Poseł Katarzyna Piekarska obudziła się z zimowego snu. W drugą rocznicę powołania przez minister edukacji narodowej - Katarzynę Hall organu doradczego pod szumną nazwą Rada Edukacji Narodowej lewicowa zwolenniczka troski o prawa i losy dziecka uświadomiła sobie, że w jej składzie jest dr Stanisław Sławiński, autor popularnonaukowych książeczek z początku lat 90. XX w. na temat roli posłuszeństwa w wychowaniu. Jak donoszą serwisy prasowe politycy SLD domagają się odwołania powyższego doradcy minister edukacji ze względu na popełnione przez niego „dzieła” (ta sama książka ukazała się w dwóch wersjach) z zakresu pedagogiki tradycyjnej, autorytarnej, w których doradza on rodzicom i nauczycielom, jak należy realizować bezpośredni, cielesny dialog z dzieckiem, wymierzając mu w sposób metodyczny wychowawcze klapsy.
Zdaniem wiceprzewodniczącej SLD - Katarzyny Piekarskiej, książka Stanisława Sławińskiego jest „poradnikiem, jak stosować przemoc wobec dzieci”. – Rodzice bijący dzieci po przeczytaniu tej publikacji mogą poczuć się usprawiedliwieni – komentuje. Zapowiada, że zwróci się do minister Katarzyny Hall z apelem o odwołanie Sławińskiego z grona jej doradców.
Ciekawe, kogo jeszcze trzeba będzie odwołać z tej Rady, jak obudzą się z zimowego snu posłowie innych partii?
Dariusz Chętkowski pisał o REN w swoim blogu 6 marca 2008 r. m.in.:
Czym będzie się zajmować dziewięciu byłych wiceministrów edukacji (po roku 1989), którzy zostali zaproszeni do ponownej pracy w MEN? Czy swoją poprzednią pracę wykonywali tak dobrze, że można im zaufać ponownie? Czy będą w stanie się porozumieć, czy też każdy sobie rzepkę poskrobie? Jakie mają uprawnienia? Jakie cele? Czy ich praca będzie służyć uczniom? (...) Mam nadzieję, że za kilka miesięcy nie będę musiał napisać czegoś takiego: “Dnia 6 marca 2008 roku Katarzyna Hall, ówczesny minister edukacji narodowej, powołała Radę Wielkiego Błazeństwa. Było się z czego pośmiać. Jednak festyn dobiegł końca i teraz trzeba wziąć się do pracy”. Oczywiście niczego takiego nie muszę pisać. W końcu wszystko w rękach Dziewięciu Wspaniałych. Niech się starają.
Dzisiaj już wiemy, że nie ma po co dąć w te trąby i kogokolwiek z Rady odwoływać! Powołany bowiem przez K. Hall organ jest w stanie uwiądu z racji jego nieużywania. Nie przypominam sobie, by w sprawach kluczowych dla proponowanych przez panią minister wypowiadał się publicznie tak, jak ma to miejsce w przypadku rad powoływanych przy ministrach innych resortów.
Oświata lubi rządzić się fikcją i ciałami dekoracyjnymi. Ot, kwiatek do kożucha, bo zima jeszcze trzyma.
(http://chetkowski.blog.polityka.pl/?p=411; http://www.tvp.info/informacje/polska/doradca-hall-instruowal-jak-bic-dzieci)