29 czerwca 2020

Rozmowy wybitnego pedagoga i psychologa Carla R. Rogersa z wybitnymi humanistami XX wieku


Książka Rozhovory s Carlem R. Rogersem Kirschenbaum, Howard; Henderson, Valerie Land - zdjęcie 1

Długo czekałem na wydanie przez Howarda Kirschenbauma i Valerie Land Henderson rozmów Carla R. Rogersa, które przeprowadzili z osobna z najwybitniejszymi uczonymi XX wieku: Martinem Buberem, Paule Tillichem, Burrhusem Frederic Skinnerem, Michael Polanyi i George Batesonem.  W wersji oryginalnej książka ukazała się w 1989 r., a więc w przełomowym dla Polski okresie transformacji ustrojowej. Czeski przekład, do którego miałem dostęp, ukazał się w 2016 r.

Myśl i dokonania Carla Rogersa były częściowo znane polskim badaczom jeszcze w okresie PRL, chociaż żadna z jego rozpraw nie została wydana w przekładzie na język polski. Nastąpiło to dopiero po zniesieniu w naszym kraju cenzury.

Psychologię humanistyczną referowali w swoim rozprawach w tamtym ustroju zarówno Józef Kozielecki, Kazimierz Jankowski, zaś osadzoną na jej przesłankach pedagogikę niedyrektywną omawiali tacy pedagodzy, jak: Mieczysław Łobocki, Dorota Jankowska z UMCS w Lublinie, Joanna Danielewska z UJ czy Maria Dudzikowa z UAM.

Pierwsze przekłady na język polski książek C.R. Rogersa w ostatnim dwudziestoleciu pozwalają na rozpoczęcie głębszych badań i aplikacji jego teorii czy praktyk w zakresie niedyrektywnego wychowania oraz poradnictwa.  W moim podręczniku "Współczesne teorie i nurty wychowania" (1998) poświęciłem tej pedagogice odrębny rozdział.


Moderatorem rozmowy C. Rogersa z M. Buberem był jeden z najlepszych interpretatorów dzieł Bubera - profesor filozofii Maurice S. Friedman, autor książki "Martin Buber, życie dialogu". W swojej dysertacji doktorskiej uzasadniał zbieżność poglądów Bubera i Rogersa dotyczące nie tylko istoty dialogu, ale i bycia sobą.

Otwierając rozmowę Rogers zapytał Bubera, dlaczego nie został psychoterapeutą? Jak to się stało, że potrafił tak głęboko wniknąć w istotę dialogu i stosunków międzyludzkich? Buber przyznał, że psychiatria nie jest mu obca, gdyż przez trzy semestry studiował tę wiedzę na Uniwersytecie w Lipsku pod kierunkiem uczniów Wundta, w tym jeden semestr w Berlinie u Mandela i Bleulera, ale nie po to, by zostać psychoterapeutą, tylko by dowiedzieć się czegoś więcej o człowieku.

Zależało mi na tym, aby dowiedzieć się, jak zmieć coś w tym drugim, ale również pozwolić mu na to, aby i on zmienił mnie. (...) Miałem przeczucie, że nie mam prawa chcieć zmienić drugiego, dopóki nie jestem otwarty na to, aby on zmienił mnie w takim stopniu, jaki jest dopuszczalny. Coś trzeba zmienić, a jego "dotknięcie" mnie może mieć mniejszy lub większy wpływ na mnie.Nie mogę być ponad nim mówiąc: "Nie. Nie wchodzę do tej gry. To ty jesteś głupi". (s.11)

Największym przeżyciem dla Bubera było jednak wydarzenia po I wojnie światowej, kiedy był świadkiem brutalnego morderstwa dokonanego w 1919 r. przez jego przyjaciela na jednym z kotrrewolucjonistów. To zdarzenie zaciążyło na całym jego życiu i antropologii filozoficznej. Doświadczył bowiem jako czterdziestolatek konieczności życia wśród ludzi będących ofiarami wojny.

