31 maja 2020

O edukacji na Słowacji



Już w poniedziałek 18 maja br. minister szkolnictwa na Słowacji Branislav Gröhling poinformował, że z dniem 
1 czerwca będzie można posłać dziecko do przedszkola  
i szkoły szkoły podstawowej (jedynie do klas I-V). 



Na słowackim portalu szkolnym ukazały się  wyniki badań sondażowych agencji SITA, które przeprowadzono  w dniach 18 - 21 maja na reprezentatywnej próbie 1 098 respondentów. 

Jak informuje o nich szefowa tej agencji  Kamila Hříchova - ponad 40 procent rodziców planowało posłać swoje dziecko do szkoły czy przedszkola, zaś 37,7 proc. rodziców było temu przeciwnych. 


Wskaźnik poparcia dla uwolnienia ograniczeń był mimo wszystko wysoki, bowiem całkowicie popierało tę decyzję 45,8 proc. respondentów, zaś 12,7 proc. akceptowało, ale z pewnymi wahaniami. 

Do edukacji wczesnoszkolnej chce „na pewno“ posłać swoje dziecko 43,4 procent rodziców. Odpowiedź „chyba pozwolę“ wskazało 19,4 procent badanych, a „chyba nie pozwolę“ - 8,2 procent respondentów. Z całą pewnością nie pośle dziecka do szkoły 22,2 procent badanych. 
Co ciekawe, częściej sprzeciwiali się powrotowi dziecka do szkoły rodzice z niższym poziomem wykształcenia. Dzieci, które mieszkają na wsi, w małych miejscowościach uzyskują także wyższe poparcie ze strony swoich rodziców, by mogły wrócić do przedszkola czy szkoły, niż mieszkające w większych miastach. 
Podobnie, jak w Polsce, pierwszeństwo w przyjęciu do przedszkola czy szkoły będą miały dzieci pracowników służb medycznych, pożarniczych, bezpieczeństwa, wojska i oświaty. Ograniczenie wynika z konieczności dostosowania warunków przebywania dzieci w tych placówkach. W grupie przedszkolnej może być maksymalnie 15 dzieci, zaś w klasie szkolnej nie więcej niż 20 uczniów.   
Sytuacja w kraju naszych południowych sąsiadów  zmienia się na korzyść, gdyż odnotowuje się w nim spadek zachorowań na Covid-19. Minister szkolnictwa poinformował 26 maja, że wskaźnik poparcia możliwości powrotu dzieci do przedszkoli i szkół wzrósł w ciągu ostatniego tygodnia do ok. 70 procent.

Z danych Ministerstwa Zdrowia z dnia 30 maja 2020 r. wynika, że na Słowacji było od początku 1521 przypadków zachorowań na ten wirus, zaś 30 maja był odnotowany tylko 1 przypadek, zmarło w całym okresie 28 osób (30.05 - nikt), zaś wyleczonych jest 1356 osób.   

Poziom poparcia społecznego dla polityki oświatowej w tym kraju jest bardzo wysoki, gdyż od początku transformacji ustrojowej, a więc od 30 lat nie zmieniano tam ustroju szkolnego. 

Proces reform obejmuje w tym kraju przede wszystkim kształcenie i doskonalenie zawodowe nauczycieli, uwalnianie ich autonomii do wprowadzania oddolnych innowacji dydaktycznych, organizacyjnych i wychowawczych oraz sprzyja dużej elastyczności tak kształcenia, jak i wyboru ścieżki edukacyjnej przez dzieci i młodzież na coraz wyższych szczeblach kształcenia. 

Tam nie marnuje się publicznych środków na populistycznie zorientowane pseudoreformy, byle tylko zapewnić kolejnej formacji politycznej sukces wyborczy. 

  


  

30 maja 2020

Dylematy seminarzystów na uczelni


Dopiero wczoraj zaczął działać antyplagiatowy system JSA. Studenci alarmowali, że nie mogą zamieścić swojej pracy dyplomowej. Już jest to możliwe.

Przejście z edukacji offline na online wywołało wśród studentów wiele niepokoju, depresyjnych czy lękowych emocji. Może dlatego, że na pedagogice studiują głównie kobiety o wysokiej wrażliwości na sprawy międzyludzkie. Chciałby  wykonać zlecane im zadania jak najlepiej, a tu nie mają bezpośredniej reakcji.

