06 listopada 2017
Stanowisko Komitetu Nauk Pedagogicznych w sprawie projektowanej likwidacji wykazu B czasopism punktowanych
Komitet Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk skierował do ministra nauki i szkolnictwa wyższego dr. Jarosława Gowina prośbę o powstrzymanie przygotowywanej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego likwidacji dotychczas obowiązującej części listy B wykazu czasopism punktowanych MNiSW. Wątpliwości budzi, jawiąca się w zapisie projektu ustawy 2.0. art. 258, par. 6, ust. 2 intencja ustawodawcy, która przewiduje marginalizację polskich baz czasopism naukowych, w których znajduje się większość polskich periodyków z obszaru humanistyki i nauk społecznych.
Dotychczas, na podstawie doniesień prasowych można domniemywać, że najważniejszym kryterium przy ocenie czasopism ma być ich indeksacja w zagranicznych bazach typu Web of Science, Scopus etc., zarządzanych przez korporacyjne, globalne firmy wydawnicze. Nie kwestionując zasadności umieszczania pism polskich w powyższych bazach, stanowczo sprzeciwiamy się temu, aby były to jedyne bazy, indeksujące czasopisma liczące się do dorobku naukowego uczonych i tym samym do ewaluacji jednostek naukowych, w których są zatrudnieni.
Poniżej przedstawiamy argumenty za utrzymaniem listy czasopism polskich:
1. Historyczne doświadczenia polskie, ale i innych krajów europejskich wskazują na to, że oparcie dorobku naukowego o kontekst narodowy stanowi bardzo często kluczowy warunek trwałości osiągnięć naukowych, a częstokroć również warunek przetrwania narodu. Z całą mocą stoimy na stanowisku, że tworzenie wspólnoty naukowej zogniskowanej wokół badań krajowych jest tak samo ważne, jak ich umiędzynarodowienie. Równoważność ta jest tak samo istotna w przypadku badań podstawowych jak i wdrożeń. Oczekujemy zachowania dotychczasowej równowagi w strategii upowszechniania wyników badań, respektującej zarówno pole krajowe jak i międzynarodowe.
2. Likwidacja listy B może skutkować zamknięciem szans na utrzymanie statusu naukowego dyscyplin, dla których badania zjawisk lokalnych, narodowych, specyficznych regionalnie i kulturowo są zasadnicze.
3. Uznajemy za mylne oczekiwanie ustawodawcy, że publikowanie w języku obcym jest bardziej wartościowe (wyżej punktowane) niż w języku ojczystym. Zwracamy uwagę na możliwe konsekwencje płynące z takiego podejścia, przede wszystkim zanik tradycji językowej, jak również wykluczenie różnych grup odbiorców z przekazu naukowego. Odbiorcami, o czym chyba się zapomina, są przecież także pracownicy szeroko rozumianej edukacji, którzy w procesie doskonalenia zawodowego nie powinni być ograniczani jedynie do źródeł zawierających wiedzę popularno –naukową czy potoczną.
4. W ostatnich latach polskie czasopisma naukowe wykonały znaczący wysiłek na rzecz umiędzynarodowienia, zachowując jednocześnie równowagę w publikowaniu tekstów autorów polskich i zagranicznych, a także w języku publikacji. Wysiłek ten, wykonany dzięki wsparciu stowarzyszeń naukowych i uczelni wyższych zaangażował zasoby ludzkie i ekonomiczne, skutkując podniesieniem rangi i widoczności polskich czasopism. Wiele z nich dzięki tej strategii i wsparciu uczelni wyróżnia się na tle międzynarodowym pełną dostępnością w otwartych zasobach (open access), udostępniając bezpłatnie swoją zawartość. Nadmienić należy, że w przypadku większości czasopism umieszczonych w bazach zagranicznych, za dostęp do nich trzeba będzie zapłacić, co naszym zadaniem wyklucza wiele mniej zasobnych środowisk czytelniczych.
