05 lipca 2020

"Jak z okruszyneczki mydła ubić górę piany"?



Łódzka prasa opublikowała obszerne wywiady z każdym z kandydatów ma rektora Uniwersytetu Łódzkiego.  Wczoraj ukazał się w "Dzienniku Łódzkim"  artykuł redaktora Macieja Kałacha zatytułowany "Kandydat na rektora uniwersytetu posądzony o plagiat".

O tym zdarzeniu poinformował kadry naukowe JM rektor UŁ prof. Antoni Różalski, więc sprawa wcale nie rysowała się jako błaha. Z wyjaśnień   jednak prof. Sławomira Cieślaka, który obecnie pełni funkcję prorektora UŁ ds. kształcenia i konkuruje w kampanii wyborczej z kontrkandydatką  o znacznie ważniejszej akademicko randze w dotychczasowym kolegium rektorskim - prorektor ds. nauki panią prof. Elżbietą Żądzińską wynika, że jeden z jego współpracowników przygotowując dla celów kampanii prof. S. Cieślaka treść Listu do elektorów-wyborców wkleił kilka zdań z listu prof. Alojzego Nowaka z Uniwersytetu Warszawskiego a dostępnych w internecie, czego nie opatrzył cytatem.

Skoro trwa kampania wyborcza na znaczące stanowisko w uniwersytecie, to taki dobór współpracownika nie świadczy najlepiej o plagiatorze i jego przełożonym. Wydawało mi się, że kto jak kto, ale kandydat na rektora powinien sam pisać Listy do wyborców, a nie zlecać ich treść swoim podwładnym. Różne są jednak szkoły w tym zakresie. Nie zdejmuje to z kandydującego Profesora odpowiedzialności za zaistniały stan rzeczy.

W blogu prof. Jarosława Płuciennika, który  wybiegł jako pierwszy do rywalizacji o stanowisko rektora UŁ, a po dłuższym czasie autoafirmacji w sieci wycofał jednak swoją kandydaturę, pojawił się List otwarty do JM Rektora UŁ prof. Antoniego Różalskiego następującej treści (podkreśl.moje):

Pragnę zaapelować do pana Rektora o podjęcie stosownych działań, aby rektorska kampania wyborcza na Uniwersytecie Łódzkim wróciła na swoje merytoryczne tory. Problemy, które się pojawiły są prawdopodobnie wynikiem sposobu działania i pracy w obecnych warunkach pandemicznych oraz współczesnych narzędzi medialnych. Wiadomo, że sztaby wyborcze kandydatów zatrudniają również osoby bez wyczucia akademickich standardów. Najlepszym przykładem takich niestosownych praktyk, wydaje się to, że w programie pani Rektor Elżbiety Żądzińskiej można znaleźć dokładne fragmenty obecne w programie wyborczym Bogumiły Kaniewskiej wybranej w tym roku na urząd Rektora UAM. Fragmenty o które idzie to:

cytat 1
jestem głęboko przekonana o potrzebie zachowywania apolityczności uczelni, jej autonomii i niezależności. Uniwersytet jest miejscem debaty i dyskusji, a nawet sporu — ale prowadzone są językiem pozbawionym agresji, wrogości, nienawiści.
cytat 2
Jestem też głęboko przekonana o potrzebie zachowywania apolityczności uczelni, jej autonomii i niezależności. Uniwersytet jest miejscem debaty i dyskusji, a nawet merytorycznego sporu – o ile prowadzone są językiem pozbawionym agresji, wrogości, nienawiści.
Dla dobra uniwersytetu proszę obie strony sporu o powrót do merytorycznej dyskusji i nieoddawania pola anonimowym i fałszywym kontom internetowym. Te mechanizmy jako narzędzia dyskredytacji przeciwników można odnaleźć w kampaniach wyborczych różnego typu.
Z wyrazami głębokiego szacunku,
~~jarosław płuciennik

 Odnoszę wrażenie, że ta kampania ośmiesza już nie tylko którąś z kandydujących osób. Prof. J. Płuciennik nie ujawnia, jakież to anonimowe i fałszywe konta internetowe są w nią wprzęgane.  Tymczasem prof. E. Żądzińska ujęła w swoim programie zadanie w porozumieniu z kandydującą na rektor UAM. Słusznie i w uzgodnieniu, a nie bez wiedzy drugiej osoby. Wystarczyło Jej  posluchać w trakcie spotkań z pracownikami naukowymi. 

Ta sytuacja przypomniała mi, z jak ukrytą agresją niektórzy nauczyciele akademiccy na moim Wydziale czynili wszystko 5 lat temu, by dziekan D. Urbaniak-Zając nie zatrudniła mnie i nie powierzała mi Katedry. 

Wygodniej było im tkwić w pozoranctwie, pasożytowaniu na UŁ, publikowaniu bubli, co zresztą nadal ma miejsce.  Doskonale rozumiem zatem ów perfidny atak na kobietę-profesor, która od wielu lat walczyła o naukową rangę Alma Mater. Takich uczonych nie ceni się, bo wymagając od siebie nie godzą się z pseudonauką i pseudokształceniem. 


Mamy zatem w mocno napiętym klimacie politycznej wojny polsko-polskiej o urząd Prezydenta RP jeszcze serię listów - obecnego rektora oraz prorektorów UŁ i ubiegających się o tę funkcję kandydatów, których członków sztabów wyborczych usprawiedliwia się lub pomawia o niegodne praktyki. 

Falstartujący na rektora filolog odnosi się adekwatnie do krytykowanego przez siebie poziomu sporów i do braku wyczucie standardów w pracy sztabu wyborczego prof. E. Żądzińskiej. Zupełnie milczy o patologii, na którą zwrócił uwagę Rektor UŁ, a nie jakieś trolle. 

Skomentuję zatem List otwarty prof. J. Płuciennika wierszem pierwszego rektora UŁ
prof. Tadeusza Kotarbińskiego ("Wesołe smutki, Warszawa 1957, s.11):

Z okruszyneczki mydła ubić górę piany: 

Oto kunszt, filozofom doskonale znany. 

Kruszy się gmach urojeń jak mydlana bańka

I powstaje na nowo, niczem Wańka-Wstańka. 


Rzecznik prasowy UŁ Paweł Śpiechowicz będzie prowadził w tym tygodniu w Pałacu Biedermanna 
dwie debaty z udziałem prorektorów kandydujących do stanowiska rektora UŁ:

Dla pracowników: 09.07.2020 r. g. 10.00 – 12.00

Dla studentów i doktorantów: 10 .07.2020 r. g. 10.00 – 12.00

Istotne jest zatem, by elektorzy wzięli  udział w tej debacie wsłuchując się w odpowiedzi, które zostaną udzielone przez kandydatów na wcześniej zgłoszone pytania.    

Wybory rektora UŁ odbędą się 15 lipca. Tymczasem  czekają nas wybory Prezydenta RP, których wynik zapewne mocno przyćmi zainteresowanie uczelnianą kampanią. 

Zastanówcie się zatem, czy chcecie Uniwersytetu Przyszłości Nauk Podstawowych czy opartej na procedurach prawnych organizacji biznesowej podtrzymujacej pozór universitas? Wybór rektora UŁ,  to wybór jednej z dwóch odmiennych KULTUR zarządzania.