W czasie toczącego się w 2007 r. w Davos Światowego Forum Gospodarczego furorę zrobił projekt pod nazwą „XO“, a dotyczący przeznaczenia 100 milionów dolarów na laptopy dla miliona dzieci w krajach tzw. Trzeciego Świata. Jest to prywatna inicjatywa twórcy projektu „One Laptop Per Child“ prof. Johna Negroponte. Co ciekawe, chodziło tu o najnowocześniejszy produkt wielkości ok. 20x 25 cm, w kolorze jasnozielonym i białym, który wygląda jak plastikowa zabawka-komputerek. W rzeczywistości jednak jest to w pełni funkcjonalny laptop w formacie dostosowanym do dziecięcych rączek, za pomocą którego można się łączyć z Internetem. Zawiera on też kamerę, program Media Player, e-book i inne programy użytkowe. „XO“ jest w tej chwili jeszcze w fazie testowej, ale w produkcji masowej powinien kosztować zaledwie 100 dolarów. Adresatem tego projektu zostały dwa miliardy dzieci w wieku sześciu lat z krajów Trzeciego Świata, które nie korzystają w ogóle z edukacji szkolnej lub mają ją w ograniczonym zakresie; jedna piąta bowiem spośród nich nie kończy swojej edukacji nawet na poziomie 5 klasy szkoły podstawowej. Ciekawym rozwiązaniem technologicznym było zasilanie tych laptopów w energię, aby można było z nich korzystać także tam, gdzie nie ma dostępu do elektryczności. Został w nich bowiem wbudowany system typu „Jo-Jo”. Pociągając przez minutę dziesięciokrotnie za sznurek doładuje się baterię na 10 minut pracy.
Przypomniałem sobie o tym projekcie sprzed ponad 4 lat, bo jako żywo przypomina on wielkie obietnice Platformy Obywatelskiej wyposażenia uczniów w laptopy, z którego wyszła jedna, wielka klapa. Wprawdzie jesteśmy „zieloną wyspą gospodarczą” na mapie Europy, więc być może PO postanowiła nie czerpać wzoru z projektu „XO”, a jednak jakieś analogie dają się tu odnaleźć. Miały być laptopy, ale ich nie będzie, bo przecież nie wszystkie dzieci są nasze, a już na pewno nie wszyscy ich rodzice są politycznie poprawni. Mają szansę w nowych wyborach opowiedzieć się za tym, czy nadal będą lokować swoje nadzieje w partie, których politycy więcej obiecują, niż realizują, czy może jednak sięgną po wariant bezpartyjny, stawiając na obywateli, ekspertów, profesjonalistów, którzy nie są uzależnieni w swoich obietnicach i decyzjach od władz swojej partii?
MEN raz jeszcze potwierdził swoją decyzyjną "impotencję" i nieskuteczność, obiecując najpierw przekazanie miliarda złotych na laptopy dla uczniów, które miały pochodzić z opłat operatorów komórkowych za wykorzystywanie częstotliwości (za koncesje z 2000 r. muszą wpłacić do skarbu państwa do 2020 r. łącznie 900 mln euro). O klapie całego programu pisali dziennikarze już wielokrotnie. A urzędnicy kłócą się o to: kto ma dostać laptopy: szkoły czy uczniowie i czy na własność? Jeśli uczniowie - to w jakim wieku? A może należy dać je nauczycielom, albo rodzicom uczniów? A morze ... jest długie i szerokie.
http://www.zeit.de/online/2007/05/Davos-Negroponte?page=all
Przypomniałem sobie o tym projekcie sprzed ponad 4 lat, bo jako żywo przypomina on wielkie obietnice Platformy Obywatelskiej wyposażenia uczniów w laptopy, z którego wyszła jedna, wielka klapa. Wprawdzie jesteśmy „zieloną wyspą gospodarczą” na mapie Europy, więc być może PO postanowiła nie czerpać wzoru z projektu „XO”, a jednak jakieś analogie dają się tu odnaleźć. Miały być laptopy, ale ich nie będzie, bo przecież nie wszystkie dzieci są nasze, a już na pewno nie wszyscy ich rodzice są politycznie poprawni. Mają szansę w nowych wyborach opowiedzieć się za tym, czy nadal będą lokować swoje nadzieje w partie, których politycy więcej obiecują, niż realizują, czy może jednak sięgną po wariant bezpartyjny, stawiając na obywateli, ekspertów, profesjonalistów, którzy nie są uzależnieni w swoich obietnicach i decyzjach od władz swojej partii?
MEN raz jeszcze potwierdził swoją decyzyjną "impotencję" i nieskuteczność, obiecując najpierw przekazanie miliarda złotych na laptopy dla uczniów, które miały pochodzić z opłat operatorów komórkowych za wykorzystywanie częstotliwości (za koncesje z 2000 r. muszą wpłacić do skarbu państwa do 2020 r. łącznie 900 mln euro). O klapie całego programu pisali dziennikarze już wielokrotnie. A urzędnicy kłócą się o to: kto ma dostać laptopy: szkoły czy uczniowie i czy na własność? Jeśli uczniowie - to w jakim wieku? A może należy dać je nauczycielom, albo rodzicom uczniów? A morze ... jest długie i szerokie.
http://www.zeit.de/online/2007/05/Davos-Negroponte?page=all
Już miałam się Pana zapytać, czy może czyta Pan Uważam Rze:)
OdpowiedzUsuńA ja wolę PO. Oby to co było przed PO nigdy nie wróciło, nigdy
OdpowiedzUsuńAnonimowy @belfrze, a można wiedzieć dlaczego? Jakie są Twoje fantazje nt. tego co było przed PO?
OdpowiedzUsuńWystarczy że poczytam fanatyzm np. takiej Venissy, jej zacietrzewienie, brak rzetelnej dyskusji na fakty. To samo było w opcji przed PO, dokładnie to samo.
OdpowiedzUsuńI dlatego ja i cała rodzina zagłosujemy na PO.
To rzetelne ugrupowanie i dba o szkołę. Giertych i PIS- to był koszmar!!
Przecież Giertych siedzi w PO!:) A koszmarem nie było zamordowanie polityka PiS-u przez (podobno byłego) członka PO, nakręconego seansem nienawiści Palikota i NIesiołowskiego? A koszmarem nie było znieważanie krzyża pod Pałacem Prezydenckim przez pijanych zwolenników PO z chorym psychicznie Tarasem? A koszmarem nie jest sędzia, który wsadzał do psychuszki polityka opozycyjnego? A koszmarem nie jest pański język, pełen projekcji własnych procesów intrapsychicznych? Dobrą robotę robi anonimowy @belfer dla własnej partii. Więcej takich reklam, więcej takich projekcji!
OdpowiedzUsuńPodział na PiS, PO i inne partie jest czysto umowny. Chyba po to go wymyślono, żeby prowokować ludzi do wzajemnych oskarżeń i polaryzacji poglądów. Gdy chodzi o kolesiowski, wspólny interes ludzi szeroko rozumianej władzy, kosztem niezwiązanego z nią obywatela, spontanicznie tworzą się ponadpartyjne koalicje. Sam doświadczyłem jak działa koalicja kuratora, działacza PO z wiceprezydentem miasta wywodzącym się z SLD i dyrektora szkoły, który mówił uczniom na lekcji, że doszedł do pewnych wniosków odnośnie swoich decyzji w ważnych sprawach szkolnych "wczoraj, podczas adoracji krzyża w kościele". Ale jakoś znalazł pełne zrozumienie dla swoich bezprawnych działań wśród gorących orędowników świeckiego państwa, a co za tym idzie - świeckiego szkolnictwa. Bo byli i pewnie są kolegami mającymi wspólny interes, a to przecież ważniejsze niż światopogląd, czy nawet podziały partyjne.
OdpowiedzUsuńWięcej takiej Venissy a popierana przez nią partia skończy na śmietniku historii. Jak zwykle agresja w wypowiedziach, zero merytoryzmu!
OdpowiedzUsuń