Pseudouczeni - kopiści


Ten tydzień przyniósł kolejne, jakże kompromitujące nie tylko aktorów pseudonauki, ale także ich środowiska akademickie, doniesienia o nieuczciwości polskich naukowców, którzy zdobywali swoje stopnie naukowe poza granicami kraju. Od kilkunastu lat red. Marek Wroński walczy z metaforycznie rzecz ujmując "plewami" polskiej nauki, ale bezskutecznie. Chwasty wyrastają wszędzie, gdzie tylko się na to pozwoli, o czym wie każdy, kto jednak kosi trawę i pieli grządki.

Nasiona zła są jednak przenoszone, a nawet kultywowane, by jeszcze inni mogli się nimi nacieszyć. To, że niszczeje etos niektórych nauczycieli szkół wyższych, niewielu już dzisiaj obchodzi, bo wciąż słyszymy, że to tylko margines, jakieś pobocze, mało istotne plewy. Oswoiliśmy się z patologią na politechnikach, w akademiach czy uniwersytetach, bo przecież najważniejsze, że ktoś ma dyplom.

Skoro tak, to przecież się przyda, chociażby formalnie, do zachowania lub otrzymania akademickich uprawnień, do kształcenia inżynieryjnego, licencjackiego czy magisterskiego. Straty wydają się małe. Ktoś, gdzieś, kiedyś, w jakiejś gazecie opublikuje krytyczny artykuł, ale wówczas obrońcy "dzikiej natury" staną w jej obronie.

Czy ktoś, kto podnosi rękę na księdza-plagiatora, w dodatku rektora państwowej wyższej szkoły zawodowej, to podnosi ją na Kościół katolicki w Polsce, czy może jednak w obronie tego Kościoła? Dlaczego tolerujemy oszustów, kłamców? Czy dlatego, że są w sutannie, czy może skoligaceni lub rodzinnie powiązani z jakąś władzą?


A może dlatego, że to nasza koleżanka czy kolega pełniący funkcję władczą, a więc dysponująca także jakąś kasą, z której możemy skrzętnie skorzystać udając, że wszystko jest w porządku, że to jest jakiś naukowiec? Czy nadal nikomu to nie przeszkadza, że pseudonaukowca nie da się ani słuchać, ani czytać ze względu na niski poziom jego/jej narracji?

W recenzji rozprawy habilitacyjnej ks. S. Gulaka pt. "Etos w dydaktyce wychowania chrześcijańskiego w przygotowaniu do zawodu pielęgniarskiego" (Rużomberok 2014) jednego z polskich ks. profesorów (po stylistyce zaczynam wątpić, czy aby na pewno napisał ją prof. H. Skorowski) czytam:

"W tym miejscu podkreślić należy, że Autor podejmuje zagadnienie interesujące, aktualne i jakościowo ważne w sferze naukowych docieka, ale także praktycznych rozstrzygnięć w ramach współczesnego życia społeczno--zawodowego. Jest to także zagadnienie nowatorskie ponieważ nie ma dotychczas w literaturze całościowego ujęcia tego problemu. Mamy zatem do czynienia z zagadnieniem nie tylko interesującym, aktualnym i naukowo ważnym, ale także nowatorskim. W tym sensie jest to bez wątpienia zagadnienie godne rozprawy habilitacyjnej

(...) Ogólnie zatem należy podkreślić, że Autor wykonał znaczącą i uczciwą pracę dotycząca nie tylko odpowiedniego zestawu szeroko rozumianej bazy źródłowej i bibliograficznej, ale także gruntownej analizy. O dobrej analizie świadczy bowiem faktycznie jej wykorzystanie w rozprawie
".

Po co nam Polska Komisja Akredytacyjna, skoro przymyka oczy na kompromitujący kontrolowaną szkołę wyższą poziom niektórych jej kadr? Czy rzeczywiście wystarczy odnotować, że ktoś jest rektorem, ktoś dziekanem, ktoś prowadził takie czy inne zajęcia, ale to, że jest akademickim kłamcą już nie mieści się w trosce o jakość akademickiego kształcenia?

