Terminu idiomatoły użył wybitny poeta, eseista i
krytyk literacki Stanisław Barańczak, dla którego idiomatoły są (...) spojrzeniem
na IDIOM okiem MATOŁA. Termin ten nie ma zamiaru nikogo obrazić;
chodzi w nim o czysto opisowy sens pojęcia „matoł” rozumianego jako „osobnik
naiwnie żądający prostolinijnej logiki od nieprosto linijnej
rzeczywistości”.
Przypominam
tę kategorię, do której odwołałem się kilkanaście lat temu w jednym z
niedostępnych powszechnie artykułów, gdyż kampania wyborcza toczy się poza wszelkimi regułami norm moralnych. Idiomatoł jest tym,
który pomimo braku jakichkolwiek kompetencji, wykształcenia jest przekonany, że
nim nie jest, że jest taki sam, jak ci, którzy mają INNE od niego
wykształcenie, kompetencje, wiedzę czy doświadczenie. Idiomatoł po prostu wie,
że wie, nawet jak nie wie, bo trudno, by wiedział, że wie, skoro nie wie lub
nie wiedział, że nie wie, skoro przecież "wie".
Jest
to ten rodzaj osobnika, który jest pozbawiony skrupułów, by jak Nikodem Dyzma
wepchnąć się na salony podstępem i udawać, że jest kimś INNYM niż nim jest
naprawdę. To typ osoby wyrachowanej, posługującej się hipokryzją, by nie być
rozpoznanym w swych kłamstwach i podstępach, jakie stosuje wobec INNYCH od
siebie.
Celem
idiomatoła jest wyłudzenie tego, czego jeszcze nie posiadł, a czego w istocie
posiąść nigdy nie zdoła, skoro ma mentalność głupca. Wystarczą mu jednak
substytuty pożądanych wartości czy dóbr. Idiomatoł wykorzystuje
bliskich i przyjaciół do upodobnienia się do nich, by wejść w sferę bycia
uprzywilejowanym w relacjach z nimi.