Dotarł do mnie list od jednego ze słowackich profesorów, w którym potwierdza, że na podstawie prac ichniejszej Komisji Akredytacyjnej kolejne dwa uniwersytety - w Bańskiej Bystrzycy i w Nitrze - utraciły uniwersytecki status. Dano im rok czasu na poprawę, a jeśli go właściwie nie wykorzystają, to spadną do poziomu szkół zawodowych.
W Polsce jest tendencja odwrotna. Im słabszy uniwersytet, tym silniej lobbujący na jego rzecz politycy bronią jego statusu (szczególnie, gdy niektóre z jego jednostek nie spełniają nawet minimalnych wymogów), bo mają w zanadrzu szansę na załatwienie pewnych spraw sobie lub/i bliskim. Spotykam się z tym zjawiskiem, kiedy wpływają z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego skargi do CK na zarządzających jednostkami w sytuacji, gdy w grę wchodzi blokowanie czyjegoś awansu naukowego.
Słowacja jest wielokrotnie mniejszym od naszego krajem, z jakże niewielką liczbą uniwersytetów i szkół wyższych, w tym szczególnie prywatnych. Niestety, zdarza się, że są wśród nich takie, którym udaje się uzyskać uprawnienia do nadawania tytułu naukowo-pedagogicznego docenta (jeden z rodzajów odpowiednika polskiej habilitacji, bo są tam dwa jej rodzaje), toteż z wsparciem polskich "naukowców" starają się w wielu przypadkach jak najszybciej wykorzystać sytuację, by zdążyć przed kontrolą Komisji Akredytacyjnej i wypromować osoby bez naukowego dorobku, zanim zostaną im zawieszone czy odebrane uprawnienia. Jak powiedziała mi b. rektor Uniwersytetu w Bańskiej Bystrzycy - "pięć minut wstydu, a habilitacja w kieszeni".
W tym kraju ma miejsce także nieuczciwa rywalizacja o uprawnienia do nadawania stopni naukowo-pedagogicznych, której świadomi są dziekani czy rektorzy, ale bezradni wobec zmowy członków komisji czy naukowej rady wydziału. Wśród członków Komisji Akredytacyjnej są profesorowie, którzy włączają się w nieczystą rywalizację i pomimo rzeczywistych osiągnięć konkurencyjnej dla ich uczelni jednostki, odmawiają jej uprawnień. Dzięki temu zabezpieczają sobie wyłączność w tym zakresie. Jak napisał mi słowacki profesor: "Ide tu o konkurenčný boj o študentov".
To tylko świadczy o tym, jak trudno jest przeprowadzać proces akredytacyjny, w tym także w zakresie kontroli postępowań na tytuły naukowo-pedagogiczne w tym kraju, kiedy członkami Komisji są osoby zainteresowane czyjąś porażką lub sukcesem. Wydaje się, że powinny być powoływane do życia instytucje kontrolne, w których gremium eksperckim nie byliby pracownicy naukowi, którzy są zatrudnieni w szkolnictwie wyższym. Być może służyłoby to zwiększeniu poziomu dystansu i obiektywizmu w prowadzonych kontrolach i wystawianych ocenach. Być może nie, bo w końcu musieliby to być wcześniej wypromowani i powiązani z szkolnictwem wyższym eksperci, a ci pozostają przecież w różnych relacjach ze swoim środowiskiem.
Może właśnie dlatego na Słowacji o prawdziwej i porównywalnej do polskiej habilitacji (DrSc.) rozstrzyga nie naukowa rada w uczelni, ale przy Słowackiej Akademii Nauk. Ta bowiem nie jest powiązana dydaktycznie ze szkolnictwem wyższym.
Inna kwestia, którą nieustannie podejmuję także w blogu, to "kupowanie" czy "załatwianie" sobie habilitacji przez niektórych Polaków. Zareagowało na te doniesienia i rzeczowe raporty MNiSW z naszego kraju słowackie Ministerstwo Szkolnictwa podjęciem rokowań celem wprowadzenia aneksu do dotychczasowej umowy międzyrządowej w sprawie wzajemnego uznawania dyplomów. Zdaniem - także słowackiego ministra szkolnictwa - Juraja Draxlera trzeba zastanowić się nad możliwością ponownej weryfikacji dotychczasowych "osiągnięć" niektórych Polaków, ale i innych zagranicznych "naukowców" (ostatnio ujawniono plagiat w habilitacji w KU w Rużomberku siostry węgierskiego kardynała) i odbierania nadanego im już tytułu naukowo-pedagogicznego (Draxler: Treba zmeniť zákon, aby bolo možné titul odobrať).