Buber niezwykle ciekawie analizuje kategorię sytuacji w rogersowskiej terapii, podważając jej rzekomo symetryczny charakter. Uważał bowiem, iż nawet najsilniejsza motywacja i intencje terapeuty, by być w symetrycznej relacji z pacjentem jako osoba doświadczana także przez niego, jest niemożliwe właśnie ze względu na specyfikę sytuacji. To klient przychodzi po pomoc do terapeuty, anie po to, by się z nim spotkać i doświadczyć go jako osoby.



Psychoterapeuta nie może zmienić tej relacji w autentycznie dialogiczną, gdyż jego pacjent nie może dociekać, kim tak naprawdę jest jego terapeuta. Nie po to do niego przyszedł. On jest zdeterminowany także jakąś swoją tragedią. Nie będzie zatem pytał terapeutę, na jakim filmie był wczoraj w kinie i dlaczego. Ba, każda sytuacja z pacjentem jest inna, bowiem inaczej reaguje terapeuta na paranoika, a inaczej na schizofrenika. Sama metoda terapii nie jest tu wystarczającą.

Rogers sprzeciwiał się takiemu rozróżnianiu relacji z pacjentem w zależności od jego problemu, ale nie mógł przekonać Bubera, którego zdaniem w każdej relacji międzyludzkiej natrafiamy na granice, których nie można zignorować. Tymczasem psychoterapeuta stoi na granicy własnej osoby, by pacjent nie dociekał jej (nie-)rzeczywistej transparencji.

O ile terapeuta może, chce, potrafi usytuować się po stronie swojego pacjenta, to absolutnie nie jest to możliwe w drugą stronę. To jest pytanie o to, czy mamy prawo jako terapeuci dążyć do tego, by pacjenta, który np. milczy, jest zamknięty w sobie, "zmusić" metodą do tego, żeby się otworzył? (s.23)  

Kluczowa różnica między spotkaniem w ujęciu terapeutycznym Rogersa  a spotkaniem w podejściu dialogicznym Bubera tkwi w tym, że terapeuta chce, aby jego klient miał poczucie własnej wartości, dzięki czemu miałby stać się ontologicznie równą jemu osobą, ale jest to doświadczenie tego momentu, chwili wzajemnej relacji, w której ów pacjent/klient nie jest kimś równie ważnym dla terapeuty.  Osoba z jakimś problemem egzystencjalnym, psychicznym nie przychodzi do terapeuty po to, by go spotkać. Ona chce rozwiązać swój problem.

Pięknie mówi Buber o istocie dialogu, do którego nie może dojść w relacji terapeutycznej.

Dialog jest jak gra w szachy, której piękno polega na tym, że nie wiem i nie mogę wiedzieć, jak postąpi mój partner. Bywam w tej grze zaskakiwany. Podobnie jest w relacjach międzyludzkich, w których druga osoba może nas sobą zaskoczyć (s. 27-28). 

Buber kwestionuje także stosowanie przez psychologów pojęć np. nieświadomość, dusza, psychika, które nie są żadną realnością, gdyż nie mamy do nich żadnego dostępu poza ich przejawami w jakichś zachowaniach.

Buber wyraźnie przeciwstawia się w rozmowie z Rogersem spolaryzowanym postrzeganiem człowieka, że jest ktoś jako osoba A i ktoś jako osoba Nie-A, czymś, czemu dajemy wiarę, i czymś, co wzbudza nieufność. Jego zdaniem każda osoba jest dwoistością stanów, które znajdują się w chaosie, a my możemy jej pomóc w dialogu w ich uporządkowaniu.   


Rogers starał się przekonać Bubera do swojej koncepcji spotkania, w wyniku której ktoś (pacjent) odkrywa moc bycia sobą. Tymczasem Buber dokonuje rozróżnienia na jednostkę i osobę podkreślając istotną różnicę między nimi. Ktoś bowiem może bardzo starć się, by być jednostką, indywiduum, ale   przez to wcale nie musi stać się w pełni osobą bardziej ludzką. (s. 36)

Rozmowa między obu humanistami mogłaby trwać w nieskończoność. Wyraźnie daje się z niej odczytać istotne różnice między Rogersem a Buberem w kwestiach dotyczących nie tylko relacji międzyludzkich, dialogu, spotkania, ale także własnej w nich roli każdego z nas.  Do rozmowy między nimi doszło 18 kwietnia 1957 r. na Uniwersytecie w Ann Arbore (stan Michigan).






   

28 czerwca 2020

Historyczne wręczenie godności doktora honoris causa



25 czerwca 2020 r.  JM Rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie ks. prof. dr hab. Stanisław Dziekoński wręczył mi w czasie uroczystej części posiedzenia Senatu Dyplom Doktora Honoris Causa tej wyjątkowej Uczelni w naszym kraju.

Był to dla mnie szczególny dzień, bowiem mogłem reprezentować współczesną polską myśl pedagogiczną oraz dokonania naszego środowiska naukowego jako wpisujące się w moją biografię, aktywność naukowo-badawczą, oświatową i społeczną, której wartość została doceniona i wyeksponowana w trakcie uroczystości w auli im. św. Jana Pawła II. 

Droga do najwyższej godności uniwersyteckiej nie jest usiana różami, gdyż każdy pracujący z pasją uczony, o czym tak pięknie pisze w swojej rozprawie prof. Zbyszko Melosik, musi w jakimś stopniu doświadczać dysonansu poznawczego, kulturowego, a nawet organizacyjno-prawnego, kiedy dąży do niechcianej czy nawet pogardzanej w codziennej rzeczywistości Prawdy, Dobra i Piękna. Nie można jednak ulegać Złu i złoczyńcom, kiedy stajemy się nauczycielami akademickimi, nauczycielami nauczycieli, społecznikami, ekspertami, rodzicami itp.

Zainteresowani moim wykładem, który poświęciłem kategorii odwagi i oporu w myśli i nauce społecznej Kardynała Prymasa Tysiąclecia, znajdą jego treść na stronie UKSW.  Przebieg uroczystości był transmitowany online, co nadało szczególny klimat całej ceremonii.

Kwarantanną został objęty dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych UKSW ks.dr hab. Jan Niewęgłowski prof. UKSW, a także laudator ks. dr hab. Jarosław Michalski. Ze względu na losowe wydarzenie w rodzinie nie mógł przyjechać do Warszawy jeden z recenzentów mojego dorobku naukowego prof. dr hab. Jóżef Górniewicz.

Edukacja na dystans została, posiedzenia online organów władz akademickich, instytutów, katedr, zakładów, pracowni, różnego rodzaju komisji  itp.  zostały dopełnione o tak ważną ceremonię. Ta zaś miała niezwykły, w jakiejś mierze także transcendentny charakter.     

W związku jednak z tym, że w laudacji znalazła się błędna informacja, muszę ją tu sprostować, by czytelnicy nie przypisywali mi źródła jej zaistnienia. Otóż ks. prof. Jarosław Michalski odnotował, że jestem członkiem korespondentem PAN. W trakcie uroczystości mogłem sprostować tę informację, gdyż nie jest ona zgodna z prawdą. Pisżącemu laudację mogło się jednak wydawać, że skoro przewodniczyłem przez 8 lat Komitetowi Nauk Pedagogicznych PAN, to jestem zarazem członkiem PAN. W podobnej sytuacji był mój poprzednik prof. dr hab. Stefan M. Kwiatkowski.

Wprawdzie trzykrotnie kandydowałem do PAN w wyborach członków korespondentów,  ale dla żadnego  pedagoga nie było w tej korporacji miejsca, bo przedstawiciele innych dyscyplin zawsze głosowali za uczonymi z własnej dyscypliny naukowej, mimo wielokrotnie niższych ich osiągnięć naukowych od kandydujących pedagogów.

To świadczy też o tym, jak niskim standardom hołduje część członków tej korporacji w Wydziale I Nauk Humanistycznych i Społecznych.  Tymczasem z łatwością przychodzi im krytykować sytuację w rządzie, w polityce krajowej w naszym kraju, nie dostrzegając upadku etosu we własnym gronie.   


