częścią są rodzice. O organizacji i metodyce procesu kształcenia powinni decydować tylko i włącznie nauczyciele, a nie MEN czy tym bardziej nie związki zawodowe. Natomiast od socjalizacji i wychowania w środowisku szkolnym muszą być rady szkół. 





Nie będą wówczas potrzebni jacyś pseudopartyjni, kuratoryjni, a więc bezproduktywna klasa, która żeruje na edukacji i nauce. 


Żyjemy w dobie koniecznej samodzielności, autonomii i autoodpowiedzialności. Najwyższy czas skończyć z syndromem homo sovieticus, pseudoedukacyjną nomenklaturą i zacząć poważnie, oddolnie zmieniać i stosować modele kształcenia i wychowania, adekwatnie do przemian oraz z pamięcią społeczną o minionych dziejach. 

To oznacza, że edukacja musi być - obok bezpieczeństwa (wewnętrznego, zewnętrznego, zdrowotnego) - priorytetowym zobowiązaniem władz państwowych do wysunięcia kształcenia  młodych pokoleń na pierwszy plan. To wymaga radykalnych zmian w finansowaniu także na najwyższym poziomie oświaty, nauki i kultury.  

 (źródło foto: Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Monachium- autor n/w)



1 komentarz:

  1. "Żyjemy w dobie koniecznej samodzielności, autonomii i autoodpowiedzialności. Najwyższy czas skończyć z syndromem homo sovieticus, pseudoedukacyjną nomenklaturą i zacząć poważnie, oddolnie zmieniać i stosować modele kształcenia i wychowania, adekwatnie do przemian oraz z pamięcią społeczną o minionych dziejach."

    Zgadzam się, ale największy problem, jaki od lat dostrzegam i sam w tej pułapce jako 20 latek (11 lat temu) poniekąd byłem, to zakorzenienie w głowie młodych osób percepcji postrzegania świata (społeczeństwa, min. w zakresie mikro, jak i makro) na dwie strony, tzw. "lewą" i "prawą". Frustracja i uwydatnianie swoich racji populistyczną i powszechną argumentacją kosztem praktyki i rzetelności jako formy działania i wysiłku, ukrywając w ten sposób pozornictwo, a nie realne działanie. A, że polityka i ideologia są modne, poczucie przynależności uwydatnione, to władza będzie się w taki sposób zachowywać, a tłum będzie ze sobą walczyć - na przekrzykiwanki argumentacyjne.

    Jak zatem żyć Panie profesorze? :-)

    AM

    OdpowiedzUsuń

Nie będą publikowane komentarze ad personam