Urszula Augustyn - dziennikarka, która została włączona przez premier Ewę Kopacz jako jej pełnomocnik do Ministerstwa Edukacji Narodowej, by zatroszczyła się, w minionej kadencji Sejmu o bezpieczeństwo w szkołach, postanowiła w tej kadencji złożyć interpelację w sprawie stopni i tytułów naukowych uzyskanych przez Polaków w Republice Słowackiej. Czyżby spóźniony refleks czy może troska o wielu oszustów, pseudonaukowców, którzy bez względu na miejsce zatrudnienia wprowadzają w błąd rektorów i dziekanów twierdząc, że mają habilitacje z dyscypliny naukowej, chociaż jest wprost przeciwnie?
Pani poseł reprezentuje okręg wyborczy w Tarnowie. Przez ostatnich osiem lat nie interesowała się realizacją umowy między Polską a Słowacją w sprawie uznawalności stopni i tytułów naukowych. Któż to tak lobbował w ostatnich miesiącach w biurze poseł PO, że nagle zainteresowała się tym, co jej formacja polityczna - Platforma Obywatelska - umacniała, a mianowicie turystykę habilitacyjną?
Interpelacja p. poseł U. Augustyn wpłynęła w dniu 1 czerwca 2016 r. i dotyczy istotnych kwestii:
W związku z podpisanym przez Pana Ministra w dniu 16 marca 2016 r. aneksem do międzynarodowej umowy zawartej pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Republiką Słowacką w 2005 r. o uznawalności równoważności stopni i tytułów naukowych, w imieniu przedstawicieli polskiej nauki, którzy - zgodnie z tą umową - uzyskali stopnie i tytuły naukowe przed dniem wejścia w życie wspomnianego aneksu do umowy, zwracam się do Pana Ministra z prośbą o odpowiedź na następujące pytania:
1. Czy podpisana w dniu 16 marca 2016 r. przez Pana Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego umowa z ambasadorem Słowacji w sprawie uznawalności wykształcenia posiada taką samą moc prawną jak umowa podpisana w 2005 r. pomiędzy Rządem Polski i Republiki Słowackiej?
2. Czy stopnie i tytuły naukowe uzyskane przez Polaków w Republice Słowackiej w okresie pomiędzy zawarciem międzynarodowej umowy w 2005 r. między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Słowacką a wejściem w życie nowej umowy - potwierdzone zaświadczeniem Polskiego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego o równoważności stopni i tytułów naukowych - zachowają swoją moc prawną?
3. Czy po wejściu w życie nowej umowy:
a. nostryfikacja dotychczas uzyskanych tytułów i stopni naukowych w Słowacji będzie bezpodstawna i niezgodna z prawem?
b. osoby z tytułami i stopniami naukowymi uzyskanymi w Republice Słowackiej i potwierdzone zaświadczeniem MNiSW o równoważności tytułów i stopni naukowych będą nadal zaliczane do minimum kadrowego w obszarze wiedzy, który potwierdza zaświadczenie MNiSW?
c. osoby - jak wyżej - będą mogły kierować pracami naukowymi i badawczymi doktorantów, magistrów, licencjatów?
d. osoby - jak w pkt b) - będą mogły pełnić wszystkie funkcje uczelniane na równi z osobami, które uzyskały swoje tytuły i stopnie naukowe w Polsce i w innych państwach UE, jak: Rektor, Dziekan Wydziału, Dyrektor Instytutu, itp.?
e. osoby - jak w pkt b) - będą mogły nadal wchodzić w skład Centralnej Komisji ds. Tytułów i Stopni Naukowych, Polskiej Komisji Akredytacyjnej i innych Agend MNiSW?
4. Jaka jest perspektywa dostosowania polskiego szkolnictwa wyższego do standardów innych państw członkowskich Unii Europejskiej?
W dn. 23 czerwca wpłynęła odpowiedź Aleksandra Bobko - sekretarza stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Warto ją tu przytoczyć, by zainteresowani także z innych powiatów czy województw mieli stosowne wyjaśnienie.
