25 kwietnia 2019

Jak minister Anna Zalewska (z-)łamała prawo oświatowe


Rodzice ósmoklasistów i gimnazjalistów mogli odetchnąć wraz ze swoimi pociechami. Ich dzieci zostały dopuszczone do egzaminów zewnętrznych. Przystąpiły do sprawdzianu wiedzy w atmosferze wyczekiwania na właściwy dzień i godzinę, z jakże typowym dla tego typu zdarzeń stresem, napięciem, dla wielu także z poczuciem niepewności, czy aby dadzą sobie radę.

Każdy egzamin jest jakąś niewiadomą, chyba że ktoś został do niego rzetelnie przygotowany, to nie odgrywa ona aż tak istotnej roli. Nie ulega wątpliwości, że w gronie zdających byli tacy, którzy nie musieli przejmować się tym, jaki będzie poziom trudności, gdyż z każdym byli w stanie sobie poradzić. Tak też się stało.

Pozostały jedynie emocje związane z klimatem społecznym, atmosferą przypominającą zmagania dorosłych ponad głowami i sercami ich uczniów. Nie musiało do niej dojść. To wiemy. Strajk jest najwyższym stopniem protestu, do którego nie powinni dopuścić rządzący. Jeśli zatem do niego doszło, to - czy tego chcemy, czy nie chcemy, czy jesteśmy ZA czy PRZECIWKO obecnej władzy - pełną winę za stan napięcia ponosi strona rządowa.

To nie jest tak, że minister Anna Zalewska została czymś zaskoczona, czegoś się nie spodziewała. Nie zdała najważniejszego egzaminu, który rozstrzygał o tym, czy powinna przejść do następnej klasy. Jeżeli minister od samego początku swojej pracy w resorcie ma negatywny stosunek do nauczycieli, a miała, to trudno, by w momencie najważniejszego sprawdzianu solidnie przygotowała się do niego.

Postępowanie Anny Zalewskiej przypomina ucznia przed egzaminem, który zamiast się uczyć postanowił przygotować sobie ściągi.

On nie musi niczego umieć. On musi liczyć na łut szczęścia, że akurat wiedza konieczna do udzielenia poprawnej odpowiedzi na pytanie egzaminacyjne znajdzie się na jego ściądze. Trzeba tylko odpowiednio ją skonstruować, ukryć i w odpowiednim momencie po nią sięgnąć. Taki uczeń-cwaniaczek, kombinator musi też liczyć na to, że w sytuacji wskazania w teście na jedną z odpowiedzi ktoś mu pokaże na palcach - a, b czy c, podrzuci ściągę, podpowie.

Minister edukacji doskonale wiedziała od pierwszych miesięcy prowadzonych przez siebie pseudokonsultacji z środowiskiem nauczycielskim, że nie ma w nim poparcia, nie znajdzie akceptacji dla zniszczenia ich kilkunastoletniej pracy pedagogicznej w gimnazjach i liceach. Zalewska doskonale zdawała sobie sprawę, a pomogli jej w tym stratedzy w gronie doradców, że tę pseudoreformę musi wprowadzić siłą, bezwzględnie eliminując jakikolwiek opór zewnętrzny, formalny.

Nie miała z tym żadnego problemu, gdyż jak dysponuje się w Sejmie i Senacie większością, a po stronie władzy wykonawczej jest także prezydent, to można uchwalić każde prawo, nawet najbardziej nonsensowne. Tak też stało się z prawem oświatowym. Rządzący przeprowadzili ustawę "Prawo oświatowe" z pełną świadomością, że nie znajduje ona poparcia wszystkich czy nawet większości nauczycieli, a więc tych, którzy mają/muszą ją wdrażać w życie.

Podobnie postępowały poprzednie formacje rządzące, co w żadnej mierze nie usprawiedliwia obecnej, ale powinno służyć głębszej autorefleksji tych, którzy wypracowali mechanizmy i formy lekceważenia obywateli/rodziców i przedmiotowego traktowania uczniów. Prawica szła do władzy z obietnicą prawa i sprawiedliwości, tymczasem w przypadku m.in. egzaminów zewnętrznych sama to prawo złamała, także własne regulacje prawne.

Gdyby jakikolwiek organ sprawdził rzeczywiste dokumenty osób uczestniczących w powyższych egzaminach zewnętrznych, to zapewniam, że część spośród nich nie mogła mieć spełnionego najważniejszego wymogu, jakim jest posiadanie kwalifikacji pedagogicznych. Od lat otrzymuję od absolwentów różnych specjalności po ukończonych studiach na kierunku pedagogika rozpaczliwe listy z zapytaniem: Jak to jest możliwe, że oni ukończyli studia pedagogiczne, a dyrektor szkoły czy przewodniczący Komisji w sprawie awansu zawodowego nauczycieli podważa je twierdząc, że owych kwalifikacji nie posiadają.

Większość absolwentów studiów pedagogicznych nie posiada kwalifikacji pedagogicznych w rozumieniu aktu prawa wykonawczego wydanego przez ministra edukacji narodowej. Jeśli zatem w powyższych komisjach egzaminacyjnych na zasadzie ratowania sytuacji (a w istocie łamania strajku) zasiedli absolwenci pedagogiki nienauczycielskiej np. po pedagogice resocjalizacyjnej, opiekuńczo-wychowawczej, kulturalno-oświatowej, specjalnej, terapeutycznej, leczniczej itd., itp., a zasiedli, to z mocy prawa egzamin powinien być unieważniony.

Czy niekompetentna minister edukacji i ignoranci w gronie jej urzędników oraz doradców mogli to przewidzieć i anulować ową normę prawną w związku z sytuacją wyższej konieczności? Niech wypowiedzą się na ten temat prawnicy. Tego nie uczyniła. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. Społeczeństwo nie orientuje się w szczegółach prawa oświatowego, więc przyjęło do wiadomości, że każdy, kto ma dyplom absolwenta studiów pedagogicznych posiada kwalifikacje pedagogiczne.

Gdyby minister Zalewska uwolniła ów zapis prawny tylko dla zastępczych członków komisji egzaminacyjnych (a tak uczyniła implicite), to otworzyłaby przysłowiową puszkę Pandory, bowiem natychmiast setki nauczycieli, którym nie tylko w tym roku szkolnym odrzucono wniosek awansowy właśnie z powodu braku kwalifikacji pedagogicznych, a nawet zwolniono ich z pracy w przedszkolu czy szkole, natychmiast udałyby się do sądu i wygrałyby proces o dyskwalifikację ich wykształcenia oraz pozbawienie prawa do awansu czy nawet pracy.

Wielokrotnie pisałem o tym problemie:

* Czy inżynier może być nauczycielem wczesnej edukacji?

* Kluczowa dla kształcenia nauczycieli w Polsce ekpertyza profesorów z Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN

* Kwalifikacyjne zamieszanie

* Nie wiedziały gały, co studiowały


Sytuacja strajku skłania absolwentów różnych kierunków studiów do znalezienia sobie pracy w szkole, mimo braku stosownych kwalifikacji. Oto przykład jednej z takich osób:

"Mam pytanie będąc dr socjologii i mgr ekonomii ze stażem pracy powyżej 5 lat w szkole wyższej. Mogę bez przygotowania pedagogicznego (kursu pedagogicznego) uczyć w podstawówce? Jeżeli tak to jakich przedmiotów. Posiadam certyfikat z języka angielskiego B1. Czy bez przygotowania pedagogicznego mogę uczyć wyżej niż podstawówka? W miejscowości gdzie mieszkałam przez długi okres mamy problem tego typu, że duża część dzieci była na zwolnieniach lekarskich i nie mają ocen.

Wszyscy żyją tylko tym i się boją, że dzieci nie będą mieć promocji do następnej klasy. Nikt nie wie, kiedy protest się zakończy. Ja od 1 maja nie mam pracy. Myślę o zgłoszeniu się na zastępstwo, szybko się uczę, a w administracji zarabia się podobnie. Poza za tym, można było strajk zorganizować inaczej, lub w innym czasie."

Nieodpowiedzialne zarządzanie ustrojem szkolnym już uczyniło wiele złego. Przed nami dalsza destrukcja, bo władza nie rozumie, jak już zniszczyła etos nauczycielskiej pracy swoją deformą, a co dopiero mówić o pozorowanych negocjacjach w stylu "okragły stół". Na to nie dał się nabrać nawet prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką (b.nauczycielką(.