5. W 2015 roku w ramach Polskiej Bibliografii Naukowej została utworzona Polska Baza Cytowań POL-Index (pomyślana jako część Systemu Informacji o Szkolnictwie Wyższym POL-on), mająca na celu ustalenie Polskiego Współczynnika Wpływu (PWW), pozwalającego na ustalenie częstości cytowań poszczególnych artykułów publikowanych w polskich czasopismach naukowych. Z przykrością stwierdzamy, że projekt ten – mimo poniesionych wcześniej nakładów finansowych oraz ogromnego wysiłku wykonanego w 2015 roku przez redakcje polskich czasopism naukowych – nie jest kontynuowany. W naszym przekonaniu Polska Baza Cytowań mogłaby z powodzeniem posłużyć do ustalenia siły wpływu poszczególnych czasopism w wymiarze krajowym, tak jak bazy międzynarodowe ustalają ten parametr w wymiarze ponadnarodowym. Rozwiązanie takie pozwoliłoby zachować równowagę pomiędzy tymi dwoma wymiarami
6. Działania zmierzające do umiędzynarodowienia dorobku polskich badaczy jest właściwy, jednak jednoczesna propozycja likwidacji obowiązującej listy B czasopism naukowych jest nie do zaakceptowania. Ustawowe obniżenie rangi polskich czasopism z listy B (które spełniają przecież wymóg umiędzynarodowienia) skutkować będzie postępującą deprecjacją badań krajowych (wpisujących się społeczną odpowiedzialność uczelni wyższej w regionie, w kraju) bez kompensujących ten fakt korzyści. Marginalizacja polskich czasopism naukowych godzi w dobry obyczaj akademicki, sprowadza naukę do roli służebnej wobec indeksacji w zagranicznych bazach danych. Przeczy to zasadzie wolności i bezinteresowności badań naukowych oraz nadrzędnej roli służebnej wobec społeczeństwa, wpisanej w ideę misji uniwersytetu.
Reasumując, wprowadzenie nowej polityki ewaluacyjnej może doprowadzić do likwidacji znaczącej liczby polskich czasopism naukowych lub całkowitej ich marginalizacji. Wiele polskich periodyków ma wieloletnią tradycję (niektóre ponad stuletnią) i to na ich łamach prowadzony jest dyskurs naukowy istotny dla budowania narodowych zasobów wiedzy. Stoimy na stanowisku, że zarówno przy dotychczasowych zasadach, jak i nowych wyzwań stawianych w ustawie 2.0 polskie środowisko akademickie jest w stanie samodzielnie regulować kwestie jakości publikacji o czym świadczy cyklicznie prowadzona ocena, często skutkująca obniżaniem lub w skrajnych przypadkach odebraniem punktacji tym czasopismom, które kryterium jakościowego nie spełniają.
Radykalna zmiana projektowana w zapisach ustawy może być brzemienna w skutkach, niwecząc dotychczasowy dorobek wielu pokoleń polskich naukowców, zmuszając ich jednocześnie do akceptacji neokolonialnej polityki, uznającej wyższość tego co obce nad tym, co własne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Argumenty bardzo sensowne, wydaje się, że dr J. Gowin powinien docenić te uwagi, chyba że nauki społeczne nie mieszczą się w ministerialnej wizji rozwoju polskiej nauki.
OdpowiedzUsuńJa mam pytanie, komu zależy na likwidacji polskiej nauki. Przecież te wymysły są jawnym przejawem postkolonializmu, totalny absurd. Przecież nikt nikomu nie broni publikować w zagranicznych czasopismach. A ta strategia zaowocuje tym, że trzeba będzie podejmować tematy, którymi byliby zainteresowani zagraniczni czytelnicy zakazując na niebyt rodzime obszary badawcze. Przecież w ten sposób zachodu nie dogonimy, dajmy środki na naukę takie jak tam, to by w zupełności wystarczyło.
OdpowiedzUsuńDecydenci mają ciągle wizje, fantazje ułańskie, gdyż zakładają, iż przeznaczając 0,4% PKB na sektor polskiej nauki - najmniej w UE można uprawiać badania na światowym poziomie.I tak cudem jest, że polska nauka zajmuje 32 miejsce w skali globu, a jeśli chodzi o ilość publikacji naukowych na milion mieszkańców.Faktem też jest, że polska nauka zajęła 21 miejsce w świecie w 2015 r., a jeśli chodzi o wskaźniki naukometryczne np. indeks Hirscha, ogólną liczbę cytowań prac naukowych itp.To jest praca i wysiłek polskiego środowiska akademickiego za nędzne grosze.A decydenci nadal mają wizje i śnią o potędze.Głupi to kraj i tyle.
UsuńTrzeba iść dalej, skasować polską ligę (polscy piłkarze występują w ligach zagranicznych ), parlament (polscy posłowie są parlamencie EU), polski język na maturze (większość uczy się angielskiego). Takie pomysły już były, polską naukę mieli przejąć specjaliści ze wchodu i ich polscy "koledzy". A my, no cóż, możemy wrócić do druku podziemnego. Tylko po co było zaczynać w 1980r.
