21 marca 2011
Czyżby posłowie przerzucili koszty kształcenia nauczycieli na studentów studiów stacjonarnych?
Z niepokojem odczytuję dzisiejsze doniesienia prasowe o tym, że przyjęta w czasie piątkowego posiedzenia Sejmu nowelizacja o szkolnictwie wyższym zmusi studentów do płacenia nie tylko za drugi kierunek studiów, ale i za dodatkowe zajęcia na pierwszym. Pobierający naukę w trybie dziennym w publicznych uczelniach studenci będą musieli zapłacić za dodatkowe zajęcia, w których chcieliby uczestniczyć, jeśli wykraczają one ponad limit punktów w ramach ECTS (Europejski System Transferu Studiów).
Tego typu opłat nie przewidywał rządowy projekt, gdyż w wielu uniwersytetach i akademiach studenci kierunków studiów niepedagogicznych, którzy chcieli zdobyć kwalifikacje pedagogiczne do pracy w szkole, mieli taką możliwość w poszerzonym dla nich planie studiów. Teraz będą musieli zapłacić za uzyskane w toku studiów kwalifikacje do pracy w szkole na stanowisku nauczyciela zgodnie z ich wykształceniem. Tego typu poprawka przerzuci zatem koszty kształcenia przyszłych nauczycieli na studentów, albo zmusi rady wydziałów do przywrócenia istniejącego przed laty podziału w ramach danego kierunku studiów na kierunki nauczycielskie i nienauczycielskie.
Może chodzi o to, by młodzież nie miała przygotowania do zawodu nauczycielskiego w bezpłatnej ofercie studiów, tylko uzupełniała je w formie odpłatnej, reperując budżety uczelni publicznych lub dając zarobić uczelniom niepublicznym?
(zob.http://www.rp.pl/artykul/629785_Zak-zaplaci-za-nauke--doktorant-z-ulga.html)