Proszę bardzo, zapoznajcie się z artykułem o ks. rektorze z PPWSZ w Nowym Targu – ks. Stanisławie Gulaku, który ukazał się w "Tygodniku Podhalańskim". Kłamstwo ma krótkie nogi. Prędzej czy później prawda je dogoni.

A co sądzicie o plagiatach i pracach habilitacyjnych bronionych za granicą na początku XXI w. w Rosji? Oto trójka polskich "profesorów", którzy uzyskali habilitację na podstawie dysertacji bronionych w Rosji, została ujawniona przez wpływową rosyjską organizację Dissernet. Ona to opublikowała ich prace w swojej bazie naukowych oszustów. Chyba nie są to fejknewsy, skoro temat podjęli także polscy, śledczy dziennikarze?

Kto nie wierzy, niech przeczyta opracowania Dissernetu, które są opublikowane w ciekawej formie. Jak pisze polska dziennikarka: Każda rozprawa jest rozebrana na części pierwsze, dlatego trudno jest podważyć rzetelność tych wyników. W Rosji ugięto się tylko w sprawie Medinskiego, czyli ministra kultury, ale poza tym działalność Dissernetu doprowadziła do wielu postępowań o pozbawienie tytułu naukowego i bardzo mocno przyczynia się do poprawy jakości prac naukowych.

https://www.dissernet.org/expertise/sljusazhb2004.htm?fbclid=IwAR0JeR8u17iIdVH1tLdHIQNiHcY_dDMPGLLv7Mn2MWHRtSwyaK_IqYyKljU
https://www.dissernet.org/expertise/karchevskijl2005.htm
https://www.dissernet.org/expertise/gitlingm2005.htm

Może jakaś pozorująca związek z nauką fundacja wstawi się za oszustami czy pseudonaukowcami? Ważne jest tu właściwe doświadczenie nieprzyjmowania do wiadomości, że szkodzi się nauce.

Komentarze

  1. Szanowny Panie Profesorze,
    ale kogo to obchodzi, kiedy pracują, prowadzą doktoraty i co najlepsze są chronieni przez dyrektorów i rektorów. Jeden z bohaterów pan Gitling pracuje w instytucie Socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Jest kierownikiem katedry, i ma sporo doktoratów. W tym instytucie jest też kolejny tuz naukowy pan po habilitacji w Różemberoku, a dyrektorem tego instytutu jest pan ksiądz, który zrobił habilitację na UKSW z życiorysu błogosławionego ... I oni prowadzą doktoraty z socjologii, niezłe. I podatnik to wszystko musi utrzymywać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A zapomniałem jeszcze podać, że pracuje tam też kolejny tuz socjologii po habilitacji na Ukrainie, znany z opisów Marka Wrońskiego
    https://forumakademickie.pl/fa-archiwum/archiwum/2004/11/22-zann-rzetelny_rektor.htm
    Przecież to jest mega patologia, że takie osoby pracują i ten instytut ma jeszcze prowadzi studia doktoranckie. Jak to jest możliwe!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A może ktoś zrobi porządek z recenzentami i członkami komisji w doktoratach i habilitacjach. Niektórzy samodzielni- recenzenci i członkowie jeżdżą niemal z komisji na komisję mając całkiem pokaźne źródło zarobkowania inni, często niepokorni i uczciwi nie otrzymują nic. Jak to się dzieje? Przecież CK to widzi. Potem trudno się dziwić, że przepychane jest wszystko a teksty recenzji pokazują, że są pisane wg zasady kopiuj-wklej. Najgorsze nie jest to, co widać na wierzchu- ewidentne plagiaty i oszustwa, najgorsza jest ta bylejakość, przepychanie swoich, aby nikomu nie zaszkodzić, bo przecież role mogą się odwrócić. Dzisiejszy habilitant będzie jutrzejszym recenzentem mojej profesury. System jest przeżarty do cna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Porządek to może pani robić we własnym domu lub na własnym wydziale. Zapomina pani, że 3 członków komisji powołują rady jednostek. Jak widać nie cenia pani kompetencji. Proszę podać konkretne przykłady , kto, gdzie i kogo przepycha, bo takie demagogiczne bleblanie nie jest wiarygodne. Trochę odwagi. Proszę sie podpisać. A jak ma pani dowod na złamanie prawa, to proszę natychmiast informować władze uczelni, CK itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rady nie powołują 3 członków tylko wyznaczają. Komisję powołuje CK i tylko ona jest organem, który ma (powinien mieć) niezależny nadzór i dane, kto jest kim w komisji. A że tego nie robi...? Informować? Dobre. Może donosić?