Dymisji czy odwołania minister edukacji nie będzie. W III RP tylko M. Handke miał odwagę i godność ministra.

(źróło: mem FB) 

24 kwietnia 2019

EduAkcja pomaga strajkującym nauczycielom


Ciekawe, że portal EduAkcja, który udostępnia nauczycielom wychowania przedszkolnego informacje o programach szkoleń online, opublikował także materiały informacyjne dotyczące uwarunkowań i ewentualnych następstw ich uczestniczenia w strajku szkolnym. Nauczyciele pytają, co dalej?

Jak postępować w sytuacji, kiedy strajk został złamany przez związkowców Sekcji Oświaty NSZZ "Solidarność", co wykorzystały władze państwowe udrażniając możliwości zastąpienia w czasie egzaminów zewnętrznych osobami z rzekomymi kwalifikacjami pedagogicznymi? W takiej sytuacji jest kilka wyjść, które będą miały swoje konsekwencje tak dla strajkujących, jak i niestrajkujących, dla uczniów, jak i ich rodziców:

1) nie rezygnować z akcji strajkowej i ją kontynuować,

2) przerwać strajk na jeden dzień sklasyfikowania maturzystów przez ich macierzyste rady pedagogiczne, a następnie powrócić do kontynuowania akcji strajkowej.

3) zawiesić strajk do końca sierpnia br., by odwiesić go z dniem 1 września 2019 r. aż do spełnienia postulatów płacowych. W tym wariancie nauczyciele powinni stanąć po stronie uczniów, także tych, którzy wciąż nie realizują obowiązku (przed-)szkolnego.

4) złożyć wypowiedzenie z pracy w przedszkolu/szkole i poszukać sobie innej, lepiej płatnej pracy.

5) w wyborach podziękować tym, którzy taki zgotowali nam los.

Ani tzw. 'Okrągły stół", ani rekonstrukcja rządu niczego nie poprawią w życiu nauczycieli. Fasada, manipulacja, zmasowana akcja propagandowa strony rządowej (włącznie z usłużnymi hejterami) wymagają sięgnięcia po inne środki walki o poprawę m.in. standardu życia i pracy nauczycielskich elit. Tym nie byli i nie są zainteresowani sprawujący władzę od 1993 r. Strajk uświadomił społeczeństwu nędzę obu stron, chociaż w różnych wymiarach i zakresach.

Tak dla nauczycieli, jak i innych pracowników oświaty powstał materiał w odpowiedzi na nauczycielskie rozterki, wątpliwości, zapytania czy potrzeby. Opracowano go na podstawie wypowiedzi osób uczestniczących w programie edukacyjnym EduAkcja (https://www.edu-akcja.edu.pl/). Musicie państwo sami ocenić przydatność tych porad.

Autorzy tych porad odpowiedzieli na najczęściej powtarzające się pytania natury prawnej dotyczącej okresu strajku. Wywiady z radcą prawnym w formie wideo dostępne są bezpłatnie na fanpage EduAkcja. Jednak jest on dostępny tylko tym, którzy mają facebookową aplikację i są tam zarejestrowani:

Odcinek 1. "W jaki sposób strajk wpływa na przebieg stażu nauczyciela?

https://www.facebook.com/programeduakcja/videos/346464015981809/

Odcinek 2. "Co z wynagrodzeniami za okres strajku?"

https://www.facebook.com/programeduakcja/videos/613941955737048/

Odcinek 3. "Czy dane osobowe strajkujących nauczycieli muszą trafić do SIO?"

https://www.facebook.com/programeduakcja/videos/695583094190199/

Odcinek 4. "Co z klasyfikacją i ważnością egzaminów?"

https://www.facebook.com/programeduakcja/videos/2300609343595993/

Dla osób nieposiadających konta na Facebooku, udostępniono materiał na Vimeo (odpowiednik YouTube), niewymagający logowania, pod linkami:

Odcinek 1. "W jaki sposób strajk wpływa na przebieg stażu nauczyciela?

https://vimeo.com/331406572

Odcinek 2. "Co z wynagrodzeniami za okres strajku?"