To w słowackiej prasie przypomina się związany z powyższym kazus polskiego księdza profesora Jana Zimnego, (...) ktorý na Pedagogickej fakulte KU v roku 2005 obhájil diplomovú prácu, v apríli 2006 doktorát a v júni 2006 docentúru. On bol, mimochodom, školiteľom dizertačnej práce Márie Fűlőp Erdő, sestry maďarského kardinála Erdőa. (tłum.: ... który na Wydziale Pedagogicznym KU w roku 2005 obronił pracę magisterską, w kwietniu 2006 r. obronił doktorat, a w czerwcu 2006 r. uzyskał docenturę (habilitację). On był przypadkowo opiekunem pracy doktorskiej Márii Fűlőp Erdő - siostry węgierskiego kardynała Erdő).
Przed 2 tygodniami MNiSW zostało oficjalnie poinformowane – pismem podpisanym przez słowackiego Ministra Edukacji Nauki Badań Naukowych i Sportu, że strona słowacka akceptuje podstawowe przepisy zmieniające obowiązującą umowę.
W piśmie zaproponowano jednak jeszcze drobne poprawki nie dotyczące istoty zmiany. Ze względu na różnice w porządkach prawnych wymagają one jeszcze wyjaśnienia, co właśnie robi MNiSW.
Jest pisemna zgoda strony słowackiej na najważniejsze – wyłączenia ze stosowania umowy przepisów dot. tytułów i stopni naukowych: doktor habilitowany, docent, doktor vied, profesor.
Ze względu na dymisję rządu w Polsce, nie było możliwe dokończenie procedury zawarcia umowy międzynarodowej przez poprzedni gabinet, ale uzgodniona w jej zasadniczym elemencie sprawa została przekazana przez Panią Minister Lenę Kolarską - Bobińską Panu Wicepremierowi Jarosławowi Gowinowi. Czyżby minister Lena Kolarska-Bobińska robiła wszystko, by nie pobrudzić sobie rąk "brudną sprawą"?
Wiele minimów kadrowych w mniejszych uczelniach jest obsadzone "Słowakami". Polacy zatrudniają nauczycieli ze Słowacjj (m.in. Preszów) po to, aby można się tam habilitować. Coś za coś!!!!!!!!! To brudna praktyka! Zawsze zadawałam sobie pytanie: Jak można się habilitować u naszych południowych sąsiadów nie mając ani jednej rozprawy naukowej?
OdpowiedzUsuńCzy mnie się tylko tak wydaje, czy też prof. Sliwerski był również zaangażowany w promowanie habilitacji niektórych osób na słowackich uczelniach?
UsuńAnonimowy ma złych informatorów. Nie miałem i nie mam nic wspólnego z habilitacjami Polakow na Słowacji. Przykre, co?
UsuńTak słuszne a co z habilitacjami robionymi u znajomych
OdpowiedzUsuńW Polsce wszystko jest transparentne. Recenzje są upublicznione. Treść uchwal także. Natomiast na Słowacji docentura jest w wielu przypadkach na podstawie doktoratu obronionego w Polsce. Ot. Różnica.
OdpowiedzUsuńNa Słowacji chyba też (i było tak wcześniej niż w Polsce), więc akurat pod tym względem nie ma żadnej różnicy ...
UsuńOd niedawna tylko pod tym względem. Natomiast nie jest dopuszczalne habilitowanie się w Polsce na podstawie m.in. wydanej rozprawy doktorskiej. Byłoby to podstawą do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec osoby, która wyłudza w ten sposób stopień naukowy.
UsuńAle na Słowacji chyba też nie można legalnie zrobić doktoratu i habilitacji na podstawie tej samej rozprawy, a tego typu przypadki są oszustwami (ze strony kandydatów, a czasami także za przyzwoleniem rad).
UsuńPolacy mogli i mogą.
UsuńGdzie można znaleźć "osiągnięcia" osób, które robiły habilitację i profesurę na Słowacji?
