Otrzymałem "Stanowisko Komitetu Słowianoznawstwa PAN
w sprawie założeń do nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz ustawy
o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki", którego treść dotyczy także pedagogów. Brakuje nam tego typu analiz i odniesień do proponowanych przez rząd zmian w kluczowych dla rodowiska akademickiego ustawach. Może zatem niniejsze stanowisko zainteresuje liczną rzeszę nauczycieli akademickich zajmujących się pedagogiką. Oto treść tego dokumentu:
Komitet Słowianoznawstwa PAN w maju 2008 r. ustosunkował się do pierwszej konsultowanej społecznie wersji założeń nowej ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, zgłaszając szereg uwag krytycznych i podzielając stanowisko licznych środowisk naukowych, reprezentujących zarówno dziedziny nauk ścisłych, jak i nauki humanistyczne.
Z uwagą zapoznaliśmy się więc z konsultowaną obecnie wersją założeń do nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki.
Nowa wersja wydaje się bardziej kompletnym aktem, uwzględniającym podstawowe zagadnienia dotyczące organizacji polskiej nauki. Z zadowoleniem można stwierdzić objęcie regulacją procedury uzyskiwania tytułu naukowego, czego brak był ważnym mankamentem poprzedniej wersji, która skupiała się głównie na uzyskiwaniu stopnia doktora. Istotną korektą jest także zachowanie habilitacji.
Organizacja nauki polskiej i dydaktyki na poziomie szkolnictwa wyższego niewątpliwie wymaga zmian i korekt, dostosowujących do zmienionych realiów społecznych i gospodarczych, a także ułatwiających większą obecność naszych naukowców i ich osiągnięć poza krajem. Dlatego też szereg regulacji zaproponowanych w przedłożonym do konsultacji akcie wydaje się korzystnych – należą do nich na przykład rozwiązania, które pozwolą na większą koncentrację badań, na integrację dydaktyki i nauki, lepsze przygotowanie absolwentów szkół wyższych do potrzeb kraju, itp. Istotne i pozytywne wydają się także rozstrzygnięcia odnoszące się do kwestii etyki zawodowej naukowców, zabezpieczenia przed konfliktami interesów, nepotyzmem, itp.
Jednocześnie uważamy za konieczne zwrócenie uwagi na niektóre kwestie, budzące w dalszym ciągu nasz niepokój.
1. W wielu miejscach tekstu słusznie akcentuje się potrzebę sprostania warunkom konkurencyjności w zakresie nauki i dydaktyki w kraju i na arenie międzynarodowej. Podstawowym uzasadnieniem są tu jednak często wskaźniki ilościowe, podczas gdy to właśnie jakość kadry a nie jej ilość może nam zapewnić sukcesy w tym zakresie.
1.1. Ułatwienia administracyjne w odniesieniu do przebiegu kariery naukowej nie gwarantują przyszłej jakości kadry i efekt takich poczynań może być wręcz przeciwny. Już obecnie III stopień studiów – 4-letnie studia doktoranckie – owocuje niejednokrotnie spadkiem poziomu prac doktorskich, gdyż sprostanie często podkreślanym w tekście Założeń wysokim wymaganiom w odniesieniu do prac doktorskich i habilitacyjnych jest możliwe tylko pod warunkiem zdobycia odpowiedniego doświadczenia, opanowania warsztatu naukowego i uzyskania liczącego się dorobku naukowego, co wymaga niezbędnego wysiłku i czasu. Dlatego też niektóre proponowane regulacje wydają się nierealistyczne i stoją w sprzeczności z dążeniem do wzrostu liczby osób doktoryzowanych (por. np. w związku z tym s. 33: Ustanowienie warunku otwarcia przewodu doktorskiego w postaci minimum jednej publikacji w indeksowanym czasopiśmie naukowym o zasięgu co najmniej krajowym lub udział z prezentacją w międzynarodowej konferencji naukowej posiadającej wysoką rangę naukową). Regulacja taka niewątpliwie jest słuszna w odniesieniu do młodych, wybitnych doktorantów / pracowników naukowych, nie sprosta jej jednak większość osób kształconych w trybie studiów doktoranckich (zwłaszcza, że zdaniem ustawodawcy ich liczba ma lawinowo rosnąć). Gdzie znajdzie się miejsce na druk pierwszych prac naukowych młodych adeptów? Trzeba tu też przypomnieć zasadnicze trudności finansowe, z którymi spotyka się obecnie szereg czasopism – zwłaszcza tych, które do tej pory umożliwiały właśnie debiuty młodych naukowców. Wydaje się, że obecne uregulowania tej kwestii są bardziej realistyczne. Zdumienie budzi także możliwość zwalniania wybitnych studentów z obowiązku pisania pracy magisterskiej - dla tak zdolnego studenta obowiązek ten nie powinien stanowić trudności, a regulacja tego typu wprowadza nieuzasadnioną uznaniowość, która łatwo może być nadużywana.