Szanowny Panie Marszałku,
w odpowiedzi na interpelację poseł Urszuli Augustyn (nr 3792 z dnia 9 czerwca br.) w sprawie tzw. stopni i tytułów naukowych uzyskanych w Republice Słowackiej, pragnę przedstawić następujące wyjaśnienia.
Podpisana w dniu 16 marca br. Umowa między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Słowackiej o zmianie umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Słowackiej o wzajemnym uznawaniu okresów studiów oraz równoważności dokumentów o wykształceniu i nadaniu stopni i tytułów uzyskanych w Rzeczypospolitej Polskiej i Republice Słowackiej, sporządzonej w Warszawie dnia 18 lipca 2005 r. (weszła w życie dnia 1 czerwca br.) ma taką samą moc prawną jak umowa podpisana w 2005 r.
Ww. Umowa wprowadziła zmiany do umowy z 2005 r. W związku z tym, od dnia 1 czerwca br. wzajemne uznawanie dokumentów o nadaniu stopni naukowych, wydanych w Polsce i na Słowacji, jest ograniczone do poziomu stopnia naukowego „doktor” lub „doktor sztuki” (tytuł docenta i profesora nie jest już uznawany automatycznie za równoważny z polskim odpowiednikiem). Dyplomy nadające stopnie i tytuły naukowe, wydane na Słowacji do dnia 31 maja br., są nadal uznawane za równoważne z odpowiednimi polskimi stopniami lub tytułami naukowym na podstawie Umowy o wzajemnym uznawaniu okresów studiów oraz równoważności dokumentów o wykształceniu i nadaniu stopni i tytułów uzyskanych w Rzeczypospolitej Polskiej i Republice Słowackiej, sporządzonej w Warszawie dnia 18 lipca 2005 r. (M.P. z 2006 r. Nr 14, poz. 187).
Stosowana jest tzw. zasada praw nabytych. Od dnia 1 czerwca 2016 r. stopień naukowy doktor vied uzyskany na Słowacji jest uznawany za równoważny z odpowiednim polskim stopniem naukowym na podstawie art. 24 ust 1 ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. z 2014 r. poz. 1852 oraz z 2015 r. poz. 249), natomiast osoby, które w słowackiej uczelni uzyskały tytuł naukowo-pedagogiczny „docent”, mogą nabyć uprawnienia równoważne uprawnieniom wynikającym z posiadania stopnia doktora habilitowanego w trybie przewidzianym w art. 21a ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz stopniach i tytule w zakresie sztuki.
Uznanie stopnia uzyskanego w Republice Słowackiej za równoważny ze stopniem otrzymanym w Rzeczypospolitej Polskiej skutkuje nabyciem tożsamych uprawnień przewidzianych w ustawie z dnia 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz. U. z 2012 r., poz. 572, z późn.) oraz ustawie z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki obejmujących:
• tworzenie minimum kadrowego;
• opiekę naukową studentów;
• promotorstwo i recenzowanie w postępowaniach awansowych (w przypadku równoważności stopnia doktora habilitowanego);
• ubieganie się o pełnienie funkcji organu jednoosobowego uczelni lub uczestnictwo w organach kolegialnych uczelni;
• ubieganie się o członkostwo w organach przewidzianych w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym, tj.: Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Polskiej Komisji Akredytacyjnej.
Jednocześnie pragniemy wyjaśnić, iż nie ma unijnych regulacji dotyczących organizacji szkolnictwa wyższego. Kwestie te leżą w gestii każdego państwa członkowskiego. Ponadto należy podkreślić, że Polska od początku uczestniczyła w tzw. Procesie Bolońskim i obecnie należy do Europejskiego Obszaru Szkolnictwa Wyższego (EOSW).
Jakoś żaden poseł nie raczył zapytać MNiSW o to:
- Na jakiej podstawie prawnej wicedyrektor jednego z departamentów tego resortu wydawała niezgodnie z zapisem w treści dyplomów słowackich decyzję o równoważności rzekomej habilitacji z kierunku kształcenia jako odpowiadającej dyscyplinie naukowej?
