Od 18 stycznia do 30 kwietnia zostały zaplanowane przez MEN regionalne konsultacje dotyczące kształcenia uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi oraz zmian w kształceniu zawodowym. Środki unijne pójdą na catering, hotele i spotkania z pracownikami MEN. Na stronie resortu edukacji zostały zamieszczone materiały konferencyjne z zaproszeniem do zapoznania się z nimi i do formułowania pytań.
Tylko po co to czytać, skoro nie ma tu nad czym debatować. Takich banałów i skleconych na kolanie treści o wszystkim i o niczym już dawno nie czytałem. W materiałach konferencyjnych MEN w dziale 1.5. Wspieranie uczniów wybitnie zdolnych, nie ma ani jednego zdania na temat roli olimpiad czy konkursów przedmiotowych.
O tym, jak traktuje się najzdolniejszych w naszym kraju uczniów świadczy siedmiozdaniowy podrozdział (sic!) na temat tego, czym się charakteryzuje uczeń wybitnie zdolny, od czego zależy charakter pracy z nim i że powołany w szkole zespół do spraw specjalnych potrzeb edukacyjnych uczniów może przedstawić konkretne propozycje. Specjaliści od zarządzania potwierdzą, że jak się powołuje jakiś zespół do spraw…, to na pewno nie po to, by został rozwiązany dzięki niemu istotny problem.
Nie miejmy złudzeń, ten materiał pisał ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia o zdolnościach, ich przejawach, uwarunkowaniach i możliwościach stymulacji. Wstyd, że takie banały i frazesy publikuje się pod szyldem MEN. Najlepszym tego przykładem jest pierwsze zdanie otwierające podrozdział 1.6. „Nowe możliwości oraz nowe zadania”, które brzmi:
„Projektowane zmiany stworzą w szkole nowe możliwości, pozwalające na osiąganie jak najlepszych rezultatów.” (s. 21) A rzeczywistość aż skrzeczy, weryfikując kolejne projekty zmian oświatowych.
Czytam w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej:
MEN o pół miliona obciął pieniądze na konkursy przedmiotowe. Naukowcy napisali do szefa rządu: Olimpiady przestają istnieć. (…) Właśnie teraz odbywają się eliminacje do centralnego etapu olimpiad-konkursów. Jest ich 26, startuje w nich kilkadziesiąt tysięcy licealistów. Wszystko w atmosferze trwającego od kilku miesięcy sporu między MEN a uczelniami, które olimpiady organizują. Co się stało? Od kilkudziesięciu lat olimpiady są przygotowywane i prowadzone przez pracowników uczelni wyższych. Finansuje je MEN, przekazując pieniądze zwyczajowo uformowanym komitetom, składającym się zwykle z kilku uczelni. W tym roku jednak MEN ogłosiło konkursy. Mają się odbywać co roku. Cel: możliwość dokonania konkurencyjnego wyboru organizatorów olimpiad.
Naukowcy zarzucają Ministerstwu Edukacji - "lekceważenie tysięcy najzdolniejszych uczniów, jawną pogardę okazywaną nauczycielom i pracownikom uczelni wyższych, którym chce się pracować po godzinach pracy". W podobnym tonie kilkunastu czołowych polskich naukowców napisało list otwarty do premiera Tuska. "Olimpiady przedmiotowe jeszcze działają, ale jedynie dlatego, że organizatorzy poczuwają się do odpowiedzialności za ten element polskiej oświaty" - czytamy m.in. w liście. I dalej: "Zwracamy się z usilną i pilną prośbą o energiczną interwencję w sprawie olimpiad przedmiotowych dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych, które to olimpiady z powodu nieodpowiedzialnej działalności Ministerstwa Edukacji Narodowej właśnie przestają istnieć".
Właśnie toczy się spór o organizację olimpiad przedmiotowych w naszym kraju, a raczej o to, komu przypadną środki na ich przeprowadzenie. Ci, którzy czynili to dotychczas, mieli okazję wykazać się swoimi zdolnościami, więc trzeba stworzyć szansę innym. Jeśli jednak nadal chcą udowodnić, że jeszcze coś potrafią i znaczą, to sami muszą przystąpić do „resortowej olimpiady” i stanąć do konkursu o prawo do jej organizowania. Mamy zatem paraolimpiady, tyle tylko, że ich uczestnikami mają być ci, którzy dotychczas je organizowali dla uzdolnionej młodzieży.
(Źródło: Gazeta Wyborcza
http://wyborcza.pl/1,75248,7540750,Naukowcy_do_premiera__To_koniec_olimpiad.html?utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=2015058 )
List otwarty Komitetu Olimpiady Fizycznej do premiera Donalda Tuska
Zwracamy się z usilną i pilną prośbą o energiczną interwencję w sprawie olimpiad przedmiotowych dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych, które to olimpiady z powodu nieodpowiedzialnej działalności Ministerstwa Edukacji Narodowej właśnie przestają istnieć.
Olimpiady przedmiotowe to stojące na najwyższym poziomie konkursy z wiedzy i umiejętności uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Niektóre z nich (matematyczna, fizyczna, chemiczna) działają już od ponad pół wieku. Olimpiady zakładane były i są prowadzone przez pracowników wyższych uczelni, którzy zainteresowani byli wyławianiem utalentowanej młodzieży i nagradzaniem wybitnych nauczycieli. Olimpiady działały przez kilkadziesiąt lat, w tym bardzo trudnych, jak lata stanu wojennego. Wrosły w polski system oświaty, kreując zarówno wybitnych uczniów, jak i ich znakomitych nauczycieli.
Olimpiady dobrze zasłużyły się polskiej oświacie i nauce. Polscy olimpijczycy odnoszą sukcesy na arenie międzynarodowej (najbardziej spektakularne są wyniki laureatów olimpiady informatycznej). Od sukcesów w olimpiadach rozpoczynało swoją karierę zawodową wielu znanych uczonych. Olimpiady przedmiotowe nie są zatem jednym z wielu konkursów, lecz – rozgrywane na poziomie ogólnopolskim - stanowią istotny element kształcenia elit naszego kraju.
Od kilkunastu lat prowadzenie olimpiad jest jednym z obowiązków Ministerstwa Edukacji Narodowej. MEN wywiązuje się z tego obowiązku zlecając organizację olimpiad towarzystwom naukowym i wyższym uczelniom, częściowo finansując tę działalność. W większości przypadków poszczególne olimpiady prowadzone są przez grupę kilkunastu wyższych uczelni, z udziałem jej najlepszych pracowników, we współpracy z wybitnymi nauczycielami szkolnymi. Osoby te w olbrzymiej większości wykonują pracę dla olimpiad bez wynagrodzenia.
W 2009 MEN zmienił zasady prowadzenia olimpiad. Zmiany podyktowane były wyłącznie względami pozamerytorycznymi. Zasłaniając się koniecznością spełniania wymogów przepisów finansowych, MEN wyraził swoiste votum nieufności w stosunku do organizatorów olimpiad. Zakwestionowana została zasada ciągłości – organizatorzy olimpiad mają być wyłaniani co roku w otwartych konkursach, jakby można było co roku zastąpić grupę kilkunastu wyższych uczelni i jej doświadczonych w przygotowywaniu olimpiad pracowników innymi osobami, które tego doświadczenia nie mają. O finansowaniu olimpiad MEN decyduje w cyklach półrocznych, co uniemożliwia planowanie ich organizacji nawet w danym roku szkolnym. Poziom finansowania został zmniejszony, za to drastycznie zwiększono wymagania biurokratyczne i kontrolne, tak jakby MEN podejrzewało organizatorów olimpiad o nadużycia finansowe.
Stosunek MEN do organizatorów olimpiad jest nad wyraz arogancki, na nielicznych spotkaniach wysocy urzędnicy MEN nie ukrywają swojego lekceważącego, wręcz pogardliwego stosunku do organizatorów olimpiad. MEN nie odpowiada na listy i monity od komitetów organizacyjnych olimpiad. Z kilku publicznych wypowiedzi MEN wynika natomiast tylko urzędowy optymizm. Jest dla nas jasne, że odpowiedzialni za te sprawy urzędnicy MEN, nie mając zapewne osobistego doświadczenia w tym zakresie, nie rozumieją istoty i ogromnego znaczenia olimpiad przedmiotowych dla kształcenia najlepszych umysłów naszego kraju.
W rezultacie olimpiady przedmiotowe jeszcze działają, ale jedynie dlatego, że organizatorzy poczuwają się do odpowiedzialności za ten element polskiej oświaty. Niektóre olimpiady planują zakończenie działalności w bieżącym roku szkolnym, o ile stosunek MEN do olimpiad nie ulegnie zmianie. Czy na tym zależy polskiemu rządowi? Warszawa, 3 lutego 2010 r. www.kgof.edu.pl/_list/