Oświadczenie

 

 Prof. Bogusław Śliwerski przeprasza dr. Józefa Wieczorka za naruszenie autorskiego prawa osobistego przez brak wymienienia twórcy i źródła rysunku o nazwie „Dr(h)ab.ina akademicka” zamieszczonego bez zgody na blogu 3.01.2021 r. pod adresem https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2021/01/akademickie-kontrowersje-w-2020-roku.html i 19.04.2021 r. pod adresem https://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2021/04/o-praktykach-i-wskaznikach-recenzowania.html

Komentarze

  1. Szanowny Panie Profesorze,
    z Pana przypadku wynika, że należy do różnych "prezentów" podchodzić bardzo ostrożnie. Sprawę można było rozwiązać między Panem i dr Wieczorkiem bez żadnych sądów.
    Niepokoi mnie natomiast podejście prawników do sprawy, cytuję za Panem: "nie można mówić o naruszeniu prawa osobistego do oznaczenia utworu nazwiskiem twórcy w przypadku, kiedy twórca sam udostępnia swój utwór pod pseudonimem". Nie jestem prawnikiem ale uważam, że jeśli coś jest pod pseudonimem, to nie oznacza, że jest niczyje. Tak jak znalezione przez kogoś na ulicy duże pieniądze czy wartościowa rzecz nie są niczyje. Mnie przynajmniej tak wychowano, że znalezioną rzecz należy zwrócić właścicielowi lub zanieść do odpowiedniej instytucji. Coś z tym prawem nie tak albo ja czegoś nie rozumiem. Kilka lat temu w pewnej uczelni przygotowałem dwa tomy materiałów pokonferencyjnych, wszystko było gotowe do druku włącznie z pozytywnym recenzjami. W tym momencie za przyzwolenie władz tej szkoły, materiały te przejął pewien profesor (do tego ksiądz) i wydał je pod własnym nazwiskiem. Nadmieniam, że ten człowiek nie miał żadnego udziału w organizacji konferencji, zgromadzenia środków na wydanie tych materiałów etc. Jedyne co zrobił, to nadał inne tytuły poszczególnym tomom oraz dodał kilka prac, które nie były recenzowane (ale w recenzowanych tomach nie zaznaczono tego, autorzy wykazywali te prace w dorobku jako recenzowane. Zgłaszałem ten problem recenzentom, że ich nazwiska figurują pod pracami o innych tytułach, żaden nie zareagował. Zgłosiłem też sprawę do prokuratury jako podejrzenie popełnienia przestępstwa, otrzymałem odpowiedź, że prokuratura nie podejmie żadnych kroków, ze względu na niską szkodliwość czynu. Piszę o moim przypadku, żeby pokazać jakie mamy sądy i prawników. Jakieś pół roku po ukazaniu się wspomnianych materiałów, niestety ksiądz profesor zmarł. Zastanawiam się po co mu to było?
    W przypadku publikacji moje komentarza, proszę o nie ujawnianie moich danych personalnych. Moje imię i nazwisko zawarte są w adresie e-mailowym. Pozdrawiam Pana Profesora

    OdpowiedzUsuń
  2. Szanowny Panie,
    1) "z Pana przypadku wynika, że należy do różnych "prezentów" podchodzić bardzo ostrożnie"

    Istotnie, nie będe już publikowałł czyichś rysunków, tym bardziej kiczu, o ile nie otrzymam danych o nazwisku i zgody autora oraz o źródle.

    2) "Sprawę można było rozwiązać między Panem i dr Wieczorkiem bez żadnych sądów".

    To nie jest prawdą. Po pierwsze p. JW nie raczył mnie poinformować o tym, że zamieszczony przeze mnie rysunek jest jego i nie życzy sobie tej publikacji. W świecie blogerów obowiązują zasady komunikowania o błedach. Nie ma w tym niczego złego. Tylko trzeba chcieć. Jeśłi ów pan nie chciał, ba, nawet odmówił mediacji, do których byłem gotów przystąpić, to znaczy, że nie o to szło, co jest w treści pozwu.
    Nie mam zamiaru badać motywacji tego pana. Mogę co najwyżej snuć hipotezę, że obraził się na moją krytykę jego beznadziejnej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowny Panie Profesorze,
    Wyjaśniam, że pisząc iż "Sprawę można było rozwiązać między Panem i dr Wieczorkiem bez żadnych sądów", miałem na myśli sytuację, że dr Wieczorek zgłasza Panu problem, wspólnie go rozwiązujecie i po sprawie. PO CO TUTAJ SĄD? CZY SĄDY DZISIAJ NIE MAJKĄ SIĘ CZYM ZAJMOWAĆ, TYLKO TAKIMI BŁACHOSTKAMI? Nie wczuwam się w rolę adwokata Pana Profesora ale bez względu na motywy dr Wieczorka, jego postępowanie było co najmniej nie na poziomie. Te sądy to jednak jakieś dziwne stwory, na szczęście nie miałem z nimi do czynienia (z wyjątkiem w/opisanego przypadku), czego i Panu Profesorowi życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewidentnie widać, że nie szło tu o kulturalny sposób rozwiązania wyimaginowanego problemu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam