21 kwietnia 2020

Jak pandemia wywróciła do góry nogami badania społeczne



Postawię na wstępie tezę, którą można weryfikować lub konfirmować empirycznie. Dla mnie, po studiach literatury i doświadczeniu trwającej wciąż pandemii jedno nie ulega wątpliwości, a mianowicie to, że z nauk społecznych obronną ręką wyjdą tylko badania historyczne, badania myśli nauk społecznych i niektóre z ich teorii, natomiast wszystkie dotychczasowe badania empiryczne, diagnostyczne (tak w paradygmacie ilościowym, jak i jakościowym), które były prowadzone do okresu wybuchu pandemii i zaistniałej powszechnie kwarantanny w kraju (także poza granicami), straciły swoją wartość i ważność jako aktualnie znaczące.

One już znaczą tylko historycznie. Są mniej lub bardziej (nie-)chlubną przeszłością, ale nie będą miały znaczenia dla świata i dla społeczeństw po pandemii. Uratują się z aktualnych badań naukowych w pedagogice, psychologii, socjologii czy nauk o polityce tylko te, które dotyczą wspomnianych już metateoretycznych podejść do wiedzy, konstruktów pojęciowych, archeologii wiedzy, metodologii badań.

Właśnie otrzymałem z Niemiec najnowszą książkę socjologa - Klausa Hurrelmanna wydaną we współautorstwie z dziennikarzem Erikiem Albrechtem p.t. "Generation Greta. Was denkt, wie sie fuehl und warum das Klima erst der Anfang ist" (Beltz: Weinheim Basel 2020), która w tytule zapowiada studium GENERACJI GRETY. Jej sposobu myślenia i poszukiwania odpowiedzi na pytanie, dlaczego właśnie klimat jest na pierwszym miejscu.



Klausa Hurrelmanna znamy w kraju z jego dwóch znakomitych rozpraw z socjologii, które zostały przetłumaczone na język polski: najpierw ukazał się w 1994 r. w Wydawnictwie Naukowym UAM w Poznaniu przekład książki Hurrelmanna pt. "Struktura społeczna a rozwój osobowości" (oryginał brzmiał jednak inaczej: Wprowadzenie do teorii socjalizacji. O związku między strukturą społeczną a osobowością"), natomiast WN PWN dokonało tłumaczenia nowszej i szerszej wersji tej rozprawy nadając jej tytuł "Teorie socjalizacji. Społeczność, instytucja, upodmiotowienie" (Warszawa 1996).



(Wypowiedź K. Hurrelmanna nt. Demokratycznej edukacji w szkołach i roli partycypacji młodzieży w tym procesie).

Profesor K. Hurrelmann (ur. w 1944 r. w Gdyni) jest wciąż aktywnym badaczem jako profesor Public School and Education przy Hertie School of Governance w Berlinie. Znakomicie analizuje procesy socjalizacyjne, jakie zachodzą w środowiskach młodzieżowych ze względu na zmiany w społeczeństwie, w strukturach gospodarki, w życiu rodzinnym i systemie szkolnym.

W 2019 r. został opublikowany wideowykład profesora na temat motywowania uczniów do autonomicznego uczenia się.




Zachęcam znających język niemiecki do przeczytania najnowszej książki (współautorskiej) badacza młodzieży (Jugendforscher), bowiem odsłania ona z jednej strony interesującą typologię grup pokoleniowych badanej młodzieży, z drugiej zaś wskazuje na czekającą jeszcze świat rewolucję społeczną, którą jeszcze powstrzymywały rządy populistów, narodowych autokratów i lewicowych demokratów, ale neoliberalny porządek gospodarczy przekracza poziom możliwej jego tolerancji.


W poniższym wywiadzie odpowiada na krótkie pytania dziennikarki o to, jak pojmuje kształcenie, czym jest wychowanie, po co są nauczyciele i jak powinni pełnić swoje role:

.

Jeszcze rządzący będą czynić wszystko, by powstrzymać młode pokolenie przed rewoltą, ale zdaje się, że pandemia ją tylko przyspieszy ze względu na powiększenie się obszarów biedy, odczuwanej dyskryminacji, nierówności w dostępie do podstawowych dóbr, zanikające szanse w uzyskaniu (odzyskaniu) miejsc pracy i słabe perspektywy godnych warunków życia.

Autorzy oparli swoje analizy na Raporcie Badawczym m.in. firmy Shell z 2019 r. oraz obserwacji i rozmów z uczniami szkół w różnych krajach związkowych (Landy). "Die Shell Jugendstudie 2019" (Studia nad Młodzieżą) powstały ze względu na potrzebę zbadania postaw młodzieży w Niemczech wobec ochrony polityki, a w tym także klimatu, własnej edukacji, postrzegania szans na rynku pracy itp.

Zapoczątkowany w 2018 r. przez piętnastolatkę Gretę Thunberg protest w formie nieuczęszczania do szkoły w każdy piątek sprawił, że stojąc przed budynkiem Riksdagu (szwedzki parlament) z transparentem Skolstrejk för klimatet (tłum. strajk szkolny dla klimatu) doprowadził w ciągu kilku miesięcy do powstania ogólnoświatowego ruchu protestu młodego pokolenia na rzecz ratowania klimatu. Przyjął on nazwę FRIDAYS FOR FUTURE, zmuszając polityków do uwzględnienia w debatach gospodarczych kwestii nadmiernej emisji dwutlenku węgla i konieczności bezwzględnego respektowania porozumienia paryskiego zawartego w 2015.

W Niemczech powstała narodowa formacja tego ruchu - FRIDAYS FOR FUTURE DEUTSCHLAND (FFFD). Także młodzież niemiecka zapoczątkowała w ostatni piątek stycznia 2019 r. swój protest. Przystąpiło do niego 5000 uczniów szkół berlińskich, którzy zademonstrowali swój sprzeciw wobec dewastacyjnej polityki rządów na wszystkich kontynentach. Na plakatach widniał napis: "Na Saturnie nie ma życia"; "Ratujmy Ziemię teraz!" (s. 10)

Greta Thunberg uczestniczyła m.in. w Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie "Zmian Klimatu" w Katowicach w 2018 r., gdzie obradowała 24. Konferencja Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w tej sprawie.

Książka Hurrelmanna i Albrechta nie jest jednak o młodej Szwedce, aczkolwiek przewija się w analizach jej aktywność i związane z nią kontestacje młodzieży na świecie. Oczywiste, że autorzy skupiają się głównie na przyczynach, przejawach i następstwach tego ruchu w Niemczech. Łączą to jednak z wynikami badań nad postawami młodzieży i jej partycypacją w makropolityce.

Nie wiem, czy w Polsce ktoś prowadzi takie badania nad tym ruchem w naszym kraju. Właśnie dotarła informacja, że w ramach lekcji z TVP pojawiły się bzdury klimatyczne. Młodzież dowiaduje się, że globalne ocieplenie niesie z sobą same korzyści.




Pierwsza tego typu demonstracja miała miejsce 20 września 2019 r. w Warszawie. Kolejne czekają nas zapewne po ograniczeniach związanych z pandemią. Młodzi ludzie znacznie silniej uświadomili sobie bowiem w tym czasie, jaki świat pozostawia im pokolenie władzy, która nie liczyła się z warunkami życia obywateli, wyśmiewała protest Grety szydząc z jej akcji i zaangażowania. Stworzono dla propagandowych celów różne teorie spiskowe, byle tylko odwrócić uwagę od problemów, które epidemia brutalnie wyostrzyła. Tymczasem wśród elit władzy - nie tylko obecnej - mamy w kraju nie tylko byłych funkcjonariuszy tajnych służb, komunistów, aparatczyków PZPR, ale i byłych hippisów, narkotyzujących się za młodu i protestujących przeciwko własnym rodzicom.



Właśnie o różnicach międzypokoleniowych piszą w swojej książce Hurrelmann i Albrecht, przytaczając twarde dane z empirycznych badań, które odsłaniają stosunek młodzieży do polityki, władzy, prawa, społeczeństwa, państwa, wyborów i do własnych aspiracji życiowych. Nie możemy - rzecz jasna - porównywać tych postaw w szczegółowych kwestiach z zajmowanymi przez polską młodzież, bowiem istnieje kolosalna różnica w ustroju politycznym naszych państw, w kulturze, gospodarce, edukacji itd. Są jednak kwestie, które łączą młodzież na całym świecie i tym poświęcona jest także ich publikacja.



Kiedy pozna się wyniki badań z 2019 r. można dojść do wniosku, że w dużej części dotyczą przeszłości, która w żadnej mierze nie będzie stanowić o przyszłości "pokolenia Grety", bo to dopiero da o sobie znać po pandemii. Niech zatem nie zapominają woły, jak były cielakami, bo historia lubi się powtarzać. Jednak o dominantach pokoleń po II wojnie światowej napiszę jutro.



(źródło: fotografii)

20 kwietnia 2020

Papjagogia adwersacyjna


Publikuję socjo-pedagogiczny esej em. profesora UMK w Toruniu, DSW we Wrocławiu - Kazimierza Zbigniewa Kwiecińskiego - członka rzeczywistego Polskiej Akademii Nauk. Jest to reakcja na metaforyczną wypowiedź prezesa PiS, który w wywiadzie dla "Gazety Polskiej” powiedział:

"„Uprawiana przez ostatnie dziesięciolecia pedagogika społeczna nakierowana była na eliminację postaw patriotycznych, a co za tym idzie, lojalności wobec własnej ojczyzny. I zapewne w jakiejś mierze te działania okazały się skuteczne. Dziś to się wpisuje przede wszystkim w to przeciwstawienie: Polska – Unia Europejska. A przecież ono jest zupełnie sztuczne”.

Powyższa wypowiedź stała się impulsem dla Profesora do podzielenia się własnym spojrzeniem na sytuację w kraju oraz konstruowany przez władzę proces wychowania i kształcenia młodych pokoleń.


Papjagogia adwersacyjna jest prastarą subdyscypliną pedagogii publicznej stojącą w radykalnej opozycji do tzw. pedagogiki społecznej, która wyłoniła się w okresie nowoczesności pod wpływem liberalizmu i socjalizmu, a w konsekwencji też do wyrosłych w owej pedagogi-ce społecznej różnych jej odgałęzień, jak na przykład: socjologia wychowania, ekologia pedagogiczna, badania środowisk wychowawczych, pedagogika opiekuńcza, resocjalizacyjna, penitencjarna, andragogika, pedagogika zdrowia…

Jej nazwa składa się z trzech członów:

1) „papja” to po grecku kaczka;

2) „gogia” – to druga część słowa pedagogia;

3) „adwersacyjna” – to znaczy praca wychowawcza ukierunkowana na walkę i zniszczenie przeciwników, czyli wszystkich, którzy nie są nasi.

Ta dziedzina myśli, ale przede wszystkim czynów, wywodzi się z jednej z religii pierwotnych, religii animistycznej, która za symboliczny obiekt kultu obrała sobie kaczkę, podobnie jak Egipcjanie obrali sobie kota, a Hindusi krowę, a jeszcze inni smoka, węża, wilczycę, koguta, czy indyka. Polskim zabytkowym śladem tej religii jest warszawska legenda o złotej kaczce, wedle której niezmiernie bogata i piękna królewna została zamieniona w złotą kaczkę wędrującą po zakamarkach podziemnej rzeki, a ten kto ją miałby odnaleźć i odczarować miał zyskać niezwykłe bogactwa, na co liczył biedny szewczyk Lutek.

Tuż po Wielkanocy 14 kwietnia 2020 roku charyzmatyczny naczelnik państwa wyraził zdecydowaną opinię: Uprawiana przez ostatnie dziesięciolecia pedagogika społeczna nakierowana była na eliminację postaw patriotycznych, a co za tym idzie, lojalności wobec własnej ojczyzny. I zapewne w jakiejś mierze te działania okazały się skuteczne. Dziś to się wpisuje przede wszystkim w to przeciwstawienia: Polska – Unia Europejska. A przecież ono jest zupełnie sztuczne.

Wypowiedź ta wyraża sedno papjagogii adwersacyjnej. Do jej fundamentalnych założeń należą bowiem:

1) terytorializm, pilne strzeżenia naszych granic przed wszelkimi obcymi; otwarta wrogość wobec sąsiadów Polski i organizacji międzynarodowych;

2) zdecydowane zwalczanie na naszym terytorium wszystkich, którzy nie są nasi, okazy-wanie pogardy i poniżanie wszelkich odmieńców;

3) patriarchalizm, a tu:

(a) silna hierarchizacja społeczna na czele z Wodzem (Papja) i jego najwierniejszymi strażnikami Pretorianami Centralnymi (PC) oraz konsekrowanym najwyższym kapłanem Prawdziwkiem, z pilnie strzegącymi ich ochroniarzami, sygnalistami i jedynym wielkim Ministerstwem Kontroli; po powyżej wskazanej klasie panów w strukturze społecznej są jeszcze wyrobnicy (pracownicy i głupi lud), pod-ludzie (tuski) i pół-ludzie (pół-tuski) oraz

(b) uprzedmiotowienie kobiet, sprowadzonych do obsługi mężczyzn i opieki nad do-mem;

4) kult siły i permanentnej walki, powszechna rywalizacja i niszczenie słabych, chorowitych i niedołężnych; polowania jako główna rozrywka panów i jedna z najważniejszych lekcji dla dzieci do 12 lat;

5) kult przeszłości wdrażany medialnie przez ściśle określony wybór mitów narodowych, a w tym kult wielkich wodzów;

6) lekceważenie trójpodziału władz i lekceważenie prawa;

7) zacieranie granic pomiędzy państwem i Kościołem.

Wódz i Pretorianie Centralni (PC) uwielbiają upamiętniające ich zmarłych krewnych i przodków pomniki, tablice, ulice, place, wielkie sale i wieżowce. Sam Wódz cieszy się, gdy mówi się o nim jako o „Wielkim Uzdrowicielu Narodu”, toleruje też lizusów, choć zarazem nimi gardzi. Życie osobiste Wodza jest pilnie skrywane, choć powiadają ludzie, że podobno, jakoby panicznie bał się buntu ludu, dlatego też nakazał wszystkim wypłacać taką samą rentę „bunt plus”.

Wychowanie i kształcenie wedle papjagogii adwersacyjnej.

Papjagogia adwersacyjna oparta jest na tradycji oralnej, a zatem na kształtowaniu wiedzy, umiejętności, wartości estetycznych i etycznych drogą ustną, a nie poprzez dzieła pisane, choć z czasem doczekała się nielicznych ksiąg założycielskich, do których należą „Protokoły mędrców Syjonu” i szeroko znane dzieło słynnego wodza teutońskiego „Moja walka”. W okresie nowoczesności, zwłaszcza w 19. i w 20. wieku, to subdyscyplina pedagogii publicznej doczekała się stałych, nie tylko stosowanych, ale i opisanych praktyk edukacyjnych.

Należą do nich:

1) wychowanie do przeszłości według specjalnie przygotowanych podręczników historii i języka polskiego;
2) kult narodu – zdrowy nacjonalizm;

3) kanon lektur wyłącznie zawierający mity wielkości narodu;

4) upowszechnianie ludowego katolicyzmu i fundamentalizmu religijnego;

5) utrzymanie większej części ludu na niskim poziomie rozumienia tekstów pisemnych i mówionych, czemu służą zarówno niskie opłacanie i złe wykształcenie nauczycieli, jak i obowiązkowe państwowe egzaminy zewnętrzne, jako podstawa sprawiedliwej selekcji i wyłaniania nowych elit ludowych; permanentny chaos „reform szkolnych”;

6) ćwiczenia siły fizycznej z ostrą rywalizacją m. in. w takich sportach jak boks, zapasy, piłka nożna i rzut oszczepem do celu;

7) nauka śpiewu pieśni religijnych, ludowych i stadionowych, nauka popularnych tańców weselnych;

8) pogarda dla zarozumiałych elit, nietolerancja dla różnic i słabości;

9) zakaz edukacji seksualnej (chłopców po 18. roku życia uczy się męskości na zamkniętych pokazach filmów pornograficznych);

10) do powszechnych rytuałów wychowawczych należą parady, marsze i masowe zloty młodzieży z różnymi symbolami narodowymi, z chętnie widzianymi strojami ludowymi z tradycji małej ojczyzny i mundurami obrony terytorialnej.


19 kwietnia 2020

Edukacja w systemie awaryjnym




Zwolennikom merytorycznej analizy sytuacji edukacji szkolnej w okresie pandemii, podobnie jak i ziejącym "nienawiścią" do profesora Aleksandra Nalaskowskiego (jego do niedawna jeszcze koleżankom i kolegom profesorom, także z KNP PAN) polecam wywiad, jakiego udzielił jednej ze stacji telewizyjnych. Mimo wszystko warto posłuchać nie tyle po to, by odreagowywać własne kompleksy, uprzedzenia, różnice światopoglądowe itp., z którymi wiele osób nie może sobie poradzić, ale by zacząć może wreszcie myśleć o tym, CO BĘDZIE Z POLSKĄ EDUKACJĄ PO PANDEMII?

Rzecz jasna, nikt z polityków nie jest w stanie samodzielnie i uczciwie powiedzieć, kiedy ów okres nastąpi, bo jeden mówi, że klasyczna edukacja szkolna nie zostanie już przywrócona do wakacji, a inni powiadają, że się zobaczy tuż przed wyborami prezydenckimi, ale chyba jesienią będzie powrót zachorowań... A zatem przerwa może potrwać do ok. dwóch lat, aż wszyscy zostaną zaszczepieni (oczywiście, ci, którzy dożyją) itd. Nie mówcie o szkole, ale o wyborach, bo to jest w tej chwili najważniejsze wydarzenie w naszym kraju.

Wywiad z profesorem A. Nalaskowskim nie dotyczy prognoz walki z COVID-19, ale dotyka niesłychanie ważnych kwestii, a mianowicie:

1. Czy edukacja domowa może zastąpić, wyprzeć edukację szkolną?

2. Jaka jest skuteczność, wartość, sensowność rodzinnej (auto-)edukacji w okresie zamknięcia szkół?

Rozmowa z Profesorem kończy się pytaniem o los edukacji akademickiej, skoro odszedł (a może jednak zdezerterował przed odpowiedzialnością za zniszczenie universitas) minister Jarosław Gowin?

Posłuchajcie, bo mimo wszystko - warto. Warto zastanowić się nie nad tym, kiedy uczniowie wrócą do szkoły, tylko po co mają do niej wracać? Kluczowe jest sięgnięcie do teorii kształcenia - pedagogicznych/dydaktycznych, psychologicznych i socjologicznych, by przestać wmawiać społeczeństwu, że nauka nie zna odpowiedzi na tak banalne pytania!

Odpowiedzi nie znają jedynie populistyczni, demagogiczni, tchórzliwi i cyniczni politycy w obozie władzy i opozycji. Ani pani Anna Zalewska, ani Dariusz Piontkowski nie pokazali w TVP mistrzowskiej lekcji w ramach swoich kwalifikacji. Tak, tak, po obu stronach mamy "chore jelita polityczne", bezwzględne w swojej trosce o władzę, której nie oddadzą zgodnie z danym przed laty przyrzeczeniem. Nóżkami już przebierają w opozycji ci, którzy niszczyli polską edukację czerpiąc z niej osobiste korzyści, a teraz czekają na swój powrót do MEN.

Od wielu lat nie mówi się już w Polsce o polityce jako racjonalnej trosce o dobro wspólne, tylko jako o uzasadnionej walce o władzę - o jej zdobycie, utrzymanie lub odzyskanie. Poziom degeneracji polskich polityków, ich ucieczki od jakiejkolwiek racjonalności został powstrzymany jedynie w sferze biologicznej, fizjologicznej, toteż zaczęli wreszcie rozumieć, że nie znają się na medycynie, na leczeniu, na opiece pielęgniarskiej.

Nawet do sieci wrzuca się wyrwane z kontekstu myśli wybitnych uczonych w poniższym stylu, by z jednej strony wyśmiewać kolejnych młodych-dorosłych wiceministrów, a z drugiej utrzymywać w społeczeństwie przekonanie, że właśnie im większy ignorant, tym lepiej. No to czekajcie aż kolejnemu prawo - lub lewoskrętnemu spadnie jabłko na głowę. Zapewne będzie to polskie jabłko, chociaż kto wie, czy nie chińskie?