- Na jakiej podstawie osoba z tytułem docenta pracy socjalnej była uznawana przez urzędnika resortu w jednym przypadku jako socjolog, w innym z tym samym słowackim tytułem - jako pedagog społeczny, a jeszcze u innego - jako psycholog?
- Na jakiej podstawie osoba z tytułem docenta "teoria wychowanie religijnego" (uzyskiwana na Wydziałach Teologicznych i odpowiadająca katechetyce) była uznawana przez nią jako tożsama z pedagogiką? Czyżby wszyscy teolodzy w zakresie katechetyki, którzy habilitowali się w Polsce, powinni być per analogiam uznani za pedagogów? A może każdy pedagog jest katechetą?
- Co zamierza uczynić MNiSW w sprawie tych nauczycieli akademickich, którzy ukrywają w bazie danych swoją habilitację na Słowacji przedstawiając w uczelnianych wnioskach (np. w sprawach zatrudnienia czy awansu) sprzeczne z prawdą dane o swoim stopniu naukowym?
- Jak to jest możliwe, że docenci, którzy nie posiadają podoktorskiego dorobku naukowego, nadal uczestniczą w organie kontrolnym, jakim jest Polska Komisja Akredytacyjna, by oceniać uniwersyteckie kadry i jakość kształcenia? Czyj interes reprezentują w PKA?
- Jak długo MNiSW oraz PKA, bo nie wspomnę tu o rektorach niektórych uniwersytetów, będą przymykać oczy na osoby, które uzyskały stopień naukowy doktora na Węgrzech czy w Bułgarii (tam nie ma habilitacji!) jako rzekomo doktorów habilitowanych? Może jednak powiadomią prokuraturę o tym, że pracownicy z węgierskim czy bułgarskim stopniem doktora (kandydat nauk - CSc) recenzują i promują doktoraty naszych akademików na czołowych uniwersytetach w Polsce?
Paradoks polega na tym, że działalność naukowych oszustów z Polski (maszynopisy rozpraw doktorskich przedstawiane jako rozprawy habilitacyjne, wykazywanie w dorobku nieistniejących publikacji itd.) są obecnie na Słowacji - po podjętych tam działaniach naprawczych - znacznie ograniczone, lecz nadawane tam tytuły naukowo-dydaktyczne są nieuznawane, i wymagają nostryfikacji. Natomiast ci, którzy wyłudzili słowackie tytuły naukowo-dydaktyczne w przeszłości, mogą nadal się nimi posługiwać w Polsce. Nie mówiąc już o starej gwardii z rosyjskimi, ukraińskimi etc. stopniami doktora nauk uznawanych na mocy umów międzynarodowych w Polsce przez szereg lat.
OdpowiedzUsuńCo więcej, "Słowacy" mają się dobrze i kpią w żywe oczy, są dziekanami, rektorami i pełnią inne zaszczytne funkcje wpisują sobie "hab." Nawet na stronach internetowych jednego z uniwersytetów ta gwardia wypisuje w opisie "doktor habilitowany nauk społecznych z zakresu pracy socjalnej" czy drugi (obecnie dziekan): "doktor habilitowany nauk humanistycznych z zakresu filozofii" - oczywiście obaj to docenci!!!
UsuńPanie Profesorze,
OdpowiedzUsuńJak mają rektorzy czy prorektorzy zwracac uwagę kogo zatrudniają jak sami są "słowakami"?. Prosze zerknąć na skład personalny "władz" małych szkółek państwowych
Ponure to, i elektryzujące zarazem fakty, co do „drugiego dna” i „ciemnej strony”… awansowej rzeczywistości, i wypada mieć nadzieję/pocieszać się, że dotyczy to tylko pewnych środowisk i pewnych przypadków... Dobrze, że Ktoś wydobywa owe fakty spod korca, tak, by czyniąc je widocznymi, pozwolić im samym, aby budziły świadomość i wyobraźnię Innych, co do rzeczonych w tym przypadku „rzeczy samych” i ich usytuowania w cichych/milczących „rzeczywistościach równoległych”.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami
Jarosław Gara
Właśnie tutaj wielokrotnie już przywoływany rektor PWSW w Jarosławiu zrobił słowacką habilitację przed wejściem tych przepisów. Kiedy MNiSW zlikwiduje tą patologię, jak taki pseudorektor może kierować uczelnią i dawać przykład młodzieży. Przecież to się w głowie nie mieści.