https://vimeo.com/331407466

Odcinek 3. "Czy dane osobowe strajkujących nauczycieli muszą trafić do SIO?"

https://vimeo.com/331407691

Odcinek 4. "Co z klasyfikacją i ważnością egzaminów?"

https://vimeo.com/331407907

Nie są to łatwe i oczywiste kwestie, skoro środowisko nauczycielskie podjęło na taką skalę akcję strajkową po raz pierwszy od 1993 r. Ponad ćwierć wieku temu były zupełnie inne warunki gospodarcze, polityczne, społeczne i kulturowe, które rzutowały na sytuację nauczycielskiego stanu. Pamiętam jak prof. Leszek Balcerowicz zapewniał na początku lat 90. XX w., że Polacy dogonią w standardach życia i wynagrodzeń obywateli krajów Europy Zachodniej w ciągu 20 lat. Minęło znacznie więcej. Prognoza się nie sprawdziła w opłacanym z budżetu państwa środowisku nauczycielskim i akademickim.

Ciekawe, ile jeszcze lat musi upłynąć, żeby sprawujący władzę zaczęli naprawdę, a nie deklaratywnie dostrzegać i doceniać rolę kadr kształcących młode pokolenia, opiekujących się dziećmi, upowszechniających kulturę także u ludzi dorosłych?

23 kwietnia 2019

List Otwarty nauczycieli z oddolnego ruchu: "Protest z Wykrzyknikiem"


Kiepski to rząd, który uderza w kluczową dla kształcenia młodych pokoleń grupę społeczno-zawodową, jaką są nauczyciele. Uruchomiona przeciwko własnym elitom oświatowym machina propagandy w stylu typowym dla walki władz realnego socjalizmu z burżuazyjną elitą Zachodu wydaje najgorsze świadectwo partii władzy, dla której jak najlepsze wykształcenie Polaków, edukacja wszystkich pokoleń (lifelong learning) powinny być na I miejscu.

Nic dziwnego, że w okresie Świąt Zmartwychwstania Pańskiego rozsyłane były jak Polska wzdłuż i wszerz listy z życzeniami, które nie zostały zilustrowane ukrzyżowanym czy zmartwychwstałym Jezusem, ale pisankami z wykrzyknikiem! Zapewne dotarły takowe do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a dzisiaj staną się ozdobą zapowiedzianej na godz. 11 manifestacji przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej.


Obywatele - rodzice dzieci uczęszczających do szkół publicznych - dzielili się wraz z nauczycielami i ich uczniami "jajeczkiem", które z racji zlekceważenia przez minister Annę Zalewską zapowiadanych akcji strajkowych już w grudniu ub. roku, stały się "nieświeże". Jeszcze piszą List Otwarty do Premiera Mateusza Morawieckiego:


"Warszawa, 23 kwietnia 2019 r.

Szanowny Panie Premierze!

Z głębokim rozczarowaniem obserwujemy postępowanie polskiego rządu wobec konfliktu społecznego, którego wyrazem jest strajk nauczycieli. Zamiast poważnych prób rozwiązania problemów podnoszonych przez nauczycieli widzimy jedynie pozorowanie działań. Z jednej strony mamy brak autentycznego dialogu ze stroną związkową, z drugiej – całkowicie chybiony pomysł zwołania ad hoc spotkania na Stadionie Narodowym.

W sytuacji nabrzmiałego konfliktu pomiędzy rządem a nauczycielami, w trakcie trwającej akcji strajkowej nie ma miejsca na rozmowy na tematy wykraczające poza przedmiot sporu. Zbudowanie trwałego i nowoczesnego systemu oświatowego to zadanie, którego nie można zrealizować podczas jednodniowego happeningu nazwanego „okrągłym stołem”.

Przeprowadzona przez rząd Prawa i Sprawiedliwości reforma pokazuje, jak destruktywne dla funkcjonowania szkół są zmiany wprowadzane pośpiesznie, bez przygotowania i wbrew krytycznej opinii dużej części środowiska edukacyjnego. Panie Premierze, wzywamy Pana do natychmiastowego podjęcia na forum Rady Dialogu Społecznego rzeczywistych negocjacji z przedstawicielami strajkujących nauczycieli i niepedagogicznych pracowników oświaty. To warunek konieczny, by jakiekolwiek zaproszenia strony rządowej mogły być traktowane jako autentyczny wyraz woli wspólnej pracy, a nie taktyczny wybieg mający tworzyć pozór otwartości na dialog.

Polskie dzieci i młodzież zasługują na najlepszy system oświatowy, a polska szkoła im tego obecnie nie zapewnia. Działania na rzecz zmiany powinny być podjęte jak najszybciej, ale domagamy się stworzenia odpowiednich warunków do wypracowania najlepszych rozwiązań. Potrzebny jest czas na określenie kluczowych zagadnień, opracowanie formuły i dobór uczestników debaty. Trzeba również założyć, że prace takiego forum nie ograniczą się do jednorazowego spotkania, a potrwają odpowiednio długo – podobnie jak obrady Okrągłego Stołu w 1989 r.


Koniecznie należy również uwzględnić dokonania szeregu podmiotów, które w ostatnim czasie intensywnie pracowały nad stworzeniem podstaw pożądanej zmiany. Trwa Narada Obywatelska o Edukacji (NOoE), w której uczniowie, nauczyciele i rodzice wspólnie zastanawiają się, jakiej szkoły i edukacji oczekują. Związek Miast Polskich zamierza przeprowadzić w okresie wakacji obrady Kwadratowego Stołu.

Swoje pomysły usiłują wdrażać Superbelfrzy i Budzące się szkoły. Koalicja Nie dla Chaosu w szkole opracowała raport ">Dobra zmiana w edukacji< próba diagnozy". Społeczne Towarzystwo Oświatowe zaproponowało "Główne kierunki rozwoju polskiej edukacji". Swój raport przedstawił ostatnio Zespół Parlamentarny ds. Przyszłości Edukacji. Te i inne inicjatywy są niezwykle wartościowe i należy skorzystać z wypracowanych przez nie wniosków i propozycji. Debata o edukacji jest potrzebna i toczy się już teraz w środowiskach związanych z oświatą, ale rząd konsekwentnie ignoruje wszelkie oddolne inicjatywy. Pomysł spotkania na Stadionie Narodowym uważamy za kolejną próbę pozorowania dialogu. Dlatego wychodzimy z inicjatywą otworzenia we wrześniu ogólnopolskiego Forum „Wspólnie dla Edukacji”, deklarując jednocześnie gotowość do aktywnego zaangażowania w jego pracach. A dziś, dla dobra przyszłości polskiej edukacji, wzywamy Pana Premiera do pilnego odniesienia się do zgłaszanego przez nauczycieli postulatu płacowego i do zażegnania kryzysu. Dopiero kolejnym krokiem może i powinno być włączenie się Pana Premiera i rządu w wypracowanie rozwiązań dla tonącej polskiej edukacji."

Społeczeństwo wie także dzięki oficjalnej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, że dłużej kłamać na temat rzekomo wysokich plac nauczycielskich nie ma już sensu, bo tylko marnuje rząd publiczne pieniądze na oszczerczą kampanię. Wystarczy już wydanych przez Annę Zalewską ze środków MEN ponad 60 tys. zł na propagandowe wprowadzanie w błąd Polaków. Partie prawicowe powinny stać na straży PRAWDY, a nie kłamstwa.


Zamiast zapowiadanej stadionowej pseudodebaty, na którą rząd wyda kolejne dziesiątki, a raczej setki tysięcy złotych, należy nie tylko przeprosić Polaków za tę falę kłamstw, arogancji władzy oświatowej i naruszanie dobrego imienia setek tysięcy nauczycieli, ale także przystąpić do rozmów ze związkami, które nie zdradziły swoich nauczycieli tak, jak uczyniła to Sekcja Oświaty NSZZ "Solidarność".


Jeśli propagandzistom MEN i TVP brakuje prawdziwych danych na temat sytuacji w polskiej szkole publicznej, to może jednak warto zacząć czytać inne źródła, a nie tylko opinie i prywatne poglądy zacnych postaci, którym wydaje się, że włączając się w kampanię niszczenia nauczycielstwa - uratują polską szkołę. Patrzy na ten rząd młodzież i wyciąga wnioski.