21 listopada 2023

Kto ma uderzyć się w piersi?

 



Nie zabierałbym po raz kolejny głosu w sprawie ewaluacji czasopism, ale wypowiedź dra hab. Emanuela Kulczyckiego na ten temat na łamach "Gazety Wyborczej" wymaga jednak komentarza. Wielokrotnie podkreślałem przed laty znaczenie prowadzonego przez tego filozofa nauki własnego bloga, w którym zamieszczał znakomite analizy zarówno regulacji prawnych w nauce jak i konieczności jej umiędzynarodowienia. 


Być może jego działania jako przewodniczącego zespołu ds. wykazów Komisji Ewaluacji Nauki były objęte ścisłą tajemnicą, stąd zawiesił swoją aktywność blogera. Nie wszystko jednak w działaniach KEN było i jest transparentne. Kiedy więc czytam, że: Powinniśmy jako środowisko uderzyć się w pierś, bo czasem interesy naszego podwórka, uczelni czy czasopisma były ważniejsze niż interes Polski, to zastanawiam się, dlaczego członkowie KEN nie uderzyli się we własne piersi, tylko teraz oczekują tego od innych? To oni bowiem zapoczątkowali kwestionowanie opinii ekspertów w ramach poszczególnych dyscyplin, których afiliacje były przypisane liście czasopism zgłoszonych do oceny. 

Sięgam do kolejnego fragmentu tego wywiadu, w którym prowadzący stwierdził: 

Był pan jedną z osób, które pracowały nad systemem punktowym i ewaluacją nauki przy okazji reformy byłego premiera i ministra nauki Jarosława Gowina. W 2017 r. zapowiadał pan koniec z punktozą i to, że będzie się liczyć jakość, a nie ilość. Co poszło nie tak? 

Odpowiedź E.K.: 

- Byłem wtedy optymistą. Można powiedzieć, że firmowałem te rozwiązania swoją twarzą, pracowałem nad nimi w ramach ministerialnych zespołów". 

Problem polega na tym, że nie jest zgodne z prawdą to, co stwierdził rozmówca dziennikarza w następnym fragmencie: 

Nad wykazem czasopism naukowych pracowało kilkuset naukowców. Pewnie można było go ulepszyć jak każde narzędzie, wiele rzeczy zrobić inaczej. Ważne było wtedy to, że ta pierwsza lista czasopism cieszyła się wysokim poziomem zaufania wśród naukowców. Wszystko było transparentne. Można było prześledzić, jak pracuje komisja ewaluacji nauki; kto, co i jak rekomendował. Dzięki temu, że tworzyli ją eksperci, miała legitymację środowiska naukowego. To mogło zadziałać.  

Nie ujawniono wyników prac KEN! Na przykładzie pedagogiki mogę stwierdzić, bo też potwierdzą to eksperci Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, którzy spędzili kilkadziesiąt godzin na analizie zgłoszonych do oceny czasopism, że zaproponowany przez nich wykaz czasopism pedagogicznych (ich ranking i punktacja w ramach obowiązującego prawa) został przez członków KEN wyrzucony do kosza. 

Nie wolno zatem wmawiać społeczeństwu, w tym środowisku akademickiemu, że przedłożona ministrowi J. Gowinowi lista miała legitymizację środowiska naukowego, bo jej nie miała. Świadczą o tym uchwały i protesty zarówno komitetów naukowych, jak i redaktorów czasopism. Podam przykład: 

Jedno z najstarszych i najlepszych czasopism pedagogicznych, jakie wydaje Uniwersytet Warszawski - "Kwartalnik Pedagogiczny", uzyskało, wbrew rekomendacji ekspertów powołanych przez KEN, którzy wnioskowali o 70 pkt. - najniższą punktację - 20 pkt.  W listopadzie naprawił ten skandaliczny brak rzekomej solidności i transparencji KEN minister P. Czarnek przyznając temu periodykowi 140 pkt. (sic!) To co, redakcja "Kwartalnika Pedagogicznego"  ma teraz wstydzić się tej zmiany???

Podobnie było z najstarszym w kraju czasopismem Uniwersytetu Śląskiego - "Chowanna". Mógłbym tak wymieniać więcej niezgodnych z oceną członków - ekspertów KNP PAN rekomendacji dla KEN. To postanowienia KEN były listą wstydu i podważenia autorytetu członków-profesorów KNP PAN.