UsuńZnaczna część tych osób nie ma osiągnięć. Za to ma bardzo wysokie mniemanie o sobie.
UsuńNie można zapominać, że problem wyłudzania habilitacji na Słowacji dotyczy tylko pedagogiki. Faktem jest, że znaczna część "Słowaków" nie miała dorobku naukowego rokującego nadzieję na powodzenie przewodu habilitacyjnego w Polsce! Ich wycieczkę habilitacyjną na Słowację należy traktować jako naukowe szalbierstwo! Coraz bardziej niepokoi, że ostatnimi czasy beneficjenci słowackiej docentury zostają profesorami. Oczywiście postępowanie jest przeprowadzane u naszych południowych sąsiadów
OdpowiedzUsuńWeryfikacja dorobku "naukowe" "Słowaków" na pewno byłaby dobrym i ciekawym rozwiązaniem. Środkiem odstraszającym od kombinatorstwa byłoby również pozbawianie "Słowaków" bez dorobku naukowego funkcji kierowniczych. Nie są oni dobrym, pedagogicznym przykładem dla młodzieży
OdpowiedzUsuńDorobek weryfikuje komisja - rada jednostki na podstawie zamówionych recenzji oraz środowiskowych a publikowanych w naukowych pismach. Jak go nie ma, to nie ma przedmiotu weryfikacji. Wystarczy wpisać nazwisko w google scholar i wszystko będzie jasne.
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńpisze Pan Profesor, że "Jest pisemna zgoda strony słowackiej na najważniejsze – wyłączenia ze stosowania umowy przepisów dot. tytułów i stopni naukowych: doktor habilitowany, docent, doktor vied, profesor". Co to oznacza w praktyce? Jak rozumiem będzie to koniec turystyki habilitacyjnej na Słowację? Czy tak?
Powinien być to koniec nowego początku. Przyroda nie znosi próżni. Wymyślą coś nowego.
Usuńhttp://www.turystyka.uj.edu.pl/ewa-wszendybyl-skulska
OdpowiedzUsuńhttp://www.ef.umb.sk/ef/zp_inf/h_konanie.asp?hkid=27
prosze mi nie wmawiac, że Uniwersytet Jagielloński jest kiepską uczelnią bo zatrudnia słowackich habilitowanych "cestovny ruch" (ruch turystyczny)
To bardzo przykra wiadomość. Świadczy o niebywałym upadku polskiej nauki
UsuńO niczym takim nie świadczy, trzeba znać człowieka i jego dorobek żeby móc to ocenić. Natomiast niestety świadczy o czymś w przypadku Anonimowego ...
UsuńKtoś tu pyta, co to za nauka? W jakiej dyscyplinie naukowej zostala ta pani zaklasyfikowana? Chyba Rektor UJ zostal wpuszczony w maliny?
UsuńA dlaczego turystyka miałaby nie być dyscypliną naukową? to część nauki o gospodarce
Usuńi dużym brakiem w polskiej nauce jest brak TURYSTYKI jako odrębnej dyscypliny
w czym turystyka jest gorsza od towaroznawstwa?
słowacka nauka stoi wyżej od polskiej i jest bardziej rozwinięta, stąd ma takie dyscypliny, których w Polsce z powodu zacofania Polski u nas jeszcze nie ma
Anonimowy sam odpowiedział na to pytanie - skoro coś jest częścią czegoś, co w Polsce nie jest dyscypliną naukową, to znaczy że uzyskano docenturę nie z nauki ale kierunku kształcenia. To kuriozalne. Na UJ nie potrafią czytać dokumentów?
UsuńW ramach ekonomii jest ekonomia, zarzadzanie, finanse, towaroznawstwo - stad ekonomia jest czescia ekonomii, finanse sa czescia ekonomii, itd. w Polsce sa na uczelniach ekonomicznych wydzialy turystyki, bo turystyka to podobnie jak zarzadzanie, towaroznawstwo, czy ekonomia, kolejna dyscyplina w ramach dziedziny jaka jest ekonomia.
UsuńZarządzanie jest zarówno dyscypliną w ramach nauk humanistycznych (habilitacje na UJ) jak i w ramach nauk ekonomicznych, podobnie turystyka może być w dwóch lub trzech dziedzinach: w ramach ekonomii, w ramach humanistycznych i kto wie, może w ramach nauk społecznych. Niestety w Polsce nie ma możliwości robienia habilitacji z turystyki która jest nauką jak np. nauki o rodzinie). Gdy składa się wyniki badań naukowych w turystyce jako habilitacyjny wniosek z zarządzania humanistycznego - to jest to narażone na odmowę, bezpieczniej jest z turystyki habilitować się w wyżej rozwiniętym naukowo środowisku - w Niemczech lub na Słowacji gdzie turystyka jako dyscyplina naukowa istnieje i są specjaliści do oceny.
Ruch turystyczny jest dyscypliną naukową??? Chyba chodzi o ruch habilitacyjny?
OdpowiedzUsuńRównie dobrze można na Słowacji habilitować się z ruchu drogowego, logistyki, transportu owoców itp. Niezła kaszanka.
OdpowiedzUsuńW ramach ekonomii jest ekonomia, zarzadzanie, finanse, towaroznawstwo - stad ekonomia jest czescia ekonomii, finanse sa czescia ekonomii, itd. w Polsce sa na uczelniach ekonomicznych wydzialy turystyki, bo turystyka to podobnie jak zarzadzanie, towaroznawstwo, czy ekonomia, kolejna dyscyplina w ramach dziedziny jaka jest ekonomia.
UsuńZarządzanie jest zarówno dyscypliną w ramach nauk humanistycznych (habilitacje na UJ) jak i w ramach nauk ekonomicznych, podobnie turystyka może być w dwóch lub trzech dziedzinach: w ramach ekonomii, w ramach humanistycznych i kto wie, może w ramach nauk społecznych. Niestety w Polsce nie ma możliwości robienia habilitacji z turystyki która jest nauką jak np. nauki o rodzinie). Gdy składa się wyniki badań naukowych w turystyce jako habilitacyjny wniosek z zarządzania humanistycznego - to jest to narażone na odmowę, bezpieczniej jest z turystyki habilitować się w wyżej rozwiniętym naukowo środowisku - w Niemczech lub na Słowacji gdzie turystyka jako dyscyplina naukowa istnieje i są specjaliści do oceny.
Oczywiście. Tyle tylko, że z turystyki nie uzyska się tytułu DrSc -odpowiednik polskiej habilitacji. Natomiast na Słowacji uzyska się docenturę jak tytuł naukowo-pedagogiczny podporządkowany kierunkowi ksztalcenia a nie dyscyplinie naukowej. Dlatego niektórzy wybierają tzw.habilitację z ksztalcenia a nie z nauki, bo łatwiej jest ją uzyskać.
Usuńnajbardziej bulwersuje fakt, że beneficjenci słowackiej docentury obsadzają coraz więcej minimów kadrowych
UsuńNie każdy pies wabi się burek!!! Bywa tak, że słowaccy docenci legitymują się dużo większym dorobkiem naukowym i umiejętnościami dydaktycznymi niż habilitowani w Polsce. Wystaczy spojrzeć do wspomnianego przez Pana Profesora "google scholar" i porownać dorobki tzw. "Słowaków" i "Polaków". Mniej złośliwości i jadu a więcej konstruktywnej dyskusji i argumentacji. Zachowujmy się jak humaniści a nie jak psychiczni terroryści. Wielu bowiem na tym blogu dopuscza się klasycznego mobbingu i terroru psychicznego!!!
UsuńMa anonimowy rację, choć nie stosowalbym akurat tego porzekadla do osób. Od dawna piszę o tym, że do spraw trzeba podchodzić indywidualnie. Gorzej, kiedy indywidua są bezczelnie nieuczciwe. Odbierają godność tym uczciwym.
UsuńUpadek polskiej nauki jest niewątpliwy! Jeśli chemicy (z zagraniczną docenturą.....) mogą wchodzić do minimum kadrowego na pedagogice to o czym rozmawiamy?????????????? Dziwią krokodyle łzy obrońców "SŁOWAKÓW"
OdpowiedzUsuńOkreślenie "SŁOWACY" jest nieeleganckie. Brzmi rasistowsko i nie powinno być w tak poczytnym i wartościowym blogu rozpowszechniane. Wstyd PANOWIE HUMANIŚCI. Trochę więcej tolerancji i racjonalizmu. Widać, że ulegliście powiedzeniu
UsuńL. Wałęsy: KTO NIE IDZIE Z NAMI, IDZIE PRZECIW NAM". Niestety to takie polskie!!!
