Uwielbiamy w naszym kraju akcje. To pozostało nam jeszcze z okresu PRL. Nie chodzi tu o akcje na giełdzie papierów wartościowych, ale o propagandowe, pardon - marketingowe, bo przecież, skoro coś jest mało popularne, nieprzyjazne, powszechnie odrzucane czy niechciane, skoro gdzieś są niedobory, to trzeba koniecznie zachęcić klientów, by dokonali przewartościowania swoich decyzji i skusili się na coś, co nie było przedmiotem ich dotychczasowych aspiracji lub oczekiwań.
Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło wraz z rektorami publicznych uczelni technicznych akcję, która została skierowana tylko i wyłącznie do uczennic - tegorocznych maturzystek, by zachęcić je do studiowania na kierunkach przygotowujących do zawodów powszechnie uznawanych za typowo męskie. Wyznaczono dzień 14 kwietnia na tzw. drzwi otwarte dla kobiet. Pojawiały się transparenty z hasłami typu: Dziewczyny, zostańcie inżynierami! czy - Dziewczyny do ścisłych! Paniom rozdawano kaski ochronne, pokazywano im laboratoria, ciekawe eksperymenty i rozdawano gadżety. Obiecano też stypendia i wsparcie w toku studiów (nie tylko ze strony męskiej kadry akademickiej).
Proponuję, by dla równowagi rektorzy publicznych uczelni i wydziałów pedagogicznych przeprowadzili w dn. 14 maja br. własną kontrakcję pod hasłem: „Ach, ci mężczyźni!” albo „Panowie do dzieci!” zachęcając tegorocznych maturzystów – mężczyzn do podejmowania studiów na kierunkach związanych z przygotowaniem do zawodu pedagoga, wychowawcy czy opiekuna dzieci w różnym wieku. Nawet, gdyby nie było dla nich pracy w oświacie, to będą fachowo przygotowani do korzystania z urlopów tacierzyńskich.
Psycholodzy już dawno wykazali w swoich badaniach, że w placówkach edukacyjnych – żłobkach, przedszkolach i szkołach różnych typów i szczebli oraz w placówkach opiekuńczo-wychowawczych konieczny jest wzór osobowy mężczyzny. Ktoś taki, jak agent Tomek czy "super-nianiuś" skutecznie będzie przeciwdziałał fali agresji, przemocy, a zarazem zapewni niezbędne warunki do zaistnienia pożądanych stosunków międzyludzkich. Czas najwyższy zerwać ze stereotypem, że w zawodach nauczycielskich i pedagogicznych wystarczą same kobiety. Tego typu akcja nie miałaby charakteru propagandowego, tylko społeczno-kulturowy, bo przecież chodzi o to, by nasze dzieci i młodzież miały zrównoważony dostęp do męskich wzorów wychowawców. Wiadomo, że panowie lubią nie tylko brąz, ale i luz, więc studia pedagogiczne lub nauczycielskie będą dla nich najlepsze. Pamiętajmy o tym, że parytety w szkolnictwie wyższym muszą być zachowane.