Doprawdy, czegoś takiego jeszcze nie mieliśmy, żeby Ministerstwo Edukacji Narodowej z pieniędzy podatników finansowało odpłatne ogłoszenie na łamach "Głosu Nauczycielskiego", którego treść jest ewidentnym szantażem wobec dyrektorów szkół. Mają oni unikać jak diabeł święconej wody wydawnictw, których oferty są nie tylko jakościowo lepsze, ale także mieszczą się w przewidywanej dla szkół dotacji rządowej na zakup podręczników.
MEN musi mieć przed wyborami sukces, bo skoro ma same porażki, toteż jego władzom wydaje się, że trzeba wtłaczać społeczeństwu populistyczne hasła typu: "darmowe", "rodzice zaoszczędzą", "wyrównujemy szanse", "dbamy o dzieci" itp. Tymczasem kryje się za nimi tak naprawdę tandeta i marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Po raz kolejny odbiera się dyrektorom szkół i nauczycielom analizę merytoryczną, jakościową oferowanych na rynku wydawnictw - podręczników szkolnych i materiałów pomocniczych, by zmusić ich do jedynie "słusznych i wartościowych", bo MEN-skich.
Czytamy w ogłoszeniu na całą szpaltę m.in.:
"W szkołach w całej Polsce trwają obecnie burzliwe narady nad zakupem podręczników dla klas czwartych szkół podstawowych i klas pierwszych gimnazjów w ramach dotacji MEN. Co oczywiste, najwięksi wydawcy bardzo promują pakiety podręczników do wszystkich przedmiotów i pakiety zeszytów ćwiczeń (sprzedawanych najczęściej poniżej kosztów).
Mniej doświadczonym dyrektorom i nauczycielom skorzystanie z oferty pakietowej jednego lub kilku wydawców jawić się może jako jedyny sposób na zrealizowanie dotacji. Jednak dyrektorzy, którzy nawet w najlepszej wierze dopuszczą w swojej szkole do skorzystania z oferty pakietowej, mogą nie tylko mieć trudności z późniejszym rozliczeniem dotacji, ale również nieświadomie wystawić swoją reputację na szwank.
Piękne! Dawno nie mieliśmy tak aroganckiej i niemerytorycznej władzy oświatowej. Ten rodzaj interwencjonizmu władzy państwowej powinien zostać zaskarżony. Ministerstwo straszy, że przeprowadzi kontrolę, a jej negatywny dla dyrektora szkoły wynik uniemożliwi mu "ponowny start w konkursie na to stanowisko"! Największą hipokryzją w tym ogłoszeniu jest zdanie: "Swoboda wyboru jawić się może w obecnej sytuacji jako pusty frazes wypowiadany przez polityków. Tak jednak nie jest, a zachowanie tejże swobody jest bardzo ważne z jeszcze jednego powodu. Nauczyciel, któremu wybrano podręcznik wbrew jego woli (a zatem również i program nauczania), może się poczuć zwolniony z odpowiedzialności za wyniki swoich uczniów."
Przyznam jednak rację Ministerstwu Edukacji Narodowej. Nauczyciel, któremu MEN wskazało tzw. darmowy elementarz - mimo jego fatalnej jakości - wbrew jego woli, może się poczuć zwolniony z odpowiedzialności za wyniki swoich uczniów.
Ministra edukacji narodowej postraszyła w wywiadzie dla Dziennika. Gazety Prawnej (29.06.2015) nauczycieli i rodziców ich dzieci:
Jeśli nowy prezydent przeforsuje, że to rodzice będą decydować o posłaniu sześciolatków do szkół, to kilkanaście tysięcy nauczycieli straci pracę. Jeśli dodatkowo zablokuje zmiany w Karcie nauczyciela, to znaczy, że chce m.in. walczyć o utrzymanie ogródków dla pedagogów wiejskich.
Jeśli Joanna Kluzik-Rostkowska wejdzie do Parlamentu na następną kadencję, to ...
Reforma wprowadzająca obowiązek szkolny dla 6-latków stała się faktem, taką decyzję podjęła swego czasu większość parlamentarna, to trzeba uszanować!
OdpowiedzUsuń— tak minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska odniosła się do postulatu PiS, by kwestię tę rozstrzygnąć w referendum.
To o tyle interesujące, że parlamentarna „większość” odrzuciła ponad milion podpisów, zatem tłumaczenie dziś o „woli większości” brzmi naprawdę ponuro.
http://wpolityce.pl/polityka/257653-kpiny-kluzik-rostkowska-reforma-6-latkow-to-decyzja-wiekszosci-trzeba-to-uszanowac-a-co-z-milionem-podpisow
Niespecjalnie mnie obchodzi, czy MEN wydaje publiczne pieniądze na ogłoszenia w ZNP-owskim piśmie, czy na dofinansowanie pakietów podręczników w prywatnych wydawnictwach. Domyślam się, że na takie ogłoszenia idą mniejsze pieniądze, więc publiczna strata mniejsza.
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie mnie też obchodzi, czy podręcznik jest mojemu dziecku narzucany przez nauczyciela, dyrektora szkoły, czy ministra.
Moje dziecko czuje się zwolnione z odpowiedzialności za swoje wyniki jednakowo w każdym z tych wariantów. Choć to o jego edukację chodzi (w deklaracjach przynajmniej), to wszystko jest mu i tak narzucane wbrew jego woli i bez pytania go o zdanie.
Tego też dotyczy wpis profesora. Anonimowy to potwierdza. Tylko rodzice wybierają później do Sejmu takie towarzycho wzajemnej adoracji.
OdpowiedzUsuńzaprosilam pana Profesora do konta facebooku i pan nie przyjął :(
OdpowiedzUsuńPani Kluzik, podobnie jak Sikorski, ogłosiła już, że startuje na jedynce z Rybnika (stąd ogłoszenie wyników matur na Śląsku!). Mam nadzieję, że skończy się jak z bufonem Sikorskim ... ;-_)
OdpowiedzUsuńnie kompetentna, nie wiarygodna, bez honoru
OdpowiedzUsuńNo wreszcie kluzik pójdzie precz.
OdpowiedzUsuń