Poniżej przywołuję za redakcją UKSW - relację z tego wydarzenia:

Prof. Śliwerski doktorem honorowym UKSW
25 czerwca prof. Bogusław Śliwerski otrzymał tytuł Doktora Honorowego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Doktor honorowy wygłosił wykład o Prymasie Tysiąclecia.
Zainteresowania naukowe prof. B. Śliwerskiego koncentrują się na interdyscyplinarnych badaniach oświatowych w  zakresie innowatyki pedagogicznej – ruchu nowatorstwa pedagogicznego, szkolnictwa alternatywnego oraz teorii i nurtów współczesnych nauk o  wychowaniu.  Za osiągnięcia naukowe otrzymał wiele nagród i wyróżnień, m.in.: Nagrodę im. Filipa Kallimacha (2012); nagrody I stopnia Ministra Edukacji Narodowej; nagrodą Prezesa Rady Ministrów (2016) i Nagrodą "Łódzkie Eureka" (2017).  Został odznaczony m.in.: Medalem Komisji Edukacji Narodowej (1992); Złotym Krzyżem Zasługi (1999), Medalem „UŁ w Służbie Społeczeństwu i Nauce” (2002), Medalem Za Zasługi dla Pedagogiki Współczesnej  - Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu (2013), Nagrodą Specjalną „Skrzydła Wyobraźni” (2013); statuetką „Srebrna Sowa” (2017) oraz Odznaką Honorową za Zasługi dla Ochrony Praw Dziecka (2018). Jest doktorem honoris causa trzech polskich uniwersytetów: Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie (2014), Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy (2016) i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie (2017) oraz doktorem honoris causa Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych Ukrainy (2019). Otrzymał też zaszczytny tytuł profesora honorowego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie i Uniwersytetu Śląskiego.

W imieniu ks. prof. Jarosław Michalskiego tekst laudacji wygłosiła prof. UKSW Anna Fidelus, prorektor ds. studenckich i kształcenia, podkreślając najważniejsze dokonania naukowo-badawcze Doktora Honorowego: - Analizując dokonania naukowe, dydaktyczne, organizacyjne i społeczne Profesora można wskazać wiele powodów, dla których kandydaturę o nadanie Profesorowi Bogusławowi Śliwerskiemu doktoratu honorowego uważam ze wszech miar uprawnioną. Co więcej, sądzę, iż w przypadku Profesora Bogusława Śliwerskiego uzyskanie takiej godności jest uprawomocnieniem już posiadanej przez kandydata pozycji naukowej...
Jako najważniejsze z nich uznaję: po pierwsze – osiągnięcia naukowo-badawcze; po drugie – to nadzwyczajna osobowość, która potrafi porwać innych do działań: w imię prawdy, idei czy budowy nowej instytucji; po trzecie – unikatowa zdolność do stworzenia grupy intelektualistów, wychowanków i współpracowników, którzy identyfikują się z jego akademickim autorytetem.

Rektor Uniwersytetu - ks. prof. Stanisław Dziekoński wyraził wdzięczność prof. Bogusławowi Śliwerskiemu za przyjęcie najwyższej godności akademickiej, jaką jest doktorat honorowy. - Nadając Panu profesorowi zaszczytny tytuł doktora honoris causa Senat Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie włącza Go do swojej społeczności akademickiej, a zarazem pragnie uhonorować postawę i zasługi jako uczonego o międzynarodowej renomie dla rozwoju polskiej pedagogiki - podkreślił.

Listy gratulacyjne dla Doktora Honorowego UKSW odczytał Rektor Elekt - ks. prof. Ryszard Czekalski, prorektor ds. nauki i współpracy międzynarodowej.


27 czerwca 2020

Moralność a polityka



W 1991 r. ukazał się w przekładzie na język polski wykład Kazimierza Dąbrowskiego poświęcony moralności  w polityce, który opublikował w Edmonton w 1974 r.  Ten wybitny humanista, któremu poświęciłem wczorajszy wpis, zapowiadał prawie pół wieku temu konieczność powstania nauki zajmującej się świadomymi zasadami i metodami kierowania rozwojem społecznym i politycznym. Uważał, że konieczne jest poznanie przez naukę metod postępowania władzy i zrozumienie organizacji systemów społecznych i politycznych.

