Kraków przywitał uczestników konferencji naukowej poświęconej 240 rocznicy utworzenia Komisji Edukacji Narodowej jesiennym słońcem, w którym przepięknie mieniły się liście drzew w pobliżu Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej. Muszę podkreślić, że rzadko się zdarza, by osobiście JM. Rektor Uniwersytetu, który akurat tego samego dnia, w godzinach przedpołudniowych inaugurował rok akademicki w swojej Uczelni, jeszcze późnym popołudniem uczestniczył w obradach pedagogów nie tylko po to, by ich przywitać i przekazać serdeczne pozdrowienia, ale też wsłuchać się w treść plenarnych referatów.
Uniwersytet godnie przygotował się do tych obchodów, w przeciwieństwie do Ministerstwa Edukacji Narodowej, które je zlekceważyło. Nie było tego dnia, 14 października w jedynym w kraju Uniwersytecie Pedagogicznym noszącym imię KEN nikogo z resortu edukacji. To, że nikt nie zaszczycił samej konferencji, chociaż z tak mądrze i bogato (w sensie źródłowym) przygotowanej i przeprowadzonej, to już mnie nie dziwi. Ważne, że pani minister słodko uśmiecha się do nas z opracowanej komputerowo fotografii. (źródło:www.men.gov.pl) Tak samo opracowywane są dane o polskiej edukacji. Urzędnicy tego resortu unikają naukowców, nie korzystają z zaproszeń na ich konferencje. Jeśli już, to spotykają się z takimi, którzy im przytakną, poprą nawet najbardziej patologiczny projekt zmian oświatowych. Na tym polega transformacja, która w tym kraju nie ma nic wspólnego z merytokracją. Nijak to się ma do czasów wspomnianej Komisji, która współpracowała z najświatlejszymi umysłami tamtych czasów.
(fot. JM Rektor UP im. KEN w Krakowie prof. dr hab. Michał Śliwa)
Niektórzy zbytecznie oczekiwali prezentu od premiera rządu w postaci zdymisjonowania ministry edukacji, co tylko potwierdza powyższe wydarzenia, jakich doświadczamy od wielu lat w naszym kraju. Tymczasem każdy, kto uczestniczył w konferencji historyków wychowania, mógł się przekonać, że pewne mechanizmy sprawowania władzy, w tym także oświatowej, nie zmieniły się od 240 lat. w porównaniu z tym, co miało miejsce ponad dwa wieku temu, dzisiejsza troska MEN o oświatę, szczególnie edukację elementarną, jawi się jako sabotaż wobec narodu i polskiego społeczeństwa. Wówczas podręczniki szkolne były przygotowywane na zamówienie Towarzystwa Ksiąg Elementarnych na najwyższym, światowym poziomie. Program kształcenia, troska o wychowanie społeczno-moralne skutkowały po latach generacjami wybitnych Polaków, powstańców, wyzwolicieli, twórców najwyższego poziomu humanistycznej myśli i praw. Referaty wygłaszali i dyskutowali najlepsi polscy historycy wychowania dwóch pokoleń: profesorowie i początkujący w nauce adiunkci oraz doktoranci. Niewątpliwie była to uczta dla ducha.
(fot. prof. dr hab. Adam Massalski - UJK)
(prof. dr hab. Julian Dybiec - UJ)
(fot. prof. dr hab. Karol Poznański - APS) (fot. prof. dr hab. Irena Szybiak - UW)
Kto odwiedzi Uniwersytet Pedagogiczny im. KEN w Krakowie, ten będzie mógł w holu głównym poznać dzieło i wybitnych twórców Komisji Edukacji Narodowej, jakiej nie było w żadnym państwie na świecie. Jeśli ktoś prowadzi zajęcia z historii wychowania, a ma do Krakowa niedaleko lub dysponuje środkami na zorganizowanie wycieczki naukowej do UP, to niech skorzysta z możliwości zobaczenia na miejscu znakomicie zorganizowanej wystawy-ekspozycji historycznej oraz prezentacji unikalnych zbiorów podręczników szkolnych! Już Jan Amos Komeński zachęcał do stosowania zasady poglądowości w procesie kształcenia. W Krakowie są namacalne dowody czasów szczególnych, trudnych, dramatycznych, ale obfitujących także wyjątkowymi dokonaniami dla polskiej edukacji. Wielkie należą się słowa uznania dla JM Rektora i władz Wydziału Pedagogicznego tego Uniwersytetu za tak piękne kultywowanie wyjątkowych tradycji polskie myśli i pragmatyki szkolnej!
W toku dyskusji jeden z jej uczestników podzielił się z nami anegdotą. Otóż zapytał warszawiaków, z czym im kojarzy się KEN, którego nazwa jest na tablicach jednej z ulic, którą właśnie przemierzali. Jeden z nich chwilę się zastanowił i odpowiedział pytaniem na pytanie: a KEN to nie jest ten facet od lalki Barbie?