1.2. Fakt utrzymania habilitacji należy przyjąć bardzo pozytywnie. Jednak i w tym wypadku z pewnymi motywacjami dla zmian trybu ich przeprowadzania trudno się zgodzić. Niejasne jest stwierdzenie, że (s. 35) procedury habilitacyjne są postrzegane jako bardzo czasochłonne i sformalizowane, a jednocześnie zawierające duży element uznaniowości. Nie w ilości uchwał rad wydziałów trzeba widzieć zagrożenie dla przebiegu i poziomu habilitacji (a w efekcie – poziomu samodzielnych pracowników naukowych, którym daje się prawa promotorskie) – niektóre etapy (wymienione w tabeli na s. 36) sprowadzają się do kilku głosowań na tym samym posiedzeniu. Zagrożenie takie kryje się w odstąpieniu od wykładu habilitacyjnego oraz od obowiązku przedstawiania rozprawy habilitacyjnej w dotychczasowej formie i w dopuszczeniu możliwości przeprowadzenia dyskusji habilitacyjnej, zwłaszcza w przewodach w grupie nauk humanistycznych i społecznych. To właśnie w braku jasno sformułowanych warunków dla takiego „odstąpienia” zawarte jest bardzo duże zagrożenie „uznaniowością”, której twórcy założeń tak bardzo chcieliby uniknąć. W przypadku nauk humanistycznych opublikowanie poważnej, samodzielnie przygotowanej pozycji uważamy za warunek podstawowy. Przede wszystkim zaś zgłaszamy swój niepokój w związku z przepisami dotyczącymi powoływania centralnej komisji (taka centralizacja sama w sobie stanowi zagrożenie i stwarza możliwości nadużyć), głównie zaś w związku z niejawnym (niepublicznym) trybem przeprowadzania procedur habilitacyjnych na forum tej komisji. Konfrontacja z szerszym gronem kompetentnych osób, dopuszczenie do publicznej dyskusji z habilitantem, ocena jego przygotowania do pracy dydaktycznej, komunikatywności i wiedzy podczas kolokwium i wykładu pozwalają na zobiektywizowanie ocen zawartych w recenzjach i wydają się nieodzowne. Być może nawet regułą powinno być przeprowadzanie tych etapów w uczelniach niemacierzystych dla habilitanta. Projekt ustawy paradoksalnie postuluje publiczną obronę prac magisterskich! (por. s. 48). Paradoks zawarty jest także w procedurze nadawania tytułu, w której daje się prawo recenzenckie osobom, które same nie mają tytułu profesora!
W efekcie omawianych wyżej regulacji dojść może do obniżenia poziomu przygotowania przyszłych samodzielnych pracowników naukowych.
2. Szereg proponowanych przepisów ogranicza w poważny sposób możliwość działania profesorów tytularnych po ukończeniu 70. roku życia: pozbawienie profesorów biernego prawa wyborczego w wyborach do RGNSziW oraz PKA (s. 31) RGNSziW oraz PKA. Taka regulacja budząca zdziwienie, ponieważ pozbawia tych praw osoby z wielkim doświadczeniem zawodowym, mogące bardzo często z powodzeniem spełniać takie obowiązki. Ograniczenia możliwości dalszej pracy, dotyczące profesorów w wieku ponad 70. lat, stoją też w rażącej sprzeczności z aktualnym dążeniem do wydłużania kariery zawodowej. Czyżby właśnie profesorowie byli tą grupą, której doświadczenie jest najmniej cenne?
Kolejna uwaga dotyczy problemu objęcia dodatkiem do emerytury profesorów, którzy przeszli na emeryturę przed wprowadzeniem statusu stanu spoczynku. Odkładanie tej regulacji może skazywać te osoby przez wiele lat na niskie emerytury i jest bardzo niesprawiedliwe. Postulujemy przemyślenie trybu przyznawania takich świadczeń.