Zdaniem Dąbrowskiego istotną rolę w życiu społecznym, w polityce, w ideologiach politycznych odgrywają elementy uczuciowe i popędowe. Nie ma zatem możliwości uniknięcia tak w badaniach, jak i debatach dotyczących polityki ideologii, która leży u ich podstaw. 

Nie ma obiektywnego systemu wartości społeczno-moralnych, ani też obiektywnej skali wartości społecznych, które byłyby akceptowane w demokracji przez wszystkich obywateli. Ci bowiem różnią się własnymi preferencjami światopoglądowymi, a zatem i poparciem lub oporem wobec takiej czy innej ideologii politycznej.      

Zdaniem Dąbrowskiego mamy świadomość (...) grozy obowiązujących obecnie systemów politycznych i społecznych, obrazujących nihilizm moralny, bezwzględne współzawodnictwo, okrucieństwo (...) Panują obecnie prawie wszechwładnie interesy najbardziej okrutnego współzawodnictwa, dzielenie się aferami wpływów, bezwzględne okrucieństwo podporządkowania setek milionów ludzi w społeczeństwach kulturalnych drogą podpisu na nieludzkich traktatach: tak jak u dzikich - choć rozumiejących swoją siłę - zwierząt dzielenie się ochłapami mięsa (s. 17-18).   

Psychologiczne studium Dąbrowskiego jest o tyle ważne, że zwraca on uwagę na posługiwanie się przez polityków czy osoby sprawujące władzę egoizmem, który rozpoznawalny jest przez osoby wysoko wykształcone, ale zupełnie nierozpoznawalny przez większość obywateli.  Tych ostatnich cechuje nie tylko brak czasu i zainteresowania się  sprawami polityki, własnej krótkowzroczności, ale i nie  mają odpowiednich kompetencji, by uzmysłowić sobie, że do władzy dostają się zarówno ludzie najszlachetniejsi, najbardziej dalekowzroczni, najbardziej odpowiedzialni za losy ludzkie, ale i cyniczni kłamcy, "menedżerowie ludzkości" wykorzystujący nieświadomość popierających ich wyborców, dostęp do środków "masowej sugestii", a więc operujący zakłamaniem, groźbą, przekupstwem itp.  

Znacznie bardziej niż w instytucjach społecznych, znacznie jaskrawiej, przejawia się dbałość o własne interesy grup kierowniczych w polityce, a w "szlachetniejszej" formie - o interesy  społeczne i  polityczne własnego kraju ze swoimi osobistymi interesami na czele, a więc w sposób egoistyczny i drapieżny, z pominięciem perspektyw  i faktów krzywdy innych jednostek i  innych społeczeństw. 

Jest to jakby postawa psychopatyczna, a więc postawa niskiej integracji popędowej z inteligencją na usługach, przeniesiona na węższy lub szerszy teren życia państwowego czy międzynarodowego. Przejawia się tu najgłębiej w ujęciu egzystencjalnym - bankructwo moralne. (s. 18-19).

Kluczowe są wskazania Dąbrowskiego na postawy osób świadczące o degeneracji systemu politycznego, jeśli ten zatrzymuje się na poziomie prymitywizmu zgodnie z zasadą Kalego: (...) jeżeli mnie ukradną - to będzie to czyn zły, a jeżeli ja umiejętnie kradnę coś - to będzie to zjawisko pozytywne (s.43). Innymi słowy, program partii politycznej - swoją drogą, a praktyka swoją.

Nie kradnie się jawnie i bezkarnie, ale w taki sposób, by nie zostać  na tym przyłapanym.  Szczególnie w ustrojach autorytarnych dochodzi do nadużyć finansowych, łapownictwa, zagrożenia bezpieczeństwa innych . Zachodzi tutaj często jakby odwrócenie porządku rozwojowego, w którym na miejsce najlepszych umiejętności, uzdolnień, moralności, odpowiedzialności - wchodzą "wartości ideologiczne" odwrotne, a więc sprawności podporządkowania (s. 45).


Wbrew pozorom, mała objętościowo rozprawa K. Dąbrowskiego dotyczy nie tylko i nie tyle wielkiej polityki, co także środowisk socjalizacyjnych i wychowawczych, które formatują przyszłych władców i decydentów. Autor przygląda się m.in. rodzinie, która może funkcjonować na najniższym poziomie rozwoju, poziomie biologicznym lub wyższym - psychologicznym.

Na tym pierwszym może ona funkcjonować (...) na podstawie zazwyczaj mało wybiórczego działania instynktu seksualnego (...). Pojawiają się potem dzieci, obdarzane większą czy mniejsza sympatią - zazwyczaj sympatią typu biologicznego. Po podrośnięciu wciąga się je "instrumentalnie" do wspólnych obowiązków (s.20). W takich rodzinach często wykorzystuje się przewagę fizyczną, zdarza się w nich okrucieństwo wobec dzieci. Może jednak w nich dojść do zmiany postaw z prymitywizmu do większej refleksyjności.

Rodzina może jednak zmieniać się przechodząc na wyższy poziom rozwoju w wyniku wzrostu funkcji uczuciowych i popędowych, rozwoju instynktu twórczego rodziców w stosunku do dzieci i odwrotnie, zaś instrumentalny egocentryzm  rodziców pogłębiany jest o allocentryczne postawy, troskę i poczucie odpowiedzialności za nią jako wspólnotę.

Jeszcze wyższym poziomem rozwoju rodziny jest wejście w okres dezintegracji wielopoziomowej, która jest wynikiem  wzmacniania poczucia dbałości o innych jej członków, budowania harmonii we wzajemnych relacjach , większej zdolności do poświęcania się, dzielenia i zapobiegania konfliktom.  Na najwyższym poziomie są rodziny wykazujące najwyższy poziom miłości i odpowiedzialności, włączenia w swoje życie najwyższego stopnia empatii i odpowiedzialności  za innych. W takiej rodzinie szanuje się "(...) bogactwo indywidualnych członków (s. 22).

Podobne procesy zachodzą w instytucjach jak np. w szkole, która może przechodzić od prymitywnej organizacji przygotowywania uczniów jedynie do minimalnych kompetencji alfabetyzacyjnych. Dobór nauczycieli jest dowolny, bez przygotowania wychowawczego. (...) Metoda jest stereotypowa, werbalna, nieautentyczna. Nie ma rozumienia uczniów zdolnych, nie ma problemu indywidualizacji. Nie ma żadnego orientowania się w indywidualnym usposobieniu intelektualnymi moralnym. Stosuje się metodę kar i nagród, a przede wszystkim bicia (s. 23).     

Na wyższym poziomie dezintegracji pozytywnej szkoły następuje rozluźnienie relacji, poziomu  autorytaryzmu, arbitralnego kierownictwa na rzecz przyzwolenia zaistnienia w niej (...) bardziej bogatych indywidualności nauczycieli i wychowanków, którzy przyciągają uczniów i którzy kompensują trudności organizacyjne szkoły (s. 23). Przejście na trzeci poziom rozwoju szkoły cechuje spontaniczna wielopoziomowa dezintegracja, w wyniku której zwraca się uwagę na przyczyny konfliktów wewnętrznych, odwoływanie się do poczucia sprawstwa (wstydu i winy) oraz instynktu twórczego.

Na jeszcze wyższym poziomie życia szkolnego aktywizowany jest proces samowychowania i autopsychoterapii, autentyczny stosunek nauczyciela do ucznia oraz przejawiany jest w tych relacjach wzajemny szacunek.

Zachęcam do lektury rozpraw naukowych prof. Tadeusza Kobierzyckiego, który jest w naszym kraju jednym z nielicznych uczonych, którzy rozwijają myśl i teorię z zakresu higieny psychicznej K. Dąbrowskiego.