03 listopada 2016
Odszedł na Wieczną Wartę "Promienisty" hm PL Marian Kierczuk
Tuż przed Świętem Zmarłych dotarła do mnie wiadomość o śmierci także mojego b. komendanta Hufca ZHP Łódź-Bałuty "Promieniści" - Harcmistrza Polski Ludowej Mariana Kierczuka. Należał do tych instruktorów harcerskich, którzy rzeczywiście całym życiem służyli Ojczyźnie przydając bałuckiemu harcerstwu najsilniejszą pozycję wśród wszystkich pozostałych hufców (przynajmniej w tym czasie, kiedy ja byłem czynnym harcerzem a potem instruktorem tego Hufca, czyli w latach 1968-1972).
Ktoś może się zdziwić, że odnotowałem przed nazwiskiem stopień Harcmistrza PL, skoro takowy dzisiaj nie istnieje. Był to jednak najwyższy stopień instruktorski, jaki mogli uzyskać w okresie PRL najlepsi z najlepszych, instruktorzy-instruktorów, zuchowi/harcerscy wychowawcy-wychowawców, komendanci-komendantów. Takim właśnie stopniem był Harcmistrz PL.
Transformacja zniosła ten stopień, skoro skończyła się ustrojowo Polska Rzeczpospolita Ludowa. W moim przekonaniu nadal ma ona miejsce mentalnie i strukturalnie także w dzisiejszym harcerstwie i jego kadrach kierowniczych. Nie jest to jednak właściwy moment, żeby o tym pisać.
Chciałem jednak przypomnieć, że hm PL M. Kierczuk był właśnie takim liderem, twardym w negocjacjach, gdy w grę wchodziło załatwienie spraw kluczowych dla bezpieczeństwa, zdrowia i wyżywienia zuchów oraz harcerzy i ich instruktorów w czasie hufcowych akcji - śródrocznych, zimowych czy letnich.
Nie miałem szczególnych kontaktów z moim ówczesnym Druhem Komendantem, bo byłem drużynowym jednej z najstarszych łódzkich drużyn - 13 ŁDH, a potem 63 ŁDH, komendantem szczepów harcerskich przy 49, 153, 17 i 101 Szkole Podstawowej. Prowadziłem kilkanaście obozów harcerskich, na które dh M. Kierczuk przyjeżdżał jako wizytator, więc miałem okazję zobaczyć Go w różnych rolach i sytuacjach.
Widywałem Druha Komendanta rzadko, bo zawsze stroniłem od władz, tym bardziej w okresie PRL, gdyż te były poddawane - często z własnej woli partyjnej przynależności - silnej indoktrynacji i partyjnym manipulacjom ówczesnego reżimu.
(fot. Strona z kroniki mojej drużyny - 13 ŁDH)
A drużynowy mógł wszystko, mógł jak "wolny ptak" - jeśli tylko chciał, był dzielny i potrafił - realizować ze swoimi podopiecznymi harce, które miały ukryty wobec socjalizmu program (tzn. sprzeczny z obowiązującym wówczas modelem, bo skautowy). Tak więc to raczej dh M. Kierczuk mógł mieć ze mną kłopot, o czym dowiadywałem się w kuluarach, ale nigdy tego nie zdradzał.
Dzięki prowadzonej przez mnie współpracy z b. naczelnikiem skautów na czeskich Morawach mieliśmy wspólnych przyjaciół, dzięki czemu mogłem ćwierć wieku temu odwiedzić Komendanta w jego prywatnym mieszkaniu wraz z moim czeskim skautem - Luboszem Boudą. Pamiętam wzruszenie mojego Komendanta, radość z dzielenia się wspólnymi wspomnieniami, a przy tym miałem po raz pierwszy okazję zobaczenia kronik mojego Hufca, o które dh M. Kierczuk bardzo się troszczył.
To pod Jego kierownictwem wraz z moją drużyną - podobnie jak wszystkie drużyny Hufca - sadziłem Harcerski Las na wielohektarowym terenie przy ul. Sianokosy na krańcach Łodzi, blisko Zgierza.
Dzisiaj rośnie tam bujny, gęsty las i pewnie trudno by mi było znaleźć własne (posadzone przez siebie) drzewa. Harcerski Las na Bałutach stał się największym, chociaż nie jedynym kompleksem leśnym, jaki powstał wokół Łodzi dzięki harcerskiej służbie.
Ciekawe, bo kiedy wpiszę dzisiaj w wyszukiwarkę imię i nazwisko Zmarłego Harcmistrza, to znajdę niewiele odnośników do relacji czy nawet prasowych artykułów na Jego temat. Ucieszyła mnie więc jedna z niewielu wiadomości o wręczeniu Mu w 2011 r. Medalu „Serce Dziecku", który od prawie 30 lat jest nadawany przez Stowarzyszenie „Komitet Dziecka” a na wniosek uczniów i nauczycieli (także z mojej) Szkoły Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi . Wyróżnienie to otrzymują osoby szczególnie zasłużone w pracy na rzecz dzieci i młodzieży 1 czerwca pod tak pięknie skonstruowanym i nazwanym Pomnikiem Martyrologii Dzieci w Parku im. Szarych Szeregów" (w PRL Parku im. "Promienistych"), pod pomnikiem „Pęknięte serce".
Ostatni komunikat, jaki pojawia się po wpisaniu w Internecie nazwiska zm. Druha - poza rzecz jasna nekrologami - to Rozkaz L 15/2013 ówczesnej Komendantki Hufca ZHP Łódź-Bałuty hm. Pauliny Jabłońskiej, w którym zalicza służbę instruktorską za rok 2012/2013 m.in. Hm Marianowi Kierczukowi!
Zaliczyła służbę instruktorską temu, który miał za sobą prawie 70-letnią służbę harcerską. Tak, tak. Nie zwalnia się czynnych instruktorów ZHP z ich służby, nawet kiedy są na emeryturze, a chcą dalej uczestniczyć w życiu swojej jednostki organizacyjnej. Druh Kierczuk był historią, ale i kronikarzem hufca. Jak pisał w jednej ze swoich publikacji poświęconej Jego poprzednikom:
Wypadło mi opracować biografie komendantów Hufca. Kiedy zbierałem materiały do tych opracowań, analizowałem przebytą drogę w służbie harcerskiej każdego z Nich, sumowałem osiągnięcia, zadawałem sobie pytanie co było źródłem tych sukcesów. Odpowiedź jest tylko jedna: sam człowiek niewiele zdziała, ale zespół ludzi mający określony cel, wspólną ideę, może zrobić wiele, bardzo wiele. W latach 50-tych i 60-tych, ale i później także, nasz Hufiec dopracował się wspaniałej grupy instruktorów, z którą można było „podbić cały świat”. (s.4)
Dopiero dzisiaj żegnam mojego Komendanta Hufca, którego pogrzeb odbył się w dn. 28 października br., o czym dowiedziałem się po fakcie. Niech mój dzisiejszy wpis w blogu, w wirtualnej kronice także harcerskiej pedagogii, z harcerską służbą w tle - będzie symbolicznym aktem pożegnania łódzkiego Harcmistrza. Czuwaj Druhu Komendancie!