Jestem kobietą nie facetem. A dlaczego określenie "Słowacy" jest nieeleganckie?? Uczciwie pracujący mają odruchy wymiotne obserwując leni wyłudzających stopnie na Słowacji! Tacy nieucy się potem panoszą na uczelni
UsuńMam Pani duże problemy czytania ze zrozumieniem. Gdyby ktoś niewtajemniczony czytał Pani wpis i wielu innych o "Słowakach" to mógłby odnieść wrażenie, że szkaluje się Słowaków. Załapała Pani? Ponadto nie można wszystkich mierzyć tą samą miarą, o czym wielokrotnie na tym blogu pisał sam prof. B. Śliwerski. Wystarczy spojrzeć do bazy OPI, by przekonać się, że dorobek wielu słowackich docentów znacznie przewyższa polskich habilitowanych.
UsuńTo niech sobie anonimowy poczyta jak habilitowało sięna UMK w Toruniu. Na Słowacji to karygodne i niedposzczalne. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1027139,title,Kolejna-burza-na-znanej-uczelni-Pracownik-to-zwierze-ma-sie-lasic,wid,18029650,wiadomosc.html?ticaid=1161ac
OdpowiedzUsuńTo dopiero początek bo doskonale wiemy jak wielu w ten sposób uzyskało w Polsce habilitację i to właśnie ich poplecznicy i oni sami prowadzą do upadku polskiej nauki.
Strzał chybiony, gdyż akurat w tym przypadku Wydział został ukarany. Natomiast opinia p. dr J. Gruba jest przedmiotem badania odpowiednich organów. Warto poczekać do końca sprawy, bo to jest dopiero jej początek.
OdpowiedzUsuńZnamy "speca" który uzyskał na Słowacji docenturę z nauk o wychowaniu fizycznym na podstawie poradnika dla dzieci i młodzieży jak jeździć na nartach!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie żartujemy!!!
OdpowiedzUsuńTaki poradnik to bardzo przydatna rzecz. Często bardziej niż te "wybitne" prace polskich pedsagogów. Wadą polskich badań jest brak odniesień do praktyki,
UsuńBardzo przydatna, tylko z nauką nie ma nic wspólnego.
UsuńA my znamy kilka osób których "dorobek naukowy" był tak mizerny, że nie otwarto im w Polsce przewodu habilitacyjnego albo otrzymały negatywne recenzje w przewodzie. Na Słowacji ów "dorobek" imponował recenzentom! Słowacka docentura to niewątpliwy powód do dumy :))))
OdpowiedzUsuńCzytając niektóre komentarze można odnieść wrażenie, że ludzie nie zdają sobie sprawy jak groźną patologią jest wyłudzanie stopni na Słowacji
OdpowiedzUsuńNikt niczego nie wyłudza. Wszystko jest zgodne z prawem a wyłudzanie to łamanie prawa. Niech zatem anonimowy nie szafuje słowa albo nieco się douczy.
OdpowiedzUsuńWarto by też rozwinąć użyte przez anonimowego pojęcie "groźna patologia" bo to brzmi groźne.
Jesteście zbytnio zapatrzeni w tytuły i stopnie. Porozmawiajmy o dorobku i praktycznym znaczeniu waszych wypocin. Ta pedagogika to wielka ściema. Na Zachodzie nie funkcjonuje jako odrębna dyscyplina naukowa i biją nas na głowę. A tu ciągle spory, dąsania i walka nie wiadomo om co. Całą waszą energię spożytkujcie na uczciwą pracę dydaktyczno-naukową. "Pokażcie mi kto jest bez winy..."
OdpowiedzUsuńZdaje się, że osoby komentujące "wyłudzanie" stopni na Słowacji nie mają na myśli tylko pedagogiki. To szeroko zakrojony proceder, dotyczy kilku dziedzin wiedzy. To są fakty!A z faktami się ponoć nie dyskutuje! Wesołych Świąt!
UsuńW środowisku naukowym jest duża tolerancja dla "Słowaków". Świadczą o tym wybory do władz rektorskich i dziekańskich. "Słowak" "Słowakowi" nie jest wilkiem
OdpowiedzUsuńPodobnie "Polak" "Polakowi" nie jest wilkiem.
OdpowiedzUsuń