OdpowiedzUsuńMożna:
OdpowiedzUsuń- po pierwsze opublikować personalia osób, które zrobiły docenturę na Słowacji we wspomnianym okresie oraz ich miejsce zatrudnienia
- po drugie - wyszczególnić ich dorobek podoktorski do docentury, podstawę "habilitacji", a także dorobek po
- wystąpić do MNiSW o upublicznienie recenzji zw. z "habilitacją" i je upublicznić, co jest zgodne z ustawą.
Niech się nie kryją.
A skąd niby MNiSW miałoby mieć słowackie recenzje? Upubliczniają je (lub nie) Słowacy ...
UsuńChciałem napisać - miejsca zatrudnienia, gdyż mają często stanowiska profesorów uczelnianych w dwóch uczelniach, co wynika chociażby z załączonego dalej adresu internetowego. Niestety, tylko część docentów wprowadziła tam swoje dane, inni nawet występują jako doktorzy... choć biorą dwie pensje profesorskie... ostatecznie "kształcą" i promują innych, ucząc ich chyba głownie cwaniactwa i omijania prawa.
UsuńTu, po rozwinięciu, jest sporo danych:
OdpowiedzUsuńhttp://nauka-polska.pl/dhtml/raporty/opisInstytucji?rtype=opis&lang=pl&objectId=21609
Pani Augustyn była, obok byłej gwiazdy PiS wielopartyjnej Joanny Kluzik-Rostkowskiej, jedną ze sprawczyń wizerunkowej, a w następstwie i wyborczej, klęski PO w obszarze edukacji. Szkoda, że PO z tego nie potrafi wniosków wyciągać i śmiało zmierza do kolejnej klęski :-(
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie dziwi odpowiedź pana Bobko (Bobki?). Będąc rektorem Uniwersytetu Rzeszowskiego, tolerował "słowaków", do tego stopnia, że wszyscy oni byli i są profesorami nadzwyczajnymi UR, natomiast człowiek z uczciwą polską habilitacją, z dorobkiem naukowym znacznie bogatszym od wielu profesorów tego uniwersytetu nie był "godny" być profesorem (po prostu nie ogłoszono konkursu). Co Jarosławia i tamtejszej szkółki, to na pedagogice zastanawiają się, czy tam jest Ukraina, czy Słowacja? Minimum kadrowe na pedagogice, gdy idzie o samodzielnych pracowników nauki jest następujące: dwoje rodowitych Słowaków (w tym pedagog i anglistka), trzech Ukraińców (dwóch pedagogów ogólnych i jeden socjolog) oraz teolog (ksiądz w podeszłym wieku) uznawany za psychologa. Wszystkich samodzielnych Polaków wyrzucono na zbity pysk. Studenci skarżą się, że nie rozumieją "uczonych", zarówno tych ze wschodu jak i z południa ale "władza" ma to gdzieś.
UsuńWidać, że jaki pan taki kram. Gdzie w tym wszystkim jest MNiSzW, PKA, etc?
Dlaczego w dalszym ciągu toleruje się oszustwa, o których Pan Profesor wielokrotnie pisał, jak można uznawać dyplom docenta pracy socjalnej za równoważny z habilitacją z pedagogiki, socjologii, psychologii a nawet medycyny?
Z moich obserwacji wynika, że wielu tych docentów pracy socjalnej odżegnuje się od pracy socjalnej.
Nie ma żadnej kontroli. Zatrudniano nauczycieli ze Słowacji wiadomo w jakim celu.... W jednej uczelni do minimum kadrowego na pedagogice wchodzi chemik. Jest też szefem zakładu. Habilitacja niepolska :)
UsuńPanie Profesorze,
OdpowiedzUsuńproszę nie odpuszczać słowaiackim habilitacją, tylko w Panu nadzieja, że ta patologia w końcu zostanie napiętnowana - przynajmniej tyle...