Trudno jest w dystansie fizycznym, przestrzennym, ale i temporalnym, bo przecież przez pierwsze dni kwarantanny niemalże wszyscy byliśmy odcięci od akademickiej wspólnoty,  rozstrzygać problemy natury naukowej, społecznej, a nawet osobistej.

Martwię się o studentkę, o której wiedziałem, że zmaga się z nowotworem.  Przyszła do mnie na dyżur, by mi powiedzieć, że jednak zrezygnuje ze studiów. Traci poczucie sensu życia, bo po co jej studia, skoro choroba ma charakter terminalny.

Przekonywałem ją o wartości kontynuowania studiów, bo dzięki nim w jakiejś mierze mobilizuje swoje siły do niepoddawania się słabościom organizmu, jest wśród koleżanek, które choć nie muszą znać jej egzystencjalnego problemu, to jednak mogą  włączać ją w sprawy pozwalające na ucieczkę od myślenia o własnej chorobie.

Pisanie pracy dyplomowej może też pełnić autoterapeutyczną funkcję. Rolą promotora jest udzielenie wsparcia w dostępie do literatury, jeśli stwarza to poważny problem w codziennej organizacji życia. Chorujący studenci muszą przecież wliczyć w czas własnej aktywności także te działania, które wynikają z medycznej, laboratoryjnej diagnostyki, wiążą się z wyczekiwaniem na zapisy i wizyty u lekarzy, z poddawania się procedurom medycznym  itd.  A do tego dochodzi ból, słabość, senność, różne dysfunkcje organiczne, z którymi trzeba umieć i móc sobie poradzić.

Sytuacje kryzysowe, szczególnych ograniczeń także w relacjach międzyludzkich odsłaniają zarazem prawdziwe oblicze tak studiującej młodzieży, jak i jej akademickich nauczycieli. Miło jest odebrać telefon od profesor odpowiedzialnej za specjalność na kierunku studiów, w ramach której prowadzę seminarium magisterskie, a dopytującej, czy nie trzeba w czymś pomóc, czy "jej" studenci radzą sobie w tych warunkach z procesem kierowanej autoedukacji.  To wskaźnik autentycznej troski o innych, a przecież nie mającej na celu poszukiwanie ulg, rozczulanie się nad kimś czy preferowanie pozorowanej  nadopiekuńczości.

Studentki mają poczucie dyskomfortu społecznego i emocjonalnego. Jak to będzie wyglądać, kiedy łącząc się na Teams z komisją egzaminacyjną będą widziały profesorów w małych ikonach? Jak odpowiadać na   pytania nie widząc  reakcji egzaminatorów (face to face)? A jak zerwie się połączenie? Czy będą mogły ponownie połączyć się z komisją?  A jak tego dnia będzie burza, energetyczne zakłócenia?

Na mojej uczelni studenci nieposiadający odpowiedniego do zdalnej komunikacji sprzętu będą mogli przyjechać na Wydział i w odrębnym pomieszczeniu łączyć się z komisją egzaminacyjną ze stacjonarnego komputera.  Jesteśmy do tego przygotowani. Muszą nas jedynie o tym uprzedzić podpisując stosowne oświadczenie, tak ci, którzy będą łączyć się ze swojego miejsca pobytu, jak i ci korzystający z uczelnianej bazy.

Studenci chcieliby wyrazić swoją wdzięczność za współpracę, pochwalić się swoją rodziną, wyszukanym, pierwszym miejsce pracy czy podzielić troską o przyszłość, a w tej sytuacji każdy z nas jest blisko/daleko. Możemy jedynie pomachać ręką przed kamerą i wysłać ikonę z kwiatkiem.

Mówię seminarzystom - nie dziękujcie, bo dla promotora pracy wyrazem wdzięczności jest wartość włożonego w rozprawę nakładu własnej pracy przez studenta. Ważne jest, by jej autor miał satysfakcję z intelektualnej przygody w akademickim środowisku i starał się zmieniać czy doskonalić świat w ramach swojej profesji.

Może któraś z absolwentek będzie chciała kontynuować swoje studia w Szkole Doktorskiej? Tymczasem razem zdajemy ten egzamin.

(źródło ilustracji: Facebook)

29 maja 2020

Nie tylko metodologiczne wsparcie badaczy w naukach społecznych



Ogromnie ucieszył mnie dar profesora socjologii Janusza  Mariańskiego, jakim obdarzył wszystkich zainteresowanych prowadzeniem badań sondażowych z zastosowaniem m.in. kwestionariusza ankiety czy wywiadu.

W otwartym dostępie mamy bowiem możliwość zapoznania się z świetnym studium p.t. "Socjologia religii i socjologia moralności - kwestionariusze ankiet i wywiadów" (Lublin 2020). Może wreszcie wielu aplikantów do awansu naukowego nauczy się, jak należy konstruować takie narzędzia oraz co tak naprawdę jest możliwe do zbadania w podejściu obiektywistycznym (paradygmat ilościowy).

Niestety, właśnie otrzymałem książkę, której autorką jest osoba ze stopniem naukowym doktora, a w niej zawarte są narzędzia, których nie zaakceptowałbym na poziomie pracy licencjackiej, a co dopiero mówić o habilitacji!!! Pani dr Joanna Gruba nie jest zatem jedyną doktor nauk społecznych w naszym kraju, która popełnia  fundamentalne błędy metodologiczne i twierdzi, że wszystko jest w porządku, bo jakiś niedouczony nauczyciel akademicki dopuścił jej pracę do druku, a ona sama publikuje raport z sondażu diagnostycznego na bazie błędnie skonstruowanego narzędzia.

Jeśli recenzenci wydawniczy, a następnie recenzenci w postępowaniach na stopień naukowy doktora habilitowanego nie zaczną rzetelnie wykonywać swoich zadań, zaś rady dyscyplin czy senaty cichcem będą dopuszczać do procedur awansowych i nadawać stopnie naukowe pseudonaukowcom, to proszę nie liczyć na to, że PEDAGOGIKA  będzie bardziej szanowana wśród dyscyplin tej dziedziny nauk!

Drodzy profesorowie, doktorzy habilitowani, zastanówcie się nad tym, co czynicie polskiej pedagogice??!! Jak długo jeszcze będziecie dopuszczać do druku książki, których autorzy kompromitują nie tylko siebie, ale także was jako recenzentów?!!

Sięgnijcie zatem do książki prof. Janusza Mariańskiego, skoro niektórym pseudonaukowcom nie podoba się vademecum z metodologii badań pedagogicznych prof. Heliodora Muszyńskiego (ze względu na jego peerelowski mariaż z socjalistycznym reżimem - co zarzuca mu wyrotowany z Uniwersytetu Śląskiego dr Herbert Kopiec). No to czytajcie książki innych i douczcie się wreszcie!

W metodologii badań w naukach społecznych naprawdę istnieje kanon wiedzy, której omijać nie wolno, nie warto, a jak ma się stopień naukowy doktora. Tym bardziej profesor czy doktor habilitowany akceptując buble  naukowe ośmiesza siebie i kompromituje dyscyplinę naukową wraz z jej akademickim środowiskiem.

Książkę J. Mariańskiego warto przeczytać, by przez analogię do analizowanych przez autora zjawisk, jakimi są religia i świat wartości (także transcendentnych). Każda pedagogika w przestrzeni publicznie i instytucjonalnie kreowanych oddziaływań jest także swoistego rodzaju "religią". Pedagog - podobnie jak socjolog religii -  staje przez nierozwiązywalnym pytaniem,  czy (...) za pomocą swoich narzędzi badawczych potrafi bezbłędnie rozpoznać to co religijne (pedagogiczne - dop. BŚ) w zjawiskach społecznych, które analizuje i wyjaśnia oraz określić granice społecznej „przestrzeni” religii (pedagogii - dop. BŚ). [s.12]

W praktyce pedagogicznej nikt nie uwolni się od normatywności, od aksjologii. Zawsze pedagog będzie musiał rozstrzygać, także w swoim sumieniu, rolę celów kształcenia i wychowania oraz konstytuujących je wartości, w tym transcendentnych, które w świeckim wymiarze przyjmują semantycznie inny jedynie charakter. Mówi się bowiem o wychowaniu do szczęścia, do jakości życia, do autonomii, do dobra wspólnego itp., ale każdy z tych celów ma transcendentny, pozapodmiotowy wymiar. 

Czytajmy dalej:

Socjologia jako dziedzina dostarczająca wiedzy opisowej ma swoje ograniczenia. Nie może rozstrzygać kwestii teologicznych czy ideologicznych, ani formułować sądów o dobrej i złej religii, ani też dawać recept na dobre lub złe życie. Wiara religijna, która według teologów jest dziełem łaski, potrzebuje ustawicznego zakotwiczenia w doświadczeniach codziennego życia. W tym zakresie, w jakim jest ona zależna od warunków społeczno-kulturowych, zmienia się też w następstwie dokonujących się przemian i procesów społeczno-kulturowych. Może być definiowana w kategoriach instytucjonalnych i pozainstytucjonalnych. Psychologiczne i socjologiczne ujęcia religijności mogą być zakwestionowane z teologicznego punktu widzenia jako nie w pełni adekwatne [tamże].

Podobnie można pisać o pedagogice, dokonując jedynie odpowiednich przekształceń powyższego tekstu:

Pedagogika jako dziedzina dostarczająca wiedzy opisowej ma swoje ograniczenia. Nie może rozstrzygać kwestii teleologicznych czy ideologicznych, ani formułować sądów o dobrej i złej pedagogii, ani też dawać recept na dobre lub złe wychowanie czy edukację. Postulatywność pedagogiczna , która według teleologów jest komponentem intencjonalnie działającego wychowawcy, potrzebuje ustawicznego zakotwiczenia w doświadczeniach codziennego życia i systemie wartości.

W tym zakresie, w jakim jest ona zależna od warunków społeczno-kulturowych, zmienia się też w następstwie dokonujących się przemian i procesów społeczno-kulturowych. Może być definiowana w kategoriach instytucjonalnych i pozainstytucjonalnych. Psychologiczne, antropologiczne,  kulturowe i socjologiczne ujęcia normatywizmu pedagogicznego mogą być zakwestionowane z teleologicznego punktu widzenia jako nie w pełni adekwatne  do źródła.

Nie zachęcam do zastępowania czy wypierania religii w wychowaniu czy kształceniu, tylko pokazuję, że nie można jej pomijać, skoro jest częścią ludzkiej egzystencji, dla wielu/większości Polaków także obecną i przeżywaną w rodzinie.  Szkoła zatem nie może jej lekceważyć, bo w świetle konstytucji pełni jedynie funkcję subsydiarną wobec rodziców w formacji ich własnych dzieci.

Znakomicie oddaje sens badawczej roli socjologa ks. J. Mariański pisząc:

Socjolog, który bada religijność jako fakt społeczny i kulturowy, jest zainteresowany wzajemnymi relacjami religii i społeczeństwa, a jego interpretacja religii będzie ograniczona do jej społecznych i kulturowych wymiarów, a więc będzie wyjaśniał religijność do pewnego stopnia. Ważne jest, by w badaniu religijności przestrzegał kilku elementarnych reguł metodologicznych. 

„1. Socjolog nie może wdawać się w ocenę ważności i nie może podejmować wyjaśnienia znaczenia dogmatów, reguł, zasad wiary jako takiej, ponieważ problemy te wchodzą w zakres teologii, metafizyki i innych dziedzin. 

2. Powinien abstrahować zupełnie od poszukiwania odpowiedzi na pytania dotyczące genezy wiary. 

3. Powinien wyeliminować z przedmiotu badań pytanie – czy wierzenia członków grupy są obiektywnie uzasadnione, czy też są symbolicznym wyrazem ideałów życiowych? 

4. Socjolog winien traktować wiarę religijną jako fakt empiryczny, doświadczany, przeżywany przez wierzących, jako fakt istniejący w świadomości członków grupy religijnej – zgodnie z metodologią

Jeżeli grupa religijna posiada przekonanie i prezentuje wiarę o własnym nadprzyrodzonym pochodzeniu, albo że jest kierowana przez nadprzyrodzone potęgi, albo wiarę w nieśmiertelność – dla socjologa są to fakty i mogą stanowić właściwy przedmiot badań postaw i zachowań .[s.15]


To, jak autor tej książki charakteryzuje rolę socjologii, dotyczy wszystkich nauk społecznych, także pedagogiki, nauk o polityce, psychologii  czy nauk o prawie. Żadna z nich nie ma wyłącznie charakteru świeckiego czy wyłącznie charakteru religijnego. Religijność badana z socjologicznego punktu widzenia podlega tym samy prawidłowościom co inne zjawiska społeczne.  [s.15]

Każda z tych dyscyplin naukowych może formułować jedynie sądy probabilistyczne, gdyż wytwarzana przez nią wiedza jest co najwyżej prawdopodobna, [...] a socjolog nie określa, czym jest religijność w ogóle, lecz zajmuje się religijnością, która wykazuje powiązania z życiem społecznym. Ujmuje więc przede wszystkim zewnętrzne przejawy tego, co przeżywa człowiek religijny i grupy społeczne  o charakterze religijnym. W skrajnych ujęciach postuluje się nawet tworzenie socjologii religii z natury laickiej, „w sensie dyskursu socjologicznego, który nie ciążyłby ku pozycjom ideologicznym, charakterystycznym dla aparatu klerykalnego, administrującego istniejącymi sferami religijnymi [s. 16].

O ile socjolog może nie zajmować się wprost wewnętrznymi przeżyciami badanych osób, a nawet nie powinien, gdyż od tego są psycholodzy, o tyle dla pedagoga niemożliwe jest ich pomijanie, gdyż musi on dociekać, w jakim stopniu i zakresie rzutują one na rodzaj i następstwa oddziaływań pedagogicznych, a nie tylko ustalać warunki społeczno-kulturowe, w których dochodzi do kształcenia i wychowywania młodych pokoleń.

Socjolog nie musi przejmować się wewnętrznymi aspektami życia respondentów, także religijnego, gdyż tymi powinna zajmować się psychologia osobowości, psychologia religii, a może i w razie konieczności psychologia kliniczna. Jak słusznie pisze ks. J. Mariański:

Socjologiczne badania religijności, choć nie pretendują do ukazywania pełnego i adekwatnego obrazu sytuacji religijnej i wytłumaczenia zjawiska religijnego „bez reszty”, a tym bardziej do ujmowania istoty religii i religijności, stanowią ważną przesłankę do pokazania religijności przejawiającej się w życiu społecznym i do ustalenia wpływu kontekstu społeczno-kulturowego na życie religijne jednostek i grup społecznych. 

Socjolog pokazuje społeczne mechanizmy upowszechniania się pewnych postaw i zachowań religijnych oraz ich funkcje w życiu różnych społeczeństw (relacje między religią i życiem społecznym). Ukazuje religię w powiązaniu ze społecznym „tłem”, za pomocą koncepcji różnego typu przemian mikro- i makrostrukturalnych. W najszerszym ujęciu można by określić religijność jako system znaczeń, wartości i wzorów zachowań, porządkujących, systematyzujących i objaśniających świat, w którym żyją ludzie, przez odwołanie się do tego, co przekracza rzeczywistość empiryczną, wyrażający się w realizacji praktyk religijnych, społeczno-moralnych postaw i zachowań oraz różnych form uspołecznienia (zorganizowania społecznego). W węższym rozumieniu religijność będzie odnoszona do Boga lub nawet do Boga osobowego [s.16]. 

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem tę rozprawę, gdyż jej Autor znakomicie strukturyzuje analizowane zagadnienie. Jest tu nie tylko właściwy dobór źródeł wiedzy, jej syntetyczny przekaz, ale także logika narracji. Można na przykładzie tej książki uczyć się, jak czytać i pisać o przedmiocie własnych badań.

Załączone kwestionariusze ankiet na ponad stu stronach pozwalają spojrzeć także na to, w jaki sposób badacz chciał dociekać wiedzy o interesujących go zjawiskach w różnych środowiskach życia swoich respondentów.

Część II monografii dotyczy socjologii moralności. Jak pisze ks. J. Mariański:

W najogólniejszym sensie socjologia moralności zajmuje się empiryczno-naukowym wyjaśnianiem wzajemnych stosunków między moralnością i społeczeństwem. Jej podstawami są: moralny wymiar społeczeństwa i społeczny wymiar moralności. Za pomocą technik i metod empirycznych socjologia bada, w jaki sposób czynniki moralne wnikają w proces tworzenia się społeczeństwa, jaką rolę odgrywa moralność w konstytuowaniu się grup społecznych i jaki wpływ wywierają wartości i normy moralne na postępowanie ludzi  i interpretację ich życia codziennego. 

Przedmiotem tej subdyscypliny socjologicznej są więc społeczne formy moralności, jak i moralne formy wyrazu życia społecznego. Ogólnie mówiąc, chodzi o analizę wzajemnego przenikania się moralności i społeczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem czynników warunkujących 
 i narzucających granice rozwoju i funkcjonowania moralności. Moralność jako system wartości i norm oraz wzorów zachowań jest przedmiotem badań socjologii [s.205].

Z tej części rozprawy powinni korzystać pedagodzy, bowiem wychowanie i kształcenie wychowujące jest ściśle powiązane z faktami moralnymi, z rozwojem społeczno-moralnym wychowanków, uczniów, podopiecznych. Są one jednym z tych procesów ogólnych, które pozwalają każdej osobie  tworzyć samego siebie i rzeczywistość społeczną. W rzeczywistości społecznej mamy do czynienia nie z jedną, lecz z wieloma moralnościami (rzeczywistość moralna społecznie tworzona) [s.206].   

Istotną rolę w badaniach pedagogicznych powinny odgrywać wyniki diagnoz socjologicznych. Trzeba bowiem najpierw wiedzieć, jak jest, żeby móc projektować organizację i animację oddziaływań pedagogicznych. Socjologia powinna dodatkowo pomóc ludziom rozpoznawać problemy moralne i wskazywać, co jest potrzebne do ich rozwiązania i w jakim kierunku powinny iść zmiany w społeczeństwie. Jeżeli socjologia ma do czynienia z wartościami i normami moralnymi, to powinna być ona – oprócz diagnozy – próbą zrozumienia społeczeństwa oraz istnienia człowieka w świecie społecznym, próbą nie tylko o charakterze opisowo-diagnostycznym, ale i aksjologicznym, inspirowanym fundamentalnym zainteresowaniem naszą egzystencją. 

To rozumienie społeczeństwa i człowieka powinno ukazać, jak być człowiekiem, jak człowiek może i powinien kształtować społeczeństwo i globalny świat, podążając ku pomyślności i szczęściu. Socjologia powracająca do swoich funkcji społecznych mogłaby wspierać jednostki, rodziny i inne grupy społeczne oraz całe społeczeństwo w przezwyciężaniu negatywnych skutków radykalnej transformacji oraz w realizowaniu dobra wynikającego – przynajmniej częściowo – z procesów modernizacji społecznej [s.207].

Nasi studenci znajdą w tej części ponad dwieście stron z formularzami kolejnych kwestionariuszy ankiet  i w wywiadów, w tym - tak autorstwa ostatnio atakowanej przez środowiska LGBTQ - socjolog Ewy Budzyńskiej.   doprawdy, mamy tu dostęp do narzędzi, które odsłaniają zachodzące zmiany w społeczeństwie, poglądach na temat moralności, aktorów jej formowania i podważania.

Wreszcie trzecia część książki dotyczy socjologii wartości i norm, a więc tego, co jest fundamentem dla procesów kształcenia i wychowania. Jak pisze J. Mariański:

Życie społeczne rozpatrywane od strony normatywnej jest konstytuowane przez wartości, normy 
 i oceny. Normy zakładają wartości, ponieważ to, czego one żądają, jest urzeczywistnieniem wartości. Inaczej mówiąc, normy postępowania towarzyszą wartościom, określając dopuszczalne i społecznie akceptowane sposoby zachowania się i działania, będące realizacją uznawanych wartości. 

Wartości wskazują właściwe cele, do których warto zmierzać, normy zaś właściwe sposoby ich osiągania (np. wartość „życie” i normy określające szacunek dla życia). Wartości i normy wskazują to, co w życiu ludzkim jest uznawane za słuszne, właściwe, godziwe czy usprawiedliwione (sfera aksjonormatywna). Są czymś cennym (z różnych względów), o co warto się troszczyć i o to zabiegać [s. 451]. 

Ponownie, jak w poprzednich rozdziałach, po opisie i wyjaśnieniu kategorii pojęciowych - w tym przypadku norm i wartości - oraz socjologicznym uzasadnieniu ich istnienia w społeczeństwach pluralistycznych, otrzymaliśmy kolejnych ponad trzysta stron z kwestionariuszami ankiet i wywiadów. Mam nadzieję, że nie zwolni to czytelników z myślenia i jedynie pasywnego ich wykorzystania, ale dostrzegą w tych zbiorach narzędzi diagnostycznych także cząstkę własnej historii życia w społeczeństwie oraz dostrzegą trudność podejmowania prób jego uchwycenia w diagnozie socjologicznej.

Nie ulega dla mnie wątpliwości, że nauka współczesna rozwija się w poprzek dyscyplin i dziedzin wiedzy, toteż mamy wyjątkową okazję skonfrontowania własnych badań i metod poznania z tymi, które udostępnił nam ks. J. Mariański.

Powyższa publikacja jest nie tylko wyjątkowym darem wybitnego uczonego-socjologa dla studentów i pracowników naukowych ze względów finansowych i temporalnych, bo mamy ją niemalże natychmiast po wydaniu i bezpłatnie, ale jest też wyjątkowym darem badacza oraz zespołu jego współpracowników z okresu ostatnich trzydziestu lat. Za to osobiście dziękuję!