20 sierpnia 2024

Uczniowskie frustracje

 



W czasie wakacji spotykam uczniów różnych typów szkół. Zapytałem czternastolatka jednej z trójmiejskich szkół podstawowych: "Czy jest taki nauczyciel w jego szkole, którego zwolniłby z pracy za nic nierobienie?" Nadmieniam, że chłopiec ma świadectwo ukończenia klasy siódmej z wyróżnieniem, a więc z tzw. biało-czerwonym paskiem. Nawet nie zastanawiał się zbyt długo nad udzieleniem mi odpowiedzi. Stwierdził bowiem, że miał bardzo dobrych nauczycieli z wyjątkiem pani od... informatyki (sic!). 

Prawie cały rok zajęciea z tego przedmiotu były prowadzone w luźnej formie na zasadzie "róbta, co chceta". Wyraziłem więc swoje zdumienie. Jak to jest możliwe, że zajęcia z informatyki nie były dlań atrakcyjne? Kto, jak nie nauczyciel informatyki, powinien wprowadzać uczniów w tajniki poruszania się w wirtualnym świecie i korzystania z dobrodziejstw programowania lub korzystania z programów internetowych?  

Co to zatem była za nauczycielka informatyki? Jak wyglądały te zajęcia? - zapytałem.

- Lekcje były beznadziejne, a raczej w ogóle ich nie było, bowiem pani kazała otworzyć podręcznik na stronie X, wykonać zadanie Y i przesłać na jej adres. Po czym rozłączała się. Nikt nie mógł o nic zapytać. Nie było szans na wyjaśnienia, przykłady, itp. 

Innym razem uczeń miał np. skonstruować stronę internetową. Jak miał sobie poradzić z tym poleceniem, skoro nie uzyskał stosownej pomocy w tym zakresie? Musiał pytać kolegów, którzy być może mieli lepszą wiedz. Jednak i oni mieli z tym problem. Któremuś ojciec odrobił pracę lekcyjno/domową, więc pozostali kopiowali ją, wprowadzając drobną modyfikację dla zamaskowania plagiaryzmu.

A nauczycielka informatyki? Zapewne jest zadowolona. Przez cały rok nikt jej lekcji nie hospitował a ona mogła w tym czasie zająć się swoimi pracami (domowymi,  koleżeńskimi, zarobkowymi itp.). W końcu szkoła jest dla części takich pseudo nauczycieli gwarantem ZUS i NFZ, a i tak na boku lub w centrum dorabiają do lichej pensji.

 A może ta pani nie ma żadnych kompetencji, więc unika jakichkolwiek pytań ze strony uczniów? Płace otrzymuje regularnie. Niech uczniowie ją nauczą. Tylko co z dydaktyką? Co z metodyką kształcenia? Ilu jest takich pseudonauczycieli w tej czy innych dyscyplinach wiedzy, którą powien poznać i zrozumieć każdy uczeń szkoły podstawowej?