Od prawie dwudziestu lat mieszkańcy regionu łódzkiego wybierają Łodzianina Roku. Jak na Łódź, będącą ponad 700-tysięcznym miastem, nie jest to zadanie łatwe, skoro jest to zarazem jeden z największych ośrodków akademickich w kraju. Uczelni w tym regionie jest zapewne więcej niż w całej Szwajcarii, a przecież nikt nie powiedział, że Łodzianinem Roku musi być naukowiec. Tyle jest zawodów i ról społecznych, których przedstawiciele mogliby śmiało ubiegać się o ten symboliczny zaszczyt, że każdy z nominowanych "startuje" z nierównej pozycji. Inicjatorem plebiscytu jest regionalna Rozgłośnia Polskiego Radia "Łódź", a więc jest też szansa na medialne podkreślenie dorobku zgłoszonych kandydatów.
Zastanawiam się nad warunkami zgłaszania swojego poparcia dla jednego z 9 nominowanych już kandydatów do tego tytułu, gdyż wydają mi się one wielce niestosowne. Głosować bowiem można na jedną z osób, wysyłając do 5 lutego br. SMS o treści łodzianin (po kropce wpisując nazwisko popieranego kandydata - bez polskich liter) pod wskazany numer.
To, co jest w przypadku tego typu wyróżnień obywatelskich, społecznych - oburzające, to fakt, iż trzeba za swój głos zapłacić (koszt SMS-a wynosi 2 zł plus VAT). Nie chodzi tu o wysokość tej kwoty, tylko o sam fakt jej pobierania. Uważam, że jest to nieetyczne i stawia wszystkich kandydatów w bardzo niezręcznej sytuacji. Głosujący może wysłać dowolną liczbę smsów, podczas gdy każda z osób głosujących za pomocą strony internetowej
może oddać tylko jeden głos na jedną z osób nominowanych. Czyżby mieli mobilizować członków rodzin, przyjaciół, znaajomych, współpracowników lub podwładnych do wydatkowania owej kwoty dla zwiększenia ich szans na wygraną? Co z tego, że mogę w internecie śledzić losy tego pseudo etycznego wyścigu, skoro już teraz widzę, że prowadzenie objął kandydat z komercyjnych mediów. Żenada, bo nie ma to nic wspólnego z merytoryczną opinią wszystkich, zacnych Kandydatów. Nie zmienia mojego dyskomfortu możliwość oddania głosu za pośrednictwem strony internetowej. Jedna forma głosowania narusza dobre obyczaje, a z kulturą wysoką niewiele ma wspólnego.
Szkoda, bo mam swojego Kandydata, a jest nim Prezes Łódzkiego Towarzystwa Naukowego - prof. dr hab. Stanisław Liszewski. Oddam na Niego swój głos także za pośrednictwem SMS, chociaż mam poczucie nadużycia ze strony organizatorów tej - jakże wartościowej społecznie i kulturowo - inicjatywy. Nie przypominam sobie, by trzeba było w 1993 r. oddawać głos na kandydata wnoszeniem jakiejś opłaty, na czyjeś konto. Czyżby tak bardzo już zacierały się granice przyzwoitości?