OdpowiedzUsuńPodpisuj,ę się pod tymi argumentami. Przejrzałam dorobek dr Gowina- prawie same popularnonaukowe teksty o zasięgu lokalnym, dotyczące Kościoła itp. Skąd więc kompetencja do takich decyzji? Doradcy- głównie fizycy, ( mają tak mało studentów, że są wszędzie-spotykałam ich w różnych, nie dotyczących fizyki grupach eksperckich) nie rozumieją specyfiki i znaczenia humanistyki i nauk społecznych. Pamiętajmy też, że rządzącym, którym blisko do autorytaryzmu zawsze będzie zależało na NISZCZENIU NAUK SPOŁECZNYCH. To one dają, badają, opisują kompetencje krytyczne i emancypacyjne. A wtedy ludzie juz nie są tacy posłuszni...Pozdrawiam.Mirka Dziemianowicz
OdpowiedzUsuńGowin ma skrajnych neoliberałów wokół siebie - tacy niestety dominują na uniwersytetach. To totalnie neoliberalna i neokolonialna reforma. Jedyna nadzieja w tym, że rząd mówił, że nic o niej nie wie - wypowiedź Terleckiego i innych po Kongresie w Krakowie
OdpowiedzUsuńBardzo słuszne uwagi i dobrze, precyzyjnie sformułowane argumenty, z którymi jako redaktor prowadzący dwóch czasopism , które doszły do wysokiej pozycji na liście B od zera a mają już długą prawie 20-letnią tradycję oraz członek redakcji innych polskich czasopism, zgadzam się całkowicie. Trzeba wiedzieć co znaczyły te lata pracy nad zbudowaniem pozycji na rynku polskim, w swojej dyscyplinie/subdyscyplinie naukowej. Co do kwestii dyskusji po polsku o polskich sprawach, gdzie precyzja języka, sposób formułowania myśli są czasem bardzo istotne i nawet najlepszy angielski tego nie odda, nie trzeba nikogo przekonywać, szczególnie językoznawców, ale nie tylko, także przedstawicieli innych dyscyplin. Zauważyłem, że w naukach humanistycznych i społecznych publikacje po angielsku mocno spłycają i uogólniają badany problem, aby był bardziej "przystępny" dla międzynarodowego czytelnika, pozbawiając go czasem istotnej głębi analizy i lokalności/regionalności. Część tych prac, jak nawet przyznają sami autorzy, jest tak banalna, że dla polskich specjalistów w temacie nie wnoszą nic nowego, ale powstały, aby zostały przyjęte na listę A. Dlatego usuwanie listy B to nonsens. Należy wprowadzić zapowiadany indeks cytacji polskich i wzmocnić tym samym parametry dobrej oceny i to wystarczy.
OdpowiedzUsuńWreszcie mówi się głośno to, co od początku było wiadomo. Zaborcy na nie wynarodowili, po 1918 roku z całego świata polscy naukowcy zjeżdżali, by za nędzne grosze, w trudnych warunkach tworzyć polską naukę, a nasi decydenci mają to gdzieś, śniąc o potędze z językiem angielskim u podstaw. Czy to przejaw kompleksów czy poczucia wyższości? Mogło by być śmieszne, gdyby nie było przerażające....Jak to oprotestować skutecznie?
OdpowiedzUsuńZ przerażeniem - potwierdzam
UsuńSolidaryzuję się z Anonimowym z 21.23
OdpowiedzUsuńUstawa 2.0 to SKANDAL, TO WYNARODOWIENIE
Szanowny Panie Kolego. O ile w wielu zagadnieniach nie zgadzam sie z Panem, o tyle w kwestii czasopism z listy B (ich potencjalne wymazanie) ZGADZAM SIE z Panem w 100%. Przeciez to jest jakies chore! Podam tali przyklad. Jestem dyrektorem wloskiego periodyku "Dike kai nomos. Quaderni di cultura politico-giuridica". To czasopismo znajduje sie na liscie "A" Ministero d'Istruzione Universitaria e Ricerca Scientifica (MIUR), Impavt Factor ANVUR, area scientifica: 10, 12 i 13. http://www.anvur.org/attachments/article/254/area13_scientifiche.pdf. Polskie MNiSW nie uwzgledmia tego czasopsima w swocih zasobach....Ergo, ktos kto opublikuje artykul w tym czasopismie, nie bedzie w Polsce liczony... Czyli, jesli likwiduje sie polska liste "B", to nalezy dolaczyc WSZYSTKIE czasopisma z listy "A" poszczegolnych krajow... A tymczasem rzeczywistosc pod tym wzgledem (brak aktualizacji na listach MNiSW) skrzeczy smutno. Z wyrazami szacunku i sympatii, pomimo roznucy zdan :-) :-)
OdpowiedzUsuńProfesor z Italii.