      Usuń
    2. Tak. Rady podejmują uchwały wyznaczając 3 członków, ale to CK powołuje pełen skład komisji. To jednak członkowie rad przyjmują wniosek do postepowania, a nie CK. Ten organ wielokrotnie odmawia w uzasadnionych przypadkach powołania wskazanego przez radę kandydata na członka komisji, o czym p.nie wie. CK nie bada czyjejś dokumentacji na etapie zgłoszenia wniosku, bo za to odpowiedzialność ponosi rada wydz.W czym zatem ma p.problem?CK nie nadaje stopnia dr.hab.

      Usuń
    3. "1a. Zadaniem Centralnej Komisji jest zapewnienie harmonijnego rozwoju kadry naukowej zgodnie z najwyższymi standardami jakości badań wymaganych do uzyskania stopni naukowych i tytułu naukowego.
      1b. Centralna Komisja w swoich pracach kieruje się zasadą rzetelności, bezstronności i przejrzystości realizowanych działań oraz dążeniem do wyrównywania udziału kobiet i mężczyzn w jej pracach."

      Usuń
    4. No i co z tego? Czy anonimowy nie umie czytać ze zrozumieniem? Nie rozumie, że postępowanie od strony merytorycznej i formalno-prawnej prowadzi komisja habilitacyjna , a potem podejmuje uchwałę rada wydziału, a nie CK?

      Usuń
  5. "Problem plagiatu to problem kradzieży, która w ujęciu moralnym jest złem. Bardzo smutne jest, gdy osoby reprezentujące instytucje zaufania publicznego takie jak uczelnie wyższe czy kościoły (niekiedy obie równocześnie), uczestniczą w aktach kradzieży. Czynione zło podważa wiarygodność i autorytet zarówno naukowców, jak i osób występujących w roli kapłanów bądź świeckich przedstawicieli instytucji firmowanych przez kościoły. Można jednak mieć nadzieję, szczególnie w przypadku osób identyfikowanych z instytucjami religijnymi, że nagłaśnianie tego typu zła (które może dotyczyć nie tylko plagiatu, ale i prób kradzieży wyników badań, projektów wydawniczych, koncepcji projektowych badawczych bądź wydawniczych czy różnorodnych wynalazków), będzie wyzwalać refleksję i obudzi sumienia tych, którzy zapominają w codziennym życiu o fundamentalnych wartościach takich jak prawda, dobro, miłość, poszanowanie godności osobistej każdego człowieka czy uczciwość itp. Warto zatem ujawniać praktyki niegodne naukowców, a tym bardziej osób pełniących role kapłańskie, gdyż ukrywanie zła nie prowadzi do rozwiązania problemów z nim związanych. Przeciwnie, wzmacnia poczucie bezkarności złoczyńców, nawet tych, którzy z racji pełnionych funkcji czy instytucjonalnej afiliacji są z założenia powołani do czynienia i pomnażania dobra".

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet ujawnianie mało co pomaga: nikt na to nie zwraca uwagi, a jak zwraca to zaraz odwraca głowe. Plagiatorzy mają miedziane czoła, rektorzy są "glusi i slepi oraz miłosierni" Pisz sobie Panie Wroński - na Berdyczów..

    OdpowiedzUsuń
  7. Wątpi Pan Profesor w rzeczywiste autorstwo przywołanej recenzji pracy habilitacyjnej. Ja takich wątpliwości nie mam. Ks. recenzent znany jest z recenzji w stylu: "Autor podejmuje zagadnienie interesujące, aktualne i jakościowo ważne w sferze naukowych docieka, ale także praktycznych rozstrzygnięć w ramach współczesnego życia społeczno-zawodowego". Pisze wyłącznie pozytywne recenzje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam