Hipokryta, hipokryta
Zamiast wprost, to innych pyta
Sieje zamęt i intrygi
Wielbi władzę jak ostrygi
Mówi - tak, a myśli - nie
Sam już nie wie, czego chce
Kłamie wszystkim jak najęty
Nic nie robi, a zajęty
Wciąż obmyśla wrogie plany
Mówi, jakby był zalany
Z zewnątrz – uśmiech, cud fasada
Za plecami cię obgada
Swoich grzechów nie pamięta
Wiarygodność jego kręta
Skupia wszystkich wzrok na sobie
Cieszy go, gdy ktoś w chorobie
Oficjalnie jest etyczny
w rzeczy samej – egotyczny
skrywa fałsz swój pod pozorem
nie wie, co to - iść z honorem
Tabu czyni to, co trudne
Ręce chowa, bo ma brudne
Hipokryta, pyta, szczuje
Świat na obraz swój maluje
Hipokryta, hipokryta
Trzeszczy tak jak zdarta płyta
Nic nie znaczą jego słowa
Pogląd zmienia, choć nie krowa
Czy mu wierzyć? Ktoś mnie pyta.
Nie, bo to jest hipokryta.