3. Poprawa jakości to również stworzenie takich warunków zatrudnienia dla kadry, aby nie była zmuszona do podejmowania pracy na więcej niż jednym etacie. Jak wiadomo, odbija się to bardzo niekorzystnie na pracy naukowej i dydaktycznej. Niejasne jest więc sformułowanie: ograniczenia możliwości pracy na więcej niż dwóch etatach (s. 39). Regulacja w tym względzie powinna być bardziej jednoznaczna: zamiast ograniczenia winno być wykluczenie możliwości pracy na więcej niż dwóch etatach, co powinno równocześnie wiązać się z zapewnieniem wynagrodzenia na odpowiednim poziomie.
4. Ocena przepisów dotyczących zarządzania uczelniami wymagałaby rzetelnej, szczegółowej dyskusji. Ograniczymy się więc tylko do pewnych kwestii.
4.1. Nie do przyjęcia jest ogromne poszerzenie władzy rektora kosztem organów kolegialnych oraz znaczne poszerzenie możliwości interwencji ministerialnej, w wyniku której może dochodzić do zawieszania organów kolegialnych! Takie ograniczenia autonomii szkół wyższych mogą skutkować bardzo negatywnie, ułatwiając działania wynikające z bieżącej polityki, nie zawsze korzystnej w dłuższej perspektywie czasowej.
4.2. Zgodnie z propozycją zawartą w Założeniach rektorem może zostać osoba ze stopniem doktora (a więc teoretycznie ktoś, kto 4-5 lat temu ukończył studia!), a przecież nieodzowne jest, aby rektor był uznawanym przez środowisko autorytetem, także naukowym, a także był osobą, która w odpowiedzialny i bardzo świadomy sposób będzie decydowała o wyborze priorytetów. Z niewiadomych powodów ustawodawca decyduje się na wariant niesłychanie ryzykowny, powierzając większość decyzji jednej osobie i stawiając na pierwszym miejscu wymagania menedżerskie.
4.3. Funkcjonowanie uczelni w znacznym stopniu uzależnione zostaje od liczby studentów, ponieważ głównie od tej wielkości ma zależeć wysokość dotacji ministerialnej. W warunkach niżu demograficznego zasada limitowania liczby studentów w uczelniach publicznych wobec możliwości ich zwiększania w uczelniach niepublicznych świadczy o preferencyjnym stosunku do tych ostatnich. Jednocześnie sam ustawodawca stwierdza (s. 6) dużą przewagę liczebną szkół niepublicznych istniejących obecnie w Polsce. Wiele z nich to szkoły małe, dysponujące nieliczną kadrą, nie zawsze oferujące wysokim poziom nauczania. Trudniejsze warunki niżu powinny doprowadzić w naturalny sposób, przy poszanowaniu zasad konkurencyjności, do wyeliminowania najsłabszych z nich.
Wspomniane wyżej problemy wymagają ponownego przemyślenia. Szereg rozstrzygnięć pozbawia środowisko uczelni jakiegokolwiek wpływu na zarządzanie, co sprawia, że proponowany model jest antydemokratyczny.
5. W dalszym ciągu wyrażamy niepokój wobec zagrożeń, jakie niesie finansowanie oparte o konkursy dla ciągłości pewnych projektów, zwłaszcza humanistycznych, których realizacja niejednokrotnie wymaga znacznie dłuższego czasu. Zagraża to szczególnie istotnym dla kultury narodowej i humanistyki polskiej takim fundamentalnym pracom, jak słowniki, wydawnictwa encyklopedyczne, leksykony, atlasy problemowe (np. dialektologiczne), itp. W poważny sposób utrudnia również rytmiczne wydawanie periodyków.
*
Nasze uwagi są głosem przedstawicieli nauk humanistycznych. Proponowany kształt ustawy nie pozostanie bez negatywnego wpływu na kondycję tych nauk, które są i zawsze stanowiły niezwykle istotny dział wiedzy. Dehumanizacja społeczeństw wobec ogromnej wagi, jaką przypisuje się technicyzacji, stanowi poważne niebezpieczeństwo. Wydaje się, że tym, co stanowi dominantę Założeń, jest podporządkowanie wszelkiej działalności w sferze nauki i kształcenia efektom finansowym, potrzebom rynku. Tymczasem niektóre ważne dziedziny wiedzy prawom rynku podporządkowane być nie mogą! Konieczne jest zatem wnikliwe przeanalizowanie treści poglądu wyrażonego przez ODCE, a cytowanego w Założeniach (s. 12): Zarządzenie szkolnictwem wyższym w XXI wieku wymaga połączenia misji akademickiej ze zdolnością zarządzania, a nie zastępowaniem jednego elementu drugim.
Przewodnicząca Komitetu Słowianoznawstwa PAN
Prof. dr hab. Małgorzata Korytkowska